poniedziałek, 26 grudnia 2016

Czas na zakupy

Jak wiadomo, właśnie zaczyna się okres poświąteczny. To czas, kiedy wiele osób pozbywa się niechcianych prezentów (których nie można zwrócić do sklepów). To najlepszy moment, by zajrzeć na portale aukcyjne i zakup nowych rzeczy, po bardzo okazyjnych cenach. To także czas poświątecznych promocji w sklepach. Prawdziwa skarbnica dla cierpliwych, którzy zaczekali na ten moment, by sprawić sobie świąteczny podarek. Teraz już można!

środa, 21 grudnia 2016

Jak korzystać z promocji 3 za 2

Promocja 3 za 2 przybyła do naszego kraju już dość dawno. Osobiście pierwszy raz zetknąłem się z nią w UK i wydała mi się niesamowitą okazją. Tam jednak widziałem w tej promocji inne produkty niż w naszym kraju. Tutaj korzystać z niej trudniej.

W UK promocja ta była popularna w sklepach spożywczych i często spotykałem się z nią w odniesieniu do produktów, które i tak kupowałem w większej ilości - jogurty, owoce czy napoje. Biorąc kilka jogurtów, które i tak bym kupił, jeden dostawałem gratis (za pierwszym razem byłem zdziwiony, bo nie zauważyłem promocji). Jednak u nas, często promocja 3 za 2 obejmuje asortyment, którego nie kupilibyśmy w nadmiarze - produkty szybko się psujące czy słodycze (mając ochotę na batonika kupujemy trzy, by jeden z nich był za darmo). Jeszcze gorzej sprawa ma się na przykład w drogeriach, gdzie 3 za 2 często kusi klientki i kupują kilka produktów, których wcale nie potrzebują. Istnieją jednak sposoby, by zmaksymalizować zyski płynące z tej promocji.

Opcja 1: Kupując jeden droższy produkt, dobieramy dwa bardzo tanie. Zapłacimy tylko za jeden z nich, a najtańszy będzie za darmo. Jednocześnie cena tańszego produktu będzie znikoma w stosunku do wartości całego zakupu, więc nie dopłacimy dużo.

Opcja 2: Kupując jeden potrzebny produkt, znajdujemy dwa w podobnej cenie, które nadadzą się dla nas albo na prezenty. Proporcjonalnie oszczędzimy blisko jedną trzecią wartości zakupów. Koniecznie jednak trzeba mieć potrzebę / pomysł na pozostałe produkty. Kupując trzy rzeczy, z których potrzebujemy tylko jednej, nawet jeśli jedna z nich będzie za darmo, nadal przepłacimy!

Opcja 3: Kupując produkt, którego używamy stale, a który cenę ma zbliżoną do tej, którą zwykle płacimy, warto zrobić zapas i kupić trzy opakowania tego produktu (jeśli data przydatności na to pozwala). W ten sposób kupujemy coś, co na pewno wykorzystamy, a zaoszczędzimy dokładnie jedną trzecią ceny i zmaksymalizujemy zysk z promocji (najtańszy produkt jest za darmo, więc warto by cena wszystkich trzech była jak najbardziej zbliżona. Trzy takie same produkty mają jednakową cenę).

Ważne jednocześnie, by się nie nabrać. Jeśli w sklepie jest promocja 3 za 2, a kupujemy tam więcej produktów, warto wybrać 3 najdroższe i nabić je na osobny rachunek (najtańszy z nich będzie gratis), następnie osobno kupić 3 następne i tak dalej. W przeciwnym razie, kupując 6 produktów, za darmo dostaniemy 2 najtańsze. (Przy zakupach na raty produktów za 30 PLN, 27 PLN, 25 PLN, 18 PLN, 15 PLN i 12 PLN, dostaniemy za darmo produkty za 15 + 12 = 27 PLN, podczas gdy podczas zakupów na raty, za darmo dostaniemy produkty za 25 + 12 = 37 PLN). 

Jeśli zaś najtańszy produkt w "trójce" bardzo odbiega ceną od pozostałych dwóch, warto czasem "przygarnąć" jakiś zakup w wyższej cenie, jeśli mamy na niego pomysł (kupując produkty za 30 PLN, 27 PLN i 3 PLN za darmo dostaniemy tylko 3 PLN. Warto chwycić coś za dwadzieścia kilka złotych i dostać za darmo, dopłacając 3 PLN za ostatni produkt, na osobnym rachunku).

sobota, 10 grudnia 2016

Dobry Zwyczaj - nie pożyczaj

Okres przed świętami Bożego Narodzenia, to dla wielu osób czas kupowania prezentów. Okazuje się, że zwyczaj ten (i przyjemność obdarowywania najbliższych) jest dla wielu osób ważniejsza niż płynność finansowa. Nie ma dla nich znaczenia, że środki skończyły się w połowie zakupów - kupują oni nadal, spieniężając kredyty gotówkowe, zapożyczając się u znajomych czy korzystając z karty kredytowej. Święta są bowiem świetnym pretekstem do tego, by pochodzić po pięknie udekorowanych sklepach i kupić rzeczy, na które normalnie nas nie stać, także dla siebie.

Ważniejsze jest jednak, by mierzyć siły na zamiary i nie zbankrutować. Każdą pożyczkę będzie bowiem trzeba kiedyś oddać. Pół biedy, jeśli pożyczka jest zgodna z planem i wiemy, ze już w styczniu będziemy mieli dostęp do pieniędzy. Nawet jednak jeśli w najbliższym okresie mamy z czego spłacić, musimy pamiętać o odsetkach - to one powiększą koszt prezentów i żaden rabat nam tego nie wynagrodzi. Musimy więc zapamiętać lekcję i w przyszłym roku odłożyć na prezenty przed świętami, zamiast spłacać je po.

Gorzej, jeśli zapożyczamy się nie mając pojęcia, skąd weźmiemy na spłatę długu, jeśli myślimy tylko, że "jakoś to będzie", że "później się będziemy martwić". To najkrótsza droga do przeciążenia budżetu domowego i problemów. Jeśli poczujemy, że mamy problem i zaświta nam jedna z powyższych myśli, lepiej zmienić podejście do kupowania prezentów.

Po pierwsze, najwłaściwiej będzie przerzucić się na zakupy w internecie. Jest to przeważnie tańsze niż zakupy w sklepach stacjonarnych. Warto też poszukać możliwości odbioru osobistego lub darmowej wysyłki, gdyż ten koszt może generować dodatkową opłatę. Warto także poszukać stron, na których dostępne są rabaty do konkretnych sklepów (na przykład Qassa, gdzie dostępny jest także cashback). Można to zrobić wpisując w wyszukiwarce "rabat + [nazwa sklepu]". Często znajdziemy w ten sposób kupon na kilka procent obniżki lub link do specjalnej promocji.

Kiedy robimy zakupy, warto też zrobić sobie listę prezentów, a następnie dodawać produkty do koszyka i liczyć ich koszt, zanim klikniemy "zamów". Po takim podsumowaniu zobaczymy, czy mieścimy się w budżecie, czy jednak musimy coś wyjąć z naszego wirtualnego koszyka.

Pożyczanie w sytuacji, gdy nie mamy z czego oddać nie jest rozsądne. Dlatego, jeśli nie starczy nam pieniędzy na zakup prezentów, które sobie upatrzyliśmy, lepiej jest zmienić plan i kupić coś innego (tańszego) niż zadłużać się, by kupić wszystko zgodnie z planem. Jeśli tańsza alternatywa nie załatwia sprawy, pomyślmy o prezentach bardziej osobistych, które wykonamy sami, a które będą miały szczególne znaczenie dla obdarowanego. Wkład czasu może bardziej się liczyć przy przygotowaniu prezentów dla najbliższych osób, a otrzymamy pewność, że prezent zostanie doceniony i dobrze przyjęty. Dobry pomysł i serce, włożone we własnoręcznie stworzone podarki nie zrujnują budżetu, a mogą stać się tym, czego najbardziej w tym czasie potrzeba - duchem świąt Bożego Narodzenia!

sobota, 3 grudnia 2016

Przedświąteczne wypłaty z PP

Programy Partnerskie w tym roku zrobiły mi niespodziankę i zebrały kwoty do wypłaty także przed świętami, a skoro nastał właśnie ostatni dzwonek, by kupić prezenty (w sklepach zaczynają się już kolejki, a towary zamówione przez internet zdążą jeszcze dotrzeć przed gwiazdką), to kilka stówek na zakupy jest zdecydowanie dobrą wiadomością. Jeśli i Wam przydałby się zastrzyk gotówki, to zachęcam do korzystania z programów partnerskich, które tak szczodrze obdarowały mnie w tym roku:
  • Po pierwsze kolejne zebrane pieniążki dzięki Qassa. To szczególnie dobry program w okresie przedświąteczny, gdyż pozwala zarabiać w czasie kupowania prezentów w internecie. Za zakupy w ponad 700 sklepach otrzymamy zwrot części wydanej kwoty, którą po uzbieraniu progu minimalnej wypłaty (50 PLN) zwyczajnie przelewamy na konto. Zarejestrować się w programie można tutaj.
  • Po drugie Giełda Tekstów. Tutaj trzeba się nieco potrudzić, ale warto. To stąd regularnie już wypłacam pieniążki, jeśli nie co miesiąc, to z pewnością co dwa. Portal płaci za pisanie krótkich artykułów na dowolne tematy, więc jeśli masz pomysł i trochę czasu, możesz uzbierać parę złotych. Próg wypłaty to 75 PLN i poświęcając na pisanie dosłownie parę godzin tygodniowo, da się go osiągać regularnie. Rejestracja w programie odbywa się tutaj.
  • Tym razem wypłaty z Centrum Reklamy jeszcze nie mam, ale wspominam o tym programie, bo lada dzień kolejna z osób, które zalogowały się za moim pośrednictwem uzbiera pieniążki powyżej progu wypłaty (30 PLN). Nie ukrywam, że zbieranie pieniążków w tym Programie Partnerskim jest czasochłonne, gdyż trzeba klikać w linki podawane przez stronę (nic nie przychodzi na mail - linki pojawiają się w panelu na stronie i tam się w nie klika), a przyrost gotówki jest dość powolny, tym niemniej program działa i można z niego wypłacać. Czas spędzony przy komputerze to kilka minut dziennie (do kwadransa, jeśli ktoś nie jest bardzo sprawny w klikaniu myszką). Można zarabiać nawet w trakcie jazdy metrem - zamiast klikania "lubię to" pod zdjęciami znajomych. Regularne korzystanie ze strony popłaca. Dla chętnych - tutaj można się zarejestrować w programie.
I pamiętajcie, że nawet jeśli nie zarobiliście jeszcze nic w Programie Partnerskim, warto się już udać po prezenty. A swoje uczestnictwo w zarabianiu w sieci zgłosić jak najszybciej i zacząć gromadzić pieniądze na przyszły rok. Gwarantuję, że jeśli teraz się zarejestrujecie, w przyszłym roku Wasz budżet prezentowy będzie o wiele okazalszy. Moje zyski tylko z tych trzech programów w 2016 roku przekroczyły 500 PLN, a nie używam ich z taką regularnością jak bym chciał (maksymalnie korzystam z Programów Partnerskich łącznie przez 2 godziny tygodniowo). Większość z Was używa internetu w znacznie większym zakresie. Czemu tego nie wykorzystać?

niedziela, 13 listopada 2016

Płatne Surfowanie

Dzisiaj zauważyłem, ze jeden z moich poleconych w programie "centrum reklamy", płacącym za klikanie w linki i przebywanie na konkretnych stronach internetowych (przez kilka sekund), osiągnął próg wypłaty. Sam próg ten osiągnąłem już jakiś czas temu. Trochę to trwało, bo chyba nikt nie zajmuje się tą stronką codziennie, zbierając wszystkie oferowane bonusy. Ja zaglądam tam od przypadku do przypadku - kiedy mi się przypomni. Jak na takie traktowanie potencjalnego źródła zarobku kilkudziesięciu złotych, uważam że wyniki są i tak niezłe.

Gdyby ktoś chciał dołączyć do programu, co jakiś czas kliknąć kilka linków i zarobić w ten sposób trzy dychy, zapraszam do rejestracji pod tym linkiem. Program jest całkowicie bezbolesny, nie zachęca do niczego, nie rozsyła maili, nie instaluje niczego w przeglądarce - jest bezinwazyjny. 

wtorek, 11 października 2016

Systematyczność po raz kolejny

Nie raz i nie dwa powtarzałem, także na łamach tego bloga, że przy oszczędzaniu najważniejsza jest systematyczność. Nie boję się powtórzyć tego po raz kolejny, gdyż systematyczność faktycznie jest przy oszczędzaniu najważniejsza. Nawet, gdy nie daje ona wymiernych zysków, może procentować w przyszłości na wiele sposobów - od samokontroli do wiedzy na temat finansów i inwestycji. Tak więc, nawet jeśli nie jesteś w stanie odkładać dużej kwoty pieniędzy, wyznacz sobie jakąś sumę i systematycznie odkładaj ją na osobne konto lub choćby i do skarbonki (niezależnie od tego jaką będzie miała postać). Naucz się funkcjonować bez tych pieniędzy.

Co więcej - za każdym razem gdy dostaniesz podwyżkę, przeprowadź naradę z samym sobą, lub z domownikami, którzy współtworzą domowy budżet i spróbuj tę odkładaną kwotę powiększyć (ale nie o całą podwyżkę - musisz ją odczuć na co dzień, by o niej pamiętać). Takie same narady urządzaj co roku, by zorientować się jak zmieniła się sytuacja, lub w jaki sposób możesz lepiej gospodarować pieniędzmi.

Postaraj się inwestować, choćby małą kwotę. Nie ważne, czy będzie to inwestycja w biznes przyjaciela, w akcje czy obligacje czy może w dzieła sztuki. Ważne, byś inwestował, choćby małą część oszczędności. W ten sposób nauczysz się w jaki sposób działa rynek, opracujesz strategie i zdobędziesz wiedzę, która pozwoli ci zainwestować prawdziwe pieniądze, kiedy już będziesz w ich posiadaniu. 

Nie trać czasu - każda umiejętność finansowa jest w twoim zasięgu, wystarczy tylko mieć dość samozaparcia, by ją opanować, wytrenować i zastosować w praktyce!

A jeśli chcesz się dowiedzieć w jaki sposób można zainwestować małą kwotę, by przynosiła zysk, zapoznaj się z tym artykułem:

poniedziałek, 3 października 2016

Czy na pewno nie masz zdolności kredytowej?

Nie tak dawno temu, znajomy szukał kredytu hipotecznego. Problem w tym, że pomimo wizyty u kilku doradców, żaden nie potrafił pozytywnie wyliczyć jego zdolności kredytowej i to pomimo tego, że znajomy miał spory wkład własny - sytuacja kuriozalna. Nie załamując się jednak, zwrócił się z problemem bezpośrednio do banków i okazało się, że banki jednak skłonne są dać mu kredyt. Jeśli więc i Ciebie spotkała odmowa ze strony doradcy, spróbuj złożyć wniosek w jednym z poniższych banków:
Jeśli Twoja sytuacja jest dziwna i nietypowa, to doradca może nie mieć "mocy" na to, by zaproponować Ci kredyt (nie będzie mu się opłacało męczyć, bo lepiej załatwić w tym czasie kilku łatwiejszych klientów). Możliwe jednak, że kiedy zwrócisz się do banku, zostaniesz potraktowany zupełnie inaczej, bo bank uzna Cię za wiarygodną osobę i zobaczy w tym interes także dla siebie. Nie warto się więc poddawać, nawet po wielu odmowach.

A jeśli jeszcze nie masz swojego doradcy, lub chcesz zasięgnąć "drugiej opinii" (przecież to nie kosztuje), skorzystaj z profesjonalnej pomocy w znalezieniu kredytu hipotecznego i pozwól specjalistom znaleźć Ci kredyt w którejś z instytucji finansowych.

Kredyt to przeważnie spore obciążenie dla budżetu, więc jeśli szukać, to nie rzucając się na pierwszą lepszą ofertę, ale starannie do tego podchodząc, nie spiesząc się. Wtedy można wybrać korzystniej, a przecież tylko jeden procent oszczędności oznacza przeważnie kilka tysięcy złotych!

sobota, 17 września 2016

Nowy image małym kosztem

Kobiety dość często stają przed problemem "nie mam co na siebie włożyć". I nie chodzi tutaj o zawartość szafy, która przecież pęka w szwach. Problem polega na tym, że znajomi (w szczególności kobiety) we wszystkim ją już widziały, a co za tym idzie, nie może im się pokazać w tym samym stroju. Jest na to jednak rada, która nie zrujnuje finansowo i nie wypatroszy portfela.

Każda kobieta ma przyjaciółki lub choćby koleżanki w różnych środowiskach, które nigdy się nie spotkały. A to przecież można wykorzystać. Wystarczy z jedną z nich wymienić się na kilka ciuchów, umówić na "pożyczkę" garderoby i już mamy coś oryginalnego, co w dodatku możemy zestawić z ciuchem, który posiadamy we własnej szafie i uzyskać oryginalne połączenie. A gdy pożyczony element garderoby opatrzy się już znajomym, możemy go oddać i pożyczyć coś innego.

Warto także zainwestować w dodatki. A nawet w dodatki do dodatków. Jeśli mamy nudną, jednobarwną torebkę bez zdobień, zamiast kupować nową, w odpowiednim kolorze lub stylu, lepiej za ułamek ceny kupić kilka długich, rzucających się w oczy, ozdobnych breloków do kluczy (im większe tym lepsze) i przyczepić je do torebki, by zupełnie zmienić jej wygląd a nawet styl. Taki biżuteryjny brelok zupełnie odmieni torebkę, a z jej pomocą cały strój. Ponadto przyciągnie wzrok, jak każde świecidełko przyciąga sroki, więc możemy liczyć na komplementy, które smakować będą dodatkowo, gdyż przecież osobiście dobrałaś ten dodatek.

niedziela, 11 września 2016

Mniej znaczy Więcej

"Mniej znaczy Więcej" to oklepany frazes. Hasło tak pojemne, że można je podciągnąć pod właściwie każdy wpis na dowolnym blogu. Niestety do tego wpisu pasuje aż za dobrze i musiałem go użyć.

Dlaczego Mniej znaczy Więcej?


Otóż o to, że zużywamy o wiele za dużo wszystkiego, bez żadnych wymiernych korzyści. Oznacza to mniej więcej tyle, ze zużywając mniejszą ilość wielu produktów osiągniemy dokładnie ten sam efekt.

Dlaczego używamy za dużo wszystkiego?


Pasta do zębów
Aktorzy grający w reklamach celowo używają na planie znacznie więcej niż potrzeba pasty do zębów, mydła w płynie, szamponu, odżywki, kremu do golenia, płynu do naczyń itp. Chodzi oczywiście o to, by zasugerowany widz używał tyle samo tych produktów, a co za tym idzie zużywał je szybciej i kupował częściej. A widz się na to nabiera, skutkiem czego pasta do zębów kończy się w kilkanaście dni, ale resztę z tubki potrafimy wykorzystywać jeszcze przez dwa tygodnie, szamponu lejemy tyle, że mamy problemy z jego spłukaniem, a mydłem w płynie zlewamy całe ciało. Z powodzeniem możemy od początku tubki używać taką ilość pasty, jakby tuba była na wykończeniu (to jest w zupełności wystarczająca ilość), szamponu używamy odrobinę (chyba że ktoś ma bardzo długie włosy), a najlepiej myć włosy dwukrotnie, za każdym razem używając jedynie kropelkę szamponu. Mydło w płynie najlepiej zaś dozować na gąbkę i w ten sposób namydlać całe ciało. Jeśli ktoś ma problemy z dozowaniem, najlepiej używać mydła w płynie - w ten sposób trudniej jest przesadzić z ilością.

Czego jeszcze zużywamy w nadmiarze?


Chociażby wody czy prądu. Myjąc zęby na prawdę można zakręcić kran, a wody użyć dopiero podczas płukania jamy ustnej. Pod prysznicem też da się zakręcić kurek na czas namydlania. Jeśli ktoś nie lubi odkręcać wody namydlonymi dłońmi i chciałby mieć stały do niej dostęp, wystarczy że zmniejszy strumień do minimum. W ten sposób ograniczymy zużycie wody o połowę (choć z własnych doświadczeń wiem, że nawet o trzy czwarte). By ograniczać zużycie prądu możemy podnieść temperaturę w lodówce, chociaż o jeden stopień. Różnica dla pożywienia nie wielka, a zużycie prądu mniejsze. Warto też wyłączać zbędne oświetlenie, a także komputer czy telewizor, kiedy z nich nie korzystamy.

Czego jemy za dużo?


Oczywiście i tutaj jest pole do popisu. Jak łatwo się zorientować najdroższym produktem jest mięso. Gotując więc obiad, warto zamiast tradycyjnych kotletów podać mięsny sos, zagęszczony papryką, cebulą, kalafiorem czy innymi ulubionymi warzywami. W ten sposób nawet nie zauważymy, że jemy mniej mięsa, lepiej też wykorzystamy każdy jego fragment (na przykład mięsny wywar). Warto także pamiętać, że gotowe produkty są droższe niż te, które możemy przygotować w domu. Przeważnie są także gorszej jakości i nie smakują tak dobrze. Warto więc zamiast kupować gotowe sosy do makaronu, pokusić się o te własnej roboty (je też można zamknąć w słoikach). To samo jeśli chodzi o zupy i właściwie każde inne pożywienie. "Stracony" czas zwróci się z nawiązką w naszym portfelu. Smacznego!

niedziela, 4 września 2016

Okres promocyjny

Można by pomyśleć, że właśnie zakończył się okres promocji związanych z pierwszym dniem szkoły i najbliższe rabaty będą miały związek ze zniczami i wiązankami, ale tak nie jest. Wytrawni łowcy promocji wiedzą, że właśnie teraz nastał najlepszy okres na kupowanie przyborów piśmienniczych. 

Szkoła już się zaczęła i chociaż gawiedź obkupiła się w najtańsze zeszyty, piórniki i ołówki, w sklepach pozostało sporo ciekawego towaru, którego sklep chętnie się pozbędzie. To najlepszy moment, by obkupić się w zeszyty (które przecież zawsze się przydadzą), ołówki i długopisy (patrz wyżej), a nawet kredki i flamastry, które będą doskonałym dodatkiem do prezentów świątecznych. 

Jestem świadomy faktu, że do świąt bożego narodzenia pozostał ponad kwartał, ale prezenty najlepiej komponować przez cały rok, uzupełniając domowy "magazyn" w chwilach, kiedy ceny są najbardziej sprzyjające, a portfel najmniej obciążony. W ten sposób w okresie świątecznej gorączki, gdy w sklepach są pseudo-promocje będziemy uśmiechać się z wyższością.

Jeśli więc zależy Ci na oszczędzaniu, używasz przyborów piśmienniczych i posiadasz w rodzinie dzieci w wieku, w którym kredki to nadal dobry podarek, najlepiej zaopatrz się teraz, uniknij kolejek i wydatków, uzupełnij to, co się zużyło (gumki do ścierania, wkłady do pióra, blok technicznych czy nożyczki).

środa, 10 sierpnia 2016

Nowe mieszkanie - własne czy wynajmowane?

Przenosząc się "na swoje" - czytaj wyprowadzając od rodziców, współlokatorów czy akademika, warto od razu rozważyć budżet, zmierzyć siły na zamiary i podjąć podstawową decyzję - kupno czy wynajem? Oba rozwiązania mają swoje plusy, oba mają zwolenników i przeciwników. Warto jednak poznać wszystkie opcje zanim podejmiemy decyzję.


Na pierwszy ogień rzucimy Mieszkanie na Wynajem. Dla wielu osób bowiem jest to opcja łatwiej dostępna (a przynajmniej tak im się wydaje, bo jeśli stać Cię na wynajem, to bardzo prawdopodobne, że stać Cię także na kupno). Plusy tego rozwiązania jednak istnieją:

Brak Kredytu* to największy z nich. Człowiek czuje się taki wolny bez zobowiązań... Jednak koszt miesięczny często przewyższa ratę kredytu, więc jeśli nie zamierzasz często się przeprowadzać (czyli mieszkanie wynajmujesz w miejscu, w którym chcesz mieszkać docelowo), to wyjdzie drożej. 

Możliwość Łatwej Zmiany Miejsca, Metrażu to właśnie argument, który dopełnia poprzedni. Jeśli nie chcesz się decydować na docelowy lokal, planujesz przeprowadzkę do innego miasta czy dzielnicy - wtedy lepiej obejść się bez kredytu i pozostawić sobie tę możliwość. Podczas gdy kupione mieszkanie musisz w takiej sytuacji sprzedać, wynajmowane po prostu zostawiasz po miesięcznym okresie wypowiedzenia. Łatwiej też zmienić mieszkanie na większe podczas powiększania sie rodziny.

Dla Niezdecydowanych ta opcja także jest bezpieczniejsza. Gdy przeprowadzasz się w "obce" miejsce, lepiej najpierw je poznać i upewnić się, czy to odpowiednia lokalizacja, metraż, piętro... Można pomieszkać, przyzwyczaić się, oswoić z miejscem i ewentualnie przenieść się, by przetestować inną lokalizację.

Mniej Formalności także może przekonywać tych, dla których długoletnie związanie się z bankiem nie jest argumentem decydującym. To argument słaby, ale życie jest łatwiejsze, gdy nie trzeba czytać miliona stron umów i innych dokumentów. Patrząc prawdzie w oczy - wynajmować jest łatwiej. Nie taniej na dłuższą metę, ale z pewnością łatwiej i ryzyko jest mniejsze.


Ci jednak, którzy poważnie myślą o ustatkowaniu się i zapuszczeniu korzeni, mają poważne argumenty za tym, by jednak zdecydować się na Zakup Mieszkania, a nie na wynajem. Dlaczego? A dlatego, że:

Każdy Włożony w Mieszkanie Grosz Powiększa jego Wartość. To fakt. Nawet, jeśli część tych kosztów to odsetki kredytu*, to przynajmniej część pieniędzy faktycznie powiększa naszą własność. Nieruchomość to zawsze niezła inwestycja. Do tego często koszt kredytu plus opłaty jest niższy niż koszt miesięczny wynajmu (z opłatami) za to samo mieszkanie. Jeśli jesteśmy więc zdecydowani na konkretny lokal, jest to dobra decyzja finansowa.

Wolność to chyba koronny argument. We własnym mieszkaniu możemy przeprowadzić dowolny remont, dowolnie je urządzać, gdy je zniszczymy to nikt nie wsiądzie nam na głowę, a jak przyjdzie nam ochota, możemy je komuś podnająć, bo jest nasze i nikt się nam nie będzie wtrącał. Unikamy też wielu konfliktów, w których (jako wynajmujący) z góry bylibyśmy na straconej pozycji.

Pewność, że za pięć tygodni nadal będziemy mieli gdzie mieszkać. Prawda jest taka, że gdy wynajmujemy, nie mamy tej pewności nawet, gdy płacimy w terminie. We własnym mieszkaniu terminowa spłata zobowiązań sprawia, że posiadamy tę pewność. A to bardzo wiele, nawet gdy nie mamy rodziny, dzieci i psa.


Prawda jest taka, że każda z tych opcji jest dla kogoś innego. Każda ma plusy i minusy. Przy okazji, decydując się na wynajem, jest spora szansa, że nie będziemy już w stanie odkładać na wkład własny. Warto więc zanim się zdecydujemy, rozważyć wszystkie za i przeciw, ale także zmierzyć siły na zamiary. Jeśli bowiem chcemy kupić mieszkanie za jakiś czas i myślimy, że wyprowadzimy się do wynajmowanego, a za kilka lat kupimy, może warto jednak przemęczyć się przez ten czas (na przykład z rodzicami) i zgromadzić środki (choćby na wkład własny), które umożliwią nam zakup mieszkania docelowego - dokładnie takiego jakie chcemy. Podejmując tak poważną decyzję nie warto decydować się na półśrodki.

*A skoro jesteśmy przy kredytach, to gdy nadejdzie czas warto zapoznać się z ofertą kredytową różnych banków:

czwartek, 4 sierpnia 2016

Wymarzone Konto Osobiste

Nie polecałbym tego banku, gdyby nie to, że sam mam w nim konto i bardzo chwalę sobie zarówno warunki jak i obsługę. Mam co prawda konto starszego typu, ale jestem przekonany że i jego obecna wersja godna jest uwagi.

Wymarzone Konto Osobiste w Raiffeisen Polbank to:
- 0 zł za prowadzenie konta
- 0 zł za wypłaty we wszystkich bankomatów w Polsce
- 0 zł za wpłaty gotówki w oddziale
- 0 zł za 1 wypłatę miesięcznie (w oddziale)
- 3 zł za kartę debetową
- oprocentowanie środków na koncie rosnące wraz ze wzrostem salda!

środa, 27 lipca 2016

Absolutna Podstawa Oszczędzania

Otrzymałem (prawdę mówiąc już jakiś czas temu) kilka pytań i, pomimo, że odpowiedziałem na nie indywidualnie, chciałbym się ustosunkować także na blogu. Najważniejszym pytaniem, które powtórzyło się kilka razy, było "co jest podstawą oszczędzania". Chodziło o to, co dla mnie jest w oszczędzaniu najważniejszą kwestią. Odpowiedź była oczywista, ale na wszelki wypadek przemyślałem sprawę i gdy jednak powróciłem do początku odpowiedź była tylko jedna.

Podstawą Oszczędzania jest Systematyczność!

Na dobrą sprawę nie mają znaczenia odkładane kwoty, gdyż jeśli chcemy zgromadzić fundusze, które umożliwią nam wymarzony zakup lub pozwolą zgromadzić środki na niewielką inwestycję, najważniejsza będzie właśnie systematyczność w odkładaniu. Oczywiście trzeba mieć z czego odkładać, ale jeśli stać cię na życie jako takie, to znajdziesz potencjał także na oszczędzanie, chociaż drobnych kwot.

Właśnie - odkładana suma nie musi być duża - ważne, żeby była odkładana systematycznie, w stałych (najczęściej comiesięcznych) odstępach czasu i traktowana jako obowiązek - na równi z rachunkami, które przecież opłacić trzeba. Podczas płacenia rachunków, dodatkowo odkładamy ustaloną kwotę (najlepiej na osobne konto), o której zapominamy aż do czasu, aż uzbieramy.

Każdą Oszczędność traktuj jako... Oszczędność!

By jednak zwiększyć sumę na koncie oszczędnościowym, przyzwyczaj się do myśli, że każda pojawiająca się oszczędność powinna trafić na konto. Jeśli dostajesz zwrot podatku, powinien tam trafić (chyba że jesteś świadom zwrotu i czekasz na niego, bo uwzględnia go twój budżet). Jeśli dostajesz zwrot nadpłaty za wodę, gaz czy energię elektryczną, wpłać to na konto. Nawet jeśli idziesz do sklepu, a artykuł, który zawsze kupujesz jest właśnie w promocji (a nie kupisz go na zapas), zaoszczędzoną kwotę wpłać na konto. W ten sposób nie wydasz zaoszczędzonych pieniędzy, a kwota na koncie będzie się szybko powiększać.

Wpłać na konto także każdy niespodziewany zarobek. Premię, której nie uwzględniałeś, prezent na który nie liczyłeś czy fuchę, którą po znajomości złapałeś, by dorobić. W ten sposób pieniądze nie przepadną, a ty będziesz mieć świadomość, że wiesz gdzie są twoje pieniądze. Dodane do systematycznie odkładanej kwoty stanowić będą niebagatelne sumy. Sam byłem zaskoczony jak łatwo było odkładać tym sposobem.

wtorek, 12 lipca 2016

Po co w ogóle oszczędzać?

To ciekawe, ale kiedy rozmawiałem ze znajomymi, którzy zarabiają sporo więcej niż ja, a ich wydatki stałe (przymusowe) są właściwie niższe od moich, okazywało się, że nie potrafią odłożyć z pensji choćby złotówki. Zaskakujące było twierdzenie, że gdy pod koniec miesiąca mają coś jeszcze na koncie, to... wydają to. Wyjście "na miasto", ewentualnie wyjazd na weekend czy szybkie wakacje (weekend za granicą). To ciekawe, bo osoby te nieustannie narzekają na wysokość rat, które płacą w związku z zaciąganymi ciągle kredytami. Kiedy zaś zapytali mnie co moim zdaniem powinni zrobić, po szybkim i pobieżnym przeanalizowaniu rachunków znalazłem im oszczędności, które... natychmiast wydali (spożytkowali) w następnym okresie rozliczeniowym. Oto jakie mechanizmy zadziałały i jak można próbować je zwalczyć:

1. A na co ja mam oszczędzać?


W zasadzie bardzo słuszne pytanie. Kolega pracujący, nie zamierzający pracy porzucać, mający aktywny styl życia i zarabiający solidne pieniądze nie widzi celu, na który mógłby oszczędzać. Jednak gdy uświadomił sobie, że zamiast spłacać kredyty (i odsetki), mógłby szybko odłożyć kompletną kwotę i nie dopłacać do zakupu mogła by go zmotywować.

2. Stać mnie!


Mogę wziąć każdy kredyt tak długo, jak długo wiem, że będę miał pracę, która będzie te kredyty spłacać. Wolę kupić coś dziś a nie za miesiąc, gdy pieniądze będą na koncie. Z jednej strony - oczywiście. Z drugiej - nie szkoda? Przecież czekając do końca miesiąca można by uniknąć odsetek, a więc więcej pozostałoby w portfelu.

3. To co oszczędzę mi nie wystarczy.


To bardzo ciekawy mechanizm, który ponownie sprowadza się do odsetek. Kolega, który uświadomił sobie, że odsetki pochłaniają około 10% wypłaty uznał, że 10% to niewielki koszt i skoro nie połaszczyłby się na zmianę pracy, by zwiększyć pensję o 10%, to i taka oszczędność nie jest intratna. Jednak, gdy przedstawi się to w sposób: to więcej niż trzynasta wypłata w roku - taka premia, to nabrało nagle innego znaczenia.

4. Nie umiem oszczędzać.


To faktyczny problem do którego doszliśmy, gdy wszystkie inne tłumaczenia zawiodły. Jest to jednocześnie istota problemu - skoro nie umiesz, nie uczysz się tego i nie walczysz, to nieoszczędzanie staje się masłem maślanym - nie oszczędzam, bo nie umiem, a nie umiem bo nie oszczędzam. Czyli nie da się. Kropka. Jeśli nie chcesz z tym nic zrobić, to nie zrobisz, ale jeśli chcesz...

Rozwiązanie


Do oszczędzania warto jednak się zmusić. Nawet jeśli masz dobrą pracę, którą lubisz, to lepiej myśleć o przyszłości. W takich warunkach lepiej oszczędzać. Jeśli bowiem nagle przestaniesz lubić swoją pracę, trudniej Ci będzie NAGLE zacząć oszczędzać. Jeśli stracisz pracę, także za późno będzie na rozpoczynanie nauki, czy zgromadzenie oszczędności. To można (i najlepiej jest) robić właśnie wtedy, kiedy ma się dobre i stałe źródło dochodu. Nawet jeśli nie zamierasz z niego rezygnować, warto odkładać. 

Jeśli nie umiesz odkładać, załóż sobie osobne konto (najlepiej bezpłatne konto oszczędnościowe), które potraktujesz TAK JAK JEDEN ZE SWOICH KREDYTÓW! Wpłacaj na nie regularnie co miesiąc stałą kwotę i zapominaj o niej. Nie sprawdzaj salda rachunku, nie myśl o nim w innych kryteriach jak tylko konieczność wpłaty co miesiąc. Najlepiej zrób stałe zlecenie i nie zajmuj sie tym więcej. Takie konto, udające jeden z kredytów odwali robotę oszczędnościową za Ciebie!

Jeśli przyjdzie Ci do głowy, że jest koniec miesiąca, a pozostały Ci jeszcze jakieś pieniądze do rozdysponowania, zamiast wydawać na coś, co nie jest Ci niezbędne, spłać choć część któregoś kredytu. Wraz ze spłatą części kredytu, maleje wysokość raty z uwagi na zmniejszające się odsetki. Wraz ze spłatą całego kredytu otrzymujemy zastrzyk gotówki, kwota pozostająca na koncie jest większa i tym szybciej spłacamy kolejny kredyt, a więc w coraz większym tempie zaczynamy oszczędzać pieniądze. Po spłaceniu wszystkich kredytów pamiętaj, że nadal masz jeden, który samemu sobie założyłeś - Twój rachunek oszczędnościowy, który udaje kredyt. Masz więc nadal co "spłacać". Kiedy po dłuższym czasie sprawdzisz stan konta będziesz zaskoczony ile udało się odłożyć. Przekonasz się, że umiesz oszczędzać. A skoro umiesz, to nie masz już wymówki!

piątek, 8 lipca 2016

Zarabiaj na pisaniu... czegokolwiek


Myślisz o tym, by zarabiać przez internet realne pieniądze? Dysponujesz odrobiną czasu codziennie, często w dziwnych godzinach i nie masz tego jak spożytkować? Zapewne ucieszy Cię, że jest możliwość, dzięki której możesz wykorzystać dowolną ilość czasu o dowolnej godzinie i zarobić realne pieniądze nie wychodząc z domu!

Taką możliwość daje serwis, do którego przeniosłem się po tym, jak Textmarket przestał działać. Serwis, z którego korzystam nazywa się Giełda Tekstów i w chwili gdy piszę te słowa, dokonałem już kilka wypłat, zatem program jest sprawdzony. Cała "praca" polega na pisaniu artykułów o dowolnej treści i tematyce, a następnie pozostawienie ich w serwisie, by ktoś mógł je kupić za ustaloną przez autora cenę. Oczywiście lepsze (i tańsze) artykuły sprzedają się szybciej, więc jakość jest w cenie. Po potrąceniu należności serwisu (kilka procent od każdego artykułu), resztę możemy wypłacić. Warunkiem wypłaty jest zgromadzenie na swoim koncie 75 PLN (mnie udaje się to w około miesiąc, a piszę mniej więcej godzinę, dwa - trzy razy w tygodniu). Uważam, że z powodzeniem można pisać więcej, jeśli ktoś dysponuje czasem. 

Cały proces jest łatwy i przyjemny, a dostarcza realnych pieniążków. Szczególnie, że niesprzedane artykuły leżą na serwerze i czekają, aż ktoś je kupi. A gdy kupi, nawet taki stary artykuł, pieniążki dodawane są do konta. Pisanie w taki sposób jest zupełnie bezstresowe, gdyż nikt nie każe pisać artykułów na konkretny temat (choć można przyjąć zlecenie na teksty o konkretnej tematyce, przeważnie lepiej płatne - serwis umożliwia także taką formę współpracy), ani w konkretnym czasie. Sami jesteśmy sobie panem, a zarobione pieniądze stanowić będą miły dodatek do pensji.

Ten i inne sposoby zarabiania przez internet można znaleźć w zakładce "Zarabianie przez Internet".

Aby przystąpić do programu i zarabiać na pisaniu, kliknij w ten link.

wtorek, 5 lipca 2016

Wcześniejsza spłata kredytu bez dodatkowych kosztów

Mając kredyt jesteś związany z bankiem i zdany na jego łaskę i niełaskę. Podpisując umowę kredytową (szczególnie kredytu hipotecznego, wykorzystującego twoją maksymalną zdolność kredytową) nie mamy zbyt wielkiego pola do popisu w kwestii negocjacji nieprzychylnych warunków umownych. Bank może nam narzucić co tylko chce, gdyż wie, że raczej nie zrezygnujemy z kupna mieszkania z uwagi na dodatkowy zapis, na przykład o konieczności opłaty w przypadku wcześniejszej spłaty zadłużenia.

Jeśli chcesz wcześniej spłacić kredyt, środki są już zgromadzone, ale nie chcesz płacić prowizji za wcześniejszą spłatę, która jest obecnie na porządku dziennym, jeśli chodzi o umowy kredytowe, to ucieszy cię zapewne fakt, że istnieje rozwiązanie, które pomoże ci obejść ten dodatkowy koszt. Mniej więcej raz do roku bank zmienia coś w umowie kredytowej, przesyłając aneks do akceptacji. To przeważnie drobne zmiany, które często wynikają z uszczegółowienia jakiegoś zapisu, zmiany nomenklatury lub wynikają z nowych przepisów (lub wygody banku). W takim momencie masz 14 dni, w ciągu których możesz poinformować bank, że rozwiązujesz umowę kredytową. W takim wypadku musisz zapewnić na koncie środki na spłatę całego zadłużenia (łącznie z naliczonymi już odsetkami), ale nie poniesiesz dodatkowych kosztów, wynikających z wcześniejszej spłaty kredytu. Bank nie ma prawa pobrać opłat za wcześniejszą spłatę w momencie, gdy rozwiązujesz umowę z winy banku, a taka sytuacja pojawia się, gdy bank zmienia zapisy w umowie, a ty się z nimi nie zgadzasz. Dodam, ze nie zgodzić można się z każdą zmianą w umowie, nawet jeśli zmienia się jedynie numer jakiegoś paragrafu.

W ten sam sposób można wcześniej rozwiązać umowę z dostawcą internetu, telewizji a nawet operatorem sieci komórkowej i nie trzeba czekać na zakończenie okresu związania umową z operatorem (przeważnie dwuletniego). To świetny moment, by renegocjować warunki z obecnym lub poszukać nowego operatora. A to z kolei niesie za sobą niemałe oszczędności.

piątek, 1 lipca 2016

Odrobina Hazardu na Euro 2016?

Skoro Polacy już nie grają (a grali tak, że nie mamy się czego wstydzić), może pora urozmaicić sobie oglądanie reszty meczy, a przy okazji dać sobie szansę na zarobienie kilku złotych? Tak - mam na myśli zakłady bukmacherskie. Sam używam systemu bet-at-home.pl i gorąco go polecam, bo założenie konta jest bardzo łatwe, można wpłacać poprzez zwykłe konto bankowe, operować złotówkami podczas obstawiania a interface jest bardzo prosty.

A co ciekawego teraz w związku z Euro? Oczywiście możliwości jest bardzo wiele - każdy mecz to kilkaset możliwości obstawienia, od typowania zwycięzcy, poprzez wynik, strzelca bramki aż do liczby żółtych kartek czy liczby rzutów rożnych. A prawidłowe obstawienie to zawsze wygrana pieniężna! Minimalny zakład to tylko 1 PLN.

A co warto obstawić (oczywiście wiąże się to z ryzykiem utraty wkładu)? A na przykład za wygraną Islandii w meczu przeciwko gospodarzom turnieju - Francji, można dostać ponad ośmiokrotne przebicie (w tej chwili 8,19 PLN za każdą postawioną złotówkę). Oznacza to, że jeśli zaskoczenie turnieju - Islandia, w regulaminowym czasie pokona drużynę z Francji, stawiając 50 PLN, otrzymamy ponad 400 PLN. Szybko zarobione pieniążki.

Ja jednak ryzykantom polecam zabawić się w zakład kombinacyjny, w którym staramy się trafić wszystkie obstawiane wydarzenia. W tym przypadku, stawiając dychę na to, że Niemcy wygrają z Włochami, Walia pokona Belgię a wspomniana Islandia zwycięży w meczu z Francuzami (wszystko w ciągu regulaminowego czasu gry), wygramy oszałamiające 870 PLN (kursy z godziny publikacji wpisu). A przecież dycha to nie pieniądz.

Z doświadczenia wiem, że obstawione mecze ogląda się dużo ciekawiej. Do tego obstawiając tak, jak każe serce mamy wynagrodzenie także materialne, gdy drużyna, którą lubimy bardziej wygrywa.

A zatem zapraszam do korzystania z systemu bet-at-home.pl, umożliwiającego wygodne obstawianie wyników bez wychodzenia z domu.

czwartek, 16 czerwca 2016

Najadaj się jedząc mniej

Spora część domowego budżetu to wydatki na jedzenie, a te zawsze da się zmniejszyć w razie potrzeby. Nawet jeśli panujesz już nad zagospodarowywaniem resztek i prawie nic nie wyrzucasz, wciąż możesz znaleźć tutaj oszczędności. Jednym ze sposobów, bardziej zaskakującym, jest prędkość jedzenia. Wystarczy jeść wolniej, by najeść się mniejszą porcją.

Dlaczego?

Podczas jedzenia nasz żołądek robi się pełniejszy, co z kolei sprawia, że przekazuje do mózgu sygnał o poczuciu sytości. Ten sygnał jednak nie jest przesyłany natychmiast, zatem mózg zna stan naszej sytości sprzed około kwadransa. Jeśli jemy więc szybko, od momentu gdy żołądek wysłał sygnał o sytości do momentu, gdy mózg go odczyta i zadecyduje, że właściwie możemy przerwać jedzenie, zdążymy wrzucić do żołądka całkiem sporo niepotrzebnego nam pożywienia. Krótko mówiąc, przejadamy się. Mało kto potrafi nałożyć na talerz tyle, by trafić idealnie w swoje potrzeby i po skończeniu jedzenia odczuć sytość dokładnie po piętnastu minutach. Warto jeść więc wolniej, małymi, dobrze przeżutymi kęsami i dać żołądkowi czas na reakcję. Jedząc odrobinę, robiąc przerwę, znów jedząc odrobinę unikniemy przejedzenia a jednocześnie najemy się mniejszą porcją.

Innym sposobem na oszczędzenie jest sprawdzenie, która z grup pokarmowych jest najdroższa i przygotować porcję tak, by zastąpić ją tańszymi składnikami. Nie ulega wątpliwości, że najdroższą grupą składników obiadowych jest mięso (nie licząc jakichś ekstrawagancji, których nie spożywamy, skoro staramy się ograniczyć budżet). Warto więc rozsądnie gospodarować mięsem.

Jak jeść mniej mięsa i o tym nie wiedzieć?

Nie namawiam nikogo na przejście na wegetarianizm, bo nie o to w tym chodzi. Gdybym w ten sposób chciał oszczędzić na jedzeniu jadłbym czerstwy chleb i rozgotowane ziemniaki. Sztuką jest, by jeść normalne posiłki, zawierające mięso (i wszystko inne), ale w sposób, który maksymalnie wykorzysta jego potencjał.

Kotletom mówimy nie!

Kotlet to kawałek mięsa, który trudno podzielić na zbyt wiele części, by dalej czuć jego smak. Lepiej jeść mięso podane już w kawałkach, a najlepiej w mięsnym sosie, który smakiem mięsa okrasi wszystko wokół i uzyskamy złudzenie, że mięsa jest w potrawie dużo więcej.

Jak nakarmić rodzinę ćwiartką kurczaka?

Drób, a w szczególności kurczak to jedno z najtańszych dostępnych mięs, które posiada jednak olbrzymi potencjał. Wystarczy bowiem rozsądnie przyrządzić jedną ćwiartkę kurczaka (udo + podudzie), które kosztuje dosłownie dwa złote, by nakarmić trzyosobową rodzinę (rodzice + małe dziecko). Nie wierzycie? Ja też nie wierzyłem, ale sprawdziłem i już wierzę.

Jak to zrobić?

Najpierw pieczemy nasze mięsko w naczyniu żaroodpornym, dodając ulubione przyprawy. Następnie studzimy i gdy można je już dotknąć, wyciągamy kości (gołe, bez mięsa). Mięso kroimy (lub rwiemy) i wraz z sosem z pieczenia przekładamy do garnka, do którego dodajemy pokrojoną w piórka cebulę lub dwie, paprykę, pieczarki czy co tam lubimy (już sama cebula zrobi co powinna, można ją zeszklić ale nie jest to obowiązkowe). Dolewamy trochę wody i dusimy na wolnym ogniu. To będzie nasz sos do makaronu lub ryżu na drugie danie. Jeśli w sosie jest więcej warzyw, nie potrzebujemy nawet żadnej surówki.

Pozostały gołe kości po pieczeniu. Kładziemy je na desce i przez torebkę foliową, by nie opryskać całej kuchni, tłuczemy tłuczkiem do mięsa. Rozłupujemy kości, by dostać się do szpiku i całego smaku w nich zawartego, szczególnie rozłupując chrząstki. Takie kości wrzucamy do drugiego garnka. Do naczynia żaroodpornego wlewamy wodę, podgrzewamy i tak uzyskaną miksturą zalewamy kości w garnku. Można dodać wody, jeśli jest jej mało. Po wygotowaniu kości (czyli po jakiejś godzinie lub dwóch) całość przecedzamy, by otrzymać bulion. Kości wyrzucamy, a z powstałego bulionu robimy zupę (rosół, pomidorowa, ogórkowa, warzywna). Wywar ma dużo smaku i jest naprawdę sycący.

W ten prosty sposób z jednej ćwiartki kurczaka powstanie posiłek, którym bez problemu naje się rodzina, nie mając przy tym poczucia, że był to obiad bezmięsny, czy nawet "chudy". Rozsądne gospodarowanie mięsem może przynieść olbrzymie oszczędności, które długoterminowo podreperują domowy budżet.

W celu zapoznania się z innymi tanimi przepisami kulinarnymi, zapraszam do działu Tanie Przepisy Kulinarne.

Smacznego!

piątek, 10 czerwca 2016

Potwierdzenie Programu Partnerskiego

Zweryfikowałem kolejny program partnerski i z przyjemnością informuję, że na Centrum Reklamy można zarobić i wypłacić zarobione pieniążki. Owszem - trwa to dosyć długo, ale za to zupełnie nie jest uciążliwe - można klikać przesyłane (nie na własny mail, ale na specjalną skrzynkę na ich stronie internetowej, więc nie zaśmieca się własnej poczty) linki w czasie przerwy na reklamę, czy porannej prasówki w internecie. 

Jest pula linków "codziennych" oraz akcje dodatkowe (z których można zarobić mniej więcej drugie tyle). Oczywiście można także zarabiać na poleconych. Zachęcam każdego, kto spędza choć chwilę bezproduktywnego czasu w sieci, do zapoznania i zaprzyjaźnienia się z tym programem. Uzbierane złotówki przelać można na konto po osiągnięciu pułapu 30 PLN i jest to zadanie bardzo proste (wystarczy podać numer konta i 2 dni później pieniążki się na nim pojawiają).

Jeśli ktoś chciałby się zarejestrować w tym programie, zachęcam do skorzystania z mojego linku rekomendacyjnego, dzięki któremu ja także dostanę procent od Waszych dochodów (ale Wy oczywiście nie poniesiecie z tego tytułu żadnych kosztów). Mój link to: http://centrumreklamy.com/pages/index.php?refid=bler.

sobota, 4 czerwca 2016

Nauka nie pójdzie w las

Oszczędzając, człowiek nagle zdaje sobie sprawę z tego, że wiele rzeczy jest dużo droższe niż mogło by się wydawać. Koszt konkretnego przedmiotu można jeszcze jakoś przeżyć, ale koszt związanej z tym przedmiotem usługi (klocki hamulcowe + ich wymiana, kran kuchenny + jego montaż, koszt produktów + koszt przygotowania posiłku) często przewyższa cenę samego towaru kilkakrotnie.

Aby uniknąć kosztów związanych z takimi drobnymi (lub nie) usługami, wystarczy jednak umieć wykonać je samodzielnie. Niektóre są proste, ale czasochłonne, inne wymagają konkretnej wiedzy, jednak większość z nich jest do opanowania. Można oczywiście odnaleźć osobę posiadającą daną umiejętność wśród znajomych i poprosić o pomoc, a później odwdzięczyć się z pomocą własnej wiedzy. Poniżej kilka przykładów na to, co można zrobić samemu.

Naucz się gotować. Posiłki w dobrych knajpach nie należą do najtańszych. Koszt samego przygotowania potrawy jest często większy od kosztu użytych produktów, które też przecież nie należą do najtańszych. Oznacza to jednak, że dobry kucharz będzie miał tu pole do popisu także na polu oszczędzania. W domu możesz ugotować równie smaczny posiłek co w najlepszej knajpie, płacąc za to ułamek ceny.

Naucz się sprzątać. Wydawać by się mogło, że to żadna umiejętność i że czynność ta wymaga raczej czasu niż specjalistycznej wiedzy. A jednak nie do końca jest to prawdą. Są sposoby jak robić to dobrze, ale można też nie robić tego właściwie, tracąc czas i zmniejszając własną efektywność. Przykładem niech będzie mycie okien. Jeśli masz system, uwiniesz się szybko a okna pozostaną czyste. Jeśli nie wiesz jak się do tego zabrać, nigdy nie uda ci się osiągnąć zadowalających rezultatów. Jeśli płacisz za sprzątanie swojego mieszkania, to wiesz ile możesz zaoszczędzić. Pozostaje jedynie kwestia czasochłonności - jak bardzo musiałbyś przyspieszyć proces, by mieć na to czas?

Naucz się dbać o zdrowie. Polska to kraj, gdzie każdy jest lekarzem. Mało kto jednak dba o siebie, bo mało kto ma o tym jakiekolwiek pojęcie. Potrzeba wiedzy, by wiedzieć która zdrowa żywność faktycznie jest zdrowa. Warto umieć dbać o siebie za pomocą diety i ćwiczeń. Powiesz, że to żadna oszczędność? A lekarze? Powiesz, że w tym kraju wszyscy są ubezpieczeni, więc lekarze są gratis? A leki?! Leki to grupa wydatków, na które marnotrawimy pokaźną część domowego budżetu i to głównie na suplementy diety, których możemy uniknąć odżywiając się racjonalnie. A zdrowe, bogate w mikroelementy jedzenie często jest tańsze niż przetworzone i nafaszerowane konserwantami. Wystarczy wiedzieć.

Naucz się majsterkować. Drobne naprawy w domu i fachowiec, który za wymianę uszczelki czy przykręcenie drzwiczek kuchennych weźmie "co łaska" (a więc 20 - 50 PLN, jeśli masz szczęście). Przecież to są naprawy, których możesz dokonać samodzielnie. Oczywiście, trzeba w tym celu posiadać jakąś, choćby szczątkową wiedzę, ale prostych napraw możesz nauczyć się w trakcie ich wykonywania (a w razie czego wezwać fachowca), natomiast trudniejsze opanujesz pomagając jakiemuś znajomemu, gdy będzie trzeba coś potrzymać lub docisnąć podczas, gdy on będzie reperował. Bardziej zaawansowane umiejętności w tej dziedzinie pomogą ci naprawić samochód, a to już są konkretne pieniądze.

Miej hobby! Hobby nie tylko pozwoli ci na posiadanie odskoczni od życia, odstresowanie się i na znalezienie tańszych sposobów spędzania wolnego czasu (pod warunkiem, że hobby nie będzie bardzo kosztowne), ale też pomoże ci opanować nowe umiejętności. Może to być czytanie książek (sporo wiedzy na różne tematy tkwi właśnie w nich), może rękodzieło (wytwarzanie przydatnych przedmiotów z pewnością pozwoli zaoszczędzić) lub cokolwiek innego. Przede wszystkim jednak nigdy nie marnuj okazji do nauczenia się czegoś nowego, bo nie wiesz co może ci się przydać. Zamiast więc spędzać czas przed ekranem telefonu, czytając co to któryś ze znajomych zjadł i z kim strzelił sobie fotkę, ucz się i korzystaj z wiedzy. To proste i dające oszczędności rozwiązanie dla wszystkich, którzy dysponują choć odrobiną czasu. Sprawdź, w czasie wykonywania usługi jesteś w stanie zarobić na nią.

piątek, 25 marca 2016

Oszczędzanie wody - kompendium domowe

W mojej opinii wszystkie problemy z oszczędzaniem wywodzą się z marnotrawstwa na skutek niedbalstwa, niewiedzy lub złych przyzwyczajeń. Marnowanie wody jest tutaj najlepszym przykładem. Nie jesteśmy świadomi tego, jak wiele wody marnujemy, gdyż mamy do niej swobodny dostęp i jest ona względnie tania. Niestety nawet niska cena jednej jednostki pomnożona przez marnowane hektolitry daje kwoty, które mogą być znaczące dla domowego budżetu. A przecież wody nie musimy marnować wcale.

Tylko 33 litry wody na cykl prania
Pierwszym i najważniejszym czynnikiem są niewłaściwe urządzenia, które posiadamy w gospodarstwach domowych, takie jak pralka i zmywarka. To one mają kolosalny wpływ na ilość pobieranej wody i to od nich należałoby weryfikować swoje zużycie wody. Urządzenia te posiadają klasę energetyczną, jednak wzór na jej wyliczenie jest skomplikowany. Znacznie łatwiej sprawdzić ile dane urządzenie pobiera energii i wody przy zwykłym cyklu działania. Te informacje zawsze są udostępniane przez producenta. Warto jednocześnie zastanowić się, czy faktycznie potrzebujemy pralkę z tak dużym wsadem podstawowym. Być może wystarczy mała pralka na 3,5 kg zamiast na 5 czy 6 kilogramów wsadu. Mniejsze pralki zużywają mniej energii i wody. Trzeba więc sprawdzić ile waży przeciętna porcja prania, którą wsadzamy w urządzenie i zakupić sprzęt, który będzie najbardziej ekonomiczny. Gdy już się zdecydujemy, powinniśmy zawsze prać taką ilość, by maksymalnie wykorzystać możliwości urządzenia. To samo dotyczy zmywarki - jeśli nie posiadamy wielu naczyń, nadających się do mycia w zmywarce, nie warto kupować dużego urządzenia, które wykorzystamy w pełni tylko w czasie większych imprez. Lepiej wtedy zdecydować się na małą zmywareczkę na dwa czy cztery komplety naczyń. Urządzenia te mają co prawda programy, które pozwalają oszczędzać wodę, ale znacznie lepiej zdać się na własny zdrowy rozsądek.


Polacy często nie zdają sobie sprawy z tego, ile wody marnują podczas kąpieli. Oczywiście argumentują to tym, że biorą kąpiel, by się odprężyć i jeśli tak jest, to nie ma w tym nic złego. Niestety często "odprężenie" ogranicza się do tego, co z powodzeniem można by zastąpić prysznicem. Pod prysznicem zużywa się wodę w ilości jednej czwartej tego, co wlejemy do wanny (a potem z niej wylejemy). Dodatkową oszczędność może stanowić fakt, że pod prysznicem można zmoczyć ciało, następnie zakręcić wodę (lub chociaż zmniejszyć znacznie strumień), namydlić się dokładnie czy wymyć gąbką, położyć szampon na głowę i wetrzeć, a dopiero później opłukać ciało i włosy. To dodatkowe 30 - 50% oszczędności, ale mało kto tak robi. Właśnie ze względu na złe przyzwyczajenie.

Także podczas mycia zębów zostawiamy często odkręconą wodę, a to przecież 2-3 minuty, podczas których czysta, cenna woda litrami spływa wprost do ścieków. Nawet jeśli ktoś ma przydomową oczyszczalnię i użyje tej wody do podlewania kwiatków, szkoda na to wody, za którą płacimy, a co dopiero ludzie w mieście, którzy odsyłają czystą wodę wprost do systemu oczyszczania? Te parę minut nie wydaje się ilością znaczącą, ale to średnio 5 minut dziennie (rano i wieczorem) razy ilość domowników (powiedzmy 3 osoby), to kwadrans dziennie. W skali miesiąca, to tak, jakbyśmy zostawili odkręcony kran na 8 godzin. A przecież nigdy byśmy tego nie zrobili. Takie niedbalstwo słono kosztuje.

Do pełni szczęścia potrzebujemy jeszcze sprawnych perlatorów na wszystkich kranach, dzięki którym będziemy mogli oszczędzić wodę na przykład podczas mycia zębów, czy płukania naczyń. Niesprawne perlatory są w wielu domach, a to, że nie działają wynika przeważnie z niewiedzy ich użytkowników. 

Przeczytaj także:

wtorek, 1 marca 2016

Jak szukać pracy, gdy podejmiesz każdą?

Wiele osób szuka pracy - takie czasy. Spora ilość tych osób podejmie w zasadzie dowolną prace, byle tylko jakąś mieć. Nie jest to może zdrowa sytuacja, ale zrozumiała, bo przecież każdy chciałby mieć jakieś źródło dochodu. By jednak nie zafiksować się na tym za bardzo i faktycznie mieć coś, nawet z najniższej krajowej, trzeba podjąć pewne kroki. Dzisiaj o fundamencie takich działań - lokalizacji.

Niby nic odkrywczego, ale wciąż zadziwia mnie, że ludzie podejmują nisko płatną pracę, do której muszą dojeżdżać. I marnują na te dojazdy czasem dwie godziny dziennie. W ten sposób, czas poświęcany pracy zwiększa się z 8 do 10 godzin, a więc o 25%. O tyle więc też maleje faktyczna stawka godzinowa (nie oszukujmy się - pieniądze w takiej pracy dostajemy za poświęcony czas a nie za umiejętności, więc trzeba się przed sobą przyznać ile tego czasu faktycznie poświęcamy). A teraz dodajmy do tego koszt przejazdów. Czy będzie to koszt paliwa czy biletów, nie poprawia on naszej sytuacji finansowej. 

A wystarczy tylko, szukając pracy ograniczyć się do najbliższej okolicy i podejmując pracę zostawić w kieszeni część pieniędzy, nie wydanych na dojazdy. Powiecie, że to takie gadanie. Że wszyscy o tym wiedzą i skoro dojeżdżają, to dlatego, że nie znaleźli nic bliżej? Otóż bzdura. Bardzo często osoba, która szuka pracy godzi się na inną okolicę, bo tam zarobi 50 PLN więcej, nie licząc o ile więcej straci. Często szukanie pracy ogranicza się do jednej gazety czy portalu internetowego, zamiast przeszukać większą ilość zasobów, ale kierunkując się na kolejne oferty. W końcu czasem szukając pracy w sklepie czy przy sprzątaniu, warto przejść się po okolicy i sprawdzić, czy ktoś nie oferuje takiej pracy. Ale tak robi mało kto, gdyż "żyjemy w 21 wieku, w dobie internetu, ble, ble, ble". Szkoda tylko, że z tego internetu mało kto umie w pełni skorzystać.

Powyższe jest wynikiem rozmowy z osobami, które w ostatnim roku pracy szukały i dość często ją zmieniały. Wszystkie narzekają na to, że pracują zbyt daleko od domu. Co ciekawe, dwie z nich mijają się w drodze do pracy jadąc w przeciwnych kierunkach, bo choć pracują na bardzo podobnych stanowiskach, jedna pracuje w okolicy zamieszkania drugiej, a ta druga dosłownie pod blokiem tej pierwszej. Płace mają podobną.

niedziela, 14 lutego 2016

Składkowy Grill - jak oszczędzić czas i pieniądze, a mimo to uczestniczyć w świetnej imprezie

Tak, wiem! Sezon grillowy jeszcze się nie rozpoczął i pewnie szybko nie rozpocznie, bo pomimo braku śniegu, dni bywają zimne, mokre i wietrzne. W sklepach jednak pojawiły się już akcesoria grillowo - ogniskowe, a to pewny znak, że myślimy już o imprezach na wolnym powietrzu. Co tu dużo ukrywać - są świetne, więc czego tu nie lubić (może poza sprzątaniem po, ale i tym tematem się dziś zajmiemy).

Przede wszystkim grilla czy ognisko robimy w ogródku lub na działce - w każdym razie w plenerze, a co za tym idzie, możemy zaprosić nań więcej osób niż do domu, chociażby z powodów nieograniczonej przestrzeni. Łatwiej także zorganizować imprezę składkową, bo "bardziej wypada". Można podać sałatki, zatroszczyć się o kiełbaskę na grilla i poinformować gości o tym, co będzie dostępne - wszystko inne powinni przynieść goście. Nie sądzę, by ktokolwiek miał coś przeciwko takiej formie spotkania. W ten sposób można spotkać się w szerokim gronie, smacznie zjeść, dobrze wypić, porozmawiać, a nikt nie zbankrutuje!

Warto wiedzieć, że w przypadku przygotowywania jedzenia (także grillowego), czas i pieniądz są wymienne. Jeśli masz czas, nie kupuj uprzednio przyprawionych mięs i kiełbas, ale przypraw je samemu. Zrób taką marynatę jaką lubisz (albo kilka) i umieść w niej mięso na dobę przed spodziewaną imprezą. W ten sposób mięso będzie dużo lepsze niż to sprzedawane jako gotowce. Do tego jakaś musztarda lub ketchup albo nawet chrzan, trochę pieczywa i impreza gotowa. Także sałatki lepiej przygotować, ale dobrym pomysłem jest w tym przypadku nie polewanie ich dresingiem, ale serwowanie go na dnie miski z sałatką. W ten sposób warzywa nie zwiędną, nawet jeśli będą znikać sukcesywnie przez całą imprezę. Oczywiście można także przygotować warzywa (dość tani produkt do grillowania), ryby a nawet owoce (choć nie wszyscy lubią). Jeśli zamiast grilla jest ognisko, koniecznie trzeba kupić worek ziemniaków i zasypać w popiele. Imprezowicze mogą zjeść ich dosłownie każdą ilość, pod warunkiem, że nie zapomnicie o zabraniu na działkę solniczki.

Zanim impreza się rozkręci, zadbaj też o to, by po całym terenie nie walały się śmieci, a także o to, by także ze śmieci był jakiś pożytek. Proponuję przygotować sobie dwa pojemniki (wystarczą nawet kartonowe pudła), do których trafią opakowania po napojach - do jednego szklane butelki po piwie (to przecież typowy grillowy napój), które można później oddać do sklepu i wymienić na pełne, a do drugiego puszki, tak by nie trzeba ich było wybierać z worka wypełnionego wszelkim śmieciem. W ten sposób po imprezie zostanie pudło, z którym będzie można wybrać się do skupu. Pozostałe śmieci (papier i plastik) możesz wrzucić do foliowego worka (albo torebki, w których przyniesione zostały wiktuały), a następnie wyrzucić do pojemnika na surowce wtórne. Resztki jedzenia z pewnością zostaną pożarte przez zwierzęta - czy to domowe, czy okoliczne.

Jeśli się zorganizujesz, czas który normalnie spędzasz na sprzątaniu będzie czasem wolnym. Zwrócą się więc te chwile, które wcześniej zajęło przygotowanie mięsa i sałatek. Do tego po solidnej imprezie zgromadzi się spora sumka na puszkach i butelkach - sprawdźcie sami (sam nie mogłem uwierzyć ile tego było).

czwartek, 28 stycznia 2016

Jak oszczędzić na jedzeniu


Temat oszczędzania na jedzeniu to temat rzeka. Można pisać całe elaboraty na temat jak jeść za pół-darmo. Ważne jest jednak takie wypośrodkowanie, by zachować odpowiedni stosunek ceny do jakości, a sama jakość nie ucierpiała nadmiernie. Można bowiem jeść to, co się lubi, nie przepłacając.

Aby tego dokonać należy jednak wpoić sobie kilka zasad. Kilka zakazów i kilka nakazów załatwi sprawę, a gdy przekonacie się ile możecie na tym zaoszczędzić, będziecie zaskoczeni. Ja byłem.
  • Najważniejsze jest, by zrezygnować z jakiegokolwiek jedzenia na mieście. Czy to wytworna restauracja (z której rezygnacja przyniesie jednorazowy zastrzyk gotówki) czy też kebab (który nie jest drogi, ale jemy go częściej) czy nawet zwykła kawa na mieście (za która przepłacamy, często dziesięciokrotnie), zrezygnujmy. Na mieście jemy tylko przy szczególnych okazjach lub kiedy jest wyjątkowa sytuacja i absolutnie nie damy rady niczego ugotować. Ważna jest też samodyscyplina, by nie nadużywać tych "wyjątkowych sytuacji". Najwyżej raz w miesiącu.
  • Gotowanie w domu jest zdecydowanie tańsze niż jedzenie na mieście czy zamawianie jedzenia. Dania takie jak hot-dogi, pizza, curry czy chińszczyzna można zrobić w domu, używając lepszych produktów niż te, używane przez knajpy, a nadal płacąc jedynie ułamek restauracyjnej ceny.
  • Tańsze produkty nie muszą być gorsze. Wystarczy tylko zrezygnować z drogich sklepów i zaopatrywać się w hipermarketach, które oferują tańsze zamienniki. Warto dać im szansę i wypróbować, bo często jest to ten sam produkt, który zwykle kupujemy, ale w znacznie niższej cenie. Jeśli znajdziecie zamiennik innej firmy, którego nie znacie, ale ma dobrą cenę - wypróbujcie najpierw małe opakowanie. Być może odkryjecie coś lepszego niż jedliście do tej pory. Jeśli jednak żaden z zamienników Was nie przekona, próbujcie swój ulubiony produkt kupić w promocji, albo ograniczyć jego spożywanie, próbując więcej nowych (tańszych) rzeczy.
  • Będąc w sklepie unikaj działu ze słodyczami i napojami. Te dwie grupy poza wpływem na zdrowie mogą także zrujnować portfel. Znacznie lepiej jest więc ograniczyć te zakupy. Jeśli chodzi o słodycze, to zawsze pojawiają się jakieś w formie prezentów na różne okazje i jeśli nie zjemy ich przy jednym posiedzeniu, a będziemy racjonalnie kosztować, starczą na długo. Jeśli chodzi o napoje, znacznie lepiej jest przerzucić się na herbatę (nawet dobry, drogi gatunek w przeliczeniu będzie tańszy niż napoje gazowane) lub soki rozcieńczane, łączone z wodą z kranu. Jeśli chcemy oszczędzić, takie wyrzeczenie jest konieczne.
  • Jeśli jesteśmy już przy herbacie, warto wiedzieć, że w tej samej cenie co herbata ekspresowa w torebkach (która nie jest najwyższej jakości) można kupić dużo lepszą herbatę sypaną. Ta uwaga szczególnie ważna jest dla osób, które nie "psują" herbaty cukrem (co z resztą podnosi znacznie jej koszt).
  • Zupy oraz dania z sosami są świetnym sposobem na oszczędności. Zupy, z racji tego, że głównym ich składnikiem jest woda, a jest to jeden z tańszych produktów. Na zimę są doskonałe, a treść nadawana przez warzywa, wywar z kości i odrobinę mięsa zaspokoi głód. Sosy są doskonałe z uwagi na to, że dodaje się je do ryżu, makaronu lub ziemniaków i jeśli nie pozwoli się im pływać w sosie, a dobierze właściwe proporcje, to będzie to danie nieprzesadnie tuczące, a tanie ze względu na niskie koszta dodatku skrobiowego. Na cieplejsze dni polecam sosy pikantniejsze, a zimą ciężkie i zawiesiste.
  • Jeśli już podajesz mięso w formie kotleta, steku czy pieczeni, pamiętaj, że to zawsze większy koszt. Warto więc pokroić sztukę mięsa przed podaniem i podać z dodatkami - sałatą, smażoną cebulką, pieczarkami czy grzanką. W ten sposób smak pozostanie, a dodatki pomogą nasycić głód. Dla mnie też brzmiało to jak herezja, dopóki nie okazało się, że jedząc połowę tej ilości mięsa, którą jadałem kiedyś jestem najedzony i zadowolony. W ten sposób można też odkryć nowe przepisy i wydobyć z kotleta nowe smaki.
  • Używaj sezonowych produktów. Nie ma sensu kupować świeżych warzyw zimą, kiedy są najdroższe. Wtedy lepiej używać zrobionych przez siebie w sezonie przetworów i mrożonek. Latem jedzmy za to dużo warzyw i owoców, bo wtedy ich cena potrafi być bardzo niska. Warto też robić zakupy na bazarze, szczególnie w niedzielę po południu, gdy sprzedawcy zwijają stragany. Można wtedy trafić na okazje, istnienia których nawet nie podejrzewaliście i zyskać całe skrzynki warzyw i owoców na przetwory, płacąc dosłownie grosze.
  • Poszukaj naprawdę tanich dań, które wpleciesz do diety tak, by chociaż raz w tygodniu zjeść coś, co prawie nic nie kosztuje. Przykładem niech będą frytki (te robione z prawdziwych ziemniaków a nie mrożone, za które przepłacasz kilkukrotnie), które są bardzo tanie, a prawie wszyscy je lubią.
  • Poświęcając więcej uwagi doprawianiu i próbując nowych przypraw (pamiętaj, że przyprawy kupowane oddzielnie są zawsze tańsze niż ich mieszanki) możesz wzbogacić tanie, codzienne dania o nowe akcenty. Eksperymenty mile widziane. Polecam przyprawienie mięsa mielonego kminem, gorczycą, mielonym zielem angielskim i nasionami kopru a potem zamiast formowania kotletów i smażenia, oblepienie nimi patyczków do szaszłyków i zapieczenie w piekarniku lub na grillu. Zamiast nudnego mielonego uzyskamy pyszną, niecodzienną przekąskę, doskonałą do pieczonych ziemniaków.
  • Oszczędność przyniesie także wolniejsze jedzenie. Jeśli dokładnie przeżujemy każdy kęs, a do ust podniesiemy kolejny dopiero po przełknięciu poprzedniego i popiciu go łykiem wody, najemy się mniejszą porcją, a będziemy mieć tyle samo przyjemności. Mózg nie odbiera z żołądka sygnału o sytości natychmiast, a dopiero po kilku minutach. Jedząc szybko zdążymy w tym czasie wrzucić do niego solidną porcję niepotrzebnego pokarmu, zanim się zorientujemy, że już jesteśmy najedzeni. Wspomożemy także trawienie. Obecnie spożywamy znacznie więcej pożywienia niż jest nam potrzebne.
  • Dieta bezglutenowa przyniesie zdrowie, ale także oszczędności. Jedząc dania bezglutenowe, oczyszczamy organizm i sprawiamy, że więcej substancji odżywczych z pożywienia jest przyswajanych przez organizm, a zatem najadamy się szybciej i nie przeciążamy żołądka koniecznością wytężonej pracy. Ponadto pszenica, z której właściwie zrezygnujemy przestrzegając rygorów diety, powoduje uczucie głodu znacznie szybciej, niż faktyczna potrzeba organizmu. By zacząć odczuwać rezultaty, musimy wytrzymać około 2 tygodnie, aż organizm oczyści się z pozostałości diety zawierającej gluten.
  • Wykorzystuj resztki. Racjonalne wykorzystywanie pozostałości po posiłku, czy to jako kolacji czy też składnika kolejnego dania zmniejszy ilość wyrzucanego jedzenia, czyli i kupować będziemy musieli mniej. Sprawdzaj też daty na opakowaniach, by szybciej spożywać te produkty, których data przydatności ma się ku końcowi. Wyrzucanie jedzenia to przeciętnie 30% dodatkowych kosztów żywności w gospodarstwach domowych, a to niebagatelna kwota.
  • Niektóre sklepy mają specjalny regał z produktami, którym kończy się data ważności. Jeśli zdecydujemy się na robienie zakupów codziennie i zjadanie zakupionych produktów tego samego dnia, można zaoszczędzić połowę ceny. Pod koniec dnia można drogą wędlinę kupić w cenie tańszej (oraz tańsze pieczywo, które jest tym samym, które kupilibyśmy rano) i zjeść dobrą, sytą kolację.
  • Gotowanie dla większej ilości osób jest tańsze. Warto więc umówić się ze znajomymi na wspólny obiad, na przykład raz w tygodniu. Raz gościmy znajomych, raz oni nas. To dziwne, ale staje się to okazją do starania się bardziej i zjedzenia czegoś wyjątkowego, kosztuje mniej a perspektywa darmowego posiłku, przy którym nie trzeba będzie się męczyć za tydzień sprawia, że stanie w kuchni nie wydaje się tak męczące.
Jeśli macie inne pomysły na to, jak wyżywić się taniej, niekoniecznie korzystając z umiejętności freegan, jako mało jeszcze popularnego sposobu pozyskiwania jedzenia w naszym kraju, to zapraszam do podzielenia się nimi w komentarzach. Zachęcam także do zapoznania się z listą tanich dań, które każdy może zrobić w domu.

niedziela, 3 stycznia 2016

Poświąteczne porządki

Teraz, kiedy okres poświąteczny dobiega końca, dojedzone zostały ostatnie smakołyki, które zostały po świątecznym obżarstwie, a postanowienia noworoczne weszły w życie, można zająć się bardziej przyziemnymi sprawami. Nie znaczy to, że temat świąt jest zakończony. Jest jeszcze jedna rzecz, którą możemy zrobić, choć nie jest już tak przyjemna jak atmosfera, która towarzyszyłą nam przez ostatnie tygodnie.

Chodzi mi mianowicie o rozprawienie się z nietrafionymi prezentami. Nie oszukujmy się - każdy dostał kiedyś nieładny sweterek od cioci czy książkę, którą zdążył już wcześniej przeczytać. Nie ma potrzeby, by takie przedmioty leżały na domowych półkach. Istnieje bowiem dla nich o wiele lepsze przeznaczenie. A nawet kilka.
  1. Możemy oczywiście prezent sprzedać. Nie odzyskamy w ten sposób całej kwoty, ale jeśli to nowość wydawnicza (zarówno w przypadku książek jak na przykład gier) czy markowy ciuch, to odzyskamy większość kwoty. Polecam portale aukcyjne i ogłoszeniowe. Jeśli mamy rachunek (czasami się trafia nawet w przypadku prezentów), to możemy rzecz zwrócić i odzyskać całą kwotę.
  2. Jeśli nasi znajomi także dostali coś, co nie przypadło im do gustu, możemy się wymienić. Taka giełda niechcianych prezentów może okazać się świetnym pomysłem, a radość z prezentów będzie miała szansę wybuchnąć na nowo.
  3. Jeśli to cenne drobiazgi, które jednak trudno jest sprzedać, można je zostawić na... prezenty. W takim przypadku warto zanotować sobie od kogo jest dany prezent (pod warunkiem, że nie jest "od Mikołaja"), by nie palnąć gafy i nie oddać go darczyńcy. Taki prezent warto dać komuś, kto nie zna osoby, która nas pierwsza nim obdarowała. Niektórzy mogą myśleć, że to nie ładnie, ale prawda jest taka, że skoro i tak byśmy czegoś nie używali, to niech lepiej ktoś inny się z tego ucieszy.
Jednocześnie teraz właśnie jest najlepszy moment na zakupy w serwisach aukcyjnych - mnóstwo nowiutkich niechcianych prezentów w atrakcyjnych cenach tylko czeka na amatorów. Wykorzystajcie ten czas.