piątek, 30 listopada 2018

Jak najwięcej oszczędzić na jeździe samochodem?

Dostałem kilka pytań na temat komunikacji. Czy faktycznie taniej jest podróżować komunikacją miejską? (czasem tak). Czy opłaca się chodzić lub jeździć na rowerze? (zdecydowanie, szczególnie jeśli dystans na to pozwala - przy większych odległościach może to kosztować nieco więcej czasu). Czy można kupić jeszcze  bardziej oszczędny samochód? (oczywiście, jeśli ktoś kupuje nowe auta i zacznie na nie patrzeć pod tym kątem, z pewnością coś znajdzie). Ale jedno pytanie pojawia się bardzo często - jak można oszczędzić na jeździe samochodem, by nie odbyło się to kosztem bezpieczeństwa naszego, naszej rodziny i pojazdu?

Oszczędność kosztem bezpieczeństwa i żywotności pojazdu


Doskonałe pytanie. Widziałem osoby, które rekomendują niezmienianie opon (opony całoroczne w końcu istnieją, więc dla kogoś są), brak konserwacji (można wyżyłować płyny i filtry aż do ostateczności, a rozrząd wymienić dopiero jak się rozleci) czy "lewe" paliwo. Wszystko to faktycznie można, ale czy służy to oszczędności? Raczej wątpię.

Oszczędność i poprawa bezpieczeństwa


A jednak istnieje niezawodny sposób, który zadziała i na korzyść portfela i bezpieczeństwa użytkowników. A do tego jest legalny, całkowicie bezpieczny i zupełnie prosty. Uwaga, siedzicie? Otóż sposób ten, to... jazda zgodnie z przepisami. Teraz widzę, jak część z was odwraca wzrok i sięga po pilota od telewizora. A niesłusznie. To być może nic odkrywczego, a jednak mandaty są jednym z największych wydatków posiadaczy samochodów, a dodatkowo tymi zupełnie niepotrzebnymi, których łatwo uniknąć. A wystarczy skalkulować, ile czasu możemy zaoszczędzić, jeśli pojedziemy szybciej, czy zostawimy samochód zaparkowany w nieprzepisowy sposób i porównać to z kosztem mandatu. Jeśli zastanawiacie się nad tym, jak działa korelacja pomiędzy czasem i pieniędzmi, zachęcam do przeczytania mojego tekstu "czas to pieniądz". W skrócie - czas przeliczany jest na zyski, jeśli w zaoszczędzonym czasie faktycznie zarabiamy, natomiast najczęściej "oszczędzamy" czas, który potem marnujemy, a za ten zaoszczędzony dodatkowo słono płacimy. 

Jeśli więc decydujesz się na użytkowanie samochodu zamiast korzystanie z komunikacji miejskiej, oszczędzasz nieco czasu. Pomyśl zatem o tym, by nie przekraczać nadmiernie prędkości, to zaoszczędzisz także pieniądze. A zatem jeśli chcesz obniżyć koszty użytkowania samochodu, ale nie zmniejszać bezpieczeństwa swojego i swoich bliskich, to właśnie sposób dla Ciebie.

piątek, 23 listopada 2018

Z Góry i z Dołu

Oszczędzanie ma to do siebie, że samemu jest się jego panem. Przez to wiele osób jedynie udaje (najczęściej sami przed sobą), że oszczędzają, gospodarując jedynie tym, co zostanie po przeżytym miesiącu. W trakcie wydawania w ogóle nie myślą o tym, by coś odłożyć. Czasem im się udaje, czasem nie, ale jeśli chcą widzieć efekty, powinny przyjąć, że oszczędzanie to świadome działanie, a nie jedynie wynik. I jeśli chcemy widzieć efekty, powinniśmy podjąć wyzwanie.


Oszczędzanie z dołu


Przykładowo, jeśli ktoś zarabia 5 000 PLN, natomiast wydaje średnio około 4 000 PLN, to co miesiąc odkłada 1 000 PLN, tak? Otóż nie. Ten 1 000 PLN zostaje lub nie. Nie zawsze jest odłożony, przesłany na konto oszczędnościowy, źle zarządzany i w zasadzie nie ma z niego nic poza tym, że jest taką nadwyżką budżetową na koncie. Oczywiście, może się przydać "w czarnej godzinie" - na niespodziewaną wizytę u dentysty, mechanika czy w przypadku konieczności kupna nowej pralki. 

Oszczędzanie z góry


Świadome oszczędzanie polega na tym, by na początku miesiąca założyć ten 1 000 PLN oszczędności (na przykład poprzez zlecenie stałe, które zaraz po wypłacie skieruje tę część środków na rachunek oszczędnościowy, lokatę czy też konto maklerskie), a następnie przeżyć ten miesiąc tak, jakbyśmy zarabiali jedynie pozostałe 4 000 PLN. W takim przypadku, nie dość, że regularnie oszczędzimy 1 000 PLN, to jeszcze nagłowimy się, jak faktycznie odłożyć coś z tej kwoty i powiększyć oszczędności.

Być panem własnych finansów


Stawiając sobie wyzwania pracujemy dla swoich finansów, a nie jesteśmy tylko biernym widzem pieniędzy wypływających z konta i z portfela. Mając kontrolę nad finansami zdobywamy doświadczenie i przywiązujemy większą wagę do odłożonej kwoty. Chcemy ją powiększać. Próbujemy też znaleźć sposób, by oszczędności zaczęły zarabiać, czytamy artykuły, uczymy się grać na giełdzie, zaczynamy zakładać (a w odpowiednim momencie także likwidować) konta bankowe, zaczynamy się interesować rynkiem walutowym czy funduszami inwestycyjnymi. Wszystko to służy naszemu portfelowi, a przecież w oszczędzaniu właśnie o niego chodzi.

piątek, 16 listopada 2018

Tanie Sprzątanie

Przeglądając rachunki z supermarketów, zauważymy z łatwością, że spora suma przypada na środki czystości i chemię gospodarczą. Dzieje się tak w dużej mierze dlatego, że chętnie kupujemy produkty dużych, drogich marek i płacimy za nazwę i firmę, a nie za faktyczną zawartość. Warto zmienić podejście i...
  • Wypróbować produkty tanie, markę własną sklepu (różnych sklepów - można pojechać do innego sklepu i zakupić zapas na przykład proszku do prania na dwa miesiące zamiast kupować go drożej, przy okazji). Obecnie wiele z tych produktów nie ma może tak spektakularnej reklamy i kolorowych opakowań, ale jest równie skuteczne.
  • Kupować duże opakowania zbiorcze i koncentraty. Pamiętając, by stosować je odpowiednio (a zatem skoncentrowanego płynu do prania wlewać mniej niż jego tradycyjnej wersji), możemy sporo zaoszczędzić.
  • Nie zapominać o produktach naturalnych, które stosowały nasze mamy i babcie. Woda, sól, kwasek cytrynowy, soda, ocet, sok z cytryny i skórka cytrynowa z powodzeniem mogą zastąpić wiele z produktów czyszczących. Wystarczy podstawowa wiedza, że soda wywabia plamy, a ocet usuwa kamień i rozpuszcza tłuszcz.
Kieszeń odczuje różnicę już po pierwszych zakupach, a jeśli różnica będzie niezauważalna, to znaczy, że robicie dobry interes. Czasem utrudnieniem jest na przykład dozowanie, ale warto zapytać samego siebie, czy lepiej za każdym razem przepłacać, czy na przykład przesypać proszek do prania do opakowania z lepszym dozownikiem?

niedziela, 11 listopada 2018

Wciągnij w oszczędzanie kogoś bliskiego

Przemyślałem dokładnie ten temat i uznałem, że warto o nim napisać. Wciągnięcie bliskiej osoby (najlepiej partnera) w swoje oszczędzanie, nawet jedynie mówiąc mu o swoich planach ma bardzo dobre skutki. I to na przynajmniej kilku płaszczyznach. 

Opowiedz o swoich planach oszczędnościowych


Kiedy podzielisz się z bliską osobą swoimi planami oszczędnościowymi, nie tylko może Cię ona wspierać, ale dodatkowo trudniej będzie Ci zrezygnować z oszczędzania. Nie będziesz chciał zawieść tej osoby. Jeśli na przykład powiesz dziewczynie, że planujesz wspólne wakacje i w tym celu co miesiąc odkładasz pieniądze, będziesz chciał doprowadzić en projekt co końca, a i jej będzie na tym zależeć.

Wspólne oszczędzanie


Może się także okazać, że zachęcona Twoim przykładem bliska Ci osoba, zacznie także odkładać pieniądze. Wiadomo - wspólnie łatwiej. A do tego, jeśli dzielicie budżet domowy, to oszczędność będzie podwójna!

Rywalizacja w oszczędzaniu


Jeśli macie żyłkę sportowca i lubicie zdrową rywalizację, oszczędzanie może okazać się nową dziedziną, nowym polem, na którym się zmierzycie. Kto więcej odłoży w danym miesiącu? Kto szybciej osiągnie wyznaczony cel? Kto poczyni lepszą inwestycję? To wszystko wyjdzie na plus dla domowego budżetu.

Nagroda za oszczędzanie


A jeśli wyjątkowo dobrze poszło, jeśli odmówiliście sobie jakiegoś drogiego zakupu, jeśli udało się wam odłożyć całą premię świąteczną, wzmocnijcie efekt jakimś przyjemnym doznaniem. Wieczór dla siebie, kąpiel w pianie, kolacja przy świecach to doskonałe poprawiacze humoru, które dodatkowo pomogą waszym głowom zapamiętać, że w nagrodę za oszczędzanie wydarza się coś miłego. I głowy zechcą częściej przeżywać takie chwile.

piątek, 2 listopada 2018

Pożyczaj od siebie

Kilka razy spotkałem się z sytuacją, w której ktoś, kto zarabia względnie duże pieniądze, jest zmuszony do zaciągania kredytu ze względu na nagłe, często nieprzewidziane (ale nie zawsze) wydatki. Wydatki nagłe, niespodziewane mają to do siebie, że często łączą się z wysoką kwotą. Ta jednak staje się jeszcze wyższa, gdy zaciągniemy kredyt - ze względu na dodatkowe koszty, odsetki...

Czy można uniknąć takiej sytuacji? Oczywiście. Dzięki oszczędzaniu, planowaniu i stworzeniu funduszu awaryjnego (tak zwanej puli na czarną godzinę). W ten sposób, kiedy nagle potrzebujemy, na przykład iść do dentysty, po prostu używamy pieniędzy odłożonych na ten cel. Co jednak, gdy fundusz awaryjny wyczerpał się, a my nadal potrzebujemy pieniędzy? Wtedy warto przejrzeć swoje finanse.

Jeśli bowiem regularnie oszczędzamy na jakiś cel i dysponujemy pewną kwotą na koncie oszczędnościowym, można pożyczyć samemu od siebie. 

Jak pożyczać samemu od siebie


Często osoby, które biorą kredyt ze względu na nagłe, niespodziewane wydatki, dysponują pewnymi oszczędnościami, których z jakiegoś powodu nie chcą ruszać. Może spodziewają się jakiegoś wydatku, albo mają konkretny cel i zadowolone z postępów oszczędzania nie chcą ich zaprzepaścić. Często zdarza się także tak, że rodzice oszczędzają dla dzieci, by w pewnym momencie móc zapewnić im lepszą przyszłość, na przykład pomagając w kupnie własnego mieszkania. W takim przypadku biorą pożyczkę z banku (lub innej instytucji finansowej), który muszą spłacić, niczego nie zyskując na odsetkach. Dużo lepiej byłoby odłożyć te dodatkowe procenty na konto, prawda?

Cóż więc stoi na przeszkodzie, by sprawdzić warunki pożyczki bankowej, a następnie udzielić jej sobie samemu, na tych samych zasadach? Zwyczajnie weź pieniądze z konta oszczędnościowego, a następnie spisz dokładnie jaką ratę i okres spłaty proponuje bank i samemu wpłacaj podane kwoty na swoje konto oszczędnościowe. Pieniądze zwrócisz (z nawiązką), nie dotyczą Cię karne odsetki w razie potknięcia (a to właśnie one potrafią dać mocno po kieszeni i prowadzić do prawdziwych kłopotów) i jeszcze wykorzystasz leżące pieniądze w sposób, który przyniesie zysk. Być może dzięki takiemu postępowaniu odkryjesz, że stać Cię na to, by odkładać co miesiąc większą kwotę, niż dotychczas myślałeś.

Zauważ, że to rozwiązanie sprawia, że niczego nie tracisz - całe koszta pożyczki i oprocentowanie wróci do Ciebie, a przecież są to koszty, które i tak musiałbyś ponieść, by spłacić pożyczkę. Nawet, jeśli w pierwszej chwili poczujesz się jak złodziej, okradający własne dziecko, to przecież koniec końców wyjdzie na to, że inwestujesz te pieniądze z niemałym zyskiem!

A jeśli samemu (jeszcze) nie oszczędzasz, to być może ktoś z rodziny to robi. Może uda Ci się dogadać w taki sposób, by pożyczyć pieniądze, a następnie spłacić jak do banku. W ten sposób Twoich pieniędzy nie przemieli bezimienna korporacja, a skorzysta ktoś bliski, kto na swojej inwestycji zarobi? Ciebie przecież to nie będzie kosztować ani grosza więcej.