piątek, 26 kwietnia 2019

Wyjazdy bez dodatkowych kosztów

Majówka tuż tuż, a jak wiadomo, w naszym kraju długi weekend majowy oznacza wyjazdy. Na grilla, na plażę, na łódkę, pod namiot - słowem, często nie do pięciogwiazdkowego hotelu, a właśnie na łono natury, gdzie warunki nie są idealne. Tego właśnie chcemy.

Zabezpiecz swoje rzeczy


Niestety, właśnie w takich miejscach często brudzimy ulubione ciuchy, zalewamy książki i telefony, wrzucamy w błoto słuchawki i niszczymy inne elementy bagażu. Abu temu zapobiec, dobrze jest zaopatrzyć się w woreczki strunowe (możesz je kupić tutaj), a następnie umieścić w nich wszystkie podatne na zniszczenia przedmioty (książki, telefony i inną elektronikę, a nawet ciuchy, jeśli kupisz odpowiednio większe worki), a także te, które nie powinny zamoknąć (zapałki, środki opatrunkowe czy suchy prowiant). W ten sposób bez stresu połazisz po górach, poleżysz na plaży, popłyniesz na spływ kajakowy czy wybierzesz się w rejs po mazurskich jeziorach. 

Pamiątka z podróży

Przed powrotem aż prosi się, by zabrać ze sobą coś, co przypomni nam o miło spędzonych chwilach. W takich chwilach idziemy najczęściej do sklepu z pamiątkami i kupujemy ciupagę znad morza, magnes na lodówkę, breloczek i inne plastikowe badziewie. A duże lepiej jest zabrać kij, którym podpieraliśmy się na szlaku, znalezioną muszelkę, bursztynek czy choćby zwykły kamyk albo papierową ulotkę z menu ulubionej restauracji, w której się żywiliśmy. To znacznie lepiej odda ducha przeżytych chwil. A do tego, co oczywiste, pozwoli nam zaoszczędzić pieniądze, które wydamy na dodatkowe atrakcje, czy choćby jeszcze jedną smażoną flądrę w barze na plaży. 

piątek, 19 kwietnia 2019

Wielkanoc i wielkie żarcie

Przed każdymi świętami staram się przewidzieć ilość jedzenia, która zostanie zjedzona i nie przesadzić z zakupami, żeby później niczego nie wyrzucać. A żebyście nie myśleli, że po prostu żałuję kasy na świąteczne wydatki to napiszę, że wole kupić połowę jedzenia, ale dwa razy lepszej jakości, niż zastawić stół górami jedzenia zwykłej, codziennej jakości (która w moim przypadku akurat już od paru lat nie należy do najtańszych). 

Odkąd pamiętam, spędzając święta w domu rodzinnym czy u babci, zawsze zaskakiwała mnie olbrzymia ilość jedzenia, które się jadło, rozdawało wszystkim biesiadnikom, żeby mieli co jeść przez najbliższe dni, a na koniec i tak wyrzucało. Jak to hołdowało się zasadzie, że "musi być tyle, żeby każdy miał to co lubi", co w praktyce oznaczało, że jeśli przy stole jest 8 osób, to każdego dania musi być tyle, żeby najadło się 8 osób. Mielonych dla 8 osób, kiełbasy dla 8 osób, gołąbków dla 8 osób, kurczaka dla 8 osób i tak dalej. W ten sposób każdy mógł zjeść pięć różnych obiadów, a jedzenia i tak wystarczyło. To była przesada.

Odkąd sami organizujemy święta staramy się, aby jedzenia nie zabrakło (zawsze jest w nadmiarze), żeby był wybór, ale żeby nie starać się przygotować na każdą ewentualność. Jest nas na święta sześcioro, więc przygotowujemy się na 4 porcje każdego dania, zakładając, że nie każdy będzie miał chęć na to samo (bo gdybyśmy tak zakładali, to po co robilibyśmy różne dania). W najgorszym wypadku, jeśli wszyscy rzucą się na mielone, ja zjem kurczaka i po problemie. A dopiero tym co zostaje, obdarowujemy gości, żeby mieli na jeden, góra dwa dni.

Nie starajcie się w święta robić absurdalnych ilości jedzenia, bo to do niczego nie służy. I tak tego nie zjecie, a na trzeci dzień będziecie mieli dość tego jedzenia i zamówicie pizzę, mimo że lodówka wypchana. Lepiej przygotować rozsądną ilość jedzenia i mieć w zanadrzu coś, czego nie postawicie na stole, ale będzie w pogotowiu, gdyby na prawdę było potrzebne, co z przyjemnością zjecie po świętach (polecam na przykład przygotować lasagnę i schować do lodówki - pomoże odpocząć od świątecznego jedzenia, a jeśli spalicie kurczaka, pomoże nakarmić głodną rodzinę).

Smacznego i Wesołych Świąt!

piątek, 12 kwietnia 2019

Głód to wróg

Nawet się nie domyślacie, jak wielkim wrogiem oszczędzania jest głód! Na głodniaka nie jesteśmy sobą i to dosłownie. Wtedy popełniamy wiele błędnych decyzji, także finansowych. Ale skupimy się na podstawach - najważniejszych i najbardziej widocznych, spowodowanych głodem wydatkach.

Zakupy na głodzie


A zatem, nigdy nie idź na głodniaka na zakupy! Zjedz coś przed wyjściem, zrób sobie kanapkę na drogę lub chociaż ciastko. Kiedy jesteś głodny wrzucasz do koszyka produkty, których nie potrzebujesz - łatwiej kupujesz słodycze i przekąski, bierzesz duże porcje, wielkie ilości żywności, która później zalega w lodówce i jest wyrzucana. Tylko dlatego, że organizm domaga się pożywienia i traktujesz wrzucanie do koszyka, jak zaspokajanie tej potrzeby. Nie tędy droga.

Atak głodu w pracy


Także w biurze (czy dowolnej innej pracy) możesz wydać zbyt wiele, jeśli jesteś głodny. Kafejka będzie kusić, wyjdziesz kupić ciastko (może nie skończyć się na jednym), kanapkę za którą przepłacisz, albo na lunch zamówisz coś o wiele droższego niż zwykle. Aby tego uniknąć zjedz w domu solidne śniadanie i zrób sobie kanapki do pracy lub weź obiad w jakimś pojemniku. Nie będąc głodnym możesz się powstrzymać od podjadania i oszczędzać na kupowaniu gotowego jedzenia.

Gastrofaza


Dobra - gastrofazy po imprezie nie da się uniknąć. A do tego jedząc przed imprezą zwiększasz swoją tolerancję na alkohol, więc jeśli chodzi Ci o to, żeby się upić, to nie tędy droga. Ja jednak wolę się nie upić, dlatego idąc "na miasto" dbam o to, żeby nie iść na głodniaka. Mniejsze wydatki (lepiej przeznaczyć pieniądze na drinka niż na przekąskę w barze), mniejsze zawirowania, mniejszy kac następnego dnia. No i mniejsza gastrofaza - mimo wszystko.

piątek, 5 kwietnia 2019

Gazetki reklamowe

Dostępne są regularnie, nic za nie nie płacimy i najczęściej lekceważymy. A przecież gazetki z marketów to świetne narzędzie, które może pomóc w oszczędzaniu. I nie chodzi mi o to, że powstają z nich świetne (i darmowe) okładki do książek (chociaż tak - powstają). Mam na myśli ich inteligentne wykorzystanie, zgodnie z przeznaczeniem.

Jadłospis tygodniowy


Jeśli czytujesz mój blog, zapewne pamiętasz wpis na temat planowania posiłków. Teraz wystarczy dołączyć do tego procesu propozycje z gazetki - sprawdź co jest tańsze i zaplanuj posiłki pod tym kątem. W ten sposób osiągniesz jeszcze większe oszczędności. Nie tylko odpadnie codzienne pytanie "co zrobić na obiad" ale do tego cena posiłków będzie podwójnie niska.

Lista zakupów


A podczas robienia listy zakupów, uwzględnij promocje. Być może w tym tygodniu lepiej zastąpić zwykle kupowany ser tym z promocji? Może jest promocja na jakieś warzywo i można je kupić zamiast drogiego pomidora? A może jest promocja na jakieś konserwy? Albo napój? Albo alkohol, który lepiej kupić teraz niż przed urodzinami? Albo na coś, co nada się na prezent na imieniny, na które jesteśmy zaproszeni za miesiąc? Myśl z wyprzedzeniem i używaj gazetek na swoją korzyść!


Planowanie podczas oszczędzania to podstawa. Gazetki pozwalają na przemyślenie zakupów "na zimno", stworzenie listy i unikanie niepotrzebnych zakupów. Często jest bowiem tak, że gdy o promocji dowiadujemy się w sklepie, stojąc przed półką, nie mamy czasu na myślenie. A jeśli wcześniej się zastanowiliśmy, połowę roboty mamy z głowy.

A co jeszcze możesz przeczytać, by dowiedzieć się, jak być Panem na zakupach: