piątek, 30 września 2022

Szkoda Czasu

Dopiero kiedy uczciwie zaplanujesz swój dzień / tydzień, będziesz mógł/a powiedzieć "szkoda czasu". Ale wtedy będzie to oznaczać coś bardzo pozytywnego. Jeżeli świadomie uznasz, że szkoda Ci MARNOWAĆ czas na cokolwiek, to znaczy, że wykorzystasz go lepiej. Tak zaczyna się droga do zwiększenia własnej wydajności i optymalizacji podejmowanych działań. Czas to zasób, którego nie mamy w nadmiarze, za to wszyscy po równo.

Budżet czasowy


Tak jak pisałem na początku miesiąca, do zarządzania czasem można zastosować podobną mechanikę, jak do zarządzania pieniędzmi. Po stronie "wpływów" widnieć jednak będzie nie wypłata, ale ilość godzin w dobie, którymi możemy zarządzać. Tym zasobem możemy dysponować, przeznaczać go na różne cele i dzielić pomiędzy zadania. I tak, jak w budżecie - tylko rozsądne planowanie może doprowadzić do tego, że zasobu starczy nam na wszystko, co sobie zaplanowaliśmy.

Większość ludzi, którzy nie planują swojego dnia, znajdują się w jednej z dwóch sytuacji - albo stoją przed takim ogromem "wolnego" czasu, że trwonią go bezpowrotnie, albo na koniec dnia orientują się, że tyle jeszcze pozostało do zrobienia. Często z obiema tymi sytuacjami stykając się każdego dnia. To tak samo, jak na początku miesiąca, tuż po wypłacie może nam się wydawać, że mamy pieniądze, by kupić sobie coś drogiego, a pod koniec miesiąca zastanawiać się gdzie podziały się pieniądze na jedzenie na te kilka ostatnich dni. Planowanie jest rozwiązaniem obu tych problemów.

Zajmijmy się jednak czasem i zaplanujmy przykładowy dzień.

Na początek załóżmy, że wstaniemy o 6.00 a spać pójdziemy o 22.00. To daje nam 16 godzin do dyspozycji. Sporo, ale pamiętajmy, że musimy zmieścić w tym czasie bardzo dużo czynności. 

Drugim wyznacznikiem naszego dnia jest praca od 8 do 16. Kolejne osiem godzin znika, ale pozostaje drugie tyle, nadal nieźle. Nie możemy jednak zaplanować czynności, która zajmie nam 8 godzin, bo w tym czasie mamy jeszcze wiele zadań, a do tego nasz czas jest podzielony - mamy 2 godziny rano i 6 godzin po pracy.

ranek

Zajmijmy się teraz tymi porannymi godzinami. Wstajemy, dokonujemy porannej toalety (10 minut) i przez pół godziny ćwiczymy (poranna gimnastyka 30 minut). Teraz prysznic (15 minut) i śniadanie (przyrządzamy je i jemy przez 20 minut). Zostało 45 minut do rozpoczęcia pracy. Akurat by ubrać siebie i dziecko (15 minut) i odwieźć je do szkoły po drodze do pracy (30 minut). To są nasze dwie poranne godziny. I tu pojawia się pierwsze "ale". 

Pierwsze "ale": nie przygotowaliśmy drugiego śniadania ani dla siebie, ani dla dziecka. Oznacza to, że musimy wydać pieniądze, a dziecko kupi sobie najprawdopodobniej coś słodkiego. Przydałoby się nam dodatkowe 10 minut, by nie wydawać pieniędzy i zjeść zdrowiej. Zatem albo skracamy gimnastykę do 20 minut, albo wstajemy 10 minut wcześniej. 

popołudnie

Powrót z pracy to 30 minut, w domu lądujemy o 16.30. Trzeba coś zjeść. Lepiej przygotować obiady w weekend, a w tygodniu tylko je podgrzać, ale to też zajmuje czas. 20 minut plus 10 minut na zmywanie (po sobie i dziecku), chyba że mamy zmywarkę. Wtedy oszczędzamy te 10 minut. Jest 17.00.

Godzinę spędzamy z dzieckiem - czy to na zabawie, nauce, odrabianiu lekcji czy rozmowie. Dużo? Nie, to wciąż za mało, jeśli chcemy mieć kontakt z własnym potomkiem, przekazać mu jakieś wartości i wychować. Bez tego czasu, nasze dziecko wychowają obcy ludzie, telewizja i koledzy. Wybiła 18.00.

Czas się trochę poudzielać w sieci. Przeglądanie Facebooka, może napisać post na bloga, obejrzeć jakiś filmik na Youtube. Minie godzina. Szkoda czasu? Tak, też to często czuję. Ale w tym czasie można się oderwać, odpocząć. Ten czas każdego dnia może wyglądać inaczej - może być przeznaczony na hobby (czas wyciągnąć klaser, przejrzeć znaczki, skleić model, ułożyć puzzle). To czas "dla siebie", ale... Wybiła 19.00.

Drugie "ale": tutaj często "płyniemy" myśląc, że mamy dużo wolnego czasu. Włączamy grę na komputerze, zakładamy słuchawki i odcinamy się od świata na dwie godziny. Potem na szybko robimy kolację dziecku i sobie i ogarniamy wszystko na szybko orientując się, że zabraknie nam czasu, by spędzić go z partnerem.

wieczór

Czas na kolację. Można coś przygotować, zjeść resztki z obiadu, zamówić coś (co nie oszczędzi nam wiele czasu). W każdym razie zajmie nam 20 minut. Ale pozwoli chwilę porozmawiać z partnerem, zrobić plany na kolejny dzień, ustalić kto kupi chleb, odbierze paczkę, rozwiesi pranie itp. Później faktycznie rozwieszamy pranie (10 minut), kiedy partner nastawia kolejną pralkę (do włączenia jutro). 

19.30 - czas na wieczorny seans filmowy (grę planszową, rozmowę) - wspólne spędzanie czasu z partnerem. 2 godziny! Rozrywka i przyjemność. Warto nie lekceważyć tego budowania więzi. To właśnie przez zaniedbanie tego elementu wiele małżeństw rozpada się, a sporo rodzin żyje obok siebie, ale osobno, z rzadka odzywając się do siebie nawzajem.

Zostało pół godziny na wieczorną toaletę, może jakieś ćwiczenia, lekturę książki (być może mamy zaoszczędzone gdzieś dodatkowe 10 minut), ścielenie łóżka i szykowanie się do snu.


To plan minimum, codzienny. Jeżeli chcielibyśmy do tego dołożyć jakąś dodatkową pracę, naukę języka, wyjście na miasto, zdrowe, codzienne gotowanie od podstaw czy zwyczajnie poświęcić na cos więcej czasu, to musimy z czegoś zrezygnować lub coś usprawnić. Może 8 godzin snu to za dużo? Może rozwiązaniem jednak będzie zamawianie jedzenia? Może zatrudnienie kogoś do sprzątania warte będzie tych kilku dodatkowych wolnych godzin w weekend? Może rozwiązaniem będą zakupy w sieci, dostarczane do domu, zamiast wyprawy do marketu? Może czas zacząć słuchać audiobooków podczas jazdy do pracy? A może połączyć czas na hobby z czasem poświęcanym dziecku i zainteresować je swoją pasją? Możesz też uczciwie sobie powiedzieć, że Szkoda Ci Czasu na coś. Ważne, że teraz wiesz na czym stoisz i możesz coś z tym zrobić.

Być może wydaje Ci się, że wpis ten nie ma wiele wspólnego z oszczędzaniem. Tylko pozornie. Zarządzanie swoim czasem, zwiększenie efektywności i sprawdzenie, co możemy zrobić, a na co szkoda czasu (i lepiej wydać w tym miejscu pieniądze) przyczynia się do sprawowania pieczy nad swoimi finansami. Wszystko jedno, czy wygospodarujesz czas na zarobienie, czy oszczędzisz robiąc coś samemu, czy nauczysz się bezstresowo podchodzić do życia, będzie to miało odzwierciedlenie także w portfelu.

piątek, 23 września 2022

Gotówka potrzebna od zaraz

Nie jestem zwolennikiem pożyczek gotówkowych. Dopuszczam jednak do świadomości myśl, że ktoś może ich potrzebować. Dlatego właśnie postanowiłem zagłębić się odrobinę i w ten temat.

Wydaje mi się, że demonizowałem pożyczki gotówkowe przez długi czas, nie starając się im przyjrzeć. Tylko raz korzystałem z takiej pożyczki i... nic mi się nie stało. A to dlatego, że miałem plan. Dlatego właśnie, zamiast kategorycznie odradzać Wam pożyczki gotówkowe, postanowiłem podzielić się z Wami kilkoma poradami, które sprawią, że pożyczka gotówkowa przestanie być złem wcielonym, a stanie się narzędziem.

Instrukcja użytkowania narzędzi


Każde narzędzie może być niebezpieczne, jeśli nie wie się jak go używać. Siekierą można odciąć sobie nogę, piłą tarczową uciąć palec, a cyrkiel wbić w oko. Tak samo jest z pożyczką gotówkową - jeśli używa się jej nieumiejętnie, to można narobić szkód w swoich finansach.

Już miałem napisać, że ważny jest cel, na który ją bierzesz, ale to nieprawda. Każdy ma własne cele i dla różnych ludzi liczą się różne rzeczy. Nie ma więc znaczenia na co chcesz przeznaczyć pieniądze z pożyczki, o ile bierzesz pod uwagę to, by ten cel wart był Twojego ryzyka.

Drugiego warunku nie mogę sobie odpuścić, bo to właśnie jest najważniejszy punkt instrukcji obsługi. Otóż, musisz zapoznać się z warunkami umowy, a przede wszystkim poznać wysokość raty i zaplanować spłatę tej kwoty! Uwzględnij ja w budżecie i upewnij się, że kiedy przyjdzie termin spłaty, będziesz dysponować wymaganą kwotą. Jeśli spełnisz ten jeden warunek, pożyczka będzie bezpieczna (chociaż prawdopodobnie nie tania), natomiast jeżeli spóźnisz się ze spłatą - cóż, tu zaczynają się kłopoty.

Rodzaje pożyczek gotówkowych


Zasadniczo są dwa typy pożyczek gotówkowych: pożyczki krótkoterminowe (tak zwane chwilówki) i pożyczki długoterminowe. 

Chwilówki charakteryzują się mniejszą ilością formalności, ale o wiele wyższą stopą oprocentowania (która wpływa bezpośrednio na wysokość odsetek). Mają także krótki termin spłaty (przeważnie 30 dni). Używamy ich, kiedy potrzebujemy już teraz gotówki, którą będziemy mięli za kilka dni. Bierzemy chwilówkę i niemal natychmiast spłacamy. Wysoka stopa rocznego oprocentowania podyktowana jest właśnie krótkim terminem (odsetki naliczane są przez krótki okres czasu).

Obecnie (we wrześniu) trwa promocja i można wziąć pożyczkę do 5000 tysięcy złotych na 30 dni, przy zerowym oprocentowaniu, co oznacza, że po upływie miesiąca, jeśli spłacimy całą kwotę w terminie, oddamy tylko 5000 PLN. Promocja ta trwa w tych trzech firmach (nie bankach):
Poza promocją (druga i kolejna pożyczka), oprocentowanie przy terminowej spłacie wynosi 1410,33%, czyli po upływie 30 dni, zamiast 5000 PLN do spłaty będzie 6250 PLN. Tak - 1250 PLN dopłacisz, żeby mieć pieniądze szybciej. Chwilówki są drogie (poza promocją oczywiście). 

Pozostałe pożyczki (nie chwilówki) charakteryzują się dłuższym okresem spłaty (6, 12, 18, 24 a nawet 36, 48 czy 96 miesięcy), o wiele niższą stopą oprocentowania, ale wymagają także nieco więcej formalności, a proces otrzymania pieniędzy z zasady (choć nie zawsze) trwa nieco dłużej. Tym razem nie musimy zwracać całej kwoty, a płacić będziemy w miesięcznych ratach. Jeśli każdą zapłacimy w terminie, odsetki nie będą aż tak duże. A oto kilka propozycji (to także nie są banki):
  • ProFimo - pożyczka od 1 500 do 4 500 PLN na okres 12 - 21 miesięcy (zależnie od kwoty). RRSO waha się od 157,2% do 200,7%. Przykładowa pożyczka 4500 PLN na okres 18 miesięcy to rata w wysokości 497,28 PLN, RRSO 166,5%, a całkowita kwota do spłaty to 8951,04 (łącznie przez półtora roku). Na stronie wygodny kalkulator.
  • Smartney - pożyczka od 3 000 do 60 000 PLN na okres 6 - 96 miesięcy (zależnie od kwoty). RRSO waha się od 21,74% do 118,97%. Przykładowa pożyczka 4500 PLN na okres 18 miesięcy to rata w wysokości 338,50 PLN, RRSO 49,5%, a całkowita kwota do spłaty to 6093 PLN. Na stronie wygodny kalkulator. Tę pożyczkę łatwo wziąć online.
  • Super Grosz - pożyczka od 1 000 do 15 000 PLN na okres 4 - 50 miesięcy. RRSO od 59,46% do 72,92%,. Przykładowa pożyczka 4500 PLN na okres 18 miesięcy to rata w wysokości 362,34 PLN, RRSO 64,53%, a całkowita kwota do spłaty to 6522,08 PLN. Na stronie wygodny kalkulator.
Dane aktualne na dzień publikacji tego tekstu.

piątek, 16 września 2022

Jak poprawić prowadzenie Budżetu Domowego

Budżet Domowy to podstawowe narzędzie kontrolowania prywatnych wydatków, od którego powinniśmy zacząć, kiedy przymierzamy się do oszczędzania. Pozwala nam on uporządkować wydatki i zorientować się zawczasu, czy stać nas na wszystko, co planujemy kupić, czy też możemy jedynie zaspokoić najpilniejsze potrzeby i ponieść jedynie niezbędne wydatki. Idea takiego budżetu polega na zestawienia wszystkich wpływów, jakie otrzymuje nasze gospodarstwo domowe (wypłaty z tytułu pracy członków rodziny, wpływy z wynajmu, zyski z inwestycji, dodatkowe pieniądze ze sprzedaży niepotrzebnych rzeczy, etc.) z wydatkami, jakie spodziewamy się ponieść oraz porównanie ich z faktycznym stanem rzeczy. 

Budżet Domowy to nie tylko planowanie wydatków. To także motywacja do tego, by zwiększyć wpływy. Kiedy nasz budżet się nie domyka, z góry wiemy ile musimy uzupełnić - na przykład jaką kwotę uzyskać ze sprzedaży niepotrzebnych już rzeczy, czy ile nadgodzin musimy wziąć). Oczywiście zorientujemy się także, czy rezerwować miejscówkę na wakacje, czy też ograniczyć się do wyjazdu na działkę lub do lasu, bo fundusze nie pozwalają na wypoczynek nad morzem. 

Aby mieć jasny obraz sytuacji, musimy nasz budżet odpowiednio posegregować. Nie ma sensu sprawdzać ile wydajemy na chleb, a ile na mleko, skoro jednocześnie większość wydatków wrzucamy w "pozostałe" i zapominamy o nich. Sensowne kategorie to esencja dobrego budżetu domowego. I nawet jeśli niuanse będą różne dla różnych osób, to trzon budżetu pozostanie podobny. Postaram się więc przedstawić w jaki sposób warto podzielić swoje wydatki (wpływy są dość jasne).

Kategorie


Po pierwsze rachunki. I tutaj niespodzianka - powinny to być dwie kategorie - rachunki, które trzeba zapłacić oraz rachunki za usługi, z których gotowi jesteśmy zrezygnować. Być może, jeśli środki nie pozwolą, obejdziemy się bez dodatkowych programów telewizyjnych, albo jakiejś usługi, prenumeraty, telefonu czy czegokolwiek innego. Jednak aby w ogóle móc się nad tym zastanawiać, musimy wiedzieć ile możemy zaoszczędzić. Jednocześnie nie zrezygnujemy z czynszu (chyba, że jesteśmy skłonni rozważyć przeprowadzkę w tańszą okolicę) czy rachunku za prąd lub wodę.

Po drugie wydatki absolutnie niezbędne, czyli przede wszystkim jedzenie. To także możemy podzielić na wydatki podstawowe oraz na takie, które dają pewne pole manewru (najlepiej od razu oszacować ile jesteśmy w stanie zaoszczędzić kupując tańszy zamiennik, jeśli jesteśmy pod kreską). Dodatkowo pojawią się tutaj słodycze i napoje, które to grupy proponuję oddzielić, bo bez kupowania słodyczy i napoi jesteśmy się w stanie obejść. Chemia do domu to z kolei coś, bez czego się nie obejdziemy - środki czyszczące, przybory higieniczne, niezbędny sprzęt. Wydatki związane z pracą też bywają ciężkie do ograniczenia - możemy rozważyć tańszy środek lokomocji, ale jeśli mamy obowiązek pojawiać się w biurze w odpowiednim stroju, to musimy go mieć. To samo, jeśli prowadzimy firmę lub nawet pracujemy z domu - części wydatków nie unikniemy. 

Najmniej przyjemna, a potrafiąca wywrócić niejeden budżet do góry nogami kategoria, to leki i lekarze. To właśnie dlatego dobrze jest mieć osobny budżet "na czarną godzinę" i stale do niego dokładać. Jeśli musimy pokryć te wydatki z bieżących wpływów, prawdopodobnie zabraknie nam na coś innego.

Dalej mamy ubrania (te z pracą niezwiązane) i od razu powiedzmy sobie szczerze - jeśli jesteśmy dużo pod kreską, to z tej pozycji rezygnujemy najprawdopodobniej w pierwszej kolejności (choć dla wielu osób będzie ona miała duży udział w ponoszonych kosztach). 

Kolejną kategorią są przyjemności, czyli wszystkie wyjścia do restauracji, do kina, do kawiarni, etc. Ta kategoria sprawia, że wiemy dla czego żyjemy i wykreślanie z niej rzeczy powoduje depresję, bo jedyne na czym się skupiamy to praca. Możemy jednak zastanowić się nad tańszymi zamiennikami - zamiast iść do kawiarni z dawno niewidzianym znajomym, zaparzmy kawę do termosu (lub w kubki termiczne) w domu i idźmy na spacer. Zamiast iść do restauracji, spakujmy kosz piknikowy i idźmy do parku. Zamiast do kina, zaprośmy znajomych na wieczór filmowy. Organizujmy sobie tańsze przyjemności - wieczór z grami planszowymi, kilka odcinków serialu pod kocem, wspólne gotowanie i kolacja przy świecach. Bądźmy kreatywni.

Pozostały nam dojazdy pozostałe (nie do pracy), z tym, że jeśli jeździmy samochodem czy używamy biletu długoterminowego, trudno będzie je rozdzielić. Moja propozycja jest taka, by spróbować określić jaki udział w użytkowaniu samochodu mają dojazdy do pracy i wydatki na samochód (wszystkie - przeglądy, wymianę opon, naprawy, paliwo, ubezpieczenie) rozdzielać proporcjonalnie. Jeśli do pracy jeździmy używając komunikacji miejskiej i mamy bilet okresowy (który kupujemy ze względu na pracę), niech całość kosztów przypada na pracę - resztę przejazdów mamy za darmo.

Na większe zakupy (nowa lodówka, telewizor, samochód) przeznaczamy przeważnie oszczędności, więc nie będziemy umieszczać ich w budżecie domowym, podobnie jak wakacji. 

Jeśli mamy dziecko, to taka kategoria także się przyda, ale ostrzegam - to może być studnia bez dna. Dobrze podzielić te wydatki na zbędne i niezbędne.

A teraz ostatnia kategoria, o której zapomniałem planując swój pierwszy budżet domowy dawno temu, a która okazała się moją piętą achillesową - prezenty. Chcąc kupić wszystkim członkom rodziny i znajomym prezent na urodziny, imieniny, gwiazdkę, prawie zbankrutowałem. Dopiero kiedy utworzyłem tę kategorię i spisałem wydatki, złapałem się za głowę i postanowiłem być bardziej kreatywny i... oszczędny. Czasem wystarczy dobry pomysł, a tych brakuje, kiedy kupujemy kolejny prezent dla przyjaciela. Zamiast wydawać majątek na butelkę bardzo dobrej (i drogiej) whisky, lepiej zainwestować czas na znalezienie czegoś wyjątkowego.

A jeśli zupełnie nie masz pomysłu - skorzystaj z poniższych propozycji:
- ręcznie robione czekoladki (napisy, figurki, śmiesznostki)
- spersonalizowane gadżety (z napisem/grawerem lub bez)
- prezenty na każdą okazję (także spersonalizowane)

Spersonalizowany prezent ma taką przewagę, że obdarowany wie, że zaplanowaliśmy kupno tego prezentu wcześniej, a nie kupiliśmy coś na ostatnią chwilę, byle coś było.

Oczywiście każdy może dodać do lisy jeszcze jakąś kategorię, charakterystyczną dla siebie. U mnie będzie to kolekcjonerstwo. Dla każdego będzie to coś innego (sport, hobby, książki, gry, wpisowe na konkursy, etc.).


Jak prowadzić


Aby zacząć prowadzić Budżet Domowy wystarczy plik Excel, w którym kolejne kolumny to różne grupy wydatków, z podsumowaniem (byśmy na pierwszy rzut oka wiedzieli jaka jest suma wydatków w danej kategorii). Oczywiście kolumna wpływów także nam się przyda. Chodzi przecież o to, by suma wydatków była mniejsza niż suma wpływów.

Przez kilka pierwszych miesięcy musimy wpisywać wszystkie wydatki w odpowiednie komórki, by zorientować się jak przedstawia się schemat naszych wydatków i gdzie widzimy pole do poprawy. U mnie ten etap już poskutkował zmniejszeniem wydatków, gdyż zwyczajnie nie chciałem przyznać się sam przed sobą, że aż tyle wydałem na którąś kategorię (na przykład na książki czy kolekcje).

Kiedy zorientujemy się w strukturze swojego budżetu, zaczynamy planować. Obcinamy sobie możliwość wydania na którąś kategorię, kiedy zorientujemy się, że ta kategoria przerasta nasze możliwości (lub chęci). Na przykład, kiedy zorientujemy się, że wydajemy miesięcznie 300 PLN na książki i chcemy to ograniczyć do 150 PLN, zaznaczamy to w budżecie i zbliżając się do limitu pamiętamy o nim. Zaczynamy kupować rozsądniej i planować rzeczy do kupienia na kolejne miesiące. 

Ja zorientowałem się, że wydaję za dużo na prezenty i ograniczyłem te wydatki do 250 PLN miesięcznie. Co oznacza, że kiedy wydałem w danym miesiącu mniej (bo na przykład w lutym było mało okazji), to pieniądze te odkładam do "budżetu prezentowego" i mogę je wydać w dalszej części roku, gdy (na przykład w grudniu) ilość wydatków będzie większa. 

Celem jest stworzenie budżetu odgórnie, a następnie mieszczenie się w nim. Koniec końców, będziemy potrafili rozdzielić nasze wpływy na "podbudżety" - na jedzenie, ubranie, hobby, prezenty, część dokładaną do budżetu na czarną godzinę, oszczędności itp. A kiedy z jakiegoś "podbudżetu" coś zostanie w danym miesiącu, w kolejnym będziemy mogli wydać nieco więcej, jeśli zajdzie taka konieczność. Przykładowo, jeśli w lutym dojadaliśmy zapasy ze spiżarni i zostało nam sporo pieniędzy w "podbudżecie" na jedzenie, to w marcu i kwietniu chętnie kupimy nowalijki, które chociaż nieco kosztowne, wprowadzą do naszej diety zdrowie i przyjemność.

A zatem - najpierw przez kilka miesięcy spisujemy wydatki, następnie zastanawiamy się nad strukturą budżetu, na czym chcemy zaoszczędzić, jak chcemy by ten budżet wyglądał i czy realnie możemy się na to zdecydować oraz jakich kroków to wymaga, a następnie staramy się działać zgodnie z planem. Oczywiście nanosimy poprawki w miarę potrzeby, a koniec końców dysponujemy narzędziem, które pozwala nam w pełni panować nad swoimi wydatkami. Może brzmi skomplikowanie, ale takie nie jest. Wystarczy spróbować, do czego bardzo zachęcam. Ja swój porządek w finansach zrobiłem właśnie dzięki takiemu narzędziu.

piątek, 9 września 2022

Nie wszystko na raz

Czasem trzeba wiedzieć z czego zrezygnować. To mądra maksyma, szczególnie w świetle mojego zeszłotygodniowego wpisu. Wszyscy dysponujemy tymi samymi 24 godzinami na dobę, więc powinniśmy mądrze wybierać co w tym czasie robimy. I tak, jeśli mamy bardzo dobrze płatną pracę, która zabiera nam dużo czasu (więcej niż "standardowe" 8 godzin dziennie), prawdopodobnie musimy z czegoś zrezygnować. I ja uważam, że nie powinniśmy rezygnować z odpoczynku! Jeśli oczywiście możemy sobie pozwolić na ten komfort (czyli nie znajdujemy się w "grupie minus").

Rezygnujemy z...


Jeśli zarabiasz dużo, nie musisz szukać sposobów na dodatkowy zarobek. Przynajmniej nie takich, które wymagałyby dalszego inwestowania swojego czasu. Mając zarobki rzędu 20 000 PLN miesięcznie, małe jest prawdopodobieństwo, że chcesz dorobić dodatkowe 100 PLN na skręcaniu długopisów. Dlatego pierwszą rzeczą, z której możesz zrezygnować, jeśli dużo zarabiasz, jest dodatkowe źródło dochodu, które zabiera Ci dużo czasu (takie, które jest mało efektywne, jeśli chodzi o stosunek dochodu do poświęconego czasu). 

W drugiej kolejności, spróbuj zrezygnować z oszczędzania na czymś, co kosztuje Cię dużo czasu, a przynosi niewielkie korzyści. Na przykład, jeśli dużo czasu zajmuje Ci prasowanie, mycie okien i ogólnie rzecz biorąc sprzątanie, wynajmij kogoś, kto zrobi to za Ciebie. Jeśli masz do przeprowadzenia remont, malowanie czy nawet drobne naprawy, na które szkoda Ci czasu, wynajmij specjalistyczną ekipę lub złotą rączkę, która przeprowadzi te działania. Oczywiście - to kosztuje. Ale właśnie ustaliliśmy, że Cię stać. Teraz walczysz o to, by móc poświęcić swojemu źródłu dochodu dosyć czasu i uwagi, nie rezygnując z wypoczynku.

Przykład - mój przyjaciel nie lubi, ani niespecjalnie umie gotować. Jeść natomiast musi. Przez długi czas zamawiał posiłki lub chodził do restauracji, ale w końcu uznał, że w jego przypadku lepiej sprawdzi się dieta pudełkowa. Zróżnicowane posiłki, brak konieczności codziennego zamawiania, nie musi zastanawiać się na co ma ochotę, próbuje dań, których pewnie nigdy by nie zamówił, a co najważniejsze - jest taniej. Oczywiście najtaniej byłoby gotować, ale skoro i tak codziennie zamawiał lub jadał na mieście, to w tej samej cenie przy diecie pudełkowej ma pięć posiłków.

Skupiamy się na...


Mając spore dochody, warto odkładać część z nich. Najpierw jako zabezpieczenie. W pierwszej kolejności budujemy więc fundusz awaryjny (powinien wynosić tyle, co nasze trzymiesięczne dochody) na wypadek utraty dochodów i konieczności szukania nowej pracy. Następną rzeczą powinien być fundusz "na czarną godzinę", który powinien pokryć ewentualne koszty nieprzewidzianego leczenia (choćby dentystycznego). Tutaj powinniśmy mieć około miesięcznych dochodów. Resztę pieniędzy warto zainwestować.

Jeśli chodzi o inwestowanie, to proponowałbym (w zależności od wielkości posiadanych oszczędności, przeznaczanych na ten cel), albo zakup nieruchomości pod wynajem (większa kwota, większe zaangażowanie), albo inwestycje w fundusze inwestycyjne (mniejsza kwota, niewielkie zaangażowanie). Warto wspomnieć, że obie te opcje są inwestycjami długoterminowymi i służą temu, by nasze pieniądze zarabiały na siebie. Nie potrzeba też wielkiego doświadczenia, by inwestować w ten sposób (na pewno mniejszego niż inwestowanie w akcje czy wchodzenie do spółki jako "cichy wspólnik").

Podsumowanie


Jeśli zarabiasz wystarczająco dużo, ale brak Ci czasu wolnego, w pierwszej kolejności zrezygnuj z dodatkowego, mało opłacalnego źródła dochodu. W drugiej kolejności zleć swoje obowiązki komuś, kto może je zrobić za opłatą (na którą Cię stać). Część pieniędzy odkładaj na kontach awaryjnych, a nadwyżkę zainwestuj. Nie rezygnuj z odpoczynku, zbieraj siły i dbaj o źródło dochodu, które pozwala Ci na takie życie.

piątek, 2 września 2022

Nie masz czasu?

Czas jest zasobem i każdy, kto poważnie myśli o "przejściu na swoje" powinien go tak traktować. W dodatku czas jest zasobem bardzo szczególnym, ponieważ wszyscy mamy tego zasobu tyle samo - po 24 godziny na dobę. I to od nas samych zależy, w jaki sposób go spożytkujemy. Możemy go wykorzystać, albo zmarnować. Warto jednak zacząć wykorzystywać czas jak najszybciej.

"Nie mam czasu"


Jeśli należysz do osób, którym zdarza się mówić, albo co gorsza myśleć, że nie masz czasu, najprawdopodobniej źle swoim czasem zarządzasz. Pierwszym krokiem do tego, by zacząć świadomie zarządzać czasem jest przestawienie się na myślenie "mam czas, ale decyduję się go wykorzystać na co innego". A zatem to nie jest tak, że nie masz na coś czasu - po prostu ten czas, który masz wykorzystujesz na cos innego.

I nie ma od tego wyjątków - jeśli myślisz, że musisz iść do pracy na 8 godzin, to nie prawda - możesz zmienić pracę, która będzie od Ciebie wymagać tylko 6 godzin, albo na taką, do której nie musisz dojeżdżać, albo w ogóle zacząć zarabiać w inny sposób. Jeśli uważasz, że tylko w ten sposób możesz zarobić pieniądze, to wybierasz zamianę tych 8 godzin na pewną ilość pieniędzy.

Tak samo wybierasz gapienie się w ekran telewizora czy smartfona, zabawę z dzieckiem, opieką nad chorym rodzicem, wyjście na imprezę czy sen. To są wybory dotyczące Twojego czasu, którymi zawsze możesz manewrować i na różne rzeczy przeznaczać inną ilość swojego czasu. Ale wybór zawsze jest Twój. Jeśli nie jesteś z niego zadowolony/a - zmień go.

Budżet dla czasu


Kiedy już rozumiesz, że to Ty decydujesz na co wykorzystasz swój czas, możesz stworzyć budżet dla swojego czasu, by lepiej nim zarządzać. Takim budżetem, w rozumieniu czasu, będzie terminarz, w który zaczniesz wpisywać to, co masz do zrobienia, spotkania oraz nawet drobne zadania. Nadaj im priorytet i planuj oszczędnie, a więcej załatwisz. Wybierz taką formę terminarza (rozmiar, zawartość), jaka Ci pasuje. Może to być kalendarz, albo specjalistyczny produkt wysokiej jakości (jak planery podróżne), a może to być zwyczajny notes w kratkę, w którym kolejne dni będziesz odkreślać kreską lub używać kolejnych stron.


Jeśli na kupno nowej zmywarki przeznaczysz 2000 PLN, to prawdopodobnie tyle wydasz, ewentualnie ograniczysz się do 1900 PLN ciesząc się, że to oszczędność. Jeśli na ten cel przeznaczysz 1500 PLN, to będziesz walczyć, negocjować i wybrzydzać i prawdopodobnie delikatnie przekroczysz budżet (tę zmywarkę wybrałem dzisiaj, po tym jak poprzednia oddała ducha, stąd przykład), ale wydasz mniej niż 1900. Tak samo jest z czasem - jeśli na spotkanie przeznaczysz godzinę, to pewnie się wyrobisz, ale nie będziesz się spieszyć. Jeśli przeznaczysz pół, to być może nieco ten czas przeciągniesz, ale spokojnie wygospodarujesz dodatkowe 20 minut. A z czasem zaczniesz się mieścić w wyznaczonym czasie, czyli go oszczędzać na inne sprawy.

Głowa nie jest od pamiętania!


Jest jeszcze jedna, bardzo istotna kwestia, dla której tak ważnym jest, byśmy planowali swój czas - odciążamy głowę. Nawet jeśli mamy świetną pamięć i radzimy sobie bez terminarza, odcinamy swoją kreatywność nie planując.

Każdy z nas co jakiś czas wpada na jakiś dobry pomysł. Ten pomysł siedzi w naszej głowie tak długo, aż go zrealizujemy. Jeśli jednak nie zajmiemy się nim odpowiednio szybko, blaknie i nie wydaje się już tak atrakcyjny. Blokuje nam natomiast drogę do innych dobrych pomysłów. Jeśli jednak wpiszemy go na listę rzeczy do zrobienia, albo nadamy konkretny termin, nasza głowa nie musi dłużej o tym myśleć i ma moc operacyjną, by planować obmyślać nowe sprawy.

Głowa jest od wymyślania nowych rzeczy, a nie od pamiętania starych. A może robić tylko jedną z tych rzeczy. Nie robiąc notatek i planów skazujemy ją na to, że albo pracuje nad nowym pomysłem zapominając stary, albo pamięta stary i nie pracuje nad nowym. Jeśli jesteś osobą kreatywną - notuj swoje pomysły.

Jak ja to robię...


Kiedyś miałem ogromny problem, ponieważ po wpadnięciu na jakikolwiek pomysł (czy to pomysł na opowiadanie, temat artykułu, wpis na bloga czy przygodę do gry RPG), kisiłem go w głowie. W ten sposób wiele z tych myśli przepadło w mrokach czasu. Od jakiegoś czasu notuję jednak swoje pomysły - mam zeszyt z kolorowymi kartkami, którego każda część to pomysły na inny temat (rozważałem też zapisywanie różnymi kolorami długopisów). 

Kiedy planuję swój dzień i znajduję puste miejsca, przeglądam zeszyt i notuję to, nad czym mam ochotę popracować! Mam z czego wybierać, więc sytuacje, w których "popracowałbym nad czymś", ale tematy, które chodzą mi po głowie jeszcze nie dojrzały, albo wymagają innych narzędzi, albo po prostu nie mam ochoty zajmować się właśnie nimi, należą już do przeszłości. Teraz lista rzeczy, którymi mogę się zająć jest długa i zawsze mogę z niej wybrać coś, na co akurat mam nastrój.

Zeszyt z pomysłami i planami bez konkretnego terminu jest czym innym niż mój terminarz. Do terminarza wpisuję rzeczy, które planuję zrobić w konkretnym, określonym terminie i często są to rzeczy, które wcześniej widniały w zeszycie z pomysłami. Po ich zrealizowaniu zwyczajnie zaznaczam zadanie jako wykonane. 

Osobiście nie mam wielu zajęć codziennych wymagających planowania, więc po prostu w terminarz wpisuję trzy rzeczy, którymi chce się zająć następnego dnia (wpisuję je pod koniec dnia, przeważnie tuż przed pójściem spać). Nie wpisuję swoich codziennych czynności - wystarczy że wiem jakie bloki godzinowe wypełnią i zwyczajnie nie planuję nic innego w tych konkretnych godzinach - nie muszę codziennie wpisywać, że teraz jem śniadanie, a teraz mam czas na ćwiczenia, spacer, zabawę z dzieckiem czy gotowanie obiadu. To są czynności, które mają swój czas każdego dnia o stałych porach.

Dla tych bardzo zajętych


Jeśli jednak wypełniasz swój plan do ostatka, zajmując każdą lukę, powinieneś/powinnaś przewidzieć także czas na jedzenie i odpoczynek. Co parę godzin daj sobie pół godziny wolnego, a przy naprawdę napiętym dniu nawet godzinę. Brzmi to niezbyt intuicyjnie, ale jeśli złapiesz poślizg w ciągu dnia, to będziesz mieć spokojniejszą głowę wiedząc, że masz czas na nadrobienie, a kiedy dzień ma naprawdę dużo zajęć (nawet krótkich), szansa na złapanie poślizgu wzrasta. Jeśli uda Ci się dotrwać do odpoczynku bez poślizgu, nagrodź się i faktycznie odpocznij, zbierz siły. To da Ci poczucie dobrze wypełnionego obowiązku i następnym razem szansa na to, że się spóźnisz zmaleje, bo organizm da z siebie wszystko wiedząc, ze czeka Cię nagroda.


Planowanie jest ważne, ale większość ludzi planować nie umie (co nie znaczy, że nie mogą się tego nauczyć). Idą na żywioł, marnują sporo cennego czasu (często nie mając świadomości tego faktu), a później mówią, że "nie mają czasu". Zacznij świadomie wybierać na co używasz swój czas, naucz się go planować i następnym razem, kiedy ktoś zaproponuje Ci spotkanie, zamiast odpowiadać, że nie masz czasu, zastanów się czy faktycznie tak jest. Może jednak masz? A może zwyczajnie chcesz go wykorzystać inaczej? Bądź panem swojego czasu!