piątek, 13 marca 2015

Oszczędzaj w łazience

O oszczędzaniu w łazience i toalecie pisałem już kilka razy. Uznałem jednak, że w tym przypadku nie sprawdza się powiedzenie "co za dużo to niezdrowo" i warto zebrać do kupy wszystkie porady dotyczące toaletowych oszczędności i przedstawić w jednym wpisie. Zatem postaram się tego dokonać.
Dodatkowej motywacji dostarczył mi fakt, że wiele osób właśnie tego szuka (i wpisując do wyszukiwarki trafia na wpisy na moim blogu). Sporo osób zadawało też pytania dotyczące tego aspektu oszczędzania. A zatem - czy masz łazienkę połączoną z WC, czy też są to dwa oddzielne pomieszczenia - dowiedz się w jaki sposób możesz szukać oszczędności właśnie tam.

Na początek rzecz "gruba" (co może niezręcznie zabrzmi, skoro piszemy o sposobach oszczędzania w toalecie, ale niech tam). Myślę tu o OŚWIETLENIU. Nie jest tajemnicą, że oświetlenie zużywa prąd (ewentualnie oliwę czy wosk lub stearynę). Można jednak poradzić coś na to, by oświetlać łazienkę w sposób rozsądny. Wiele osób pomyśli, że chcę zaproponować żarówki energooszczędne. Niestety - tradycyjne żarówki energooszczędne nie nadają się do zastosowania w pomieszczeniu, w którym nie przesiadujemy długo. Czas potrzebny na ich rozświetlenie sprawia, że wiele razy nie zdążą się rozpalić, w czasie, który spędzimy w tym pomieszczeniu, a przypominam, że energooszczędność takiego źródła światła objawia się podczas długiego świecenia. Chcę w zamian za to zaproponować żarówki ledowe. Taka żarówka doskonale sprawdzi się w łazience, gdyż od początku świeci jasno, zużywa znacznie mniej prądu niż zwykła żarówka (a nawet niż zwykła żarówka energooszczędna), a świeci na tyle jasno, że oświetli pomieszczenie tego typu. Jej minusem jest ostre, jaskrawe światło, które nie sprawdziłoby się w pomieszczeniu, w którym spędzamy większość czasu, gdzie lubimy światło odrobinę rozmyte, natomiast doskonale sprawdzi się w pomieszczeniu, w którym dokonujemy różnorakich zabiegów kosmetycznych. Dodatkowo - jeśli w łazience mamy lustro, warto oświetlenie umieścić obok niego. Po pierwsze doświetli to obszar, z którego będziemy korzystali częściej, a po drugie oświetli łazienkę dodatkowym źródłem światła - odbitym od lustra. Oszczędność daje się zauważyć - początkowo miałem w łazience 5 lampek po 36W, obecnie zamieniłem na lampki 4W, czyli dziewięć razy mniej. Solidnie.

Na drugi ogień pójdzie MYDŁO. Sprawa banalna i jak tu można zaoszczędzić na mydle? A można i to wcale nie mało! Przede wszystkim wiele osób używa mydła w płynie. Niestety - droższego, mniej wydajnego i posiadającego gorsze właściwości myjące niż tradycyjne mydło w kostce. Nie wierzycie? Sprawdźcie! Mydło w płynie raczej maskuje przykry zapach niż go usuwa. Owszem - usuwa pot i zanieczyszczenia ze skóry, ale to samo robi czysta woda. Nie zabija natomiast bakterii, co bez trudu robi tradycyjne mydło. No dobrze - dramatyzuję. Mydło w płynie także częściowo je usuwa, lecz nie radzi sobie z tym zadaniem tak dobrze jak mydło w kostce. Dodatkowo, nabierając go bierzemy przeważnie więcej niż trzeba (o czym za chwilę), a do tego nierzadko spora jego część jest natychmiast spłukiwana. Jeśli więc używasz mydła w płynie, użyj także gąbki - wtedy przynajmniej wykorzystasz większą jego część. Jeśli chodzi o mydło w kostce - niemożliwością jest nabrać go za dużo. A poza wszystkim - jest tańsze. A jeśli chodzi o problem końcówki kostki mydła, którą już nie da się myć, to można skleić ją z kolejną kostką, wrzucić do siateczki i zawiesić przy zlewie, by myć ręce (mydląc je o siatkę) lub wrzucić do miski z wodą podczas moczenia nóg.

O "braniu więcej niż trzeba" napisałem i obiecałem, że rozwinę temat. Zatem teraz właśnie o tym. Czy zauważyliście, że gdy mamy końcówkę pasty do zębów, czy szamponu, to starcza ona na zadziwiająco długi czas? Dzieje się tak dlatego, że mając końcówkę tubki nakładamy mniej pasty do zębów. Z trudem wyciskamy na szczoteczkę resztkę. I jeszcze raz. I jeszcze udało się coś wycisnąć. A myjąc zęby nie odczuwamy tego tak, że pasty jest za mało. Dlaczego? Bo nie jest! Nagminnie używamy jej za dużo, gdy mamy pełną tubkę. To samo dotyczy mydła w płynie, szamponu, odżywki i wielu innych środków. Prosta rada na to zjawisko - zawsze nabierając tych produktów, wyobraźcie sobie, że to końcówka i weźcie tylko tyle ile potrzebujecie. Będziecie zaskoczeni rezultatem. Ja byłem!

Nie tak dawno pisałem o praniu RĘCZNIKA. Często robimy to zbyt często, gdyż nasz ręcznik jest zatęchły. By tak się nie działo, wystarczy zastosować się do podstawowych zasad. Po pierwsze, wycieramy tylko ciało dokładnie umyte i nie ociekające wodą (choć to drugie nie jest aż tak istotne). Jeśli wycieramy czyste, opłukane, mokre ciało, to jedynym, co wsiąka w ręcznik jest czysta woda. A tą wystarczy odparować, susząc ręcznik. Jeśli mamy dostęp do grzejnika - wieszamy na nim ręcznik. Jeśli nie, wywieśmy go na sznurku czy wieszaku, na zewnątrz bądź w dobrze wentylowanym miejscu. W ten sposób zwiększymy żywotność ręcznika pomiędzy praniami. Mniej prania, to mniejsze zużycie proszku, płynu, wody, prądu, pralki i samego ręcznika. Warto!

Teraz rada do WC. Jeśli wychodzimy z WC, warto zamiast odświeżacza użyć dezodorantu, na sobie oczywiście. Zapach w toalecie i tak zostanie, a do tego sami się wypachnimy, czego raczej nie robimy za pomocą odświeżacza toaletowego. Dwie korzyści zamiast jednej.

A dla tych, którzy się nie orientują - cyklicznie w promocji pojawia się PAPIER TOALETOWY. Dobrej jakości produkt nie musi być bardzo drogi. Wystarczy w czasie promocji kupić większą jego ilość (nie przeterminuje się). Ja nie kupuję papieru powyżej 0,65 PLN za rolkę, a w promocji kupuję papier (tak - miękki, luksusowy, długi, normalny papier toaletowy) za około 0,50 PLN za rolkę. Jest to absolutnie do zrobienia. Sprawdźcie ile papieru zużywacie i ile możecie zaoszczędzić - to wcale nie mało. Dla porównania - będąc na zakupach ze znajomymi zorientowałem się, że kupują oni papier toaletowy po 1,20 PLN za rolkę, bo to znana marka i zawsze ją kupują, nie zwracając uwagi na cenę. Byli bardzo zdziwieni, gdy uświadomiłem im, za ile można kupić produkt o tych samych właściwościach. Policzcie to sami.

Jeśli łazienka, to oczywiście także WODA. Coś napisałem już w akapicie dotyczącym ręcznika, ale jest tego więcej, choć rady są raczej oczywiste. Po pierwsze - stojąc przed wyborem, korzystajcie raczej z prysznica niż z kąpieli w wannie. Większa higiena i niebagatelna oszczędność. Po drugie, biorąc prysznic, zakręcajcie wodę na czas namydlania. Płynąca na głowę woda w tym czasie tylko przeszkadza, a zakręcając ją oszczędzicie ponad połowę! Serio - namoczenie się i opłukanie to mniej niż połowa upływającej wody. To samo w kwestii mycia zębów - kiedy szorujecie zakręcajcie kran. Ponownie - połowa wody oszczędzona. A we wszystkich kranach (wylewkach), co pół roku wymieniajcie perlatory. Czynność to banalna, a dopowietrzając wodę sprawicie, że zużyjecie jej mniej. Oczywiście, jeśli nabieracie ją do naczynia, to zużywacie tyle samo, ale myjąc ręce czy talerz pod bieżącą wodą oszczędzicie 30%-50% wody.

Z pewnością nadal nie wyczerpałem tematu i znów coś mi się przypomni, więc po raz kolejny przeczytacie post pełen podobnych rad, ale może nie będziecie mieli mi tego za złe. 

1 komentarz:

  1. Też wolę mydła w kostce, bo są tańsze i dłużej się je zużywa od mydeł w płynie. Również używam tańszego papieru toaletowego, tzn. kupuję jego większą ilość wtedy cena 1 rolki jest niższa.

    OdpowiedzUsuń