czwartek, 10 lipca 2025

Kredyt? Spłać!

Wiele osób nie wie, jak postępować z kredytem. Często biorą kredyt nie bardzo rozumiejąc jak on działa, nie czytając warunków i nie zdając sobie sprawy w jaki sposób zminimalizować odsetki. Dzisiaj opisze ten problem, bo już kilka razy musiałem to tłumaczyć różnym osobom.

  1. Kredyt polega na tym, że otrzymujemy jakąś kwotę na konkretny cel (czasem płacąc za możliwość wzięcia kredytu), a później spłacamy dług, powiększony o odsetki. Jeśli kredyt wiąże się z dodatkową opłatą, to bank wypłaca nam kwotę "x", a my jesteśmy od razu winni kwotę "x+opłata". Kiedy nadchodzi moment naliczenia odsetek i spłaty raty (przeważnie co miesiąc), musimy spłacić wszystkie naliczone w tym okresie odsetki plus pewną część kwoty. Jeśli rata kredytu jest malejąca, kwota spłacana jest zawsze taka sama, natomiast odsetki naliczane od coraz mniejszej kwoty są coraz mniejsze. Jeśli płacimy równe raty, kwota odsetek jest coraz mniejsza (od mniejszej kwoty, którą jesteśmy winni), natomiast spłacamy coraz większą kwotę należności, dzięki czemu odsetki maleją jeszcze szybciej. Tak, ogólnie, działają wszystkie kredyty.
  2. Bardzo ważne jest, by w warunkach określone było to, czy rata jest stała czy malejąca oraz czy istnieje opłata za udzielenie kredytu (powiększająca zaległość początkową) i opłata za wcześniejszą spłatę / nadpłacanie kredytu. Bardzo często przy kredytach konsumenckich i tak zwanych chwilówkach, podana rata kredytu jest bardzo niska. Nie jest to wcale dobry znak - oznacza to przeważnie, że spłacamy głównie odsetki, natomiast nie spłacamy właściwie wcale kapitału, co oznacza, że odsetki prawie nie maleją, a kredyt będziemy spłacać bardzo długo - wpłacając olbrzymią sumę. Jeśli bowiem rata kredytu to "tylko 100 zł", ale w tym kryje się 98 zł odsetek, to faktycznego kredytu spłacamy tylko 2 zł, mimo, że co miesiąc ciągle płacimy 100 zł.
  3. Jeśli możemy kredyt spłacić wcześniej oraz nadpłacić bez ponoszenia dodatkowych kosztów, warto to zrobić, kiedy tylko sytuacja finansowa na to pozwoli. Każde dodatkowe pieniądze spłacane dodatkowo nie są obciążone odsetkami. Czyli, jeśli nawet spłacamy ratę 100 zł, z czego 98 zł to odsetki, to możemy dołożyć drugie 100 zł, które w całości spłacą kapitał kredytu. W ten sposób spłacamy pięćdziesiąt razy więcej kapitału, płacąc jedynie dwa razy większą kwotę. Spłacamy 50 raz za jednym zamachem, płacąc jedynie 2 raty w jednym okresie. Dlatego właśnie spłacenie kredytu to najlepsza inwestycja.

Warto jednocześnie zapytać swoich bliskich, czy nie borykają się z takim kredytem, często wziętym na zakup nowej pralki czy lodówki. Często osoby starsze są w ten sposób naciągane i utykają w niespłacalnych długach, z którymi można sobie łatwo poradzić, znając zasadę działania. Zachęcam wyedukowanie rodziny w tej kwestii. Wszystko jest dla ludzi, ale warto znać zasady instrumentów finansowych, z których się korzysta.

piątek, 4 lipca 2025

Pozbywaj się...

Jeśli w życiu nadszedł moment, kiedy finanse nie stoją dobrze i zwyczajnie brakuje Ci pieniędzy "do pierwszego", to znak, że czas na solidną weryfikację budżetu. Może nie wystarczyć drobna korekta. Trzeba przeprowadzić gruntowne, czasem bolesne, ale jednak konieczne, zdecydowane zmiany.

Życie samo je wymusi, więc jeżeli chcesz odzyskać panowanie, uprzedź cios i zdecyduj się na bezkompromisowe cięcie kosztów. Kiedy więc czujesz zaciskająca się pętlę, nie daj się poprowadzić na równię pochyłą. Odetnij balast i ratuj co się da.

Pozbądź się subskrypcji, prenumerat i abonamentów. Zrezygnuj z każdej płatnej usługi cyfrowej. Nie z takich, na których utratę możesz sobie pozwolić, ale ze wszystkich. Odetnij się od platform oferujących filmy i seriale, muzykę, książki czy nawet opłaty za niewyświetlanie reklam. Nie myśl o tym, że coś Cię ominie ani o tym, że przywrócenie tych dodatków w przyszłości będzie drogie. Będąc w ciężkiej sytuacji aktualnej, ratuj się teraz, żeby w ogóle mieć jakąś przyszłość.

Pozbądź się telefonu, bez którego wydaje Ci się, że świat nie istnieje, jeśli tylko nie daje Ci możliwości zarobienia na siebie. Każda opłata, która pogłębia Twój dług musi zostać usunięta. To trudna decyzja, ale być może konieczna.

Przeprowadź się - do mniejszego mieszkania, do innej miejscowości, może nawet tańszego kraju. Jeśli możesz, wróć do rodziców, zatrzymaj się na jakiś czas u znajomych i odbuduj swój budżet. Brzmi drastycznie, ale mówimy o sytuacjach, w których musisz się ratować - wszystko na co Cię aktualnie nie stać, ciągnie Cię w dół.

To nie jest moja rada. To zasłyszana historia (znajomy znajomego). Człowiek ten poszedł na dno po stracie firmy, którą prowadził. Początkowo nie miał dużych długów i myślał, że jakoś przeżyje czas bez pracy, nie rezygnując z dotychczasowego poziomu życia. Niestety nie miał pojęcia ile ten "dotychczasowy poziom życia" kosztuje. Już kiedy z konta (na którym miał oszczędności, które miały pokryć rachunki) ściągnęły się opłaty za platformy z filmami doznał szoku - podpisywał te umowy i nie liczył, bo zawsze było go stać. Następnie "zapłacił się" rachunek za umowę z telefonią. Rachunek ze wszystkimi telefonami - mając firmę zaopatrzył w telefony pół rodziny na jednej umowie i wykupił szereg usług, na które - znowu - dotychczas było go stać. Ostateczny cios przyszedł, gdy pobrana została kwota za dom... oraz trzy mieszkania, które miały dawać zysk jako wynajem, ale jakoś po poprzednich lokatorach nikomu ich nie wynajął, natomiast jednym z mieszkań "opiekowała się" córka znajomych (i mieszkała tam w zamian za tę opiekę), a dwa pozostałe służyły jako magazyny surowców i produktów dla prowadzonej działalności. W pierwszym miesiącu poszły pieniądze, które starczyć miały na trzy miesiące, ale znajomy nadal nie zrezygnował z przywilejów, sądząc, że to chwilowe problemy. Po trzech miesiącach wziął pożyczkę, bo na oku miał już kolejny interes. Interes nie wypalił, po kolejnym kwartale miał na głowie komornika. Dopiero w tym okresie zaczął zmniejszać zobowiązania finansowe, bo zorientował się, że jest źle. To on powiedział, że gdyby zaraz na początku zaczął pozbywać się tych wszystkich "drobnych" obciążeń finansowych byłoby mu o wiele łatwiej. Owszem - przypadek skrajny, ale dobrze obrazuje jak to, co dotychczas pozostawało niezauważane, nagle stało się przyczynkiem upadku. Sytuacja się zmieniła, i człowiek zaczął żyć ponad stan, mimo, że próbował tylko żyć jak dotąd. W końcu stracił część swoich dotychczasowych "przyjemności", ale gdyby pozbył się ich wcześniej, oszczędziłby sobie wielu problemów. I to wcale nie było tak, że upadek firmy pociągnął go na dno - to tylko zachwiało jego finansowaniem, ale było do uratowania. Trzeba było tylko zacząć działać od razu i dość bezwzględnie.

piątek, 27 czerwca 2025

Wyzwanie Oszczędzanie

Challenge są popularne, zabawne, wciągające i bardzo modne. Chętnie w nich uczestniczymy, dlaczego więc nie wyzwać samego siebie i nie zaoszczędzić dzięki temu? To może być ciekawe doświadczenie, a nawet dobra zabawa. Oczywiście warto nakłonić znajomych do współuczestniczenia, dzięki czemu można z jednej strony odrobinę porywalizować, a z drugiej zyskać wsparcie w czasie oszczędzania. A najlepsze, że zasady kolejnych wyzwań możemy wymyślać sami i bawić się w najróżniejszy sposób (można nawet ufundować nagrodę dla zwycięzcy, jeśli bawimy się ze znajomymi). Oto niektóre propozycje wyzwań:

  • Darmowy weekend - przez cały weekend (piątek - niedziela) nic nie wydajesz
  • Rezygnacja z kosztownego przyzwyczajenia (każdy jakieś ma, tylko się nie przyznaje)
  • Oszczędzić (odłożyć) konkretną kwotę każdego dnia (idealnie, jeśli kwota mogłaby wzrastać każdego dnia - na przykład zacząć od 10gr i każdego dnia zwiększać tę kwotę o 10gr - odłożyłoby się ponad 6500 po roku takiej zabawy)
  • Zakupy tylko w miejscach produktów przecenionych (brzydkie warzywa, końcówki okresu przydatności), jak najdłuższy okres tylko takich zakupów byłby niezłym wyzwaniem

Jeśli macie jakieś pomysły, piszcie w komentarzach.

piątek, 20 czerwca 2025

Dania jednogarnkowe ratują budżet

Kiedy z budżetem jest nieco gorzej, rezygnuję z konwencjonalnych obiadów i zwracam się w stronę dań jednogarnkowych, a dokładniej sosów, które można podać na kaszy, ryżu czy makaronie. Sprawdzają się z trzech powodów, a oto i one. 


  1. Taki sposób gotowanie pozwala lepiej zutylizować mięso. Wystarczy niewielki kawałek mięsa, którego kawałki znajdą się w całym sosie. Gotowanie (duszenie) mięsa w sosie sprawia, że przesiąkają do potrawy wszystkie jego aromaty. Gdyby przyrządzać mięso osobno, to część aromatu zostaje na naczyniu. No i można wykorzystać mniej atrakcyjne części zwierzęcia, podroby lub kawałki odkrojone od kości, skrawki, bardziej tłuste części, które są przeważnie tańsze.
  2. Dzięki możliwości zmieszania mięsa z warzywami otrzymujemy bardzo sycącą potrawę o sporej zawartości błonnika, co sprzyja najadaniu się. Dodatkowo w ten sposób nakłaniamy do jedzenia warzyw dzieci, które mogą mieć tendencję do zostawiania jarzyn na talerzu w przypadku typowych kompozycji obiadowych (kotlet, ziemniaki, surówka). Warzywa są o wiele tańsze od mięsa, a w dodatku o odpowiedniej porze roku można używać warzyw sezonowych, których jest wysyp (można także użyć warzyw, które samemu się uprawia).
  3. Dobrej jakości kasza, ryż i makaron nabiera smaku dzięki podaniu z aromatycznym sosem. Wystarczy mocniej przyprawić potrawę, by móc dodać do niej więcej "wypełniacza skrobiowego". Ryż nie musi pływać w sosie - może być nim tylko odrobinę polany, by wychwycić pełnię smaku. Odrobina doprawionego sosu i solidna porcja ryżu to rozwiązanie tanie i sycące. Polecam użyć ryżu brązowego, którego cena jest odrobinę wyższa, ale jest zdrowszy i bardziej wartościowy pod względem składników odżywczych. Także do dobrze przygotowanego makaronu można użyć mniej sosu niż się wydaje, by potrawa była w pełni satysfakcjonująca.

piątek, 13 czerwca 2025

Ile to dla Ciebie warte?

Rzeczy mają ceny, ale nie odzwierciedlają one prawdziwej wartości danego zakupu, gdyż ta dla każdego jest inna. I to mimo tego, że każdy w danym sklepie zapłaci tyle samo. Dla jednych będzie to wartościowy zakup, dla innych strata kasy a dla jeszcze innych prawdziwa okazja. Zmiana myślenia o wartości (a nie cenie) produktów to podstawa do tego, żeby cieszyć się nimi! Wiem, że ta zmiana myślenia odmieniła moje podejście do zamawiania jedzenia i zakupów "zamienników", zatem spieszę napisać o co mi chodzi.


Jeśli chcesz wiedzieć jaką dany przedmiot ma dla Ciebie wartość, przelicz ja na coś co lubisz

Robiąc zakupy zastanawiaj się ile mógłbyś w tej cenie mieć czegoś co lubisz - hamburgerów, ciastek, chipsów, lodów czy czegokolwiek innego. Następnie zastanów się, czy wolałbyś kupić sobie nową grę, czy jednak zjeść te 12 hamburgerów, które mógłbyś kupić zamiast niej. W ten sposób dowiesz się, czy gra jest lepszym zakupem niż to, co znasz i lubisz.

Ten sposób przeliczania nie jest niczym nowym - wskaźnik Big Mack to sposób na sprawdzenie wahań cen, niezależnych od inflacji poprzez porównywanie ich do aktualnej ceny popularnego burgera. W naszym jednak przypadku chodzi o określenie, czy to co zamierzasz zrobić ze swoimi pieniędzmi da Ci więcej satysfakcji niż pewien poziom odniesienia, który znasz i cenisz. Jeżeli nie, to prawdopodobnie przepłacasz, natomiast, jeżeli tak, to znaczy, że w Twojej głowie ten zakup jest opłacalny.

Zamienniki


Moja słabością zawsze były zamienniki. Znajdowałem coś, co chciałbym kupić, ale cena wydawała mi się nieco zbyt wysoka. Znajdowałem więc tańszy zamiennik i kupowałem go, wpadając w pułapkę. Okazywało się bowiem, że zamiennik to nie było to, czego chciałem, zatem wydawałem co prawda mniej, ale na coś, czego wcale nie chciałem. Traciłem więc całą tę kwotę (nawet jeśli o połowę niższą), podczas gdy kupując to, czego chciałem, straciłbym powiedzmy 10%, które uważałem za "przepłacone". Koniec końców albo nie używałem zamiennika wcale, albo i tak kupowałem to, co pierwotnie zamierzałem.

Zawsze warto zastanowić się przed zakupem na czym nam właściwie zależy i nie rzucać się na coś, co jest "trochę gorsze ale dużo tańsze" - być może to niewielkie podniesienie jakości czy funkcjonalności, to właśnie jest cały sens zakupu i to właśnie na nim nam zależy. Jeżeli zamierzamy się czymś cieszyć, to czasem warto odrobinę przepłacić zamiast kupić coś innego, co nas cieszyć nie będzie. 

Wartość / Cena


Warto myśleć o tym, by stosunek wartości do ceny był jak największy, ale trzeba liczyć się z tym, że nie zawsze uda się sprawić, by był on wyższy od jedynki. Jeśli tak jest - jest to okazja, gdyż udało Ci się kupić coś, czego wartość jest większa niż kwota, którą wydałeś. Jeśli tak nie jest - cóż, to nadal może być doskonały zakup, lepszy niż inne (które nawet tańsze nie przedstawiają dla Ciebie podobnej wartości). Patrzenie na to w ten sposób całkiem dobrze działa na ocenę sytuacji.