piątek, 31 stycznia 2020

Na co Cię nie stać?

Dzisiaj chciałbym wspomnieć o czymś, co większości osób wydaje się niepojęte, a co często zaważa na całym życiu, wpędza w długi i prowadzi do sytuacji bez wyjścia. Jedna zmiana, chociaż dość poważna i wymagająca całkowitej rewizji podejścia do życia, może zaważyć na przysłowiowym "być albo nie być". Niestety, nawet gdy zorientujemy się w sytuacji, najczęściej nie chcemy poddać się tej zmianie. Zaznaczam jednocześnie, że wpis przeznaczony jest dla osób, które przestały wiązać koniec z końcem i takich, które czują, że są na granicy stanu równowagi finansowej i kolejna podwyżka pchnie je w przepaść, czyli dla Grupy Minus.

Bardzo często spotykamy się z sytuacją, gdy ktoś skarży się, że nie stać go na podstawowe rzeczy. Może to być osoba, która zaraz po studiach szuka pracy w dużym mieście, albo emeryt ze stolicy, którego nie stać na lekarstwa. Otóż, przeważnie osoby takiej faktycznie na coś nie stać, ale wcale nie na to, co jej się wydaje. Bardzo często zwyczajnie nie przyjmuje ona do wiadomości, że nie stać jej na mieszkanie w drogiej okolicy. Za to stać ją na wszystko inne.

W świadomościach rodaków wciąż pokutuje przeświadczenie, podsycane przez reklamy, filmy, seriale i propagandę, że każdego stać na wszystko. Co więcej, bardzo chcemy, by tak było, dlatego łapiemy się na kredyty, które mają poprawić naszą stopę życiową, umożliwić wyprawienie wystawnego wesela, czy świąt, zapewnić wymarzone wakacje, lepszy samochód, większe mieszkanie w lepszej okolicy - sprawić, by dosłownie wszystko było w zasięgu ręki. W rzeczywistości są pułapką, ponieważ nawet gdy spłacimy kredyt, nadal musimy utrzymywać mieszkanie, czy samochód, przyzwyczajamy się do drogich wakacji i uznajemy, że nie możemy wyprawić mniej uroczystego przyjęcia niż w zeszłym roku.

Dodatkowo, każdy, niezależnie od tego, czy go na to stać, ma ambicję mieszkać w mieście (najlepiej w stolicy), a starsze osoby, dla których to nie jest niezbędne (bo nie korzystają już z dobrodziejstw wielkiego miasta, nie muszą mieć blisko do pracy, kina, szkoły itp.), nadal mieszkają w mieszkaniach, na które ich nie stać (wydając 90% emerytury na opłaty), tłumacząc się, że starych drzew się nie przesadza. Prawda jest taka, że na całym świecie, w momencie osiągnięcia etapu w życiu, w którym wielkomiejskie, drogie życie przestaje być niezbędne (i przestaje być w zasięgu portfela), ludzie przenoszą się poza obszar najdroższych czynszów. Czasy "wyrównania i centralizacji cen i płac" się skończyły, oczywistym jest, że kawalerka w centrum Warszawy kosztuje tyle co spore mieszkanie na przykład w Radomiu, a czynsz jest o wiele wyższy. 

Prawda brzmi więc tak - jeśli jesteś na emeryturze, mieszkasz w centrum Warszawy, wydając 90% swoich pieniędzy na czynsz i opłaty i mówisz, że nie stać Cię na leki, to mówisz nieprawdę. Nie stać Cię nie na leki, ale na mieszkanie! Jeśli przeprowadzisz się gdzieś, gdzie opłaty są dwa razy mniejsze, okaże się, że na leki Cię stać. Jeśli jesteś więc w trudnej sytuacji, może czas podjąć właściwe kroki, zamiast psioczyć, że jest tak źle, że ludzie nie mogą sobie pozwolić na najprostsze produkty, podczas gdy lokalizacja, w której mieszkają jest zbytkiem i to właśnie ten wydatek jest życiem ponad stan. 

Czas skończyć z myśleniem, że wszystko się każdemu należy i mierzyć siły na zamiary, zamiast "szarpnąć się" na coś, co później będzie obciążać budżet i sprawi, że przestaniemy wiązać koniec z końcem. 

piątek, 24 stycznia 2020

Napoje

Jeśli śledzicie ten blog od jakiegoś czasu, z pewnością zorientowaliście się, że jestem zwolennikiem picia wody kranowej (przegotowanej, filtrowanej czy prosto z sieci), a przeciwnikiem kupowania jakichkolwiek napojów (no, poza piwem). Dotyczy to zarówno napojów gazowanych, jak i soków. Wyjątkiem jest być może planowanie imprezy. 

Jestem także przeciwnikiem kupowania na mieście kawy oraz innych napojów (butelki wody w drodze na siłownię itp.), ponieważ są one jednymi z najdroższych i regularne ich kupowanie drenuje kieszeń jak nic innego. Szczególnie, że bardzo łatwo możemy się przed tym ustrzec, nie pozbawiając się jednocześnie przyjemności spożywania tych napojów w ulubionych przez nas okolicznościach.

Picie na siłowni


Zacznijmy od tej siłowni. Jest wiele osób, które tę butelkę napoju wliczają niejako w koszty siłowni. Idą tam da razy w tygodniu i po prostu kupują wodę, czy jakiś izotonik na miejscu. A dużo lepiej byłoby zaopatrzyć się w bidon lub butelkę filtrującą, przygotować sobie picie w domu i zabrać je na siłownię. Nawet jeśli to tylko pięć złotych, dwa razy w tygodniu, to przez miesiąc uzbiera się 40 - 45 PLN. Ta kwota wystarczy na niezły bidon. Jeśli nie chcemy jej wydać, tak na prawdę można wielokrotnie używać butelki po napoju kupionym kiedyś. Zdrowo i ekologicznie.

Oczywiście, jeśli lubimy napoje izotoniczne, nic nie stoi na przeszkodzie, by zrobić je samemu - przepisów w internecie jest bardzo dużo i każdy z nich kosztuje mniej niż wersja sklepowa, a jest zdrowszy o tyle, że dokładnie wiemy czego do niego dodaliśmy. W najgorszym razie możemy też kupić izotonik w markecie - czy to ten butelkowany (gdzie duża butelka kosztuje jeszcze mniej i można przelewać napój, by starczył na parę wyjść), czy koncentrat do rozcieńczania. Obie te opcje będą tańsze niż kupno bezpośrednio na miejscu.

Kawa na mieście


Ten temat wraca jak bumerang, ale jest ku temu poważny powód. Po prostu w tę pułapkę (z finansowego punktu widzenia), wpada bardzo wiele osób. Mam mnóstwo znajomych, którzy uzależnieni są od kawy na mieście i zostawiają tam pieniądze, za które mogliby kupić dobry ekspres i zapas kawy najwyższej jakości. 

A, nie oszukujmy się, kawa w automacie, czy ta kupowana na szybko, na wynos, często nie są wysokiej jakości. Wygrywa przyzwyczajenie i wygoda, nie zaś chęć napicia się dobrej kawy, czy poobcowania z wysokiej jakości produktem. A za tę cenę można to zmienić.

Nie mam nic do tego, że ktoś lubi posiedzieć w kawiarni, chłonąć atmosferę (choć ja ni przepadam za atmosferą rodem z baru szybkiej obsługi, która panuje w sieciówkach), czy nawet popracować z laptopem. Natomiast kupowanie kawy po drodze i wypijanie jej w biegu, czy zimnej w pracy mija się z celem. Dużo lepiej zaopatrzyć się w kubek termiczny (koszt 2-3 kaw na mieście) i parzyć kawę w domu, przed wyjściem do pracy. Dokładnie taką, jaką lubisz. Ze wszystkimi dodatkami, syropami, mleczkiem, śmietanką, brązowym cukrem, odrobiną miodu, laską cynamonu... - dosłownie dowolną. I tak będzie wielokrotnie tańsza niż ta najzwyklejsza, kupowana w popularnej sieci kawiarni. 

A po jakimś czasie, odłożysz pieniądze, dzięki którym kupisz dobry ekspres do kawy. Ciśnieniowy, taki, który sam mieli ziarna. Do tego zapas drogiej, kubańskiej lub brazylijskiej kawy. Która, dzięki kubkowi termicznemu (lub nawet termosowi), będzie gorąca przez większość dnia pracy. Jeśli więc lubisz popijać kawę w pracy, zrób sobie z tej czynności prawdziwe, codzienne święto! Niech tam - jeśli nie ma innej możliwości, weź sobie taki ekspres na raty. Wysokość miesięcznej raty i tak będzie niższa niż kwota, którą obecnie wydajesz na codzienną, szybko stygnącą kawę w papierowym kubku.

piątek, 17 stycznia 2020

Zmień Postrzeganie Promocji

Wydawać by się mogło, że nie ma nic złego w korzystaniu z promocji. Przecież oszczędzanie polega na tym, by wydawać mniej, a promocja właśnie do tego zachęca. Niestety to nie prawda - błąd tkwi w założeniach. W oszczędzaniu nie chodzi o to, by kupić cokolwiek taniej, ale by kupić to, czego potrzebujemy, najtaniej jak się da. A tego, czego nie potrzebujemy, nie kupować w ogóle. Dlatego właśnie chwytanie się promocji nie jest dobre. Dobre jest natomiast polowanie na promocje!

Selekcja promocji


Idąc do sklepu przeglądaj promocje, ale korzystaj tylko z tych, które zmniejszają Twoją listę zakupów i ograniczają jej koszt. Nie dorzucaj do koszyka produktów tylko dlatego, że są w promocji. Jeśli wcale nie zamierzałeś ich kupić i nie jesteś w stanie zastąpić nimi tego, co kupić planowałeś, są zbędne - ile by nie kosztowały.

Przykład:
Jeśli w sklepie zauważyłeś obniżkę ceny na napoje gazowane, ale od jakiegoś czasu pijasz głównie wodę kranową, nie planujesz imprezy i na Twojej liście zakupów nie ma napojów, omiń tę obniżkę. Jeśli jednak planowałeś zrobić chińskie danie i na liście masz ryż, a jest atrakcyjna oferta na makaron., zastanów się, czy tym razem nie zrobić dania włoskiego na bazie makaronu, a chińszczyzny nie zostawić na inną okazję (nie kupując ryżu).

Polowanie na promocje


Jeśli jednak planujesz większy zakup, z którym możesz się jeszcze wstrzymać (polecam wstrzymywanie się z każdym większym zakupem i planowanie ich z wyprzedzeniem), możesz zapolować na promocję. Przeglądaj regularnie internet, gazetki reklamowe, zaglądaj do sklepów i czekaj, aż to, co chcesz kupić będzie w niższej cenie. Kup to dopiero, gdy będzie w promocji. Zapoluj na nią! W ten sposób osiągniesz oszczędności i satysfakcję, a różnicę ceny rzeczywiście odczujesz (jeszcze wczoraj wydałbyś 1000 PLN, a dziś to tylko 800 PLN). 

Powyższe doskonale sprawdza się, jeśli chcesz wymienić jakiś sprzęt w domu (monitor, sprzęt audio, pralkę czy odkurzacz), który jeszcze się nie zepsuł, ale być może należy do starszej generacji i nie posiada potrzebnej funkcji. Jeśli decydujesz się na wymianę sprzętu, zapoluj na promocję. Jeśli jednak decydujesz się na wymianę sprzętu dlatego, że zobaczyłeś promocję, być może robisz to pod wpływem impulsu, a z Twoim monitorem (pralką, lodówką, odkurzaczem czy mikserem) jeszcze nie jest tak źle, by wymagał wymiany.

piątek, 10 stycznia 2020

Jakie mieć oszczędności

Dzisiaj post nieco przekorny. Zarzucono mi, że na tym blogu promuję oszczędzanie dla samego oszczędzania. Nie jest to prawdą - wielokrotnie pisałem o celach oszczędzania, ale może faktycznie powinienem to napisać jasno, raz a dobrze. Wyjaśnić jaki jest cel tego bloga i że nie jest to poradnik co zrobić ze swoimi pieniędzmi, a jedynie co zrobić, by mieć ich więcej. A zatem o tym traktować będzie dzisiejszy wpis.

Cel oszczędzania


Cele oszczędzania mogą być różne. Moim zdaniem jednak rządzi nimi pewien schemat, który warto zachować. Oszczędności powinniśmy podzielić na kilka grup.

Grupa Bezpieczeństwa
  • oszczędności na czarną godzinę - na przykład na wypadek kosztów leczenia (dentysta, specjalistyczne badania),
  • oszczędności na wypadek utraty pracy - odłożone trzymiesięczne dochody (lub rozchody), które pozwolą nam opłacać rachunki w czasie szukania nowej pracy,
  • poduszka finansowa - dla tych, którzy mają kredyt
Grupa Celów:
  • tutaj znajdą się fundusze celowe - nowy samochód, tegoroczne wakacje itp. Te pieniądze wydamy planowo, kiedy osiągniemy cel i prawdopodobnie natychmiast zaczniemy zbierać na nowy cel
Oszczędności Długoterminowe:
  • odkładane na emeryturę
  • odkładane na uniezależnienie się

A jak to działa w praktyce? Przede wszystkim tworzymy sobie zaplecze, które ma na celu zapewnić nam spokój i pewność, że w sytuacji kryzysowej mamy dość czasu na pozbieranie się. Tworzymy więc fundusz awaryjny, zabezpieczamy sobie kwartał, przez który w razie czego możemy nie osiągać dochodów i bez nerwów szukać pracy nie bojąc się o to, że nie będzie miał kto spłacać kredytu, czy wnosić opłat za czynsz. Kiedy mamy to już zabezpieczone, zastanawiamy się, jakie mamy cele indywidualne. Czy chcemy odłożyć na coś konkretnego (rodzinne wakacje, nowy samochód, wkład własny na mieszkanie)? To byłby cel krótkoterminowy. Czy może chodzi nam o zabezpieczenie przyszłości na tyle, by móc zrezygnować z pracy i spędzać więcej czasu z rodziną? A może chcemy tylko odłożyć jakąś kwotę po to, by nie uzależniać się od emerytury płaconej przez Państwo? Te cele są długoterminowe.

Pieniądze tracą wartość


Teraz należy przypomnieć sobie to, że pieniądze tracą wartość. Oznacza to, że za 100 PLN dzisiaj kupimy mniej, niż kupilibyśmy za te same 100 PLN jeszcze pięć lat temu. Jeśli te 100 PLN przeleżało więc w szafie, straciło na wartości. Nie ma to wielkiego znaczenia, gdy chodzi o fundusze krótkoterminowe, natomiast ma bardzo duże znaczenie, jeśli mówimy o oszczędzaniu długoterminowym. Jak sobie z tym radzić? Polecam taką metodologię:

Jeśli chodzi o "Grupę Bezpieczeństwa", polecam trzymać te środki na jakimś koncie (lub lokacie), które odrobinę zrównoważy inflację, ale nie będzie ryzykowne. A ewentualne braki uzupełniać dopłacając (gdy wzrośnie czynsz, musimy dorzucić coś, by nadal mieć na 3 miesiące opłat).

Jeśli chodzi o cel krótkoterminowy, powinniśmy zupełnie zignorować fakt utraty wartości pieniądza, tak jak pisałem. Tutaj chodzi o odłożenie pewnej kwoty, którą następnie wydamy. Im szybciej osiągniemy cel tym szybciej przestanie nas obchodzić utrata wartości pieniądza w czasie.

Jeśli zaś chodzi o oszczędzanie długoterminowe, tutaj gorąco polecam inwestowanie. Nie koniecznie całą kwotą - być może jedynie częścią, którą gotowi jesteśmy zaryzykować. Inwestować najlepiej w to, na czym się zna, a zatem warto się na czymś poznać. Obecnie źródeł wiedzy jest wiele (od tego bloga poczynając), a wiedzę te najlepiej pogłębiać, ponieważ tak jak pieniądz traci ona na wartości w czasie - powstają nowe instrumenty finansowe, rynek się zmienia tak jak i pomysły na biznes. Ważne, by pieniądz pracował.

Zadanie bloga


Na tym blogu skupiam się w dużej mierze na generowaniu dodatkowego przychodu i minimalizowaniu wydatków, by wytworzyć kapitał, który będzie można umieścić w którejś z powyższych grup i pracować z nim dalej. Nie oznacza to jednak, że zalecam odkładanie pieniędzy pod materac, jak sugerowano mi we wspomnianym na początku zarzucie. Myślę, że teraz wystarczająco jasno wyraziłem jaki był cel bloga. Staram się nie doradzać w kwestii inwestowania pieniędzy, ponieważ uważam, że swoimi pieniędzmi każdy powinien zarządzać sam. Doradzam jednak w jaki sposób zdobyć ich więcej i w jaki sposób nie stracić ich zbyt wiele niepotrzebnie, gdyż odkryłem, że moi znajomi mają problem właśnie na tym etapie. Tylko czasami publikuję post dotyczący tego, co zrobić z pieniędzmi. Reszta należy do Was.

piątek, 3 stycznia 2020

Nowa szansa

Wybrzmiały fajerwerki, i strzały z korków od szampana, a zatem można zająć się sprawami przyziemnymi. Początek roku, to dla wielu osób nowa szansa, czyste konto, okazja do zaczęcia wszystkiego od zera, uporządkowania swoich spraw i podejmowania wyzwań. Gorąco zachęcam do formułowania postanowień noworocznych, a jeśli udało się zrealizować te z ubiegłego roku, do ich rozszerzania (a przynajmniej kontynuowania). 

Jeśli udało Ci się odkładać 10% wypłaty w każdym miesiącu 2019 roku, może w tym roku odłożysz 15%? A może znajdziesz nowy sposób na zarabianie? Jakaś praca dodatkowa, albo przynajmniej niewielkie nadgodziny, by dołożyć coś do budżetu? Spróbuj sprawić, by realizacja postanowienia noworocznego była wyzwaniem - niech nie przyjdzie za łatwo, niech pozwoli Ci być dymnym z siebie! Aspekt psychiki w oszczędzaniu jest równie ważny, jak pomysł na siebie.

A teraz, w weekend przemyśl dokładnie jakie cele chciałbyś osiągnąć w 2020 roku, pomyśl nad sposobami ich realizacji i zacznij robić wszystko, by dążyć do ich osiągnięcia. A jeśli będę mógł Ci pomóc, zapytaj. Powodzenia!