piątek, 25 lutego 2022

Kontrola Podstawą Zaufania

Ta "złota myśl" przypisywana jest Leninowi, ale nie umarła wraz z nim. Moim zdaniem staje się coraz bardziej aktualna. Warto jednak odwrócić zasady i samemu zacząć sprawdzać to, co może nas drogo kosztować. W tym przypadku chodzi mi o wodomierze.

Okazuje się, że wodomierz to urządzenie, które zaskakująco często ulega awarii. W takim przypadku w łeb bierze od razu cały nasz wysiłek spędzony na oszczędzaniu wody. Dlatego właśnie uważam, że prosta kontrola wodomierza, która potrwa pięć minut i dokonana będzie raz w miesiącu, to nie jest wysiłek zbyt wielki, jeśli może nam oszczędzić wielu problemów (i pieniędzy).

Sprawdzamy wodomierz


Do sprawdzenia wodomierza dobrze jest użyć arkusza kalkulacyjnego, ale jeśli nim nie dysponujemy, równie dobrze sprawdzi się zeszyt i kalkulator (zajmie to po prostu nieco więcej czasu). Przy tej "samokontroli" chodzi o systematyczność, dlatego dobrze ustawić sobie w telefonie przypomnienie, które danego dnia miesiąca będzie nam mówiło, że czas dokonać sprawdzenia stanu wodomierzy.

Samo sprawdzenie polega na spisaniu stanu wszystkich wodomierzy w gospodarstwie domowym (jeśli mamy kran w ogródku, to jego stan spisujemy także) i wprowadzeniu go do arkusza (lub na kartkę papieru), a następnie obliczenie zużycia (stan aktualny minus stan z poprzedniego miesiąca). Teraz wystarczy porównać zużycia z poszczególnych miesięcy i sprawdzić, czy nie występują duże rozbieżności. Anomalia, których nie potrafimy wyjaśnić, zużycie o wiele większe od średniej, warto zgłosić do organu nadzorującego wodomierze.

Ważne jest, by nie czekać na odczyty na koniec okresu rozliczeniowego, bo wtedy na weryfikację i zgłoszenie może być już za późno - zapłacimy za zwiększone zużycie, a dopiero później dokonamy wymiany wodomierzy na sprawne. Błąd na wodomierzu może bardzo dużo kosztować.

piątek, 18 lutego 2022

3 nietrafione pomysły podczas urządzania mieszkania

Czasami popełniamy drobne błędy, które pokutują przez lata. Do takich można z pewnością zaliczyć błędy popełnione podczas urządzania mieszkania czy domu. Nie będziemy przecież robić kolejnego remontu, gdy zorientujemy się ile czasu i pieniędzy kosztuje nas zastosowane rozwiązanie. Lepiej zapobiegać niż leczyć, dlatego dzisiaj przedstawię Wam trzy błędy, których nie chcecie popełnić podczas urządzania swojego wnętrza.


Szkło


Szkło jest modne i ładne. Niestety, dobrze wygląda tylko, kiedy jest wyszorowane. W przypadku szkła nie oznacza to tylko wytarcia kurzu, ale także wytarcie odcisków, których nie da się nie zostawić. Mowa tu przede wszystkim o szklanych blatach. Liczymy się z tym, że mogą się stłuc, ale to przeważnie całe niebezpieczeństwo, jakie dostrzegamy. Nie zauważamy, że każde dotknięcie szklanej powierzchni oznacza jej czyszczenie, by blat na powrót lśnił, czyli spełniał swoją funkcję - nie oszukujmy się, mebel ze szklanym blatem kupujemy ze względu na walory dekoracyjne, a te są żadne przy smugach na szkle.

Drugim zakupem związanym ze szkłem są szklane balustrady. Lubimy je, bo nie zamykają przestrzeni. Niestety z powyższych powodów stają się zupełnie niepraktyczne, jeśli mamy dzieci. Wtedy albo godzimy się z tym, że będą cały czas brudne (dzieci mają małe rączki na innej wysokości i lubią przyciskać buzie do szkła), albo nieustannie sprzątamy.

Marmur


Marmur to bardzo dostojny i elegancki materiał. Niestety, jest także dość ekstrawagancki przez swoją niepraktyczność. Co prawda świetnie sprawdza się jako okładzina we wnętrzach budynków użyteczności publicznej (chociaż nie na schodach ze względu na dość dużą ścieralność), ale w domach raczej nie ma dla niej miejsca.

Miejsce, w którym najczęściej go stosujemy jest kuchnia. Marmurowy blat kuchenny wydaje się świetnym pomysłem i jest nim, poza kuchniami, których rzeczywiście chcemy używać. Marmurowy blat jest bowiem nie tylko podatny na ścieranie (więc lepiej nic na nim nie kroić), ale jest także dość porowaty i podatny na czynniki chemiczne, w szczególności na kwasy. Octu, soku z ogórków czy wina, rozlanego na taki blat niczym już nie wywabimy, bo substancje te wnikną w głąb struktury kamienia. 

Ekoskóra


Nie wszystko co "eko" to się świeci. Nie wszystko to jest dobre i użyteczne. Sofy i fotele z ekoskóry z pewnością nie są. Są tańsze niż prawdziwa skóra i dobrze wyglądają, ale tylko przez dwa lata (jeśli mamy szczęście a meble są dobrej jakości, to wytrzymają 3-4 lata). Później ekoskóra zacznie się kruszyć i łuszczyć. Tam, gdzie prawdziwa skóra nadal pozostaje wytrzymała, a patyna dodaje jej uroku, tam ekoskóra zacznie świecić gołymi plackami popękanej osnowy (czyli jakiegoś płótna). I stanie się tak nawet wtedy, gdy mebli nie będziemy nadmiernie eksploatować. 


Z pewnością urządzając wnętrze można popełnić wiele błędów, te jednak wydają mi się najbardziej kosztowne z perspektywy czasu. Z pewnością wiele zyskasz, jeśli ich nie popełnisz.

piątek, 11 lutego 2022

5 cech osobowości, które przeszkadzają w oszczędzaniu

Istnieje wiele rzeczy, które przeszkadzają nam w oszczędzaniu. Począwszy od tego, że świat nastawiony jest negatywnie do oszczędzania i nieustannie przekonuje nas, że potrzebujemy czegoś nowego, że powinniśmy brać kredyty i kupować już teraz, że czas wymienić meble, a kończąc na zaopatrywaniu nas w miliony niepotrzebnych rzeczy. A jednak największa część problemu tkwi w nas samych i warto wiedzieć jakie mechanizmy nami kierują i które z nich warto przynajmniej próbować zwalczać.

  1. Zakupoholizm. To dość oczywiste, że cecha ta przeszkadza w niewydawaniu pieniędzy. Jeśli lubisz kupić sobie coś na poprawę humoru, a ten z kolei masz zły prawie codziennie i codziennie robisz sobie prezent, to nie oszczędzasz. Wiem, że radą nie może być "nie kupuj", bo to tak, jak radzenie komuś z depresją, żeby przestał się smucić. Jeśli jednak chcesz walczyć z poprawianiem sobie humoru zakupami, spróbuj przerzucić się na coś tańszego, albo wyznacz sobie miesięczny fundusz, którego przekroczyć nie możesz. Staraj się ograniczać, jeśli nie do zera, to chociaż trochę. Małymi kroczkami.
  2. Gadżeciarstwo. Kiedy wychodzi nowa wersja urządzenia, które już posiadasz, musisz je mieć? Wymieniasz wciąż sprawny telefon, bo wyszedł nowy model? Po obejrzeniu reklamy stwierdzasz, że nie możesz dłużej żyć bez tego niezwykle przydatnego przyrządu? Cóż - to właśnie nazywam gadżeciarstwem. W mojej opinii nowy sprzęt kupuje się wtedy, gdy stary przestał działać, albo przestał spełniać swoją funkcję. A zupełnie nowy sprzęt, którego wcześniej się nie miało kupujemy wtedy, gdy zmieniamy (świadomie) poziom życia, na przykład po przyjęciu podwyżki. Gadżeciarstwo działa na podobnych zasadach jak zakupoholizm, a zatem sposób radzenia sobie z nim także jest podobny. Zacznij od wstrzymywania się z zakupem nowych sprzętów. Opóźnij zakup o tydzień, może o miesiąc. Sprawdź, czy faktycznie nie możesz bez niego żyć.
  3. Podążanie za modą. Można być modnym tanio. Można uważać, że jest się modnym i wydawać na ten cel każde pieniądze. Nie mówię tu jedynie o ciuchach. Obecnie panuje moda na ekologię - wszystkie produkty żywnościowe "eko" możemy mieć za ułamek ceny, jeśli kupimy je bez nalepki "eko", ale za to zrobimy to na bazarze, prosto od rolnika (wiem, nie zawsze się uda trafić, ale warto poszukać, rozmawiać - da się wyczuć co kto sprzedaje). Produkty Zerowaste powinny być tańsze (bo nie ma odpadów, które też kosztują), ale są droższe, bo jest na nie moda. Tańsze będą tylko wtedy, kiedy sami sprawimy, że coś będzie Zerowaste, czyli wykorzystamy to, co zwykle wyrzucamy. Produkty bezglutenowe, bez laktozy itp. są drogie, ale jeśli nie masz uczulenia, to kupowanie ich nie sprawi, że będziesz zdrowszy. Rozsądek jest darmowy.
  4. Konieczność zmian. Zmienianie otoczenia to naturalna potrzeba człowieka, która obecnie przeżywa renesans. Przez lata socjalizmu nie było możliwości zmieniania mieszkań, mebli, samochodów i ludzie tego nie robili. Nie można jednak powiedzieć, by na tym oszczędzali. Teraz jednak znajdujemy się na drugim końcu skali - jesteśmy zasypywani programami o tym, jak poprawić swoje wnętrze. Możemy to robić bez końca. Przemalować na biało i zainstalować takie meble, minimalizm w zamkniętych szafkach, styl rustykalny, artystyczny nieład, buntownicze wnętrza z graffiti na ścianie i sypialnią pomalowaną na czarno... Częste zmiany stały się możliwe, dlatego dla niektórych konieczne. Chęć zmian jest, jak napisałem, naturalna i nie ma w niej nic złego. Jeśli jednak chcesz oszczędzać, ogranicz się raczej do gruntownego sprzątania, może przestawienia mebli, wymiany detali (poduszek, wazonów, dodatków).
  5. Niecierpliwość. Ta jakże powszechna cecha jest przyczyną większości kredytów - gotówkowych, ratalnych, chwilówek. Nie mówię tutaj o kredytach hipotecznych, bo te bierzemy raczej dlatego, że chcemy wyprowadzić się od rodziców niż dlatego, że coś, co możemy mieć za 3 miesiące za odłożoną gotówkę chcemy mieć już teraz i nie liczymy się z tym, że spłacać będziemy przez pół roku (i to z odsetkami). Znam osoby, które tak bardzo kupują wszystko na raty, że mimo dużych zarobków nie mają czego odkładać - większość wypłaty idzie na rachunki i spłatę zobowiązań. Ba, części zakupionych przedmiotów już nie używają, albo nawet nie posiadają, a raty spłacają nadal. Lepiej odłożyć i dopiero wtedy kupić. Także dlatego, że swoje odłożone, ciężko zarobione pieniądze wydaje się trudniej, więc łatwiej nam przekonać siebie, że przecież wcale nie potrzebujemy nowej rzeczy (bo ta jest droga). To działa lepiej niż świadomość, że kiedyś tam trzeba będzie coś zapłacić. 
Jeśli widzisz u siebie któreś z powyższych cech - uważaj. Pilnuj się. Bądź uczulony na przedstawione mechanizmy. Teraz masz ich świadomość i wiesz dlaczego nie udaje Ci się oszczędzić na to, czego naprawdę chcesz. Powodzenia.

piątek, 4 lutego 2022

Siła Zupy

Dzisiaj krótko, o tanim gotowaniu. Tanim, prostym i pozwalającym zaoszczędzić, bez wielkiej zmiany dla tego co jemy. Mam na myśli obiady, a jeszcze konkretniej drugie dania, w szczególności te mięsne, których cena jest najwyższa. Ani myślę z nich rezygnować. Problem w tym, że jestem sporym facetem i żeby się najeść muszę zjeść całkiem sporą porcję (a nie powinienem), bo inaczej czuję się głodny. Zastanawiałem się w jaki sposób to zwalczyć, co przyczyni się zarówno do poprawy mojego BMI jak i pozytywnie wpłynie na portfel. Po zapoznaniu się z wieloma opiniami i propozycjami trafiłem na jedną, której wypróbowanie było nie tylko możliwe, ale także przyjemne. 

Chodziło o to, by przed każdym posiłkiem jeść zupę. Ok, może nie przed śniadaniem, ale przed obiadem i kolacją - koniecznie. Zupa jest relatywnie tanim daniem (wywar na kawałku mięsa, a z tego pomidorowa, ogórkowa czy krupnik, albo kupno paczki zupy mrożonej za kilka złotych, lub nawet kartoflanka na maśle), zawiera sporo wody, która nie dość, że tania i nawadnia, to wypełnia żołądek, dzięki czemu mniejsza porcja drugiego dania przyniesie uczucie sytości. Zupę można zrobić na kilka dni z góry, szybko się odgrzewa i stanowi, jak się okazało, całkiem fajną, zdrową "przekąskę", kiedy ma się ochotę na coś pomiędzy posiłkami. Można ją przechowywać w garnku na balkonie (w okresie zimowym), ale można także przelać do słoików i mieć wybór zup w lodówce, a nawet zawekować. Pół litra to porcja dla jednej osoby, więc warto mieć właśnie takie słoiki.

Sprawdziłem - działa - polecam.