Odpowiedź na pytanie "Dlaczego tak wiele osób zaufało Amber Gold?" jest wbrew pozorom całkiem prosta - ze względu na atrakcyjną ofertę. Inwestorzy prywatni podatni są na atrakcyjne oferty i nie spodziewają się, że ktoś może ich oszukać wydawałoby się w majestacie prawa. Sprytniejsi wpłacą na początek małą kwotę, wyciągną zysk i skoro firma wypłaca, to ładują tam swoje zaskórniaki, nie zważając na dywersyfikację, ilość, zabezpieczenie - inwestują oszczędnościami całego życia, bo przecież sprawdzili - firma wypłaca. A prawda jest taka, że to najstarszy numer świata - zwabić ofiarę by postawiła większą kwotę, dając jej wygrać w początkowej fazie rozgrywki. Prawdziwe "rekiny" nie dały się nabrać, bo kierują się innymi zasadami i dla nich liczy się przede wszystkim wiarygodność. Ponadto znają wady i luki naszego systemu prawnego, więc wiedzą co robić. Ale zwykły, szary obywatel też mógłby się ustrzec, gdyby zwrócił uwagę na kilka drobiazgów.
Przede wszystkim warto sprawdzić skąd wzięła się firma - kto za nią stoi, skąd ma zyski, co robił w przeszłości. Nie jest to łatwe, bo osoba Marcina Plichty jest owiana tajemnicą - na stronach Amber Gold (ani OLT Express) nie ma jego zdjęcia, danych... Ale już to powinno budzić wątpliwości. Teraz natomiast już ujawniono, że Pan Marcin, jeszcze pod nazwiskiem Stefański, w 2008 roku został skazany za sprzeniewierzenie pieniędzy w związku z aferą "Multikasy". Raz już oszukał swoich klientów, więc skąd zaufanie, że nie zrobi tego znowu? A wystarczy sprawdzić Listę Ostrzeżeń Publicznych Komisji Nadzoru Finansowego.
Druga sprawa, to obietnica. Czy komukolwiek realne wydaje się 16,5% zysku w skali roku, podczas gdy banki na lokatach proponują maksymalnie 6,5 - 7%? Już 10% brzmi podejrzanie, ale 16,5% sprawiło, że nawet przez chwilę nie zainteresowałem się Amber Gold. Jeśli ktoś takie zyski obiecuje klientom, to znaczy że sam ma zyski wielokrotnie wyższe - przecież nikt na swojej firmie nie daje komuś zarobić lepiej niż zarabia on sam. Trudno się na taki chwyt nabrać, ale jak widać perspektywa łatwego zysku skusiła wielu. Jeśli coś jest zbyt piękne, by było prawdziwe, to prawdopodobnie prawdziwe nie jest. Zanim zainwestujemy więc w tego typu lokatę, sprawdźmy jaka jest rentowność podobnych inwestycji w ostatnim czasie.
Inna sprawą jest coraz częściej pojawiający się problem nie czytania podpisywanych umów. Nawet jeśli nie rozumiemy umowy, przeczytajmy ją - mamy do tego prawo przed podpisaniem każdej umowy i nikt nie może nas poganiać. Jeśli firma skonstruowała długą i zawiłą umowę, to sama jest sobie winna. A im umowa dłuższa tym więcej można tam ukryć. Ponadto - jeśli cokolwiek w umowie wydaje się nam nie jasne, mętne - zadawajmy pytania. Sprzedawca powinien umieć odpowiedzieć na wszystkie pytania - nawet jeśli odpowiedź nie jest dla nas jasna, po reakcji sprzedawcy możemy zorientować się kiedy zadaliśmy właściwe pytanie, kiedy coś jest nie tak. To nasz podpis, nasza odpowiedzialność i nasze pieniądze. Nie dajmy się wyrolować! Tłumaczenie, że coś jest formalnością, że coś jest wpisane, bo tego wymaga prawo zawsze powinno nas zastanowić. Czytając umowy szybko zorientujemy się co jest formalnością a co nie. Jeśli coś jest w zgodzie z prawem polskim (Umowa nie może stać w sprzeczności z prawem!), to można to z umowy śmiało wykreślić - w końcu w sprawach nie ujętych umową decydują przepisy prawa. Dowiedz się też ile zapłacisz i żądaj pełnej listy wszystkich opłat, z zapisem, że są to absolutnie wszystkie opłaty! Często w tekście znajduje się niejasne zapisy o kaucjach za odstąpienie od Umowy, które nierzadko przekraczają wartość zysków.
Co najważniejsze - odpuść entuzjazm, pozwól ostygnąć emocjom, nie bój się, że to jedyna szansa. Jeśli to wiarygodna firma, to zorientujesz się po reakcjach rynku. Jeśli zysk jest duży, ale realny, to inne firmy podniosą stawki, by utrzymać klientów. Nie licz na to, że ktoś wypłaci Ci nierealnie wysokie zyski, których nie da się inaczej uzyskać. Jeśli nie da się ich uzyskać inaczej, to sprzedawca też ich nie uzyska inaczej jak tylko... z Twoich pieniędzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz