Ten post nie jest przeznaczony dla tych, którzy chcą odłożyć niewielką kwotę, by kupić sobie najnowszy telefon, komputer czy pojechać na wakacje. Ten post przeznaczony jest dla tych, którzy chcą nauczyć się oszczędzania na większą skalę, by odłożyć na przykład na mieszkanie. I są na to gotowi.
Już na samym początku trzeba sobie zdać sprawę z tego, że aby odłożyć większą kwotę, trzeba mieć żelazne nerwy, silną wolę i mnóstwo samozaparcia. To nie jest łatwa droga, ale przy odpowiedniej dozie powyższych cech, możliwa do zrealizowania. Trzeba także mieć jakiś dochód, z którego zamierzamy odkładać. Dobrze także mieć "wyprostowaną" sytuację finansową - żadnych długów i budżet domowy zamknięty przynajmniej "na zero", co oznacza, że nie możemy znajdować się w sytuacji, gdy dokładamy do niego co miesiąc.
Jeśli nie jesteśmy w powyższej sytuacji i ciążą na nas jakieś zobowiązania, powinniśmy jak najszybciej się z nich wyplątać. Jeśli nie mamy lepszych pomysłów w co zainwestować nadwyżkę pieniędzy, najlepszym sposobem będzie spłata kredytu. Malejąca rata będzie naszym zyskiem, a w chwili obecnej oprocentowanie dowolnego kredytu przewyższa odsetki nawet najlepszych lokat.
Kiedy wyszliśmy na prostą, szukamy oszczędności. Metoda jest dowolna, jeśli będziemy hołdować jednej, ważnej zasadzie - podczas każdego zakupu zastanówmy się, czy jest on Zbytkiem, czy też Koniecznością. I uznajmy, że są to jedyne kategorie. Jeśli coś nie jest nam niezbędne, to należy do kategorii "Zbytek". Koniec i kropka. Bez wyjątków i bez "ale...".
Wydaje się łatwe? Otóż wcale takie nie jest. Jeśli jednak poważnie podejdziecie do sprawy, okaże się, że nie tylko codzienne zakupy potanieją (nawet o 50%), ale także zaczniecie oszczędzać w domu. Kupując mniej jedzenia mniej się wyrzuca. Nie ma potrzeby kupowania napojów (które często są niezdrowe) i butelkowanej wody, gdy w domu są domowe kompoty lub soki do rozcieńczenia wodą z kranu, herbata i kawa. Krótkie włosy umyjemy dużo mniejszą ilością szamponu (niż pokazywane jest na reklamach, które mają nas oszukać, byśmy zużywali go więcej i częściej kupowali), a zęby nie wymagają dwu centymetrowego kawałka pasty. Taniej jest zjeść w domu niż na mieście, a kawa w termosie pozwala oszczędzić na modnej kawiarni w mieście, gdzie kubek byle czego kosztuje 15 PLN.
Gdy już wyrobimy w sobie nawyk kupowania rzeczy "Koniecznych" i odrzucania "Zbytecznych", zauważymy, że odkładamy wcale nie małe sumki. Teraz czas na ćwiczenie silnej woli, by przedwcześnie nie przerwać oszczędzania przez coś, co uznamy za "Wypadek losowy". Jeśli więc zepsuje się nam telefon, zamiast biec do sklepu po nowy (i wydawać pieniądze, które wcześniej odłożyliśmy), zrezygnujmy z najnowszego modelu i wróćmy do jakiegoś swojego starego telefonu, lub zapytajmy znajomych, czy mogą nam pożyczyć swój nieużywany aparat (każdy takie ma gdzieś na dnie szuflady, bo kupił nowszy model i bez problemu nam użyczy). Może nie ma wszystkich modnych gadżetów, ale przecież z pewnością możemy uznać je za "Zbytek".
Teraz, kiedy potrafimy już za wszelką cenę gromadzić środki z podstawowego źródła dochodu oraz potrafimy nie wydać ich pod wpływem chwili i umiemy się bronić przed "Zbytkami", czas na powiększenie naszych możliwości. Chodzi tutaj o zorganizowanie sobie dodatkowego źródła dochodu. Czemu właśnie w tej chwili? A dlatego, że robiąc to wcześniej, mimowolnie uwzględniamy dodatkowy dochód w domowym budżecie i nie staramy się go aż tak bardzo odchudzić, podczas gdy teraz nauczyliśmy się radzić sobie z mniejszą sumą i gdy się powiększy, dodatkowe pieniążki śmiało odłożymy w całości!
To nie musi być (choć może) dodatkowy etat. To może być jakaś jednorazowa fucha, nadgodziny, które teraz chętnie przyjmiemy, dodatkowa praca domowa, jakiś pomysł na dorobienie na własnej stronie internetowej lub w ogóle w internecie (ja polecam pisanie artykułów za pieniądze), a nawet sprzedaż używanych i już nie potrzebnych rzeczy w internecie. Ważne, by w czasie wolnym dorobić coś, ponad podstawowy dochód. I każdy sposób jest dobry, a wszystkie dodatkowe pieniądze od razu trafią na wybrany cel.
Jeśli więc uważasz, że masz aż tak silną wolę, by na kilka lat zmienić piątkowe wyjścia do klubu ze znajomymi na wieczorki w domu przy grze planszowej, a drugie śniadanie i kawę zabierać do pracy ze sobą, to możesz liczyć na to, że uzbierasz poważne pieniądze nawet, jeśli myślisz, że to niemożliwe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz