piątek, 11 marca 2022

Tnij koszty magazynowania

Produkty, oferowane przez sklepy internetowe, są o wiele tańsze niż te same rzeczy, kupowane w sklepach stacjonarnych. Dzieje się tak dlatego, że idąc do sklepu stacjonarnego płacimy za lokalizację samego sklepu (wynajem lokalu usługowego lub czynsz to bardzo duże kwoty, a te muszą się przecież zwrócić) oraz magazyn (nie kupisz niczego w sklepie stacjonarnym, jeśli nie ma tego na stanie). Sklep internetowy nie musi fizycznie istnieć w atrakcyjnej, przyciągającej klientów lokalizacji, dopłacać za przestrzeń magazynową na miejscu, a czasem wręcz w ogóle posiadać magazynu (większość sklepów na bieżąco zamawia z hurtowni i wysyła do klientów). Do tego sklep internetowy nie musi obsługiwać klientów - jest niejako samoobsługowy, a zamówienia mogą być kompletowane całą dobę, a nie tylko w czasie, gdy klienci są w sklepie. Stąd różnica w cenie, którą możemy wykorzystać.

Pozostaje jeden aspekt, mający wpływ na cenę zakupów - dostawa. Podczas gdy ze sklepu stacjonarnego sami sobie dostarczamy produkty (chociaż czasem zużywamy w tym celu benzynę lub bilet autobusowy), to koszt przesyłki kurierskiej przeważnie jest wyższy. Pozostaje więc wyeliminować ten czynnik.

Jednym ze sposobów jest uzyskanie abonamentu na darmową dostawę (do paczkomatu czy do domu, czasem do stacjonarnego punktu odbioru gdzieś w okolicy lub filii sklepu), lub zamówienie większej ilości produktów (większość sprzedawców określa próg kwotowy, powyżej którego dostawa jest darmowa). W tym celu wystarczy kupić więcej. Ja widzę to tak, że zamiast przepłacać w sklepie, który musi magazynować towar, kupuję więcej sztuk i sam magazynuję je do chwili, gdy wszystkie będą zużyte. I to się opłaca.

Kupuje przez internet także produkty, po które większość z nas sięga podczas wizyty w markecie, dorzucając do koszyka. Jeśli w sklepie jest promocja, to oczywiście kupuję je stacjonarnie, ale często robię przez internet zapas, który trzymam w szafce - mój osobisty magazyn. Takimi produktami są na przykład: mydło (jestem przyzwyczajony do jednej marki), szampon (także nie zmieniam), dezodorant (też mam swój ulubiony) czy środki czystości - środki do podłóg, do naczyń, do prania, do okien, do glazury - jest tego dużo, a kupowane u jednego sprzedawcy bez trudu przekraczają kwotę darmowej dostawy. To duża oszczędność.

Moi znajomi (i część z Was, drodzy czytelnicy), powiedzą zapewne, że szkoda zachodu, by oszczędzić kilka złotych. Ja jednak uważam, że warto. Szczególnie teraz, gdy ceny poszły w górę, a ja mam zmagazynowane jeszcze kilka mydeł, parę szamponów i sporą baterię dezodorantów, których nie będę musiał kupować jeszcze przez kilka miesięcy, a nabyłem "w starej cenie". Prawda jest taka, że nie spodziewam się szybkich obniżek... czegokolwiek. Każda rzecz kupiona na zapas, to dla mnie oszczędność na podwyżce ceny. I tak właśnie patrzę na mój niewielki magazyn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz