środa, 12 marca 2014

Ach, ta dzisiejsza młodzież

Dzisiaj nie o samym oszczędzaniu, ale o moich spostrzeżeniach. Rozmawiałem ostatnio z kilkoma znajomymi na temat ich zarobków i oszczędności. Byłem bardzo zdziwiony tym, że im więcej ktoś zarabia, tym mniej oszczędza. 
Znajomy z najwyższymi zarobkami ma już dwa kredyty hipoteczne, dwa samochody i lwia część dochodu idzie na spłatę tych zobowiązań. Raty i utrzymanie samochodów pochłania wiele, ale przecież zarabia dużo. Okazuje się jednak, że wraz ze wzrostem dochodu wzrasta poziom życia (o czym wiedziałem), dzieje się to jednak nieliniowo (a to już było pewnym zaskoczeniem). Okazało się bowiem, że w jakiś sposób jest on zobligowany do utrzymywania wysokiego poziomu życia, jakby tego od niego oczekiwało otoczenie. A on się temu poddaje. Sam jednak nie jest tego świadomy, jak wynikło z rozmowy.
Inny znajomy, który także zarabia niemało, nie ma szczególnych wydatków - także nie oszczędza. C więcej - zapytany na co wydaje pieniądze, nie potrafił odpowiedzieć... Dużo pochłania samochód (którego ja nie posiadam, gdyż nie jest mi potrzebny), ale nie aż tyle, by w ogóle nic nie odkładać. W rozmowie przyznał, że zarabia tyle, że nawet nie myśli o oszczędzaniu, bo zawsze może żyć za mniej. Problem w tym, że nie żyje za mniej! A całkowity brak oszczędności sprawia, że w wypadku utraty pracy zostaje z niczym. Fakt, że mógłby z jednej wypłaty przeżyć kilka miesięcy (to znaczy ja z jego wypłaty bym mógł) wcale nie pomaga. On jednak oszczędzać nie chce, bo uważa, że nie potrzebuje. 
Za to znajomi, którzy ledwie wiążą koniec z końcem, oszczędzają miesięcznie około 100 PLN. Nie jest to dużo, ale na tyle ich stać, a zawsze mają poczucie, że gdyby wydali więcej, mają ten bufor. Dodatkowo udało im się uzbierać oszczędności w wysokości trzech miesięcznych wypłat, wiec czują się zabezpieczeni.

Chciałbym też podzielić się pewną refleksją. Skoro oszczędzać można nawet z minimalnych kwot, za to łatwo przyzwyczaić się do wysokich dochodów i wydawać je do cna, to może lepiej zarabiać mniej? Nauczyć się oszczędzania i nigdy nie bać się, że zabraknie. Okazuje się, że skuteczniejszym sposobem na zamknięcie budżetu nie jest "zarabiać więcej" a "wydawać mniej". To może być cenna wskazówka, bo jeśli nauczymy się oszczędzać, zarabiając mało, a następnie nasze dochody wzrosną, to mamy szansę na szybkie uzbieranie pokaźnej sumki, dzięki której będziemy mogli żyć nie pracując. Może z inwestycji? Może to właśnie jest właściwa droga do finansowej niezależności, którą zatracają ci, którzy zaczynają zarabiać dużo za szybko, zanim nauczą się czynić oszczędności?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz