piątek, 20 czerwca 2025

Dania jednogarnkowe ratują budżet

Kiedy z budżetem jest nieco gorzej, rezygnuję z konwencjonalnych obiadów i zwracam się w stronę dań jednogarnkowych, a dokładniej sosów, które można podać na kaszy, ryżu czy makaronie. Sprawdzają się z trzech powodów, a oto i one. 


  1. Taki sposób gotowanie pozwala lepiej zutylizować mięso. Wystarczy niewielki kawałek mięsa, którego kawałki znajdą się w całym sosie. Gotowanie (duszenie) mięsa w sosie sprawia, że przesiąkają do potrawy wszystkie jego aromaty. Gdyby przyrządzać mięso osobno, to część aromatu zostaje na naczyniu. No i można wykorzystać mniej atrakcyjne części zwierzęcia, podroby lub kawałki odkrojone od kości, skrawki, bardziej tłuste części, które są przeważnie tańsze.
  2. Dzięki możliwości zmieszania mięsa z warzywami otrzymujemy bardzo sycącą potrawę o sporej zawartości błonnika, co sprzyja najadaniu się. Dodatkowo w ten sposób nakłaniamy do jedzenia warzyw dzieci, które mogą mieć tendencję do zostawiania jarzyn na talerzu w przypadku typowych kompozycji obiadowych (kotlet, ziemniaki, surówka). Warzywa są o wiele tańsze od mięsa, a w dodatku o odpowiedniej porze roku można używać warzyw sezonowych, których jest wysyp (można także użyć warzyw, które samemu się uprawia).
  3. Dobrej jakości kasza, ryż i makaron nabiera smaku dzięki podaniu z aromatycznym sosem. Wystarczy mocniej przyprawić potrawę, by móc dodać do niej więcej "wypełniacza skrobiowego". Ryż nie musi pływać w sosie - może być nim tylko odrobinę polany, by wychwycić pełnię smaku. Odrobina doprawionego sosu i solidna porcja ryżu to rozwiązanie tanie i sycące. Polecam użyć ryżu brązowego, którego cena jest odrobinę wyższa, ale jest zdrowszy i bardziej wartościowy pod względem składników odżywczych. Także do dobrze przygotowanego makaronu można użyć mniej sosu niż się wydaje, by potrawa była w pełni satysfakcjonująca.

piątek, 13 czerwca 2025

Ile to dla Ciebie warte?

Rzeczy mają ceny, ale nie odzwierciedlają one prawdziwej wartości danego zakupu, gdyż ta dla każdego jest inna. I to mimo tego, że każdy w danym sklepie zapłaci tyle samo. Dla jednych będzie to wartościowy zakup, dla innych strata kasy a dla jeszcze innych prawdziwa okazja. Zmiana myślenia o wartości (a nie cenie) produktów to podstawa do tego, żeby cieszyć się nimi! Wiem, że ta zmiana myślenia odmieniła moje podejście do zamawiania jedzenia i zakupów "zamienników", zatem spieszę napisać o co mi chodzi.


Jeśli chcesz wiedzieć jaką dany przedmiot ma dla Ciebie wartość, przelicz ja na coś co lubisz

Robiąc zakupy zastanawiaj się ile mógłbyś w tej cenie mieć czegoś co lubisz - hamburgerów, ciastek, chipsów, lodów czy czegokolwiek innego. Następnie zastanów się, czy wolałbyś kupić sobie nową grę, czy jednak zjeść te 12 hamburgerów, które mógłbyś kupić zamiast niej. W ten sposób dowiesz się, czy gra jest lepszym zakupem niż to, co znasz i lubisz.

Ten sposób przeliczania nie jest niczym nowym - wskaźnik Big Mack to sposób na sprawdzenie wahań cen, niezależnych od inflacji poprzez porównywanie ich do aktualnej ceny popularnego burgera. W naszym jednak przypadku chodzi o określenie, czy to co zamierzasz zrobić ze swoimi pieniędzmi da Ci więcej satysfakcji niż pewien poziom odniesienia, który znasz i cenisz. Jeżeli nie, to prawdopodobnie przepłacasz, natomiast, jeżeli tak, to znaczy, że w Twojej głowie ten zakup jest opłacalny.

Zamienniki


Moja słabością zawsze były zamienniki. Znajdowałem coś, co chciałbym kupić, ale cena wydawała mi się nieco zbyt wysoka. Znajdowałem więc tańszy zamiennik i kupowałem go, wpadając w pułapkę. Okazywało się bowiem, że zamiennik to nie było to, czego chciałem, zatem wydawałem co prawda mniej, ale na coś, czego wcale nie chciałem. Traciłem więc całą tę kwotę (nawet jeśli o połowę niższą), podczas gdy kupując to, czego chciałem, straciłbym powiedzmy 10%, które uważałem za "przepłacone". Koniec końców albo nie używałem zamiennika wcale, albo i tak kupowałem to, co pierwotnie zamierzałem.

Zawsze warto zastanowić się przed zakupem na czym nam właściwie zależy i nie rzucać się na coś, co jest "trochę gorsze ale dużo tańsze" - być może to niewielkie podniesienie jakości czy funkcjonalności, to właśnie jest cały sens zakupu i to właśnie na nim nam zależy. Jeżeli zamierzamy się czymś cieszyć, to czasem warto odrobinę przepłacić zamiast kupić coś innego, co nas cieszyć nie będzie. 

Wartość / Cena


Warto myśleć o tym, by stosunek wartości do ceny był jak największy, ale trzeba liczyć się z tym, że nie zawsze uda się sprawić, by był on wyższy od jedynki. Jeśli tak jest - jest to okazja, gdyż udało Ci się kupić coś, czego wartość jest większa niż kwota, którą wydałeś. Jeśli tak nie jest - cóż, to nadal może być doskonały zakup, lepszy niż inne (które nawet tańsze nie przedstawiają dla Ciebie podobnej wartości). Patrzenie na to w ten sposób całkiem dobrze działa na ocenę sytuacji.

piątek, 6 czerwca 2025

Odwróć Zakupy

A gdyby tak odwrócić role w czasie zakupów? Gdyby nie polegały one na wsadzaniu do koszyka tego, na co mamy ochotę (albo nawet tego, co uważamy, że potrzebujemy), ale to, na co nas stać? Przecież słynne challenge typu "dzień za 5 złotych" kierują się właśnie taka zasadą - wyznaczamy sobie budżet i jako wyzwanie staramy się w nim zmieścić. Dlaczego nie zmienić codziennych zakupów w tego typu wyzwanie, ale na nieco innych, rozsądnych zasadach? Oto moja propozycja dotycząca zakupów spożywczych.


  • Wpierw ustalamy budżet na dany okres (przeważnie miesiąc) - kwotę, w której musimy się zmieścić z zakupami jedzenia. Niech to będzie rozsądna kwota, a jednak niższa od tego, co wydajemy zwykle (by stanowiła wyzwanie).
  • Z tej kwoty weźmy 10% i przeznaczmy ją na pierwsze zakupy, podczas których kupimy zbiorcze opakowania produktów podstawowych, z których będziemy korzystali przez cały miesiąc. Będzie to ryż, kasza, makaron (jeśli kupujemy go w dużych opakowaniach, starczających na kilka dni), płatki śniadaniowe, mąka czy cukier jeżeli potrzebujemy. Tutaj rozglądamy się za promocjami dotyczącymi jednorazowego zakupu większej ilości produktu.
  • pozostałe 90% kwoty to zakupy codzienne (około 3% budżetu dziennie). Z tym właśnie budżetem udajemy się na zakupy, próbując dopasować nabywane produkty do założonej kwoty. Jak widać nie ma tu teraz miejsca na zbędne słodycze czy napoje - do koszyka trafiają tylko rzeczy, które mamy zamiar spożyć przez następną dobę. Dodatkowo nakazanie sobie ograniczeń wiąże się z dokładnym studiowaniem cen i poszukiwaniem tańszych alternatyw. Są jednak plusy - częściej odwiedzać będziemy dział z przecenami z uwagi na kończący się termin przydatności - w końcu planujemy zjeść wszystko do jutra, prawda?
  • Moja rada, to zacząć codzienne zakupy od niezbędników, takich jak pieczywo, nabiał i warzywa, potem przejść do mięsa a skończyć na dodatkach. Jeżeli na coś ma nam nie starzyć, to lepiej, żeby to było coś, co nie jest podstawą naszego posiłku.
  • Czyścimy lodówkę i spiżarnię - przeważnie w każdym domu znajdzie się jakiś słoik ogórków, jakiś dżem czy konserwa, które leżą na półce czekając na swoją kolej. Teraz jest czas, by z nich skorzystać, traktując jako darmowe dodatki. Takie znaleziska okażą się prawdziwymi skarbami! Wyjadamy więc zapasy. Możemy ponadto być pewni, że wszystko co kupujemy za ten ograniczony budżet zostanie pożarte do ostatka - nie ma tam przecież nic zbędnego.
  • Dodatkową korzyścią jest miejsce w spiżarni (po wyjedzeniu zapasów) oraz oczyszczona lodówka, dzięki czemu pozostawione w niej produkty będą miały lepszą cyrkulację powietrza i dłużej zachowają świeżość.

Doświadczenie robienia zakupów z budżetem uzmysłowi nam na co tak naprawdę możemy sobie pozwolić, a które rzeczy kupowane dotąd były zbytkiem, bez czego możemy się obejść a za co przepłacaliśmy. Nawet jeśli kiedyś to wiedzieliśmy, ceny zmieniają się w zastraszającym tempie i być może zatraciliśmy trzeźwy pogląd na to, czy nasze ulubione wafelki nadal są w dobrej cenie, czy może już nie opłaca się ich kupować.