piątek, 6 października 2023

Prokrastynacja

Prokrastynacja, czyli ciągłe odkładanie wszystkiego na później, planowanie bez końca, by nigdy nie wziąć się do roboty, bo zawsze czeka się na lepsze okoliczności to zmora nowoczesnych czasów. Dzisiaj każdy ma co robić i nikt nie narzeka na nudę (internet zapewnia dostąp do rozrywek, nawet bez konieczności wychodzenia z domu). Czasem więc znajdujemy sobie do zrobienia coś innego, zamiast zająć się tym, czym powinniśmy. Przez to wiele rzeczy, które powinny być zrobione leżą odłogiem. Nie chodzi mi jedynie o rzeczy związane z pracą, ale także z hobby lub codziennymi czynnościami. 

Łatwiej jest zamówić jedzenie niż iść na zakupy i samodzielnie ugotować coś od podstaw. Łatwiej obejrzeć cokolwiek w telewizji niż poczytać książkę. Łatwiej pograć w grę niż posprzątać mieszkanie. Odkładanie na później wchodzi w krew i mimo, że w końcu robimy to, co było do zrobienia, nie zauważamy ogromu zmarnowanego czasu.

Walka z prokrastynacją


Z tym zjawiskiem można, a nawet trzeba walczyć. I, wbrew pozorom, nie jest to takie trudne. Trzeba jednak chcieć pokonać nawyk zwlekania z każdą czynnością i przestać marnować czas.

Osobiście, aby walczyć z prokrastynacją używam organizera. W niedzielny wieczór zastanawiam się jakie czynności powinienem wykonać w następnym tygodniu oraz co chcę zrobić w czasie wolnym i wypełniam terminarz. Wpisuję tam pomysły na kolejne wpisy na blogach, pomysły na przygody do RPG, książki, które chcę przeczytać, tematy, którymi chcę się zająć - wszystko, co będę robił w kolejnym tygodniu.

Terminarz jednak towarzyszy mi stale, bo kiedy wpadnę na jakąś myśl, od razu notuję ją w odpowiednim miejscu (w niedzielę robię to planowo, wypełniając pozostałe, puste przestrzenie). Często przychodzi mi do głowy więcej niż jeden wpis na bloga - wtedy wypełniam od razu kilka tygodni naprzód. Czasem jakaś czynność zajmie mi więcej niż jedno popołudnie - wtedy w kalendarzu znajduje się odpowiednia liczba wpisów. Każdą wykonaną czynność odhaczam, by nie myliła mi się z rzeczami do zrobienia.

Wpisanie czegoś, co muszę zrobić w kalendarz to jest, oczywiście, odkładanie na później, ale planowe. Wiem, że muszę coś zrobić w odpowiednim terminie, albo wtedy, gdy będę mógł się temu poświęcić. Nie każdy pomysł trzeba bowiem realizować od razu. Rzecz w tym, że kiedy nadejdzie termin, nie odkładamy danego zadania, a zwyczajnie je realizujemy.

Oczywiście zdarzają się poślizgi, nieprzewidziane sytuacje, które zmuszają do przełożenia danej czynności na inny termin. Chodzi jednak o to, by przekładanie, jeśli już następuje, oznaczało prawdziwy powód i nie było nagminną praktyką. Dzięki terminarzowi nie trzeba utrzymywać w głowie skomplikowanych planów i nie ma strachu, że się czegoś zapomni.

Bonus


Jeśli przyjdzie Wam do głowy coś, co jest do zrobienia, ale zajęłoby Wam góra pięć minut, wpiszcie to do terminarza (na wszelki wypadek), ale zajmijcie się tym od razu. w ten sposób szybka czynność będzie zrobiona od ręki, ale i tak będziecie mieli okazję do wykreślenia czegoś z listy, a to dodatkowa dawka endorfin płynąca z satysfakcji, która jest bardzo potrzebna, jeśli dopiero zaczynacie przyzwyczajać się do używania terminarza na co dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz