piątek, 8 lutego 2019

Jak nie marchewka, to może kij?

Zdaję sobie sprawę, że czytelnicy mojego bloga interesują się finansami i oszczędzaniem, a zatem z dużą dozą prawdopodobieństwa wiedzą jak oszczędzać i zapewne to robią. Być może jest tu także parę osób, które szukają sposobu dla siebie, ponieważ nie potrafią się zmusić do oszczędzania - ten tekst powinien im pomóc. Głównie jednak przeznaczony jest dla tych, którzy wysyłają do mnie pytania o to, w jaki sposób zachęcić do oszczędzania partnera, przyjaciela czy współlokatora, do których nie trafiają zwykłe argumenty.

Kij i Marchewka


Zwykle prezentuję tutaj pozytywy. Piszę o tym, co można osiągnąć odkładając pieniądze, co daje inwestowanie i w jaki sposób zapewnić sobie dodatkowe fundusze. To wszystko są przysłowiowe "marchewki". Kiedy jednak zawodzi "marchewka", czas sięgnąć po "kij". Pora zaprezentować bodziec negatywny, który wystraszy i zniechęci do wydawania pieniędzy.

Sprawdź ile zarabiasz


A więc ile? Dla ułatwienia obliczeń przyjmijmy, że 2400 PLN miesięcznie do ręki. A ile pracujesz? Przyjmijmy, że średnio 20 dni w miesiącu (wliczając dni wolne i urlopy jest to prawdopodobne). A zatem dziennie zarabiasz 120 PLN. Przyjmując, że pracujesz 8 godzin dziennie, zarabiasz 15 PLN na godzinę. Skoro masz już tę wiedzę, spróbuj przeliczać swoje wydatki na czas pracy. I niech to będzie Twoim kijem!

Przykładowo:
  • Chcesz kupić sobie kawę w przerwie w pracy? Kawa to 15 PLN, czyli godzina Twojej pracy. Kupując codziennie kawę, tracisz godzinę. 
  • Wychodzisz w piątek do baru ze znajomymi, stawiasz im parę drinków, płacisz rachunek opiewający na 120 PLN? To tyle, ile dzisiaj zarobiłeś. Wychodząc do baru co piątek, sprawiasz, że zarabiasz nie przez pięć, a tylko przez cztery dni w tygodniu.
  • Chcesz kupić nowy sprzęt hi-fi, bo stary już Ci się nie podoba? Spodobał Ci się ten za 600 PLN? Nie ma sprawy, ale pamiętaj, że to cały tydzień pracy.
  • Czy absolutnie musisz kupić sobie nowego smartfona za 2500 PLN, bo ma lepszy aparat do selfie? Pamiętaj, że to ponad miesiąc Twojej pracy.
Z doświadczenia wiem, że ta metoda, metoda "kija" działa na wiele osób, które nie są do końca świadome wartości pieniądza, łapią się na chwyty marketingowe i nie są w stanie zmusić się do odkładania pieniędzy, bo ciągle chcą coś mieć. Zaproponujcie im więc ten sposób, a być może ich myślenie zmieni się. Może zamiast ciągłych bojów o to, co warto kupić dla domu, zaczniecie podejmować wspólne, świadome i odpowiedzialne decyzje. Powodzenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz