piątek, 13 grudnia 2024

Porzuć "YOLO" na święta

Jako Polacy, w dodatku przywiązani do tradycji, przyzwyczailiśmy się już do tego, że "zastaw się a postaw się" i "w święta się nie oszczędza". I owszem - święta to czas szczególny, kiedy myśleć o oszczędzaniu jest nieładnie. Nie powinniśmy sobie niczego odmawiać. A jednak... najgłupsze co można zrobić, to wydawać na coś tylko dlatego, że są święta! To akurat drugi koniec skali, którego powinniśmy unikać równie mocno, jak przesadnego oszczędzania w okresie świątecznym. W mojej opinii to coś, jak branie kredytu na wesele, bo "to tylko raz w życiu". Nie lepiej byłoby zorganizować imprezę na którą małżonków stać, a odłożone pieniądze przeznaczyć na coś, co przyda się na nowej drodze życia? Podobnie ze świętami - to czas szczególny, tylko raz w roku, trzeba go uczcić... ale czemu zaraz kawiorem z jesiotra, wołowiną z płatkami złota i zupą z trufli? Nie musi być przesadnie drogo, żeby było odświętnie.

Wyjątkowość


Jestem zdania, że trzeba się po prostu trochę bardziej postarać. Zadbać o klimat - ozdoby, świece, sianko, biały obrus, odświętne stroje, brak pośpiechu i brak telefonów to coś, co wyróżni ten dzień.

Prezenty


Jestem fanem dawania prezentów i co roku muszę się hamować, żeby nie przesadzić, bo bardzo to lubię. Znajomi już wiedzą, że nie ma ze mną żartów w tej dziedzinie. To jest nawyk, z którym się mierzę. Z tym walczę. Z różnym skutkiem. Najbardziej pomogło mi prowadzenie budżetu świątecznego - rozpiski ze wszystkimi podarunkami, które zakupiłem dla różnych osób i podsumowanie wydatków. Taki zimny prysznic polecam każdemu, kto ma ten sam problem.

Jedzenie


Akurat w tej dywizji na świętach oszczędzam. Dlaczego? Cóż, święta robimy u nas, ale każda z naszych mam chce coś przygotować (obie spędzają u nas święta). Żeby nie dublować potraw, dzielimy jadłospis i przygotowujemy tylko 1/3 dań (w rzeczywistości mniej, bo każda mama przynosi coś więcej od siebie), a koniec końców spora część ląduje w lodówce (nawet po podzieleniu się jedzeniem, by każdy dostał coś do domu). Do Sylwestra mamy więc co jeść.

Słowem - jest bardzo wyjątkowo za sprawą czasu, który sobie poświęcamy i niepodzielnej uwagi, którą się darzymy. Jest czas, by każdy z każdym porozmawiał, bez pośpiechu. Wszyscy mamy na sobie odświętne stroje, a na stole są potrawy wigilijne, ale wcale nie jakieś "wypasione" czy szczególne (czy też przepłacone). Skutkiem tego wszystkiego święta nie kosztują nas drożej niż inne dni (poza wydatkiem na prezenty...), a mimo to są wyjątkowe. A skoro nie jestem pewien, że za tydzień uda mi się coś napisać, już teraz życzę Wam moi drodzy czytelnicy Wyjątkowych Świąt w najlepszym tego słowa znaczeniu!

piątek, 6 grudnia 2024

Przedświąteczna "dieta"

Z powodów zdrowotnych, całą rodziną przeszliśmy ostatnio na dietę. To znaczy dietę bardziej niż ta, na której jesteśmy na co dzień - pogłębiona (czyli bez "pozwalania sobie" i bez "jestem na diecie, ale..."). Piszę ten post, by podzielić się kilkoma spostrzeżeniami, które mogą być użyteczne dla każdego, kto czyta ten tekst. Mnie wydawały się niby oczywiste, ale dopiero po przetestowaniu ich na żywym organizmie widzę, że to, co sprawdza się w teorii, działa także w naturze.


Wniosek 1: Każda chwila jest dobra, by zacząć


Nie trzeba czekać na postanowienie noworoczne, by zmienić coś na lepsze w swoim życiu. Nie trzeba czekać na żaden szczególny moment. To nie musi być "od pierwszego", ani nawet "od jutra". Jeśli stwierdzasz, że potrzebujesz zmiany, zacznij natychmiast! 

Zwykle odchudzamy się przed wakacjami - żeby dobrze wyglądać na plaży. A ja twierdzę, że zima, która sprzyja objadaniu się i budowaniu tłuszczyku, jest jeszcze lepszym momentem. Owszem - jest sporo walki z samym sobą, ale za to przed wakacjami przynajmniej połowa roboty będzie już zrobiona. W dodatku przejście na dietę (w zasadzie chodzi mi o "zdrowszy tryb jedzenia") przed świętami ma głęboki sens - w święta mamy tendencję folgowania sobie. I trochę jest tak, że na tym polegają święta. Jeśli wejdziemy w nie ze zdrowym żołądkiem, nie będą nas męczyć wzdęcia czy inne dolegliwości (które są moim problemem z uwagi na stan zdrowia), to przy świątecznym stole uczciwie będziemy mogli pozwolić sobie na więcej, a jednocześnie to "więcej" to nie będzie "więcej niż zwykle", ale "więcej niż na diecie".

Wniosek 2: Nie tylko pieniądze


Dieta jest tańszą opcją. Przetworzone produkty są drogie (oszczędzamy czas, ale koszt finansowy jest wyższy). Wiele rzeczy, które kupujemy na co dzień nie jest nam potrzebne, więc zrezygnowanie z nich to oszczędności (słodycze, przekąski, słodzone jogurty, napoje, alkohol, dania gotowe, zamawiane). Zakupy spożywcze obecnie, nawet po podwyżkach nie są szokująco drogie. A jednak wydajemy tyle samo. Wzbogaciliśmy dietę w produkty wartościowe, takie jak szeroki wybór ryb (mamy bardzo dobry sklep rybny, prowadzony przez pasjonata) czy jakościowe mięsa (wołowina jest droższa niż paczkowany kurczak czy wieprzowina). Bilans finansowy jest na plus, ale nie to jest w tym najważniejsze.

Wniosek 3: Czemu naprawdę warto


Okazało się jednak, że racjonalne podejście do jedzenia bardzo dużo zmieniło w naszym życiu. Dolegliwości żołądkowe złagodniały (choć na razie jeszcze się ich całkiem nie pozbyliśmy), ciśnienie się uregulowało (solimy tyle ile chcemy, przygotowując każdy posiłek od zera), czujemy się lepiej, lżej i żywiej. Szczerze mówiąc nie spodziewałem się aż takiej różnicy. A to z kolei sprawia, że zaczęliśmy się zastanawiać jakie świństwa dodają do żywności wszyscy producenci, skoro zwyczajne wyeliminowanie gotowców i cukru dało takie rezultaty.

Zachęcam do wprowadzenia racjonalnych zmian w swoim żywieniu. Jest wiele produktów, których nie podejrzewamy o zły wpływ, gdyż wydają nam się zupełnie normalne i dopiero po ich odstawieniu widzimy jak bardzo się myliliśmy (na przykład zmiana herbaty na wersję owocową bardzo dużo zmieniła - czarnej piliśmy po 5 kubków dziennie). 

Nie mogę o sobie powiedzieć, bym był guru od zdrowia, czy tego, że moja sylwetka jest bliska jakiegokolwiek pozytywnego kryterium. Mam poważną otyłość i całą gamę poważnych przypadłości - może to dlatego tak bardzo odczułem zmiany. Jednak doświadczenie podpowiada mi, że nie ma ludzi całkiem zdrowych, więc wierzę, że zmianę odczuje każdy.