piątek, 11 września 2020

Za bardzo pod kreską

Zawsze może przyjść taki czas, ze zabraknie pieniędzy na spłatę zobowiązań, groźba utraty mieszkania stanie się realna, a komornik i windykatorzy zaczną dobijać się drzwiami i oknami. Jeśli jesteś w takiej sytuacji i nie widzisz wyjścia, a musisz wygenerować chociaż kilkaset złotych miesięcznie dodatkowo, z pomocą może przyjść przeprowadzka. Oczywiście jest to ostateczność, ale kiedy sytuacja do tego zmusza, dobrze wiedzieć, że istnieje i takie wyjście.

Pomysł nie jest rewolucyjny, ale działa. Jeśli mieszkamy w wynajmowanym mieszkaniu, przeprowadzka do mniejszego oznacza mniejsze koszta - to oczywiste. Ale nawet jeśli mamy własne mieszkanie (po rodzicach, kupione wcześniej, lub takie, które jeszcze spłacamy), warto rozważyć wynajęcie go, przeprowadzając się do mniejszego, które my z kolei wynajmiemy - może w gorszej dzielnicy, lub w ogóle pod miastem. Może gorzej skomunikowane, bez windy, balkonu lub innych udogodnień, z ciemną kuchnią albo przed remontem - cokolwiek co pozwoli nam zaoszczędzić na różnicy kosztów.

Pamiętaj, że będąc w trudnej sytuacji finansowej musisz próbować szukać każdych możliwych oszczędności i łapać każdą okazję do zarobienia dodatkowych pieniędzy. Żadna praca nie hańbi, jeśli jest wykonywana z zaangażowaniem i profesjonalizmem, a przeprowadzka do mniejszego mieszkania to żaden wstyd. Spłacanie swoich zobowiązań to ważna lekcja, a gdy pozbędziemy się długów, odzyskamy wcześniejszy status i będziemy pamiętali, by nigdy nie popaść w kolejne. Najgorszą opcją jest poddać się i pozwolić ściągać należność, ponosząc dodatkowe koszty windykacji, karnych odsetek itp. Wtedy koszmar trwa znacznie dłużej i ma o wiele poważniejsze konsekwencje. A mieszkanie prawdopodobnie i tak zmienisz, tylko na znacznie gorszych (i już nie Twoich) warunkach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz