piątek, 13 września 2019

Kiedy kupujesz niepotrzebne rzeczy?

Czy zdarza Ci się wyjść ze sklepu z poczuciem, że wydałeś za dużo, a w siatkach nie ma niczego niezbędnego? Ba - nie ma tam niczego planowanego. To nie musi oznaczać podatności na reklamy czy sklepowe promocje. To może być zwyczajna nuda. I nie ma tłumaczenia, że "wszyscy tak robią", czy że "w telewizji mówią, że to modne". To nie Wy zlecacie tworzenie takich treści i wyświetlanie ich. Robią to ci, którzy na tym zyskują.

Zakupy z nudów


Zakupy jako sposób na nudę, rozładowanie emocji czy stres to powszechna sprawa. Zakupy poprawiają nastrój, a w społeczeństwie konsumpcyjnym, w którym żyjemy, mamy niejako przyzwolenie na ten rodzaj rozrywki. Niestety, w bardzo wielu przypadkach drogo płacimy za takie postępowanie. Wystarczy, że raz w miesiącu zrobimy zakupy tego typu i już budżet domowy dostaje mocno w łeb. Przypuśćmy, że jedno wyjście do galerii handlowej skończy się na zakupie niepotrzebnych ciuchów i drobiazgów za 300 PLN (nie jest to w żadnym wypadku wygórowana kwota) - nic strasznego. Niestety, niekontrolowany szał zakupów często narasta - nawet jeśli nie wzrasta kwota jednorazowego wypadu do galerii handlowej, to wzrasta częstotliwość takich przyjemności. A jeśli nie będzie to raz, a dwa razy w miesiącu? 

Ukryty Problem


Jest tutaj jeszcze jeden, ukryty problem. Jego sedno tkwi właśnie w słowie "ukryty". Te zakupy nie są powodem do dumy - często wstydzimy się ich przed domownikami, nie przyznajemy się do nich partnerowi, nie wpisujemy po stronie wydatków w arkuszu domowego budżetu. Przez to cały domowy budżet przestaje się bilansować i "uciekają" z niego coraz większe kwoty. W końcu przestajemy mu ufać i cały pomysł z prowadzeniem rejestru wydatków wydaje nam się wadliwy.

Wnioski


A zatem, jeśli problem zakupów z nudów jest naszym problemem, zwierzmy się z niego partnerowi. Jeśli to problem partnera, zaproponujmy jakieś inne rozwiązanie - choćby wspólną wyprawę do galerii w poszukiwaniu czegoś, co jest chociaż trochę potrzebne. Można nawet udać się wspólnie do przebieralni i poprzymierzać różne ciuchy, nie kupując ich potem (albo wybierając jeden do kupna). W ten sposób, mając okazję rozerwać się z partnerem, pokazać drugiej osobie w wybranych bluzkach, spodniach, sukienkach czy butach, zaspokoimy "głód" i kupowanie nie okaże się niezbędne. A jeśli już zdarzy się Wam niekontrolowany szał zakupów i powód do wstydu, przezwyciężcie go i zróbcie odpowiedni wpis w domowym budżecie - choćby dla zaznaczenia jak bardzo ugodziło to w Twoje oszczędności. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz