piątek, 12 kwietnia 2019

Głód to wróg

Nawet się nie domyślacie, jak wielkim wrogiem oszczędzania jest głód! Na głodniaka nie jesteśmy sobą i to dosłownie. Wtedy popełniamy wiele błędnych decyzji, także finansowych. Ale skupimy się na podstawach - najważniejszych i najbardziej widocznych, spowodowanych głodem wydatkach.

Zakupy na głodzie


A zatem, nigdy nie idź na głodniaka na zakupy! Zjedz coś przed wyjściem, zrób sobie kanapkę na drogę lub chociaż ciastko. Kiedy jesteś głodny wrzucasz do koszyka produkty, których nie potrzebujesz - łatwiej kupujesz słodycze i przekąski, bierzesz duże porcje, wielkie ilości żywności, która później zalega w lodówce i jest wyrzucana. Tylko dlatego, że organizm domaga się pożywienia i traktujesz wrzucanie do koszyka, jak zaspokajanie tej potrzeby. Nie tędy droga.

Atak głodu w pracy


Także w biurze (czy dowolnej innej pracy) możesz wydać zbyt wiele, jeśli jesteś głodny. Kafejka będzie kusić, wyjdziesz kupić ciastko (może nie skończyć się na jednym), kanapkę za którą przepłacisz, albo na lunch zamówisz coś o wiele droższego niż zwykle. Aby tego uniknąć zjedz w domu solidne śniadanie i zrób sobie kanapki do pracy lub weź obiad w jakimś pojemniku. Nie będąc głodnym możesz się powstrzymać od podjadania i oszczędzać na kupowaniu gotowego jedzenia.

Gastrofaza


Dobra - gastrofazy po imprezie nie da się uniknąć. A do tego jedząc przed imprezą zwiększasz swoją tolerancję na alkohol, więc jeśli chodzi Ci o to, żeby się upić, to nie tędy droga. Ja jednak wolę się nie upić, dlatego idąc "na miasto" dbam o to, żeby nie iść na głodniaka. Mniejsze wydatki (lepiej przeznaczyć pieniądze na drinka niż na przekąskę w barze), mniejsze zawirowania, mniejszy kac następnego dnia. No i mniejsza gastrofaza - mimo wszystko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz