czwartek, 10 kwietnia 2014

Samochód - koszty i zyski


Kiedy stwierdziłem, że w Warszawie, do celów prywatnych w większości przypadków samochodu mieć się nie opłaca, sporo osób zarzuciło mi kłamstwo. To z kolei zmusiło mnie do rozmowy z nimi i wyjaśnienia jak ja widzę temat posiadania samochodu przez kogoś, kto żyje od pierwszego do pierwszego. Postaram się dzisiaj opublikować post, który wyjaśnia moją tezę.

Pierwszym punktem tezy było to, że samochód kosztuje 1000 PLN miesięcznie. Znajomi podnieśli raban, że przecież oni na benzynę i ubezpieczenie wydają znacznie mniej. Pytając ich jednak szczegółowo o kompletne wydatki na samochód zrobiło się tego w prawie każdym przypadku ponad 1000 PLN (w jednym było to około 900 PLN). Ile więc kosztuje samochód? Proszę przeliczyć:
  1. Koszt zakupu samochodu, podzielony przez liczbę miesięcy posiadania go. Często sprytnie przemilczany fragment kosztów samochodu, a przecież niebagatelny. Samochód za 12 000 PLN, kupiony dwa lata temu kosztuje nas jak dotąd 500 PLN/m-c.
  2. Miesięczny koszt paliwa. Można to także sprawdzić znając liczbę przejeżdżanych miesięcznie kilometrów, koszt paliwa oraz średnie spalanie. Dla ułatwienia - jeśli samochód średnio w mieście spalił 10 l / 100 km a paliwo kosztuje 5 PLN/l to przejechanie każdych 100 km kosztuje nas 50 PLN. Zatem jeśli w miesiącu robimy 500 km, na paliwo wydajemy 250 PLN.
  3. Remonty i naprawy. Jeśli samochód kupujemy taniej, to w punkcie pierwszym robimy oszczędność, tu zaś prawdopodobnie oddamy nadwyżkę. jeśli robimy rocznie jeden remoncik za głupie 1200, to miesięcznie wychodzi 100 PLN. Tu wchodzi też remont klimatyzacji czy wymiana klocków hamulcowych.
  4. Wymiana i uzupełnianie płynów. To kosztuje. Nawet ten niebieski do spryskiwaczy nie jest za darmo.
  5. Ubezpieczenie samochodu. Koszt roczny dzielimy na 12 i otrzymujemy szukaną wartość.
  6. Opony i ich wymiana. Jeśli koszt jednej opony do naszego auta to 150 PLN, komplet kosztuje 600 PLN, potrzebujemy 2 komplety (letnie i zimowe) i wymieniamy co dwa lata, to i tak koszt samych opon to 50 PLN / m-c. Do tego dwa razy do roku wymiana (50PLN x 2 = 100 PLN rocznie) oraz od czasu do czasu konieczność odwiedzenia wulkanizatora poza terminem. 
  7. Myjnia także kosztuje. Wydaje się, że nie, bo można korzystać z najtańszych opcji, ale czy to po zimie czy z uwagi na wyjazd, czy też ze względu na kolor samochodu myć trzeba. I nie za darmo.
  8. Parking strzeżony oraz opłaty za parkometry, wjazdy na parkingi płatne na mieście. 
  9. Gadżety typu apteczka, trójkąt, wymiana gaśnicy (one mają datę ważności, podobnie jak apteczki z resztą), odświeżacze powietrza, nowe dywaniki i inne akcesoria (tak - nawigacja czy CB też).
A teraz proszę się przyznać ile komu wyszło. Udało się zejść poniżej 1000 PLN / m-c ? Jasno widać, że zarabiając nawet średnią krajową mało kogo stać na samochód. A jednak prawie każdy ma, jeździ i mówi jak mu ciężko. A bilet kosztuje tylko około 1000 PLN / rok.

Teraz część dla tych, którzy uważają, że samochód jest im niezbędny. Od razu mówię, że wytłumaczenie, że "potrzebny do pracy" nie gra roli - jeśli potrzebny do pracy, pracodawca zapewne zdaje sobie z tego sprawę, a więc koszty samochodu ujęte powinny zostać w wynagrodzeniu (i pewnie w domyśle są, nawet jeśli nikt tego nigdy nie powiedział), zatem nie marudzić. Jeśli chcesz sprawdzić co faktycznie zyskujesz posiadając samochód, sprawdź gdzie nim jeździsz, ale odejmij od tego:
  • Dojazdy do pracy i wszystkie w sprawach służbowych.
  • Dojazdy w miejsca, gdzie możesz dojechać jednym środkiem komunikacji miejskiej - to nic skomplikowanego i przeważnie w takich przypadkach dłuższy czas wynagradza możliwość czytania po drodze. No chyba, że umiesz czytać prowadząc samochód. Część z tych przejazdów zrealizujesz metrem - nawet z dojściem do i od stacji możesz w ten sposób zaoszczędzić nie tylko pieniądze ale i czas.
  • Dojazdy trwające mniej niż kwadrans - no bo ile na nich zaoszczędzisz?
  • Dojazdy poza miasto - jeśli jest ich dużo, potrzebujesz samochodu,ale nie jest to "potrzeba posiadania samochodu w mieście". Przestań udawać, że mieszkasz w Warszawie i przyznaj się, że dojeżdżasz. 
  • Dojazdy tam, gdzie możesz w pół godziny dojść piechotą. Czasem dojazd jest naokoło, ale jeśli możesz gdzieś dojść spacerkiem w pół godziny, możesz dojechać na rowerze w 5-10 minut. Przesiądź się na rower - to tańsze (szczególnie, że pojawiły się te śmieszne stacje rowerowe, gdzie można jeździć rowerem za darmo - przez godzinę).
  • Dojazdy, które łatwo możesz zastąpić bezpłatnymi rowerami - wystarczy sprawdzić czy w miejscu startu i mety są stacje rowerów i czy przejazd potrwa rozsądną ilość czasu. Oszczędzisz pieniądze i zdrowie.
  • Dojazdy na imprezy, gdzie nie możesz pić, bo jesteś samochodem. Przykro mi, ale nie jestem w stanie uznać tego za "zysk z posiadania auta". Naucz się jeździć nocnymi - po pijaku nie robi różnicy.
A teraz sprawdź ile dojazdów zostało. Czy na prawdę nawet jeśli resztę tych ewentualnych dojazdów (o ile cokolwiek zostało) przejeździsz taksówką, kosztować Cię to będzie ponad 900 PLN / m-c (co najmniej tyle zostanie po kupnie biletu autobusowego)? Nie wspomnę, że jeśli w powyższym punkcie drugim naliczania kosztów wpisałeś, że przejeżdżasz 500km / m-c, to koszt przejechania całej tej odległości taksówką (w Warszawie) wyniósłby 750-1200 PLN (cenniki popularnych taksówek). Przecież nie wszystkie kursy odbywać się będą w nocy.

Teraz możesz odpowiedzieć sobie na pytanie - czy samochód to konieczność, czy też luksus. Nie namawiam oczywiście do rezygnowania z tego luksusu, jeśli Cię na niego stać. Problem zaczyna się, gdy nie wiesz na co idą Twoje ciężko zarobione pieniądze, ledwo starcza Ci do pierwszego i wściekasz się, że musisz ograniczać wydatki - teraz już znasz jedną z przyczyn - w pewnej sferze życia korzystasz z luksusu, na który być może Cię nie stać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz