piątek, 14 lutego 2025

Walentynki (nie daj się nabrać)

Nie obchodzę Walentynek, gdyż uważam je za święto wymuszone i wydumane. Ale, jak wiadomo, w związku nie zawsze to facet decyduje o tego typu sprawach. Pamiętam więc o tym "święcie", a w zeszłym roku zarezerwowałem nawet stolik w ulubionej knajpce. Dlatego właśnie mogę Was ostrzec - to znaczy tych, którzy jeszcze nie wiedzą.

Znamy restaurację, do której poszliśmy. Lubimy ją. Mamy swoje ulubione dania. Wiemy, czego się spodziewać i oczekiwać. Dlatego właśnie to miejsce wybraliśmy. Pierwsze zaskoczenie spotkało nas podczas prezentacji menu - tego dnia nie serwują żadnych dań z podstawowego menu (czyli tych, na które mamy ochotę). Zamiast tego dostajemy listę, która wygląda na zestawy przystawek, żadnych konkretów. W dodatku ceny są wyższe niż zwykle serwowanych w tym miejscu dań. No i oczywiście absolutnie żadnych promocji, żadnego "napój w cenie posiłku dla dwóch osób", żadnego "happy hour".

Zamówiliśmy parę dań, przyniesiono nam mikroskopijne porcje ("karkówka z grilla" miała wielkość 5x5cm) - wyglądało to żałośnie, niczym menu degustacyjne. Dodatkowo ostrzeżono nas, że mamy tylko godzinę, bo jest duże obłożenie.

Walentynki to chwyt marketingowy, żeby opchnąć tony badziewia w kształcie serduszek i na jeden dzień podnieść ceny o 100%. Jeśli naprawdę chcecie święcić ten dzień, to widzę dwie opcje:

  1. Przygotować coś samemu, w domu.
  2. Przenieść Walentynki o tydzień i iść do ulubionej restauracji, gdzie nie będzie "świątecznego" tłoku, obłożenia, podniesionych cen i "specjalnego menu".

niedziela, 9 lutego 2025

Zbyt trudno

Postanowienia noworoczne ciągle siedzą mi w głowie, rodząc nowe przemyślenia i wnioski tych przemyśleń, które zdarzyło mi się testować, przedstawiam tutaj. Spośród powodów niedotrzymania własnych postanowień, na uwagę zasługuje jeden najważniejszy - zbyt duży rygor, zbyt wielkie poświęcenie, zbyt trudny cel. Na szczęście rozwiązanie jest łatwiejsze niż może się wydawać. Wystarczy zmniejszyć trudność, by nadal podążać do celu i nie zniechęcać się. Jeśli postanowiłeś sobie czytać 100 stron książki dziennie codziennie, zmniejsz tę liczbę na 70, albo nawet na 50 stron. Wciąż będziesz regularnie czytać, ale pozbędziesz się stresu związanego z niedotrzymywaniem obietnicy. W końcu nic nie stoi na przeszkodzie, by przekraczać cel minimum. Jeśli postanowiłeś robić 10 000 kroków dziennie i codziennie brakuje Ci ich coraz więcej, zmień postanowienie na 8 000 kroków - to nadal konkretna ilość, a łatwiejsza do osiągnięcia. A gdy zrobisz swoje, możesz próbować robić dodatkowe 2 000 i ilekroć Ci się uda, osiągniesz dodatkowy cel - nawet jeśli nie codziennie, to nie zniechęci Cię do dalszej pracy.

Wiele osób nie zgadza się z filozofią folgowania sobie, ale ja uważam, że jeśli robimy coś dobrowolnie, a nie dlatego, że jesteśmy zawodowym sportowcem, to o wiele ważniejsze jest, by wyćwiczyć systematyczność i zniwelować zniechęcenie niż by walczyć wkładając wszystkie siły i nienawidzić się za to.

Na koniec chciałem podzielić się całkiem dobrym trikiem, który bardzo często pomaga w wypełnianiu zobowiązań. Otóż dobrze jest powiedzieć o nich komuś - partnerowi, przyjacielowi, koledze z siłowni. Teraz będziemy się starać jeszcze bardziej wiedząc, że ktoś jeszcze wie o tym, co sobie postanowiliśmy. Ten ktoś stanowi motywację, gdyż z jednej strony nie chcemy go zawieść wychodząc na niesłownego, a z drugiej chcemy stanowić wzór i powód do dumy. Być może nakłonimy tę osobę, by także nad sobą pracowała i zmienimy układ we wspierający się tandem.

piątek, 24 stycznia 2025

Bądź uczciwy

Na samym początku procesu oszczędzania należy określić swoje cele i możliwości. Ten krok jednak zupełnie się nie sprawdzi, jeśli będziemy się oszukiwać - zarówno w jedną jak i drugą stronę. Okłamywanie siebie to jedna z największych przeszkód! Już lepiej jest przyznać się do błędów przed samym sobą niż każdorazowo powielać je pod płaszczykiem "pomyłki" w założeniach. Zauważam tę tendencję niemal u każdej osoby, która pyta mnie o poradę w temacie wydawania mniejszych kwot i odkładania części dochodów.


Określanie minimum potrzeb


Pierwszym błąd popełniany jest przy określaniu minimum potrzeb. Z jednej strony może on wynikać z nieświadomości i wtedy jest zwykłą pomyłką. Przeważnie chodzi o to, że zapominamy o jakimś rachunku i zakładamy, że potrzebujemy mniej pieniędzy niż w rzeczywistości. Poważniejszy problem pojawia się, gdy oszukujemy się podczas ustalania kwoty na wydatki na jedzenie (części poza-rachunkowej). Staramy się tutaj zrobić jakiś bufor, bo jest on konieczny (nie chcemy żyć na chlebie i wodzie), ale kiedy ten bufor to 100% naszych potrzeb, cała sprawa przestaje mieć rację bytu.

Mam tu na myśli to, że podczas określania minimum staramy się zaspokoić niezbędne potrzeby i zwyczajnie musimy wiedzieć ile one wynoszą. To nie jest jedyna kwota, jaką zostawiamy w portfelu. Wydaje mi się, że zawyżenie akurat tej pozycji wynika z tego, że nie chcemy się przyznać przed sobą, że wydajemy cokolwiek na zbytki i przyjemności, dlatego uwzględniamy je w kwocie niezbędnej, a potem mówimy albo "to było niezbędne" albo "udało się zaoszczędzić więcej, dlatego można było sobie pozwolić".

Skrajnym przypadkiem, z którym się spotkałem był znajomy, który na pytanie "jaka jest minimalna kwota, którą potrzebujesz, żeby przeżyć" odpowiedział, że 7000 PLN (było to kilkanaście lat temu). Wiedziałem, że przedobrzył, więc po raz kolejny wytłumaczyłem mu co oznacza kwota minimalna i ponowiłem pytanie. Znów odpowiedział, że 7000 PLN. Wtedy zapytałem go, czy kiedykolwiek w życiu zarobił 7000 PLN, a on odpowiedział, że nie. Zapytałem ile teraz wydaje na życie i odpowiedział, że około 3500 PLN. Poprosiłem go, żeby w takim razie określił ile mógłby wydawać, gdyby powstrzymał się od wszystkiego zbędnego - od czego tylko by mógł. Odparł, że wtedy wydawałby 7000 PLN. Nie doszliśmy do porozumienia.

Udawanie, że wydatek jest niezbędny


Drugi etap oszukiwania się ma miejsce na zakupach, kiedy ładując jakiś produkt do koszyka mówimy sobie, że jest to absolutnie niezbędna rzecz (ten przypadek tyczy się "grupy minus", która faktycznie stara się zacisnąć pasa), podczas gdy z powodzeniem można by ją zastąpić tańszym zamiennikiem lub zupełnie innym produktem. W takim przypadku mamy do czynienia z przekraczaniem kwoty minimalnej, niezbędnej do przeżycia, która oczywiście ulegnie podwyższeniu w kolejnym miesiącu, a to początek równi pochyłej.

Znacznie lepiej mieć świadomość, że tym razem pozwalamy sobie na coś, ale powinniśmy pilnować się w przyszłości. Zauważenie nieprawidłowości jest konieczne, by cała procedura dała efekty. Oszukiwanie siebie jest, nomen omen, oszukiwaniem TYLKO siebie. To nie jest tak, że osoba, która dała Wam radę na temat oszczędzania będzie was pilnować i jeśli ją oszukacie, to ujdzie wam na sucho. Stracicie okazje do odłożenia kwoty, którą planujecie odłożyć i tyle.

Zbyt duże zaciskanie pasa


Ostatnim błędem jest oszukiwanie siebie poprzez wmawianie, że damy radę, że wszystko jest ok, że niczego nie potrzebujecie. Każdy potrzebuje rozrywek. Każdy łaknie urozmaicenia. Jeśli będziemy ich sobie na siłę odmawiać, to albo wpadniemy w depresję (co jest skrajnością), albo nie wytrzymamy całego cyklu i nie odłożymy tyle, ile byśmy chcieli. Korzystanie z kwoty dodatkowej, funduszu na rozrywkę, zbytki czy jak tam nazwiemy te pieniądze jest istotne, bo ma na celu zapewnienie nas, że możemy się cieszyć i jednocześnie oszczędzać, a także nauczyć nas tańszych alternatyw dla rzeczy, na które zwykle wydawaliśmy.

piątek, 17 stycznia 2025

Najważniejsze, to się nie poddawać

Największy problem z postanowieniami noworocznymi jest taki, że kiedy zdarzy nam się przerwać cykl, nie wracamy do niego. Każde dobre przyzwyczajenie działa tak długo, jak długo jesteśmy systematyczni. Niestety, dla wielu z nas oznacza to, że kiedy zdarzy nam się przerwać tę systematyczność (raz opuszczamy trening, odpuszczamy dietę, przestajemy kontrolować wydatki czy zdarzy nam się gorszy dzień, kiedy to nie powtórzymy słówek z Włoskiego), czujemy że wszystko stracone i nigdy nie wracamy do tego, co udało nam się pielęgnować przez poprzednie dwa tygodnie.

Wydaje nam się, że skoro dotychczas pisaliśmy dziennik każdego dnia, jeden dzień przerwy oznacza, że dalsze prowadzenie go nie ma sensu. Trudniej nam się zmobilizować, by zacząć nową serię, znów liczyć od zera, gdy byliśmy już tak daleko. Często czekamy wtedy na kolejny wyraźny znak, moment, w którym możemy zacząć. Właśnie dlatego nie lubię postanowień noworocznych - postanowienia zmiany na lepsze powinniśmy podejmować każdego dnia!

Kiedy zdarzy nam się przerwa w harmonogramie, powinniśmy czym prędzej wrócić do poprzedniego rytmu. Owszem - liczymy od zera, ale co z tego? Przecież wysiłek podejmujemy nie dla liczenia, a dla osiągnięcia celu. Czym jest jeden dzień przerwy przy tym, że w końcu udało nam się przez dwa tygodnie ćwiczyć dzień w dzień? Nie pozwólmy, by spadek formy zaprzepaścił nasze starania.

Kiedy przerwiesz cykl, nie poddawaj się. Wracaj czym prędzej na właściwe tory i zacznij nowy cykl. Jeśli masz problem z tym, że to powtórka, zmień jakiś detal i nazwij to nowym postanowieniem. Nowym wyzwaniem, tak się składa, że już nie noworocznym. 

Może uderzyłem w "coachowską" nutę, ale muszę się przyznać, że sam jestem ofiarą przerwanych cyklów i bardzo staram się powrócić do przerwanych cykli, z tym, że w moim przypadku jest ich wiele. Z drugiej strony, mając tak wiele postanowień, kilka z nich nadal funkcjonuje, a to już nie byle co! W każdym razie ten wpis ma zmotywować przede wszystkim mnie. A jeżeli jest w stanie komukolwiek pomóc, to tym lepiej.

piątek, 10 stycznia 2025

Jak zrezygnować z zakupów

Problemem w rezygnowaniu z zakupów (obojętnie, czy takich na poprawienie nastroju, czy po prostu dlatego, że zapragnęliśmy coś mieć, czy nawet zwykłego wypadu po chipsy i słodycze) nie jest to, że nie otrzymujemy żadnej nagrody (pieniądze w portfelu to przecież jakaś nagroda), tylko to, że nie jesteśmy wynagradzani natychmiast. Nie czujemy tego, że otrzymujemy gratyfikację a tylko frustrację, że nasze chęci (na robienie zakupów czy na batonika) nie zostały zaspokojone.

Czas to zmienić!

Musimy sprawić, byśmy otrzymywali nagrodę ilekroć rezygnujemy z kupowania niepotrzebnych rzeczy. To jest aż takie proste! Zastanawiając się nad tym, czym będzie nagroda, zwróćmy uwagę na to, co w rzeczywistości otrzymujemy - niewydane pieniądze zostają w portfelu. Zróbmy z tego nagrodę, którą poczujemy.

Znajdźmy cel, na który chcemy oszczędzać. Mogą to być przyszłoroczne wakacje, nowy sprzęt AGD a nawet "rachunki do końca roku" (o tym ostatnim za chwilę). Kiedy mamy cel, bierzemy kopertę, albo pudełko, które pomieści banknoty i monety, na wierzchu grubym markerem piszemy na co oszczędzamy, a następnie za każdym razem, kiedy odmawiamy sobie jakiegoś zakupu, zaoszczędzone pieniądze wkładamy do pudełka. Alternatywą jest odrębne subkonto oszczędnościowe, gdzie będziemy przelewać zaoszczędzone kwoty - cel będzie dokładnie taki sam.

W ten sposób każdorazowo po odmówieniu sobie zakupu poczujemy jak dana kwota zasila nasz cel. W rzeczywistości zobaczymy jak powiększają się oszczędności, jak coraz mniej brakuje! To bardzo satysfakcjonujące i wynagradza niezadowolenie z odmawiania sobie przyjemności (sprawdzałem).

"Rachunki do końca roku"


Ten nietypowy cel był moim pomysłem jakiś czas temu. Z grubsza wiemy ile wydajemy na opłaty każdego miesiąca (ja prowadzę tego typu zapiski i nie uruchamiam zlecenia stałego, tylko siadam w określony dzień i robię wszystkie przelewy). 

Jeśli odkładamy jakieś kwoty do koszyczka (lub na konto) z zamiarem spłacenia nimi reszty rachunków, to cel zbliża się dwukrotnie szybko - z jednej strony co miesiąc maleje kwota, jaką do końca roku pochłoną opłaty, a z drugiej powiększa się kwota w koszyczku. W pewnym momencie orientujemy się, że wystarcza ona na opłaty. Może to się wydarzyć w listopadzie, ale może i w sierpniu. Rzecz w tym, że w takim momencie wiemy, że do końca roku rachunki nie kosztują już nic! To wspaniałe uczucie i bardzo polecam ten cel każdemu, kto nie wie na co właściwie oszczędzać.

piątek, 3 stycznia 2025

3 podstawy urządzania mieszkania

Istnieje cała gama błędów, które popełniają ludzie, którzy po raz pierwszy urządzają mieszkanie. Aby zniwelować ich ilość trzeba wiedzieć od czego w ogóle zacząć. Oczywiście mam tu na myśli plan, przemyślenia, na których opierać się będzie całe przedsięwzięcie, założenia. To na tym etapie możemy uniknąć czegoś, na co potem będziemy skazani przez całe lata. Jeżeli tutaj przeoczymy najważniejsze, naprawienie błędów kosztować będzie sporo czasu i pieniędzy. A zatem oto trzy porady dotyczące podstaw urządzania mieszkania - planu, który powstaje zanim jeszcze przystąpimy do realizacji.

  1. Stwórz budżet, zawierający kilka wersji. Co ciekawe, wiele osób przystępuje do remontu i meblowania bez jakiegokolwiek budżetu. To duży błąd! Budżet pozwala oszacować koszta i zorientować się na co nas stać, a z czego niestety musimy zrezygnować. To właśnie dlatego polecam zrobić kilka wersji dla każdego zakupu! Zacznijmy od idealnych mebli i materiałów, które chcielibyśmy mieć w tym wnętrzu. Następnie dla każdej z tych rzeczy dobierzmy alternatywę, która nas zadowala, a potem jeszcze jedną - wersję minimum. W ten sposób, żonglując niejako pomiędzy wersjami możemy dopasować wydatki do naszych możliwości lub dowiedzieć się ile jeszcze musimy zainwestować, by projekt sprostał naszym oczekiwaniom.
  2. Nie zaczynaj zakupów od sofy czy telewizora. Pamiętaj, że jeśli nie starczy na nie pieniędzy, zawsze możesz dokupić je później. W dodatku jeżeli pieniędzy wystarczy jedynie na wersję budżetową, są to elementy, które najłatwiej wymienić w przyszłości (znacznie trudniej wstawić tanią szafę wnękową i przerabiać ją za parę lat albo wymieniać płytki podłogowe). Budżet w wersjach pomoże Ci zrozumieć na co może zabraknąć funduszy, ale nawet jeśli wydaje się, że na wszystko wystarczy, zakupy zacznij od elementów stałych.
  3. Potrzebujesz więcej przechowywania niż Ci się wydaje. Nie rezygnuj ze schowków, nie zamykaj powierzchni, która może posłużyć za półeczkę, wykorzystuj każdą możliwą wnękę. Powierzchnia do przechowywania zawsze się przyda, gdyż przedmioty w domu mają tendencję do mnożenia się. A to zakupione na promocji dodatkowe trzy opakowania papieru toaletowego, a to kosmetyki, które dostajesz w prezencie, a to podręczna spiżarnia, w której przybyło przekąsek. Jeśli planujesz wnętrze, znajdź w nim miejsce na przechowywanie przedmiotów, których jeszcze nie posiadasz. Później o wygospodarowanie tej przestrzeni będzie dużo trudniej.