Kiedyś, kiedy nowy władca wstępował na tron, kazał swoim poddanym przynieść wszystkie monety z wizerunkiem starego króla, by przetopić je i zmienić wizerunek na swój władczy profil. Jednocześnie, po takiej wymianie pieniądza, dziwnym trafem stop, z którego bito walutę otrzymywał coraz więcej nieszlachetnych domieszek. Nadwyżka złota trafiała do królewskiego skarbca. Ludność pogodziła się z takim dodatkowym podatkiem.
Niewiele jednak osób wie, że i obecny bank dopuścił się takiego samego procederu wymieniając nasze "złote" monety - 1, 2 i 5 groszy. Proszę przyjrzeć się zawartości portfela - nowe (wyprodukowane od 2013 roku) monety 1, 2 i 5-cio groszowe są lśniące, błyszczące i jakby lżejsze. Dzieje się tak za sprawą tego iż podczas bicia nowych monet użyto nowego, tańszego stopu. Z tego względu stare monety zyskują na wartości, a zatem nie warto się ich pozbywać. Teraz już będą tylko droższe.
Zachęcam zatem do regularnego przeglądania portfela i odkładania do jakiegoś pojemnika starych drobniaków. Nie będzie to żadnym obciążeniem dla budżetu, natomiast w perspektywie czasu może się okazać całkiem niezłą inwestycją (prawdopodobnie lepszą niż lokata bankowa, choć na mniejszą skalę). Okazuje się, że postępując w ten sposób codziennie, odkładamy ponad tysiąc monet rocznie. Ich nominalna wartość może nie jest wysoka (w końcu to groszaki), ale za dziesięć, dwadzieścia lat może się okazać, że ich wartość zwiększyła się wielokrotnie.