piątek, 19 lipca 2024

Letnie Promocje Piwne

Jak co lato obserwuję wysyp promocji piwnych, obiecujących darmowe piwko, lodówki, kasę na wyjazd czy przyczepę kempingową. Rzecz w tym, że olbrzymia ilość tych promocji nie ma racji bytu. Dzisiaj omówię te promocje, chociaż nie będę wytykał palcami konkretnych firm. Na co warto zwrócić uwagę, czym warto się zainteresować, a co można śmiało pominąć.

Po pierwsze, kupując piwo szukam orzeźwienia, dobrego smaku, popitki na grillu itp. Nie skupiam się na dodatkowych rzeczach, które mogę znaleźć pod kapslem - jest to bonus, a w żadnym razie nie priorytet. Dlatego wybieram piwko, które mi smakuje, a nie takie, które oferuje najwięcej nagród do wygrania.

Po drugie, wolę nagrodę, która jest określona od razu pod kapslem. Owszem - najczęściej jest to piwo, dwa piwo czy czteropak, a nie kasa czy przyczepa, ale za to otwierając piwo wiem od razu, czy wygrałem, czy nie. 

Po trzecie, kapsle, które mają kody, które trzeba najpierw wprowadzić do komputera traktuję raczej pobłażliwie, ale w końcu nadchodzi dzień, kiedy woreczek kapsli (uzbieranych w celach kolekcjonersko-zabawowych) mogę przejrzeć i dla hecy wprowadzić kody do komputera, a wtedy napotykam na szereg problemów:

  • Wprowadzenie jednego kodu wiąże się z koniecznością podania każdorazowo pełnych danych i zaakceptowania zgód - jakby nie można było przygotować iluś tam miejsc, lub zapewnić skrypt zapamiętujące te dane.
  • Można wprowadzić tylko ograniczoną ilość kapsli jednego dnia, a kiedy mam już skopiowane do schowka dane, wolałbym odbębnić wszystko za jednym zamachem.
  • Konieczność podania i adresu e-mailowego oraz numeru telefonu. Dodatkowy minus, jeśli w adresie e-mail nie można użyć znaku "+" (użyteczna funkcja Gmaila, pozwalająca na filtrowanie i sprawdzenie kto udostępnił mój adres reklamodawcom).
  • Na domiar złego, warto sprawdzić regulamin, bo bardzo wiele loterii, w razie wygranej poza przedstawieniem wygranego kapsla wymaga także przedstawienia dowodu zakupu (paragonu). Niektóre wymagają nawet wprowadzenia daty paragonu już w formularzu zgłoszenia kodu. Do końca trwania promocji musimy zatem przechowywać nie tylko kapselki, ale także paragony, a to już w mojej opinii jest grube przegięcie.
A jeżeli już się przecie i wprowadzicie te kody, będziecie przechowywać te kapsle do czasu zakończenia promocji, to na wierzchu pudełka, w którym je trzymacie zapiszcie datę zakończenia tej promocji, żeby wiedzieć kiedy wyrzucić te kapsle do śmieci, jeśli akurat nie uda się wygrać (bo organizatorzy mogą o tym nie poinformować).

Osobiście uważam, że letnie promocje piwne są fajne, ale realnie skupiałbym się na drobnych nagrodach, dostępnych od razu pod kapslem zamiast zabawy z wprowadzaniem kodów, podawaniem wszystkich danych i czekaniem na losowania - to naprawdę można sobie odpuścić. Udanego piwkowania w Wakacje!

sobota, 13 lipca 2024

Cel oszczędzania

Tych, którzy nigdy nie oszczędzali lub próbowali i mają z tym problemy, ucieszy zapewne fakt, że jest przynajmniej kilka sposobów na ułatwienie sobie całego procesu. Jednym z najprostszych jest określenie celu oszczędzania. Dążenie do konkretu będzie o wiele łatwiejsze niż zwykłe gromadzenie funduszy. 

Jednak nauka oszczędzania na konkretną rzecz może się przydać także osobom, które potrafią odkładać pieniądze, gdyż w tym sposobie kryje się dodatkowa korzyść. A być może nawet kilka.


Jak oszczędzać mając określony cel


Kiedy mamy już określony cel, wiemy także ile musimy na niego odłożyć. Ta wiedza przyda nam się w dwóch przypadkach:
- jeśli mamy określony termin, to wiemy ile musimy odłożyć z każdej wypłaty, by zdążyć na czas (przydatne w przypadku odkładania na wakacje),
- jeśli mamy określoną kwotę, jaką każdego miesiąca możemy odłożyć, to możemy przewidzieć kiedy uzbieramy wystarczająco, by dokonać zakupu.

O wiele ważniejszą kwestią jest zmiana ceny produktu, który chcemy kupić. Kiedy mamy cel oszczędzania, powinniśmy tę cenę monitorować i sprawdzać, czy rośnie (najczęściej - wtedy możemy weryfikować nasz plan odkładając więcej), czy też maleje (w ten sposób zauważymy rzeczywiste promocje). 

Rzeczywista promocja


Mając konkretny cel powinniśmy być specjalistami od tego jednego produktu. Powinniśmy wiedzieć kiedy pojawi się prawdziwa okazja zakupu (w przeciwieństwie do okazji sfingowanych, kiedy sklep podnosi sztucznie cenę miesiąc wcześniej, by zaproponować nic nie dającą obniżkę na jakiś czarny piątek czy z podobnej okazji). Powinniśmy śledzić cenę u różnych sprzedawców, by sprawdzić jak zmienia się w czasie, a kiedy uzbieramy wymaganą kwotę, czasem warto zaczekać, aż cena spadnie, jeśli spodziewamy się takiego ruchu. W ten sposób zaoszczędzimy dodatkowo na zakupie - taka dodatkowa, niespodziewana oszczędność, którą osiągamy dzięki długofalowemu oszczędzaniu na konkretny cel.

piątek, 21 czerwca 2024

Marki Własne

Wiele sklepów posiada markę własną, która reprezentuje najtańsze produkty w danej kategorii (nabiał, mięso, makarony itd.). Rzecz w tym, że bardzo często omijamy te produkty - a to dlatego, że jesteśmy przyzwyczajeni do naszego ulubionego producenta, a to dlatego, że proste opakowanie i niska cena nie kojarzą nam się z jakościowym asortymentem, w końcu dlatego, że kiedyś spróbowaliśmy i nie przypadł nam do gustu ten, lub inny produkt oznaczony danym logo.

Od dawna przyglądam się tak zwanym markom własnym i muszę powiedzieć, że warto dać im drugą (trzecią i kolejną) szansę. I to przynajmniej z dwóch powodów:
  1. Producent "marki własnej" często się zmienia. To, że jakiś czas temu kupiliśmy ser, który nam nie smakował, nie oznacza, że obecnie, kilka miesięcy później, w takim samym opakowaniu znajduje się ser wyprodukowany przez tę sama mleczarnię. Warto więc sprawdzić - czasem jest to wyszczególnione na opakowaniu.
  2. To, że jeden asortyment oznakowany jako "marka X" robi dany producent, nie oznacza, że ten producent robi także inne produkty oznaczone tym samym logo. Często ser biały "marki X" produkuje kto inny niż ser wędzony czy dojrzewający, mleko albo jogurt.

Z moich doświadczeń wynika, że istnieją przynajmniej trzy powody, dla których warto kupić "markę własną sklepu":
  1. Cena. To oczywiste kryterium. Często potrzebujemy tańszego zamiennika. Czasem sytuacja zmusza nas do zaciśnięcia pasa. Gorszy smakowo produkt nie oznacza, że się otrujemy, a jeśli możemy zrobić zakupy za pół ceny, to warto się im przyjrzeć.
  2. Poza ceną (która nadal jest wyższa), produkty te to często te same produkty, które sprzedawane są obok, z logo znanej firmy i w dużo wyższej cenie. Ten sam producent, skład i wartości odżywcze, a co za tym idzie smak. Zawsze znajduję produkt, który od oryginału różni się jedynie opakowaniem! Z tym, że trzeba uważać na zmiany producenta (patrz punkt 1 poprzedniego zestawienia).
  3. Lepszy skład. Tańsze produkty mają często zdrowszy skład - mniej barwników, konserwantów i ulepszaczy. Co prawda wiąże się to z krótszym terminem przydatności, ale coś za coś. Zdarzają się także produkty o lepszej wartości odżywczej niż znane oryginały. 

Robiąc zakupy w sieciówce warto przyjrzeć się tym tańszym produktom (często uważanym za "podróbki"), przetestować samemu (za pół ceny) i znaleźć kilka, które warto kupować - przynajmniej do czasu, jak znów nie zmieni się producent. Wtedy całą zabawę zaczynamy od nowa. Warto także czytać etykiety (adres producenta można porównać z innymi produktami danej branży, podobnie jak skład i wartości).

piątek, 14 czerwca 2024

Oszczędzaj na jedzeniu

Czasem miewamy w życiu cięższe okresy i musimy zacisnąć pasa. W takich chwilach skupiamy się na tym co niezbędne, ograniczając wszystko inne. Nie ulega wątpliwości, że pierwszą potrzebą, którą powinniśmy wtedy zaspokoić jest zapewnienie sobie pożywienia. Głód nigdy nie jest dobrym doradcą, więc niezależnie od tego, czy chcemy gorszy okres przeczekać, czy też go zwalczyć, powinniśmy dbać o to, by nie głodować. Ale w jaki sposób jeść tanio, pokonując jednocześnie uczucie głodu? Jest na to sposób!

Powinniśmy skupić się na dwóch sposobach wywołania uczucia sytości. Z jednej strony zależy nam na "oszukaniu" głodu poprzez wypełnienie żołądka oraz większej ilości jedzenia konsumowanego (abyśmy czuli, że spędziliśmy sporo czasu żując), co osiągamy dzięki względnie danym produktom skrobiowym, bogatym w węglowodany i kalorie (makaron, ryż, kasza). Jeśli uda nam się spożywać brązowy ryż i pełnoziarnisty makaron oraz dobrej jakości kaszę, dostarczymy jednocześnie do organizmu minerały i błonnik.

Tutaj jednak pojawia się problem, ponieważ nie możemy głodu "oszukiwać" w nieskończoność. Musimy dostarczyć także składników, które wywołują sytość i sprawiają, że dłużej pozostajemy najedzeni. Składnikiem, który spełnia te warunki jest białko. Jeżeli chcemy więc naprawdę się najeść relatywnie mniejszą porcją pożywienia, musimy skupić się na produktach wysokobiałkowych.

Źródłem białka jest oczywiście mięso, jednak jest ono relatywnie drogie. W czasach, kiedy życie zmusza nas do oszczędzania, proponuje skupić się na nabiale. Jaja, biały ser czy jogurty to świetne źródło sycącego białka. Można już kupić wysokobiałkowe jogurty, oznaczone jako proteinowe, męskie czy dla sportowców. Podwyższona zawartość białek sprawi, że najemy się niewielką ilością, a gdy połączymy dietę opartą na ryżu, kaszy i makaronie z produktami o wysokiej zawartości białka (polecam makaron z białym serem i odrobiną boczku), uczucie sytości będzie nam towarzyszyć bardzo długo.

piątek, 7 czerwca 2024

Zimne do zimnego

Kiedy wracam z dużych zakupów w hipermarkecie, nie zawsze rozpakowuję wszystko od razu. Chowam tylko to, co wymaga lodówki, a resztę toreb zostawiam, żeby zająć się nimi za jakiś czas. Niestety, kiedy po kilku godzinach odkrywam pod pieczywem czy makaronami jakiś zabłąkany jogurt czy kostkę masła, często nie nadają się już one do użycia - szczególnie latem. Dlatego właśnie od kilku lat stosuję to proste rozwiązanie.

Przepakowując zakupy z wózka do toreb, dbam o to, by wszystkie produkty, które wymagają lodówki znalazły się w jednej, osobnej torbie. W samochodzie wożę w bagażniku dużą lodówkę turystyczną (taką na wkłady - wystarczy) i wkładam do niej tę jedną torbę w całości. Kiedy przynoszę zakupy do domu, w pierwszej kolejności rozpakowuję tę właśnie "zimną" torbę. W ten sposób nic się nie zmarnuje, nawet jeśli część zakupów poczeka w torbie.

piątek, 31 maja 2024

Oszczędzanie latem

Dziesięć lat temu pisałem w jaki sposób można oszczędzać zimą, wykorzystując to, że jest zimno. Tym razem wersja na lato - w jaki sposób możemy wykorzystać gorącą pogodę? Poniżej 3 sposoby.

Owszem - sposoby te nie są dla każdego (jeden jest) i podpadają raczej pod ekstremalne sposoby na zaoszczędzenie pieniędzy, jednak są sprawdzone i działają. A czas na zapoznanie się z nimi to zaledwie kilka minut - z pewnością na tym nie stracisz.

Oto 3 sposoby na zaoszczędzenie pieniędzy dzięki temu, że jest lato:

1. Biorąc prysznic można ustawić wodę o wiele chłodniejszą niż zimą. Kiedy myjemy się w lecie, nie chodzi nam o to, żeby jednocześnie się rozgrzać. Wręcz przeciwnie. Mam pod prysznicem baterię z termostatem, więc nie muszę każdorazowo odkręcać trochę ciepłej, trochę zimnej - woda płynie w temperaturze zaprogramowanej. W okresie letnim ustawiam zimniejszą i zużywam o ponad połowę mniej gorącej wody.

2. Wszystkim, którzy posiadają pralkę z suszarką, polecam w lecie nie korzystać z tej funkcji, a pranie suszyć zwyczajnie - na sznurku. Piękna pogoda sprawia, że suszenie nie trwa długo, a pozwala oszczędzić zarówno prąd jak i wodę (suszarka używa gorącej pary wodnej). W naszym kraju wiele osób zawsze suszy pranie w ten sposób, ale moda z zachodu (tym bardziej zza oceanu) już do nas dotarła i suszarki oraz pralko-suszarki są coraz popularniejsze.

3. Aby nie zużywać gazu/prądu w kuchence, latem można parę obiadów w tygodniu przyrządzić na ognisku lub na grillu. Oczywiście węgiel także kosztuje, ale kiedy użyjemy nazbieranych patyczków, albo kawałków drewna pozostałych po ścięciu drzewa, otrzymamy darmowe źródło energii do podgrzania pysznego jedzenia.

piątek, 24 maja 2024

Cena nie jest najważniejsza

Wiele osób sądzi, że podczas oszczędzania lub planowanego "wydawania mniej" najważniejsza jest cena. Nie jest to jednak do końca prawda. Najważniejsze w oszczędzaniu jest nie wydawanie na rzeczy niepotrzebne i nieprzepłacanie za te potrzebne. To z kolei oznacza, że kupujemy potrzebne rzeczy po cenie niezawyżonej w stosunku do funkcji tych rzeczy. Te z kolei każdy powinien określić samodzielnie. Sprowadza się to do jednego wniosku - akceptowalna cena za dany produkt może być inna dla każdego.

Jednocześnie okazuje się, że nie cena jest głównym kryterium, ale stosunek jakości do ceny. Jesteśmy gotowi zapłacić nieco więcej za produkt, którego jakość jest o wiele wyższa niż tego tańszego. Jest tutaj jednak pułapka - wzrost ceny jest coraz szybszy, podczas gdy wzrost jakości coraz wolniejszy. Bardzo tanie produkty potrafią mieć raczej niską jakość, podczas gdy produkty o jakości o wiele wyższej są niewiele droższe. Idąc cenowo i jakościowo w górę dochodzimy jednak do momentu, kiedy produkt o jeszcze odrobinę wyższej jakości jest o wiele (dwukrotnie, trzykrotnie, dziesięciokrotnie) droższy od poprzedniego.

Nie wierzycie? Spójrzcie na rynek samochodów - coraz droższe auta mają co prawda coraz więcej "bajerów", ale w pewnym momencie cena za te bajery jest zupełnie niewspółmierna do zysku na jakości. Jeśli naszym kryterium jest to, by auto nie psuło się za często i dało się nim dojechać nad morze, to oczywiście Mercedes klasy S spełnia te warunki, ale równie dobrze spełnia je Dacia. W tym kryterium oba spełniają założenia, Mercedes pewnie jest wygodniejszy i ma lepszą klimatyzację, ale cenowo różnią się kilkukrotnie. Zapewne przyjemniej jeździć Mercedesem, ale wzrost jakości jest niewspółmierny do kosztów - nie jest to samochód, który kupimy jeśli myślimy o oszczędzaniu (chyba, że jest celem tegoż oszczędzania). 

Chodzi mi o to, by kupować produkty, które spełniają nasze oczekiwania i wśród nich wybierać te, gdzie jakość uzasadnia cenę. Najtańszy produkt może nie mieć wszystkich potrzebnych funkcji, tanie narzędzia mogą utrudniać nam wykonanie pracy, tanie jedzenie nie smakować. Jednak kiedy określimy zadowalający nas poziom, czasem nie warto dopłacać za funkcje, które nie są nam niezbędne, jeśli cena jest o wiele wyższa. Ba - czasem może nas być stać na zapłacenie więcej i... i tak nie warto. 

Podobnie jest z żywnością - nie warto jeść sera, który nam nie smakuje i trzeba poszukać smacznego, nawet jeśli jest droższy. Kiedy jednak znajdziemy taki ser, nie przerzucajmy się na markowy, oryginalny super ser, który kosztuje trzy razy tyle, bo jest lepszy. Ten "hiper super" kupmy sobie od czasu do czasu, jako delikates, a na co dzień jedzmy ten, który nam smakuje (na tańszy, niedobry, nawet nie patrzmy). To jest podejście, które powinniśmy mieć myśląc o oszczędzaniu.

Podobnie z innymi zakupami - jeśli używamy pralki z podstawowymi programami, nie dopłacajmy za sprzęt z innymi funkcjami, których prawdopodobnie nigdy nie użyjemy, nie kupujmy pralki z suszarką (która dodatkowo zużywa dużo wody i prądu). Kiedy kupujemy telewizor, kupmy ten o zadowalającej wielkości i jakości obrazu, nie dopłacając za hiper rozdzielczość, której nie docenimy oglądając programy informacyjne i rozrywkowe i okazjonalnie jakiś film czy mecz. Jeśli zamierzamy korzystać z kupowanego stołu w jadalni, nie dopłacajmy za blat o zmiennej wysokości, nawet jeśli wydaje nam się to fajnym bajerem - kupmy stół o wysokości, która nam pasuje - koniec końców i tak byśmy ustawili właśnie ten rozmiar i trzymali się go zawsze, zapominając, że możemy go zmieniać.

Dodatkowe funkcje i bajery mogą wydawać się ciekawe, ale gdy zestawimy je z dodatkową opłacą, którą musimy dodać do ceny wersji podstawowej, może się okazać, że "za tę cenę, to się nie opłaca". Oczywiście każda sytuacja jest wyjątkowa - Wy, moi czytelnicy, będziecie potrzebować innych funkcji niż ja i kiedy przeczytacie przytoczone przeze mnie przykłady, mogą do was nie trafiać. I dobrze. To, co powinno do was trafić to idea - jakichkolwiek funkcji potrzebujecie, z pewnością są też takie, które uważacie za zbędne. Nie dopłacajcie więc, by mimo wszystko mieć do nich dostęp. Kupujcie to, z czego skorzystacie i szukajcie ceny, która uzasadnia jakość, którą reprezentuje.

piątek, 17 maja 2024

Wykorzystaj gorszy okres

Życie nie jest jednorodne. Następują w nim górki i dołki - okresy lepsze i gorsze (także finansowo). Łatwo jest wykorzystać okres prosperity, kiedy mamy nadwyżkę środków i możemy je zainwestować, przeznaczyć na oszczędności, pomyśleć o przyszłości. Trudniej jednak wykorzystać w celach finansowych te gorsze momenty, ale... da się. Co więcej, uważam, że właśnie to może dać nam prawdziwą moc w kwestii gospodarowania finansami - dużo trudniej spiąć budżet, który wymaga pracy niż wygospodarować środki, kiedy jest ich nadmiar. Oto kilka sposobów na wykorzystanie gorszego finansowo okresu w życiu, który może przynieść pieniądze.

Zmiana przyzwyczajeń


Dostatek powoduje, że przyzwyczajamy się do ułatwień, które jednak generują koszty. Jedzenie zamawiane do domu, pani, która posprząta i umyje okna, taksówka zamiast autobusu czy kawa na mieście - to najpopularniejsze udogodnienia, które można kupić. Rezygnujemy z nich, kiedy brakuje gotówki. I dobrze - pora zdać sobie sprawę, że są to luksusy, zbytki. Kiedy pieniędzy brak, ograniczamy się do najpotrzebniejszych rzeczy i sami gotujemy, sprzątamy i parzymy kawę. Jeśli przyzwyczaimy się to robić, kiedy powróci płynność finansowa, będziemy w stanie zaoszczędzić jeszcze więcej!

Rezygnacja z dodatków


Kiedy wpływów brakuje, zastanawiamy się jak ograniczyć comiesięczne wydatki. Dodatkowe usługi multimedialne i abonamenty to jedna z rzeczy, bez których możemy się obejść. Czas przesiąść się na podstawowy abonament i nie dopłacać do dodatkowych usług, zrewidować opłaty na kontach bankowych lub zmienić konta na darmowe (tutaj oferta darmowego konta, po założeniu którego możesz dodatkowo zyskać aż do 700 PLN) i zastanowić się, czy faktycznie potrzebujemy nowej umowy na telefon ze smartfonem, który będziemy spłacać przez następne dwa lata...

Poszukiwanie tańszych alternatyw


Może to czas, by zrewidować ceny w sklepach, które najczęściej odwiedzamy? Osiedlowy, pobliski sklepik oraz delikatesy obok przystanku autobusowego są może wygodnie zlokalizowane, ale ceny mają wyższe niż dyskonty i hipermarkety. Czas poświęcić czas, by sprawdzić promocje. Warto także rozważyć zmianę ulubionej marki na tańszy zamiennik (niektóre z nich są beznadziejnie złe, ale część ma zaskakująco wysoką jakość a producent "sklepowej taniej marki" często się zmienia, więc coś, co w zeszłym roku było niejadalne teraz może okazać się bardzo smaczne).

Dodatkowe źródło dochodu


Jeśli spadek płynności finansowej wiąże się z utratą pracy, poza szukaniem nowej warto poświęcić czas na znalezienie alternatywnego źródła zarobku. To może być dodatkowa fucha, ale można także zacząć sprzedawać niepotrzebne rzeczy i w ten sposób związać koniec z końcem. Najważniejsze, że w tym czasie możesz wpaść na pomysł dodatkowego biznesu, który zaprocentuje w przyszłości albo nabyć nowe umiejętności, które kiedyś się przydadzą. Czas jest też świetną okazją do samorozwoju i warto jej nie przegapić.

Dobra pamięć


Najważniejsze jest jednak to, by wszystkie poczynione kroki dobrze zapamiętać. By wiedzieć bez czego potrafimy się obejść, kiedy sytuacja nas do tego zmusza i zastanowić się nad rzeczami, których naprawdę potrzebujemy. Może się okazać, że kiedy wrócą stałe przypływy gotówki nie wrócimy do kosztownych przyzwyczajeń, ale skorzystamy z nowych zdolności i użyjemy wiedzy o tym, jak ograniczać wydatki. Zaoszczędzone w ten sposób pieniądze będą świetną nagrodą za poniesiony trud. 

Postrzeganie trudniejszych chwil jako okazji - życie zmusza nas do tego, na co sami byśmy się nie zdecydowali, a co może okazać się przydatne - to umiejętność, która sprawi, że nie popadniemy w przygnębienie nawet w tych trudniejszych czasach. A one zawsze nadchodzą niespodziewanie.

piątek, 10 maja 2024

Jak gotować, żeby oszczędzać - 5 porad

Codziennie przygotowujemy kilka posiłków. Od ich oszczędnego przyrządzania w dużej mierze zależy to, ile wydajemy na żywienie swojej rodziny. Warto więc poznać kilka zasad, które pozwolą nam nie zbankrutować podczas gotowania jedzenia, bowiem nie tylko na etapie zakupów możemy popełnić kosztowne błędy. Jeśli więc zależy Ci na tym, by zaoszczędzić każdy grosz, poniższe rady są dla Ciebie.

Zamrażalka


Dbaj o to, by zamrażalka była wypełniona, ale nie przepełniona. Wciąż niezbędna jest cyrkulacja powietrza we wnętrzu. Pusta przestrzeń oznacza jednak większą ilość powietrza, która wydostanie się na zewnątrz po otwarciu drzwiczek i większą ilość ciepłego powietrza, która dostanie się do środka i trzeba ją będzie schłodzić.

Rozmrażanie


Jeśli odpowiednio wcześnie weźmiesz się za rozmrażanie produktów, przełóż je do lodówki i pozwól im rozmarzać tam. W ten sposób odzyskasz część zimna (oszczędzisz prąd, bo termostat lodówki nie włączy sprężarki w tym czasie. Weź jednak pod uwagę, że rozmrażanie w lodówce zajmuje więcej czasu ze względu na mniejszą różnicę temperatur. Ale pozwala oszczędzić prąd.


Wyjmowanie z lodówki


Przygotowując posiłek miej w głowie (lub na kartce) listę wszystkich produktów i wyjmij je z lodówki na raz, podczas pojedynczego otwarcia drzwi. W ten sposób tylko raz ogrzejesz wnętrze. Kilkukrotne otwieranie lodówki prowadzi do tego, że każdorazowo po zamknięciu drzwi, urządzenie próbuje nadrobić utratę zimna wzmożoną pracą. Otwierając ponownie, znów wpuszczamy ciepło. Starajmy się unikać kilkukrotnego otwierania drzwi.

Krojenie


Jeżeli pokroimy składniki na małe kawałeczki, szybciej się ugotują, a tym samym zużyjemy do ich gotowania mniej gazu / prądu. Jeśli zależy nam na jeszcze większym skróceniu czasu gotowania, rozważmy użycie szybkowaru, który dzięki zwiększeniu ciśnienia wewnątrz pozwoli zminimalizować czas gotowania jeszcze bardziej.

Gotowanie


Zwróćmy uwagę na to, by garnek dokładnie zakrywał palnik (czy to gazowy czy elektryczny), by cała dostarczana energia używana była do podgrzewania potrawy. Nie zapomnijmy także o pokrywkach, które utrzymają rozgrzane powietrze w garnku, co pomoże zwiększyć temperaturę całej objętości przygotowywanej potrawy.

Bonus


Zimą otwierajmy drzwi do kuchni, by ciepło z procesu gotowania chociaż trochę ogrzewało cały dom. Latem za to, jeśli tylko masz taką możliwość, przygotuj jedzenie na grillu lub ognisku - suche patyki to świetne, darmowe źródło ognia, które pomoże obniżyć rachunki za prąd / gaz używany do gotowania posiłków.

piątek, 3 maja 2024

Więcej Światła za tę samą cenę

Podwyżki cen mediów to problem, który raczej nie zniknie w dającej się przewidzieć przyszłości. Dlatego właśnie uważam, że bardzo ważne jest ich właściwe wykorzystanie. Prąd jest drogi, a co za tym idzie oświetlenie jest kosztowne. Dzisiaj zatem 3 proste porady, by wykorzystać światło w najbardziej efektywny sposób - więcej światła za tę samą cenę!

Najprostszym sposobem, w który możesz zwiększyć ilość oświetlenia bez zmieniania rachunku za prąd jest... odkurzenie żarówek i kloszy. W tych trudno dostępnych (przeważnie) miejscach zbiera się sporo kurzu i brudu. Przez czyste szkło żarówki i wyczyszczony klosz przedostanie się o wiele więcej światła, za które przecież już płacisz.

Drugim sposobem na dostarczenie większej ilości światła za tę samą cenę jest przemalowanie ścian na jaśniejszy kolor, który lepiej odbije światło - zarówno to dzienne jak i sztuczne. Ciemne ściany pochłaniają część światła, natomiast jasne odbijają większą jego część. Dobrym rozwiązaniem będzie także zlokalizowanie luster blisko źródeł światła - lustro jeszcze skuteczniej skieruje strumień światła do wnętrza pomieszczenia.

Trzeci sposób pozwoli oszczędzić dzięki automatycznemu zamienieniu światła elektrycznego na światło słoneczne, kiedy to tylko możliwe. Wystarczy dołączyć wyłącznik zmierzchowy, który zgasi światło, kiedy zrobi się jasno. Najlepiej sprawdzi się na balkonach i tarasach, ale w dobrze nasłonecznionym mieszkaniu sprawdzi się równie dobrze. Trzeba tylko pamiętać, że tak, jak światło wyłączyło się, gdy zrobiło się jasno, tak samo włączy się, kiedy zapadną ciemności - nawet jeśli nie będzie nas w domu. Warto więc pamiętać o wyłączaniu lamp kiedy planujemy dłuższą nieobecność.

piątek, 26 kwietnia 2024

Zakupy Spożywcze

Jeść każdy musi, więc zakupy spożywcze to coś, czego uniknąć nie sposób. To tutaj znika lwia część wypłaty. Aby nie przepłacać, kupuj jedzenie z głową i stosuj się do tych zasad:

1. Sprawdzaj cenę za kilogram / litr / sztukę. Kupując opakowanie zbiorcze, zawsze przeliczaj! W sklepach informacja o cenę za jednostkę zawsze jest wydrukowana (małym druczkiem). Rzecz w tym, że przeważnie większe opakowanie ma niższą cenę jednostkową, ale nie jest to regułą! Zdarza się, że promocja dotyczy mniejszego opakowania, które wtedy opłaca się kupić bardziej. Jeśli do tej pory nie przeliczałeś cen, może Cię zaskoczyć różnica, która wynosi nawet 50% ceny.

2. Rób listę zakupów. Robiąc spis potrzebnych rzecz w domu, masz szansę sprawdzić stan spiżarni, zaplanować konkretne posiłki z książką kucharską i "na zimno" ocenić czego potrzebujesz, bez wpływu kolorowych półek i etykiet wabiących promocjami. Mając przy sobie listę zakupów jesteś mniej podatny na przypadkowe zakupy rzeczy, które nie są Ci niezbędne.

3. Nie kupuj na głodniaka. Z pustym brzuchem masz ochotę na wszystko i w Twoim koszyku ląduje cała góra niepotrzebnych (i przeważnie niezdrowych) produktów. Ponadto wzrasta prawdopodobieństwo, że kupisz coś, co zjesz na miejscu - hamburgera, frytki, bajgla itp. Gotowe produkty mają cenę wyższą niż składniki, z których możesz je zrobić.

4. Kupuj składniki, nie gotowe dania. Powtórka z punktu poprzedniego - gotowe dania są droższe niż składniki, a w dodatku najczęściej zawierają konserwanty i inne substancje, których sami nie dodajemy do posiłku gotowanego w naszej kuchni. Dania gotowe pomagają oszczędzić czas, więc warto mieć jakieś jedno "na wszelki wypadek", ale jednocześnie warto go nie używać - niech leży.

5. Koniec ważności. Większe sklepy mają przeważnie dział, w którym znajdują się produkty, których data przydatności do spożycia niedługo się kończy. Jeśli szukamy czegoś na dziś, warto zajrzeć do tego działu - pełnoprawne produkty można tutaj zakupić za pół ceny.

6. Kupony i aplikacje. W gazetkach często pojawiają się nadzwyczajne promocje, kupony i sposoby na zaoszczędzenia (specjalne promocje dla posiadaczy karty czy aplikacji). Sprawdź je i skorzystaj, jeśli są zgodne z Twoją listą zakupów (jeśli możesz danym produktem zastąpić inny z listy) lub jeśli dotyczą produktów o bardzo długim terminie przydatności, które zwykle kupujesz (ryż, mąka, makaron). 

7. Płać gotówką. W ten sposób lepiej skontrolujesz swoje wydatki - płacąc pięcioma banknotami stuzłotowymi lepiej poczujesz wydatek niż przykładając kartę do czytnika i widząc cyfry na ekranie. Lepiej też będziesz czuć ile Ci zostało. Ponadto nigdy nie wydasz więcej, niż masz przy sobie - jeśli planujesz zmieścić się w 300 PLN, to nie przekroczysz tej kwoty, jeśli nie będziesz jej mieć przy sobie.

piątek, 19 kwietnia 2024

Praca dla dziecka

Dziecko uczy się nie tylko w szkole, ale przede wszystkim w domu - od rodziców. Niektórych rzeczy szkoła bowiem nie uczy. Pomijane są między innymi sprawy finansowe - zarówno kwestia wartości pieniądza jak i sama idea pracowania i zarabiania. Osobiście uważam, że dziecko powinno jak najszybciej zaznajomić się z zależnością pomiędzy pracą a płacą, a najłatwiej osiągnąć to, namawiając dziecko do wykonywania czynności, które wykraczają poza normalne obowiązki domowe. Idealnie byłoby, gdybyśmy posiadali zaprzyjaźnionych sąsiadów, członków dalszej rodziny w okolicy lub osoby starsze, faktycznie potrzebujące pomocy.

Praca dla dziecka


Istnieje szereg zadań, które (w zależności od wieku) może wykonywać dziecko. Od razu zaznaczam, że nie są to prace ani zbyt ciężkie ani uwłaczające - jest to rozszerzenie obowiązków domowych i zadania, które spełnią funkcję edukacyjną, a przy okazji pozwolą dziecku zarobić na kieszonkowe. Ważne jednak, by nie nagradzać dziecka finansowo za wykonywanie zadań domowych, takich jak pomaganie domownikom, utrzymywanie porządku w domu czy wyprowadzanie psa.

W ramach "usługi" dziecko może za to wykonywać te same prace dla zaprzyjaźnionych sąsiadów czy osób starszych w okolicy. Wyprowadzanie psa, wyrzucanie śmieci, sprzątanie lub mycie auta to świetne przykłady czynności, które może wykonywać dziecko w każdym wieku. Starsze dzieci mogą poza tym robić dla kogoś zakupy czy udzielać korepetycji innym, młodszym dzieciom. Rolą rodzica jest jednak zachęcenie dziecka do tego typu czynności, nadzór nad ich wykonywaniem (przynajmniej na początku) oraz ewentualne wypłacenie gratyfikacji (w szczególnych przypadkach).

Najlepiej byłoby, gdyby dziecko włączyło wykonywanie tej pracy do swojego stałego grafiku, wraz z obowiązkami domowymi i wykonywało je regularnie, ucząc się systematyczności. Po raz kolejny zwracam jednak uwagę, by nie płacić dziecku za wykonywanie obowiązków domowych, gdyż to z kolei uczy dziecko interesowności, a tego chcemy uniknąć.

piątek, 12 kwietnia 2024

Naucz się odmawiać

Czy potrafisz odmówić znajomym, kiedy nie masz pieniędzy na wspólne wyjście i nie chcesz pożyczać? Bilety do kina czy na koncert, drinki, wspólna pizza - to wszystko kosztuje. Kiedy mówimy, że nie mamy kasy na wspólne wyjście, ktoś ze znajomych zawsze jest skłonny pożyczyć i tym samym przekonać nas do wyjścia. Rzecz w tym, że czasami zwyczajnie nie mamy ochoty wydawać pieniędzy na ten cel - własnych czy pożyczonych, nawet jeżeli dysponujemy gotówką. Wtedy właśnie musimy umieć odmawiać.

Szczerze mówiąc ten temat zawsze był dla mnie drażliwy, ponieważ nie przepadam za chodzeniem do kina - to rozrywka nie dla mnie. Kiedy znajomi wychodzą na film całą paczką, chciałbym iść z nimi, nie dla filmu jednak, ale po to by się spotkać. Jednocześnie uważam, że kino jest za drogie, niewygodne dla dwumetrowego faceta z krzywym kręgosłupem oraz że w czasie seansu nie korzysta się z tego, że jest się w dużej grupie (nie rozmawiamy, nie dowcipkujemy, nawet się za bardzo nie widzimy). Jednocześnie odmawiając wspólnego wyjścia do kina za każdym razem ryzykuję, że na następne wspólne spotkanie w ogóle nie zostanę zaproszony.

Na szczęście mam wspaniałych znajomych, którzy nawet wiedząc, że od wielu lat odmawiam wychodzenia do kina, wciąż mnie nie wykluczyli i umawiając się, włączają mnie do rozmowy. Tym samym gdy umawiamy się na spacer, do pubu czy na wieczór gier, zawsze staram się stawić na miejscu i nie jestem pomijany. 

Ale grupy są różne i czasem można zostać wykluczonym z kręgu znajomych w pracy, gdy zbyt wiele razy odmówi się wspólnego wyjścia. Czas jednak pomyśleć - czy to źle? Może właśnie o to chodzi, że nie chcemy spędzać dodatkowego czasu z tymi osobami (z którymi może nam się nadal bardzo przyjemnie pracować), albo zwyczajnie nie chcemy ponosić kosztów na rozrywkę, z której nie czerpiemy aż tyle frajdy. Wystarczy wtedy odmówić!

A jeżeli chcemy podtrzymywać kontakty nie wydając dodatkowych pieniędzy, zaproponujmy alternatywę, albo zaprośmy znajomych do siebie - choćby na działkę na grilla, na wieczór z planszówkami, na domowy posiłek czy wspólne pieczenie pizzy. Zorganizujmy coś, co będzie przyjemne dla nas i warte naszych pieniędzy. Nie musimy godzić się na wydawanie pieniędzy na coś, czego nie czujemy.

piątek, 5 kwietnia 2024

Oszczędzaj gdy nie brakuje

Najłatwiej zdefiniować "oszczędzanie" jako "nie wydawanie bez potrzeby". Trudno to jednak robić, kiedy z trudem starcza nam do pierwszego. Wtedy musimy rozszerzyć definicję o znalezienie rzeczy, które wydają nam się potrzebne, ale możemy się bez nich obejść. O wiele łatwiej znaleźć te "niepotrzebne" wydatki, kiedy mamy więcej pieniędzy, ale wtedy z kolei przeważnie nie odczuwamy potrzeby oszczędzania. Dzisiaj jednak chciałbym zaproponować sposób na oszczędzanie tym osobom, które nie mają problemów ze zbyt niskimi zarobkami.

Żyj poniżej swoich możliwości


To właśnie moja rada. Jeśli chcesz odłożyć jakieś pieniądze, przejść na wcześniejszą emeryturę, znaleźć środki na inwestycje lub kupić mieszkanie i odkładasz na wkład własny (mniejszy kredyt to mniejsze odsetki), to zacznij żyć poniżej swoich możliwości.

Jeżeli więc stać Cię na jadanie w restauracji kilka razy w tygodniu, ogranicz się do jedzenia tam raz w tygodniu, albo raz na dwa tygodnie. Jeżeli kupujesz nowy samochód, pomyśl nad używanym, nieco tańszym modelem. Dokonując zakupu troszcz się o ceny, zamiast płacić w najdroższym miejscu, pod wpływem chwili. Nie wykupuj najdroższego abonamentu, nie używaj najdroższego modelu smartfona, nie prześcigaj się w tym, by mieć najnowszy i najdroższy sprzęt. Nie wszystkie Twoje ubrania muszą mieć metki markowych projektantów i firm. 

Ty wiesz, że Cię stać, więc żyj dla siebie, a nie dla tych, którzy mają widzieć, że Cię stać. Zdaj sobie sprawę z tego, że część z tych rzeczy kupujesz dlatego, żeby inni widzieli. Dlatego, że "Twój status tego wymaga". Zmień to myślenie!

Dlaczego bogaci mają oszczędzać?


W mojej opinii mało kto jest na tyle bogaty, by nie musiał oszczędzać. Nie piszę też o ciągłym zaciskaniu pasa - kiedy dochodzisz do momentu, gdy zarabiasz więcej i lepiej Ci się wiedzie, musisz z tego skorzystać, żeby czuć, że warto było się starać. Zawsze jednak warto mieć w głowie to, że zaoszczędzone pieniądze mogą zostać zainwestowane i zacząć na siebie pracować, a wydane pieniądze przestają przynosić pożytek. A jeżeli zwrot z inwestycji będzie wystarczająco duży, to znajdziemy się w sytuacji, kiedy możemy zjeść ciastko i mieć ciastko - jednocześnie wydawać (z wypłaty) i nadal mieć pieniądze (z inwestycji). Być może okaże się, że zwrot z inwestycji będzie na tyle duży, że będziemy mogli zrezygnować z części obowiązków domowych (zatrudnienie pomocy) lub służbowych (brak nadgodzin, pół etatu, praca gorzej płatna ale bliżej domu lub wcześniejsza emerytura).

Praca to zamienianie czasu na pieniądze. Zawsze uważałem, że prawdziwym zwycięzcą jest ten, kto ma tego czasu wolnego jak najwięcej, kto może sobie pozwolić na pracowanie jak najmniej i cieszenie się czasem wolnym. Ale do tego potrzebne są przecież pieniądze, prawda? Oszczędzanie, kiedy Cię na to stać to najkrótsza droga do tego celu.

piątek, 29 marca 2024

Najpierw płać sobie

Zastanawialiście się, ile z Waszej wypłaty jest faktycznie Wasze? Oczywiście, większości wymienionych poniżej środków potrzebujesz doraźnie - na życie, na spłatę zobowiązań i aktualnych rachunków i są to środki, które wydajesz na siebie i rodzinę - są Ci potrzebne do życia, ale zastanówmy się razem przez chwilę, czy faktycznie uznajesz, że to wydatki "na siebie"? Z pewnością nie na przyjemności. Prawda jest taka, że z dużej części ciężko zarobionych pieniędzy nie masz i nigdy nie będziesz mieć przyjemności. A skoro tak, to warto sprawić, by kwota przymusowa, która nie daje żadnej wymiernej frajdy, była jak najmniejsza, prawda? Oto na co wydajesz prawdopodobnie większość wypłaty:

Rachunki


Opłaty za dom, telefon, prąd, wodę czy chociażby śmieci to konieczność. Korzystasz z tych wszystkich udogodnień, więc musisz za nie zapłacić, jednak czy uznajesz te wydatki jako "wydawanie na siebie"? Raczej nie. To obowiązek, nawet jeśli cieszysz się miłym wnętrzem, ciepłym prysznicem i wieczornym seansem przed telewizorem.

Jedzenie


Kupowanie jedzenia - tych podstawowych produktów, to także konieczność. Nie chcesz umrzeć z głodu, więc musisz zapłacić za żywność. Owszem - możesz kupić sobie jakiś smakołyk, a nawet jeść wyłącznie to co lubisz, jednak spożywanie odpowiedniej ilości kalorii (nawet smacznych) to nadal konieczność. Ja lubię jeść i wybieram te produkty, z których mam przyjemność (więc traktuję część wydatków jako wydatki "na siebie"), ale nadal muszę kupować sporo żywności, której celem jest tylko zaspokojenie głodu i dostarczenie organizmowi energii i składników odżywczych.

Transport


Wydatki związane z dojazdami - przeważnie do pracy to konieczność. Raczej nie jeździmy do pracy dla przyjemności i chociaż można uprzyjemnić sobie podróż, możemy zgodzić się z tym, że gdybyśmy mogli pozbyć się tych kosztów, zdecydowalibyśmy się ich nie ponosić.

Przyjemności


Jakie są więc wydatki na przyjemności? Ubrania, buty, książki, hobby i tym podobne stanowią jedynie niewielki procent tego, co wydajemy "na życie". Głównie dlatego, że niewiele zostaje po zapłaceniu tych wszystkich poprzednich. Czasem dlatego, że przesadziliśmy i przepłaciliśmy za którąś z "obowiązkowych kategorii" - a to zużyliśmy za dużo prądu, bo zostawiliśmy włączone światła w całym domu, a to zbyt długo siedzieliśmy na durnych aplikacjach w telefonie, a to kupiliśmy za dużo jedzenia i część wylądowała w koszu, albo przepłaciliśmy za buty, których potrzebowaliśmy, skupiając się na ulubionej marce. Słowem - przesadziliśmy z wydatkami obowiązkowymi i na koniec zostało nam za mało, by jakkolwiek to wykorzystać.

Płać najpierw sobie


Stąd moja rada - najpierw płać sobie. Kiedy tylko na Twoim koncie pojawiają się nowe środki, natychmiast przelej odpowiednią kwotę na oszczędności (np. konto oszczędnościowe) lub inwestycje (np. rachunek maklerski). W ten sposób odkładasz pieniądze, które możesz przeznaczyć na dowolny cel w dowolnym momencie, a póki tego nie zrobisz, będą na Ciebie czekać, a kwota dzięki procentowi składanemu, będzie stale rosnąć.

Odkładać możesz stałą kwotę lub stały procent dochodów, jednak ważne, by robić to zaraz po wypłacie, zanim jeszcze zaczniemy wydawać. Okazuje się, że jeśli w portfelu mamy mniej, to oszczędniej gospodarujemy ta kwotą. Mniejsza jest więc szansa, że przepłacimy lub kupimy coś, co jest nam zbędne.

Dla mnie zawsze najważniejszy był czas wolny - jeśli mogę zmniejszyć kwotę niezbędną do życia i dzięki temu pracować mniej, to warto. Ten sposób oszczędzania sprawdza się w tym doskonale - odsetki, dywidendy i zyski sprawiają, że rośnie comiesięczna kwota, którą mogę odkładać lub nie wypracowywać (dzięki bezpłatnemu urlopowi, zmniejszeniu godzin lub zmiany pracę na gorzej płatną, ale bliżej domu, by oszczędzić na transporcie i czasie). 

piątek, 22 marca 2024

Ja swoje wiem

Dzisiaj postanowiłem wyznać coś, co uznaję za jeden z objawów swojej dojrzałości. Postawa ta może nie zmieniła mojego życia diametralnie, ale z pewnością kilka razy pomogła, a ani razu nie zaszkodziła.

Kiedyś, gdy słyszałem jakąś radę na dowolny temat, co do którego żywiłem przekonanie, że wiem wystarczająco dużo, zupełnie ignorowałem to, co ktoś inny ma do powiedzenia. Myślałem wtedy "ja swoje wiem" i nie skupiałem się na wysłuchaniu czy przeanalizowaniu rad. W pewnym momencie jednak zastanowiłem się, czy przyjęcie takiej podpowiedzi i choćby zastanowieniu się nad nią może przynieść cokolwiek złego i uznałem, że nie. Od tej pory, kiedy tylko ktoś udziela mi wskazówki, to nawet jeśli wydaje mi się, że znam prawidłowe rozwiązanie, słucham!

Ok - niezbyt często wynika z tego nauka, która mi się przydaje, często nadal mój sposób okazuje się lepszy, jednak absolutnie nigdy nie wynikło z tego nic złego! A skoro czasem działa, a nigdy nie pogrąża, to warto. 

Można by pomyśleć, że szkoda czasu, ale z drugiej strony, kiedy nie chcemy wysłuchać podpowiedzi, przeważnie wchodzimy w dyskusję z rozmówcą i "sprzedajemy" mu własne podejście. A to trwa dłużej niż spokojne wysłuchanie porady i przyjęcie jej pod analizę (nigdy na wiarę). I dlatego właśnie polecam to życiowe podejście.

piątek, 15 marca 2024

Okazja do nauki

Nigdy nie przepuszczaj okazji nauczenia się czegoś! Wiele umiejętności, które później przydają się w życiu (i pozwalają zrobić coś samemu zamiast płacić komuś innemu, by to zrobił) zdobywa się przypadkiem i przy okazji, a niekoniecznie na kursach. Wystarczy być otwartym na tę wiedzę.

Bierzesz fachowców do jakiejś roboty - popatrz co robią, jaki mają sprzęt i jak go używają, zadawaj pytania, jeśli uznasz, że nie przeszkodzi im to w pracy. Ludzie przeważnie dobrze reagują na zainteresowanie i chętnie dzielą się wiedzą.

Zamawiasz serwis do pralki czy zmywarki - zapytaj jak najlepiej dbać o te urządzenia, jak dokonać konserwacji czy drobnych napraw, jakie środki polecają. Następną drobną usterkę naprawisz sam, a większych nieprzyjemności unikniesz, jeśli będziesz stosować się do rad fachowców (stąd wiem, jak wypoziomować pralkę i że po zakończeniu cyklu prania warto odczekać kilka godzin, aż silnik ostygnie, zamiast od razu ładować następną pralkę oraz że lepiej używać detergentu, nabłyszczacza i soli do zmywarki zamiast tabletek kilka-w-jednym).

Kiedy kumpel pyta, czy pomożesz w malowaniu, nie wymiguj się tym, że nie bardzo wiesz jak - to świetna okazja, by się nauczyć, a taka umiejętność przyda Ci się przy remoncie i pozwoli oszczędzić na malarzach. Istnieje wiele umiejętności, przy których pomagając komuś, kto już to wcześniej robił, zdobędziesz wiedzę jak zrobić to dla siebie.

piątek, 1 marca 2024

Termos, który zmienił moje życie

Jakiś czas temu pisałem o tym, jak można oszczędzić dzięki termosowi - nie trzeba gotować wody za każdym razem, kiedy chcemy się napić herbaty, bo gorącą wodę mamy na kilka porcji. Termos przydaje się coraz bardziej i jestem jeszcze bardziej zadowolony z jego funkcji. Postanowiłem wykorzystać dzisiejszy wpis, by podzielić się z Wami tymi informacjami - być może wam też okażą się przydatne.

Nie wiem jak Wy, ale ja w okresie przejściowym, kiedy aura zmienia się diametralnie i właściwie nie potrafię powiedzieć, czy jest ciepło czy zimno, bardzo często choruję. Jakieś przeziębienia, grypy, kaszle i katary to dla mnie nieodłączna część niektórych pór roku. Właśnie teraz termos przydaje się bardziej niż zwykle.

Kiedy jestem chory, dbam o to, żeby dużo pić. Dbam też o to, kiedy nie jestem chory, tylko że wtedy piję zimną wodę. Kiedy boli mnie gardło, zimna woda nie wydaje się dobrym pomysłem. Potrzebuję gorącej herbaty. Rzecz w tym, że potrzebuję jej także w środku nocy, ale wtedy nastawianie czajnika i czekanie, aż herbata się zaparzy sprawia, że zupełnie się rozbudzam i potem długo nie mogę usnąć. Tu z pomocą przychodzi termos.

Jak ja używam termosu


W dzbanku do parzenia herbaty zaparzam esencję. Wiem, że ona ostygnie, ale herbata z esencji nie musi się zaparzać - zimna esencja zadziała tak samo dobrze. Do mojego termosu wlewam wrzątek i uzupełniam go za każdym razem, kiedy zostanie zużyty. Teraz żeby zrobić herbatę, nawet w środku nocy wystarczy wlać do kubka odrobinę esencji i zalać wrzątkiem z termosu - operacja zajmuje kilka sekund, nie wymaga gotowania wody i pozwala wrócić do łóżka po zwilżeniu gardła ciepłym napojem.

Zawsze mam też pod ręką dzbanek z filtrem, w którym jest woda zimna - czy to do schłodzenia herbaty, czy do napełnienia czajnika (dzięki temu w czajniku nie zbiera się kamień) czy też do picia, kiedy nie jestem chory.

Uważam, że postawienie w domu termosu z gorącą wodą zmieniło moje życie - pijąc po kilka herbat dziennie oszczędzam sporo czasu i energii (elektrycznej) oraz znacząco ułatwiam sobie funkcjonowanie.

piątek, 23 lutego 2024

Skalowanie planów

Jako dzieci tworzymy wielkie plany na życie. Chcemy być strażakami, policjantami, żołnierzami, modelami, aktorami. Chcemy zwiedzać świat, mieć dużo pieniędzy, być sławni, osiągnąć coś. Jednak kiedy wybieramy drogę i realizujemy ją, wachlarz możliwości stale się zmniejsza. Zakładamy rodzinę i od teraz nie marzymy już o tym, by mieszkać w samotni w dżungli czy w jaskini. Ile razy w ciągu życia możemy zmienić ścieżkę kariery? Raz? Dwa? Może trzy razy... Ale nie zdążymy być wszystkim, czym chcieliśmy za młodu (a teraz już prawdopodobnie nie chcemy). Wygodę zaczynamy cenić wyżej niż przygody, a gdy odnajdziemy się w życiu rodzinnym, ryzyko jakoś przestaje smakować. Nasze plany nie są już takie śmiałe - ot podwyżka, nowy samochód, wakacje nad morzem. Orientujemy się, że już nie zostaniemy sławnymi aktorami, nie będziemy obrzydliwie bogaci i nie zamieszkamy w pałacu. Ale nic nie szkodzi, jeśli jest nam dobrze tu, gdzie jesteśmy. Nie mamy przecież poczucia zmarnowanego życia.

Lepsze wrogiem dobrego


Jeśli nie czujemy, że zmarnowaliśmy życie, nie mamy problemu z tym, że nie zrobiliśmy wszystkiego o czym kiedyś myśleliśmy. Jeśli jednak czujemy, że coś jest nie tak, wracamy myślami do fantazjowania i myślimy "a mogłem teraz...". I niech to będzie wyznacznik! Jeżeli bez żalu patrzysz na zrealizowaną część planu, czuj się zwycięzcą. Jeśli czegoś żałujesz - im wcześniej to zmienisz, tym większą masz szansę na powodzenie, bo im później tym trudniej przychodzi nam realizacja wielkich planów. 

Nie tkwij więc w nieudanym małżeństwie - albo natychmiast weź się za jego naprawianie, albo natychmiast się rozstań. Jeśli myślisz, że "jakoś się ułoży", z każdym dniem będziesz czuł się z tym gorzej, aż w końcu osiągniesz etap zobojętnienia, kiedy będziesz jedynie powtarzać sobie "a mogłem", "a powinnam". Nie tkwij w nielubianej pracy, ale natychmiast zacznij szukać nowej (oczywiście nie rzucaj starej zanim nie znajdziesz, bo pieniądze są potrzebne do życia). Nie odpuszczaj ani jednego dnia, bo im później, tym trudniej realizować duże plany.

Mniejszy plan bardziej przystępny?


Z czasem plany stają się mniejsze i nie tak spektakularne i warto mieć tego świadomość. Jeśli dzisiaj stać Cię na dużą inwestycję, chwyć się tej myśli - analizuj sytuację i działaj. Jeśli Cię na nią nie stać (choćby mentalnie), zmniejsz plan do małej inwestycji i pomyśl, czy na nią Cię stać, zamiast zupełnie rezygnować z pomysłu inwestowania. Być może nie boisz się samego pomysłu, a jedynie skali. 

Jeśli śmiech ogarnia Cię na myśl, że możesz całkowicie zmienić ścieżkę kariery, pomyśl o przebranżowieniu się na coś pokrewnego temu, na czym się znasz. Czemuś, gdzie wykorzystasz dużą część swoich umiejętności i doświadczenia, a douczysz się jedynie kilku detali. 

Jeżeli marzysz o wyprowadzce za ocean, ale wiesz, że tego nie zrobisz, pomyśl o wyprowadzce do innego kraju, do innego miasta, o przeprowadzce do innego domu, kilka kilometrów dalej. 

Skalowanie swoich planów to doskonały sposób na to, by z nich nie rezygnować. Warto wykorzystać to, że kiedyś już przemyśleliśmy temat, że robimy kroczek we właściwym kierunku. Bardzo często samo to, że przejęliśmy inicjatywę sprawia, że ponownie stać nas na realizację większych i bardziej ambitnych przedsięwzięć. Jeśli więc nie chcesz rzucać się od razu na głęboką wodę, zacznij od jacuzzi!

piątek, 16 lutego 2024

5 Oczywistych Alternatyw

Dziś trochę z przymrużeniem oka. Poniższe kwestie są jak najbardziej prawdziwe i każdy z pewnością o tym wie, a jednak ignorujemy je w tej ich oczywistości. Słyszeliśmy o nich tak wiele razy, że przestaliśmy je analizować, przestaliśmy się zastanawiać i przestaliśmy podejmować właściwe wybory. Warto więc pisać o tych alternatywach, by wyciągnąć je do świadomej, podejmującej codzienne decyzje części mózgu. Postanowiłem więc napisać o nich jeszcze raz i wybrałem te, które uważam za najważniejsze (ale jeśli uważacie, że coś pominąłem, piszcie komentarze i dzielcie się swoimi spostrzeżeniami). Oto pięć takich, o których warto sobie przypomnieć.

1. Dokładne, sumienne mycie zębów pozwala oszczędzić na dentyście. I piszę to ja, a nie "znany lekarz" czy "czterech na pięciu dentystów". Myj zęby rano i wieczorem a raz na pół roku idź do higienistki i usuń kamień, a ustrzeżesz się ogromnych wydatków. Czyszczenie u higienistki nie jest może tanie, ale jest tańsze niż pojedyncza plomba (nie wspominając o leczeniu kanałowym). Nie jest też tak nieprzyjemne. Duże oszczędności (a przecież zęby i tak myjesz - przyłóż się i rób to bardzo dokładnie).

2. Kawa na mieście jest droga - czy to w kawiarni czy sieciówce, a nawet w barze szybkiej obsługi. Zainwestuj w ekspres - jeśli lubisz, to nawet na kapsułki (nadal taniej niż w kawiarni). Dodatkowym atutem jest to, że kiedy nauczysz się przyrządzać kawę taką, jaką lubisz, masz pewność, że nie dodano tam czegoś o czym nie wiesz (na przykład dużej ilości cukru czy tłustej śmietany). Nie kupując kawy na mieście szybko odłożysz sumę, wystarczającą na dobry ekspres do kawy. Nie żartuję!

3. Podobnie śniadanie lub lunch. Przygotuj go w domu i zabierz ze sobą, zamiast kupować gotowy. Będzie zdrowszy i o wiele tańszy (nawet 5 razy tańszy). Naucz się tych kilku potraw, które lubisz i zabieraj jedzenie z domu. Jakaś sałatka (z jajkiem, kurczakiem lub avocado, żeby się najeść), kanapka jaką lubisz - dopieszczona i z dodatkami, makaron z sosem lub ryż z kurczakiem, warzywa gotowane na parze czy nawet płatki, do których tylko dodasz mleka - przygotuj je w domu, wsadź w pojemnik i weź ze sobą!

4. Jeśli nie robisz skomplikowanego programu treningowego i nie szykujesz się do zawodów, a po prostu chcesz dbać o aktywność fizyczną, nie potrzebujesz karnetu na siłownię czy do studia fitness. Ćwicz w domu, nawet codziennie. Takie ćwiczenia zajmą mniej czasu (bez marnowania czasu na dojazd), są o wiele tańsze (karimata, hantle, sprężyna to jednorazowy koszt, ale krzesło, szafę, pod którą możesz wsunąć stopy i samą podłogę masz za darmo), a po wszystkim możesz wziąć prysznic we własnej łazience.

5. Piątek z pizzą to fajna tradycja. Rzecz w tym, że odkąd nauczyłem się robić pizzę w domu (ok, ciasto nie jest tak profesjonalne jak we włoskiej pizzerii, ale jest pyszne tak czy inaczej), nie wydaję na zamawianą pizzę. Okazuje się, że nawet jeśli kupię oryginalne składniki (dobrą mozzarellę, pikantne włoskie salami, oliwki), samodzielnie zrobię sos i ciasto, to przygotowanie pizzy nadal wychodzi kilkukrotnie taniej niż zamówienie jej w dostawie. I nie trwa wcale tak długo (jasne - ciasto musi wyrosnąć, ale poza tym to kwadrans roboty).

piątek, 9 lutego 2024

Studia - dwie drogi

Idąc na studia, zasadniczo masz dwie drogi. Żadna z nich nie jest zła (chociaż jedna daje większe możliwości), ale każda z nich wymaga innego podejścia i pozwala zrealizować inne cele przy innej dozie włożonego wysiłku. Moim zdaniem, warto wiedzieć o tym i żałuję, że nie byłem taki cwany, kiedy sam szedłem na studia. Że przynajmniej nie wiedziałem tego wszystkiego, by świadomie decydować. Coś tam przeczuwałem, ale wszelkie "rady" brałem za takie "pitu pitu". Jeśli jesteś w okresie wyboru swojej drogi edukacji, na początku kariery, być może ten tekst potraktujesz tak samo. Ale być może wcale nie. Pisze to właśnie dla tych, którzy chcą wybrać lepiej lub chociaż bardziej świadomie. Którzy w ogóle chcą WYBRAĆ.

I


Pierwsza droga - łatwiejsza (niczym ciemna strona mocy) i dlatego wybierana przez znakomitą większość znanych mi osób to droga "studiuję dla tytułu i dyplomu". To droga, którą wybiera "pokolenie CV" - ludzie, których cała wartość mieści się w papierkach - CV, dyplomy, poświadczenia, świadectwa. 

Ci ludzie idą na studia po to, żeby je ukończyć i dostać dyplom, który umożliwi im start zawodowy w firmach na lepszych stanowiskach i z lepszymi pieniędzmi, albo po prostu sprawi, że będą mogli aplikować na stanowiska, gdzie wymagane jest konkretne wykształcenie.

Do tego wystarczy wybrać jakiekolwiek (nawet nienajlepsze) studia, które dają odpowiedni dyplom, a potem ślizgać się, ucząc na konkretne zaliczenie, kolokwium i egzamin. Oczywiście podstawy, a także odrobina fachowej wiedzy przy okazji zostaje, do tego czasem można się dowiedzieć gdzie konkretnych informacji szukać, więc koniec końców osoba, która kończy studia z takim podejściem zostaje mniej lub bardziej kompetentnym pracownikiem, który większość potrzebnej wiedzy otrzyma już w czasie pracy, na stażu, na okresie próbnym, pnąc się po kolejnych szczeblach kariery.

II


Druga droga jest trudniejsza, ale daje dodatkowe możliwości (nie ujmując tych, które opisałem powyżej). Tę drogę obierają osoby, które poza papierem, faktycznie chcą skorzystać z tego, że są na studiach (nie ma tu znaczenia, czy darmowych, czy nie). Poza poświadczeniem ukończenia studiów wyższych, chcą one także zdobyć wiedzę, często bardzo specjalistyczną.

Tacy ludzie idą na studia dlatego, że niewielkim (albo zgoła żadnym) kosztem mogą korzystać ze wszystkiego, co daje uczelnia - biblioteki wypełnione fachową literaturą, często nie dostępną nigdzie indziej, konsultanci i specjaliści, którzy w ramach zajęć oraz dodatkowych godzin odpowiedzą na każde pytanie (jeden z moich dawnych wykładowców mawiał, że teraz możecie się konsultować za darmo, jak skończycie studia, godzina mojego czasu zaczyna się od 500 PLN). Ludzie z tym podejściem wykorzystują zajęcia, by faktycznie zgłębić nurtujące ich zagadnienia i poćwiczyć "na sucho", sprawdzić się i dowiedzieć czy ich rozumowanie jest prawidłowe. Prawdziwą wartością jest tutaj nie dyplom, ale wiedza, która zostaje w głowie.

Do tego trzeba wybrać odpowiednie studia - takie, które poruszają tematy dla nas istotne, często na lepszej uczelni (z wykładowcami z prawdziwego zdarzenia). Następnie trzeba się uczyć cały czas, systematycznie (nie uczymy się "do zaliczenia", ale po to, by wiedzieć - na lata). 

Po otrzymaniu dyplomów nadal możemy iść do pracy na etacie, ale otwierają się także nowe możliwości - mając faktyczną wiedzę możemy zakładać własne działalności, być poszukiwanymi specjalistami w branży, publikować, nauczać i konsultować. Jesteśmy kompetentni na tyle, by pełnić samodzielne funkcje i prawdopodobnie już mamy znajomych w branży (na dobrych studiach wielu wykładowców to ludzie, którzy mają życie zawodowe poza uczelnią i dostrzegają talenty i ludzi, którzy potrafią ciężko pracować, nie tylko przygotowując się do sesji egzaminacyjnej). 

Rady na start


Moim zdaniem, jeśli już idziemy na studia, to warto popracować nieco więcej, by zwiększyć swoje możliwości, a jeśli nie, to przynajmniej dokonać świadomego wyboru. Spotkałem w życiu wiele osób, które po studiach były zaskoczone jak niewiele daje im sam dyplom, którego nie potrafią poprzeć rzeczywistą wiedzą. To właśnie te osoby szerzą powtarzany niczym mantrę pogląd, że studia nic nie dają. Studia dają możliwość, ale naprawdę niewielu z niej korzysta.

Kiedy więc idziesz na studia z zamiarem osiągnięcia czegoś więcej, nie bagatelizuj tego faktu.
  1. Wybierz kierunek, który naprawdę chcesz zgłębić i decydujesz się poświęcić na to czas i energię.
  2. Zastanów się jaką wiedzę i umiejętności chcesz uzyskać i czy możesz to zrobić na tych konkretnych studiach.
  3. Chodź na zajęcia, korzystaj z konsultacji i nie skupiaj się na "programie minimum". Jeśli interesuje Cię jakieś zagadnienie, pogłębiaj wiedzę, pytaj i czytaj. To Twój czas i pomoc ludzi, którzy zobowiązani są Ci pomóc są prawdziwą wartością (a i oceny przyjdą łatwiej).
  4. Dopytuj co jeszcze jest do dowiedzenia się w tej dziedzinie. Program studiów musi być ograniczony, Ty nie.
  5. Studiuj tak, jakby to nie dyplom był Ci potrzebny, ale wiedza była tą najwyższą wartością. Dyplom pojawi się sam.

piątek, 2 lutego 2024

Rzeczywisty zwrot z inwestycji

Kupujesz coś w celu inwestycyjnym - akcje, obligacje, udziały... a może po prostu dzieło sztuki, czy nawet zestaw klocków lego, który zamierzasz w przyszłości sprzedać z zyskiem. Wydajesz na to 100 PLN. Po roku sprzedajesz ten zestaw za 150 PLN. Ile wynosi rzeczywisty zwrot z inwestycji? 50%? To jest stosunek zysków do kosztów. Trzeba się cieszyć, prawda? Nie!

Wpływ inflacji


50 PLN jest zyskiem jedynie pozornie. Otóż ważne jest to, że pieniądze w tym czasie straciły na wartości, a dokładniej zmniejszyła się ich siła nabywcza. Co to oznacza? Cóż - obecnie za zainwestowane 100 PLN nie kupimy już tego, co kupilibyśmy rok temu.

Co ciekawe, w zależności od tego co kupujemy, spadek wartości pieniądza może być różny i nie pokrywać się ze wskaźnikiem inflacji z urzędu statystycznego. Polecam zatem samodzielne sprawdzenie współczynnika inflacji poprzez "typowy wózek zakupowy", który dla każdego będzie inny, bo uzależniony od towarów, które najlepiej reprezentują nasze zakupy.

Nasz wózek zakupowy


Polecam więc cyklicznie, lub w momencie, kiedy robimy większą inwestycję, przetestować wózek zakupowy. W tym celu idziemy do marketu i staramy się zrobić zakupy, wkładając do koszyka produkty, które zwykle kupujemy (a "dodatkowe" produkty kupić na osobny rachunek).

W moim przypadku byłyby to:
  • chleb gruboziarnisty i 2 grahamki
  • 2l mleka
  • 200g masła
  • 150g żółtego sera (ważne, by wybrać ten codzienny, który zwykle kupujemy)
  • 300g białego sera
  • śmietana 18%, 200g
  • jogurt naturalny 400g
  • 1l oleju
  • ogórek zielony / 2 gruntowe
  • sałata
  • słoik ogórków konserwowych
  • przecier pomidorowy 500 ml
  • makaron spaghetti
  • 1kg cebuli
  • 1kg jabłek
  • 2 banany
  • udziec z indyka 500g
  • szczoteczka i pasta do zębów
  • mydło i szampon
  • 100g herbaty liściastej
  • 100g mieszanki orzechowej
Są to różne produkty, które kupuje raczej regularnie (choć w różnych odstępach czasu - patrz szczoteczka do zębów), z różnych grup zawodowych. Oczywiście jeśli jakiś produkt przeważa w Waszych zakupach - kupujecie go więcej i częściej, powinno być też go więcej w Waszym koszyku.

Kiedy postanawiamy spieniężyć inwestycje (lub znowu - cyklicznie), robimy te same zakupy i porównujemy sumaryczny koszt. Jeśli suma wzrosła o 20%, to znaczy, że 20% naszej inwestycji "zżarła" inflacja (zamiast inwestować, moglibyśmy kupić wszystko taniej), a zysk nie wynosi całe 50%, tylko 25% (125 PLN + 25 PLN jako 20% z tych 125 PLN). 

Dzieje się tak dlatego, że jeśli inwestujemy, by za jakiś czas kupić sobie samochód, ten samochód drożeje przez czas, kiedy staramy się zebrać pieniądze, czyli musimy zebrać ich więcej niż cena samochodu na początku (oczywiście nie chodzi o ten konkretny samochód, ale o markę, model i wiek (a nie rocznik) auta).

O co chodzi w inwestowaniu


W inwestowaniu chodzi nam o wyścig z inflacją. Staramy się ją prześcignąć, zarabiając więcej niż wynosi inflacja dla nas (którą określają typowe zakupy, wzrost rachunków), albo przynajmniej jej dorównać - jeśli pieniądze trzymalibyśmy pod poduszką, to nie osiągnęlibyśmy nawet tyle. Jeżeli natomiast zarobiliśmy, ale mniej niż wyniosła inflacja, to straciliśmy (ale nie tyle ile stracilibyśmy, gdybyśmy trzymali pieniądze pod poduszką). Określając wielkość sukcesu, jaki odnieśliśmy inwestując, pamiętajmy o tym, by odnieść tę wartość do wzrostu cen, które mają znaczenie dla naszego życia (co nas obchodzą ceny biletów PKP i miejsc w nadmorskich kurortach, jeśli nie jedziemy na wakacje? Lepiej zmierzyć faktyczny wzrost cen tych towarów i usług, z których faktycznie korzystamy).

piątek, 26 stycznia 2024

Walka z prokrastynacją

Prokrastynacja, czyli odkładanie na później to zmora naszych czasów. Rzecz w tym, że zawsze jesteśmy w stanie znaleźć coś, co chcemy robić - jest mnóstwo rozrywek "chwilowych" i bardzo dużo rzeczy, które nas rozpraszają. Łatwo też znaleźć powody, by odłożyć wykonanie danej czynności na później. Moim najpopularniejszym powodem jest "obejrzę na Youtube jeszcze jeden poradnik, który powie mi jak to zrobić / zainspiruje mnie bardziej. Ale znalazłem sposób, by z tym walczyć.

Wiem, że temat zorganizowania się, planowania, wzięcia w garść i zaprzestania odkładania na później poruszam tutaj co kilka postów, ale obecnie uważam, że zwiększenie produktywności to jedno z najważniejszych wyzwań obecnych czasów. Zdarza mi się wiedzieć co powinienem zrobić, mieć plan i... zwyczajnie się do niego nie stosować. A uważam się za zorganizowaną osobę (mam znajomych i ich odkładanie na później ma wręcz epickie rozmiary). Ale pracuję nad sobą, a Wam, moi drodzy czytelnicy, pokazuję jedynie to, co na mnie działa z nadzieją, że jeśli szukacie sposobu na siebie (a z jakiegoś powodu tutaj jesteście), to rady te przydadzą się i Wam.

Używam planera - codziennie i bardzo aktywnie. Zapisuję wszystko co mam do zrobienia i odkreślam to, co zrobię. Ostatnio jednak dodałem jeszcze jedną funkcję - notuję postępy. I sam ten fakt, że notuję ile czasu poświęciłem na daną pracę, czy jestem z siebie zadowolony i co udało mi się osiągnąć sprawia, że przynajmniej siadam do tych czynności i staram się o jakieś postępy. A jak wiadomo - najtrudniej jest zacząć, później jakoś idzie. Kiedyś próbowałem robić to w aplikacji, ale wtedy sporo czasu spędzałem przy aplikacji, sprawdzając wiadomości (przy okazji) i tak dalej. Papierowy planer dla mnie okazał się lepszy.

Jeśli więc czujesz, że wiele rzeczy rozprasza Cię i odrywa od tego, czym chcesz się zająć, a jednocześnie masz tendencję do odkładania na później i w rezultacie nigdy nie bierzesz się za robotę, polecam ten pomysł - być może zmotywuje Cię tak, jak pomógł mi.

piątek, 19 stycznia 2024

Rok bez karty

Karty płatnicze to pułapka. Twierdzę tak od dawna i sam karty nie tylko nie używam, ale nawet nie posiadam (brak opłat za posiadanie, odnawianie, brak nerwów, że się zgubi, konieczności blokowania, brak problemu z trzymaniem terminów i kilkoma obowiązkowymi płatnościami). Owszem - karty płatnicze to wygoda, ale jeżeli zaczynamy oszczędzać, albo po prostu mamy z tym problemy, to jest to najprostszy i najlepszy sposób!

Dlaczego uważam, że karty to pułapka? Otóż, posługując się kartą nie mamy poczucia wydawania pieniędzy, które mamy płacąc gotówką, a do tego gorzej panujemy nad kwotą, którą dysponujemy, podczas gdy sprawdzając stan portfela doskonale wiemy ile nam zostało.

Dlatego właśnie zachęcam Was, drodzy czytelnicy, byście spróbowali przeżyć rok bez karty płatniczej. Jeśli tylko macie taką możliwość (niestety niektóre promocje bankowe wymagają podpisania umowy na kartę i używania jej), zwróćcie kartę, a jeżeli posiadanie jej jest bezpłatne (i nie musicie dokonywać transakcji bezgotówkowych, by dalej tak było), po prostu zostawcie ją w domu. Używajcie gotówki, pomimo tego, że jest coraz bardziej niepopularna (rząd nie chce, byśmy posiadali gotówkę, bo nigdy nie wie ile jej mamy, a banki chcą, byśmy płacili kartą, bo wtedy cała gotówka należy do banku). Gotówka daje kontrolę nad stanem posiadania i nad wydawanymi pieniędzmi, a to bardzo polega w oszczędzaniu!

piątek, 12 stycznia 2024

Zrezygnuj z suplementów

Czy wiesz, że Polacy są w czołówce, jeśli chodzi o kupowanie suplementów diety? To specyfiki prezentowane nam jako produktu zdrowe i prozdrowotne, niezbędne uzupełnienie pierwiastków, dzięki któremu poprawi się nasze zdrowie, kondycja, siły witalne i wydajność. W rzeczywistości jednak jeśli mamy właściwie zbilansowaną dietę (czyli w skrócie - odżywamy się zdrowo i różnorodnie), większości suplementów nie potrzebujemy, gdyż wszystkie niezbędne do życia pierwiastki, witaminy i mikroelementy pozyskamy z pożywienia!

Suplementy są drogie, chociaż tańsze niż odpowiadające im produkty medyczne - witamina C jako lek jest dwa razy droższa niż ta sama dawka witaminy C, sprzedawana jako suplement diety. Z tym, że po lek sięgamy po konsultacji z lekarzem, a w przypadku suplementu nie mamy pewności, czy w ogóle zawiera on witaminę C. Natomiast normalnie odżywiający się człowiek dostarcza do organizmu odpowiednią dawkę witaminy C wraz z cytryną i innymi cytrusami oraz kiszonkami, takimi jak kiszona kapusta czy ogórki i nie potrzebuje suplementacji. Przyjmując suplementy, których nie potrzebujemy możemy przeciążyć organizm, doprowadzić do przedawkowania albo uszkodzić mechanizm przyswajania danych mikroelementów. A do tego płacimy za tabletki, których nie potrzebujemy.

Każdemu, kto obecnie przyjmuje suplementy polecam przemyśleć sytuację - jeśli nie jest to na przykład witamina D w okresie zimowym (zastępująca dostęp do słońca), specyfiki przepisane przez lekarza lub te, które wynikają z programu treningowego, lepiej zastąpić je zdrowszą dietą (która może wymagać nakładów czasowych, ale jest tańsza).

Zdrowa dieta


A jeśli chodzi o zdrową, zbilansowaną dietę, zamiast kupować dania gotowe i jadać w fastfoodach, lepiej przygotować coś od podstaw - bez sztucznych barwników, konserwantów i ulepszaczy. Można zrobić większe ilości, zamrozić lub włożyć w słoiki, żeby nie gotować codziennie i nadal cieszyć się zdrowym jedzeniem, pełnym łatwo przyswajalnych mikroelementów. Rezygnując z suplementów pamiętaj o:
  • produktach pełnoziarnistych (pieczywo, płatki, makarony, kasze)
  • produktach świeżych i pełnych witamin (owoce, warzywa, rośliny strączkowe)
  • nabiale (mleko, jogurty, sery i inne przetwory a także jaja)
  • mięsie (dobrej jakości wędliny i mięsa - jeśli wędliny sklepowe budzą Twoje wątpliwości, piecz w domu mięsa)
  • wodzie, bo odpowiednie nawodnienie to podstawa - pomagasz w ten sposób odfiltrować nadmiar tego, czego organizm nie potrzebuje za pomocą nerek
Unikaj za to produktów wysoko przetworzonych, tych z dodatkiem sztucznego cukru i barwników, dań gotowych konserwowanych, słodyczy (z nich najzdrowsza jest gorzka czekolada i bakalie) i alkoholu (z umiarem).

piątek, 5 stycznia 2024

Nowy Początek

Nowy Rok to kolejna szansa na Nowy Początek. Szansa na postanowienia i ich realizację. Psychologicznie jesteśmy gotowi na obietnice i wyrzeczenia. Czas to wykorzystać!

A zatem, jeśli zamierzasz zacząć oszczędzać - teraz jest odpowiedni moment. Jeśli chcesz stworzyć budżet domowy, to doskonały czas - możesz zacząć wraz z pierwszym tygodniem roku. Większy porządek w tabelach i więcej chęci!

Podejmij wyzwania na ten rok (tak modne na portalach społecznościowych), ale wybierz te sensowne - mniej czasu przed ekranem, więcej przeczytanych książek, nauka inwestowania i przeznaczenie kwoty na ten cel, śledzenie notowań, większa świadomość własnych działań, mniej zmarnowanych chwili, więcej zabaw z dzieckiem, dbanie o zdrowie, dieta i zwiększenie wydajności. Każdy pretekst jest dobry, ale zauważalnie największą szansę mamy na dotrzymanie postanowień związanych z nowym rokiem.

Powodzenia!