piątek, 6 grudnia 2024

Przedświąteczna "dieta"

Z powodów zdrowotnych, całą rodziną przeszliśmy ostatnio na dietę. To znaczy dietę bardziej niż ta, na której jesteśmy na co dzień - pogłębiona (czyli bez "pozwalania sobie" i bez "jestem na diecie, ale..."). Piszę ten post, by podzielić się kilkoma spostrzeżeniami, które mogą być użyteczne dla każdego, kto czyta ten tekst. Mnie wydawały się niby oczywiste, ale dopiero po przetestowaniu ich na żywym organizmie widzę, że to, co sprawdza się w teorii, działa także w naturze.


Wniosek 1: Każda chwila jest dobra, by zacząć


Nie trzeba czekać na postanowienie noworoczne, by zmienić coś na lepsze w swoim życiu. Nie trzeba czekać na żaden szczególny moment. To nie musi być "od pierwszego", ani nawet "od jutra". Jeśli stwierdzasz, że potrzebujesz zmiany, zacznij natychmiast! 

Zwykle odchudzamy się przed wakacjami - żeby dobrze wyglądać na plaży. A ja twierdzę, że zima, która sprzyja objadaniu się i budowaniu tłuszczyku, jest jeszcze lepszym momentem. Owszem - jest sporo walki z samym sobą, ale za to przed wakacjami przynajmniej połowa roboty będzie już zrobiona. W dodatku przejście na dietę (w zasadzie chodzi mi o "zdrowszy tryb jedzenia") przed świętami ma głęboki sens - w święta mamy tendencję folgowania sobie. I trochę jest tak, że na tym polegają święta. Jeśli wejdziemy w nie ze zdrowym żołądkiem, nie będą nas męczyć wzdęcia czy inne dolegliwości (które są moim problemem z uwagi na stan zdrowia), to przy świątecznym stole uczciwie będziemy mogli pozwolić sobie na więcej, a jednocześnie to "więcej" to nie będzie "więcej niż zwykle", ale "więcej niż na diecie".

Wniosek 2: Nie tylko pieniądze


Dieta jest tańszą opcją. Przetworzone produkty są drogie (oszczędzamy czas, ale koszt finansowy jest wyższy). Wiele rzeczy, które kupujemy na co dzień nie jest nam potrzebne, więc zrezygnowanie z nich to oszczędności (słodycze, przekąski, słodzone jogurty, napoje, alkohol, dania gotowe, zamawiane). Zakupy spożywcze obecnie, nawet po podwyżkach nie są szokująco drogie. A jednak wydajemy tyle samo. Wzbogaciliśmy dietę w produkty wartościowe, takie jak szeroki wybór ryb (mamy bardzo dobry sklep rybny, prowadzony przez pasjonata) czy jakościowe mięsa (wołowina jest droższa niż paczkowany kurczak czy wieprzowina). Bilans finansowy jest na plus, ale nie to jest w tym najważniejsze.

Wniosek 3: Czemu naprawdę warto


Okazało się jednak, że racjonalne podejście do jedzenia bardzo dużo zmieniło w naszym życiu. Dolegliwości żołądkowe złagodniały (choć na razie jeszcze się ich całkiem nie pozbyliśmy), ciśnienie się uregulowało (solimy tyle ile chcemy, przygotowując każdy posiłek od zera), czujemy się lepiej, lżej i żywiej. Szczerze mówiąc nie spodziewałem się aż takiej różnicy. A to z kolei sprawia, że zaczęliśmy się zastanawiać jakie świństwa dodają do żywności wszyscy producenci, skoro zwyczajne wyeliminowanie gotowców i cukru dało takie rezultaty.

Zachęcam do wprowadzenia racjonalnych zmian w swoim żywieniu. Jest wiele produktów, których nie podejrzewamy o zły wpływ, gdyż wydają nam się zupełnie normalne i dopiero po ich odstawieniu widzimy jak bardzo się myliliśmy (na przykład zmiana herbaty na wersję owocową bardzo dużo zmieniła - czarnej piliśmy po 5 kubków dziennie). 

Nie mogę o sobie powiedzieć, bym był guru od zdrowia, czy tego, że moja sylwetka jest bliska jakiegokolwiek pozytywnego kryterium. Mam poważną otyłość i całą gamę poważnych przypadłości - może to dlatego tak bardzo odczułem zmiany. Jednak doświadczenie podpowiada mi, że nie ma ludzi całkiem zdrowych, więc wierzę, że zmianę odczuje każdy. 

piątek, 29 listopada 2024

Żyj w mroku

Nastała pora, kiedy ciemność zapada dużo szybciej niż ktokolwiek by sobie tego życzył. To czas zwiększonych rachunków za światło (podobno przeciwdziałać temu miała zmiana czasu na zimowy, ale na domowe wydatki niewiele pomaga). A ja się temu przeciwstawiam! "Żyj w mroku" powiadam!

Jeśli chodzi o światło słoneczne, to korzystam z niego, kiedy jest. Jeśli wiem, że muszę zrobić coś, do czego potrzebować będę dużo światła w całym pokoju, planuję to na godziny, kiedy jak najwięcej światła wpada przez okno. Kiedy zaś robi się ciemno, wykorzystuję jedynie strategicznie rozmieszczone źródła światła, światło nastrojowe i żarówki mocno energooszczędne. 

Do czego właściwie potrzebujesz światła?


Po pierwsze, światło potrzebne jest nam, by cokolwiek widzieć. Ale w generalnym ujęciu oznacza to, że nie chcemy się potykać o przedmioty i wpadać na ściany. W tym celu świetnie sprawdza się delikatne, nastrojowe podświetlenie, oparte na energooszczędnych żarówkach.

Po drugie światła potrzebujemy do pracy, ale że najczęściej praca w domu polega na siedzeniu przed komputerem, to nadal dobrze sprawdzi się oszczędne źródło światła, którego zadaniem jest jedynie ochrona naszego wzroku, by ekran komputera nie był jedynym źródłem światła. Oczywiście czasem praca, a jeszcze częściej nauka wymaga przeglądania papierów, podręczników i innych źródeł drukowanych. Tutaj sprawdzi się niewielka lampka, która doświetli jedynie obszar roboczy.

Górnego światła używam właściwie tylko wtedy, gdy czegoś szukam albo bawimy się z dzieckiem na podłodze. No i na proszonych, rodzinnych obiadkach (ale jak często się to zdarza, prawda?). Poza tym, górne, jasne (chociaż nadal oparte na żarówkach energooszczędnych, bo ledowych) oświetlenie jest wyłączone. Wieczorami zaś towarzyszy mi ciepłe, żółte światło lamp stojących na barze. Wprawia mnie w dobry nastrój.

Ostatnią czynnością, do której potrzebuję światła jest czytanie książek. Tutaj oczywiście znów wkracza oświetlenie punktowe (wystarczy o wiele słabsza żarówka, by oświetlić jedynie książkę). Dodatkowo, w czasie zimy staram się czytać więcej z ekranu czytnika niż z papierowej książki. To także oszczędność światła.

Z powyższych powodów, polecam życie w mroku. No, półmroku. No dobrze - przesadzam z tym mrokiem, ale tak jest bardziej dramatycznie. Nastrojowe oświetlenie jest o wiele przytulniejsze i to jest główny powód, dla którego go używam. A że zużywa mniej prądu, to tylko na plus.

piątek, 22 listopada 2024

Jak zarabiam w czasie wolnym

Pisze sporo o zarabianiu w domu, w czasie wolnym, ale jak dotąd nie podzieliłem się chyba tym, co sam tworzę, korzystając z własnych porad. Dzisiaj jednak postanowiłem to zmienić. Oto moje dzieła, opublikowane przez moje wirtualne wydawnictwo na portalu DriveThruRPG! Są to przydatne (głównie) książki, przeznaczone do RPG (tego papierowego, stołowego). Są tam scenariusze, plany i dodatki, a także samodzielne gry RPG do krótkiej zabawy - wystarczy Mistrz Gry, dowolna liczba Graczy (nawet jeden) i proste zasady "one page RPG" (polecam "Świnie w Samolocie", opublikowane w formacie "zapłać ile chcesz"), by spróbować tego rodzaju gry.

Uwielbiam RPG i bardzo lubię tworzyć coś dla społeczności, a przy okazji mieć szansę dorobienia na swoich publikacjach. Często, kiedy mam wolny czas siadam i piszę, realizując swoje pomysły. W ten sposób "wyżywam się" artystycznie, realizuję i robię coś towarzyszącego hobby, w które jestem zaangażowany od trzech dekad. To mój sposób.

Więc jeśli interesujesz się RPG - wejdź w pierwszy link i znajdź coś dla siebie. Jeśli zaczynasz przygodę z RPG i szukasz tanich, kreatywnych rozwiązań, sprawdź moje gry "one page RPG". A jeżeli po prostu podoba Ci się to, co piszę, rozważ kupno któregoś z moich PDFów, dostępnych pod linkami. Zachęcam do dodawania komentarzy i dzielenia się swoimi pomysłami na zarabianie w czasie wolnym.

piątek, 15 listopada 2024

Na podstawie mycia włosów 3 lajfhaki

Wszystko może być pretekstem do tego, by zmienić sposób myślenia. Mnie do głowy wpadł temat mycia włosów (bowiem najlepiej myśli się pod prysznicem). Łatwo zorientujecie się, że poniższe porady nie dotyczą jedynie mycia włosów (może poza trzecią), ale odnoszą się do całej gamy zachowań i produktów, ale myślę, że połączenie ich tematyczne pomoże lepiej zapamiętać to, co jest myślą przewodnią dzisiejszego posta. Oto trzy lajfhaki, które warto zastosować (część z nich w celu oszczędzania), na przykładzie mycia włosów.

1. Używaj męskiego szamponu. Nawet, jeśli jesteś kobietą, znajdź męski szampon o zapachu, który Ci odpowiada i używaj go. Badania konsumenckie wykazały, że przeciętny mężczyzna nie kupi "lepszego" szamponu, jeśli będzie on dużo droższy oraz nie dopłaci dodatkowo za odżywkę, płyn do ciała czy inne dodatki, skoro wszystko to zawiera się w szamponie. Marketingowcy wiedzą o tym, dlatego męskie szampony są tańsze i mają wszystko to, czego potrzeba do tego, by włosy były czyste i zdrowe - w jednej butelce.

2. Używaj mniej szamponu. Pisałem o tym już kilka razy, ale nadal wiem, że powielacie ten błąd - stosujecie zbyt dużo szamponu. Owszem - umyjecie włosy tak samo dobrze, ale częściej będziecie kupować ten kosmetyk. Jeśli chcecie oszczędzić, weźcie naprawdę minimalną ilość szamponu (a nie tyle ile pokazuje reklama, która ma za zadanie skłonić nas do szybszego zużywania kosmetyków - bo tyczy się to nie tylko szamponu, ale na przykład pasty do zębów także). Myjąc głowę zauważycie, że słabo się pieni - nie szkodzi. Spłuczcie i weźcie ponownie tę minimalną ilość szamponu. Podczas tego drugiego mycia szampon pieni się obficie, gdyż pierwsza porcja zmyła te "grube" zanieczyszczenia z powierzchni włosów (kurz i brud). Druga porcja pozwoli dokładnie umyć skórę głowy. Dwie minimalne porcje to nadal mniej niż jedna tak duża, by pieniła się za pierwszym razem.

3. Daj włosom wyschnąć. Naturalne schnięcie włosów jest dla nich najzdrowsze. Suszarka przesusza włosy do tego stopnia, że konieczne jest stosowanie odżywek i balsamów nawilżających. Owijanie włosów ręcznikiem w tak zwany "turban" prowadzi do zaparzania wilgotnej skóry głowy, co stanowi idealne środowisko dla drobnoustrojów, co z kolei sprawia, że włosy szybciej wydają się brudne. Najlepszym rozwiązaniem jest więc mycie głowy wtedy, kiedy włosy mogą wyschnąć w temperaturze pokojowej.

sobota, 9 listopada 2024

Przedświąteczne podwyżki

Ceny w sklepach mają teraz taką funkcję, że w przypadku obniżki, sprzedawca zobowiązany jest umieścić informację o "najniższej cenie z ostatnich 30 dni". W związku z tym, obecnie jesteśmy w okresie, kiedy sklepy podnoszą ceny, żeby przed samymi świętami obniżyć je i zgodnie z prawdą napisać, że przez 30 dni przed obniżką, cena była o wiele wyższa.

Sklepy zarabiają przed świętami. Wtedy też organizowane są przedświąteczne przeceny, którymi kusi każda większa sieć. Rzecz w tym, że aby była obniżka, najpierw musi być drogo - aby różnica pomiędzy ceną obecną a najniższą ceną z ostatnich 30 dni była jak największa a promocja jak najbardziej kusząca. Ale żebyśmy czuli jak wiele sklep opuścił, byśmy widzieli jak wielka jest ta różnica, najpierw cena musi być odpowiednio wysoka - nie ryzykuję wiele stwierdzeniem, że zawyżona. I właśnie jesteśmy w tym "okresie zawyżania cen".

Tak, jak zwykle radziłem zakup prezentów świątecznych wcześniej, by uniknąć podwyżek, tak teraz uznaję, że jest już chyba za późno. Paradoksalnie, teraz najlepszym okresem na większe zakupy będzie czas po świętach, kiedy sklepy będą pozbywały się asortymentu po sezonie i nikomu nie będzie już zależało na tym, by windować cenę po to, by ją później obniżać. Jeżeli planujecie więc większy zakup spośród asortymentu, który dobrze sprzedaje się w święta, warto chyba zaczekać do stycznia.

Od tej zasady jest wyjątek - jeżeli śledzicie ceny od jakiegoś czasu, to posiadacie miarodajne dane co do ich kształtowania się i jesteście w stanie wykonać własne analizy, ocenić czy cena w czasie trwania świątecznej promocji faktycznie jest promocyjna.

piątek, 25 października 2024

Rzuć Wszystko!

Brzmi jak całkowity nihilizm, ale kiedy jesteś pod kreską, powinieneś poważnie zastanowić się nad rzuceniem wszystkiego, co kosztuje. Co ciekawe, w większości przypadków poza oszczędnością, dodatkowo zyskasz na zdrowiu (a więc oszczędzisz także na lekach i lekarzach). Co ciekawe, nie dla każdego jest oczywiste co takiego powinien rzucić. Mimo to, każdy ma przynajmniej kilka rzeczy, o których powinien pomyśleć. Dzisiejszy wpis ma za zadanie zmotywować mnie do tego, bym także pozbył się kilku przyzwyczajeń. Do dzieła zatem.

Alkohol i Papierosy


Zaczynamy od standardowej dziedziny - używki średniego kalibru (nie zamierzam tutaj pisać o tym, by zrezygnować z kokainy i nie dlatego, że nie warto się nad tym zastanowić). Picie alkoholu jest przyjemne - doskonale to rozumiem. Warto jednak zachować umiar i nie kupować alkoholu bez okazji, pamiętając, by nie tworzyć okazji. Dodatkowo - jeśli alkohol już jest w domu, to nie trzeba go wypijać w całości, ale można pozwolić sobie na jednego drinka od czasu do czasu. Niestety większość znanych mi osób uważa, że jeśli alkohol jest w domu, należy go natychmiast i w całości wypić, a kiedy go nie ma, trzeba dokupić, żeby nie zabrakło. Zatem dwie zasady dotyczące alkoholu:

1. Kiedy nie zapraszamy gości na imieniny, nie kupujemy butelki.
2. Jeśli w domu jest butelka (bo goście przynieśli w prezencie), możemy pozwolić sobie od czasu do czasu na jednego drinka.

Niestety z pisaniem o papierosach mam problem, ponieważ nigdy ich nie paliłem, a wszyscy palacze twierdzą, że rzucenie jest bardzo trudne. Słyszałem o wielu metodach, ale z oczywistych względów żadnej nie wypróbowałem. Wiem jedynie, że papierosy są bardzo drogie i ten nałóg sporo kosztuje, więc dla portfela oczywiście lepiej jest rzucić.

Słodycze i Napoje


Mogę śmiało powiedzieć, że bez słodyczy i słodkich napojów gazowanych można żyć. Nie ma zatem żadnego powodu, by je kupować, kiedy staramy się ekstremalnie ograniczyć wydatki. Uwierzcie mi, że to jest aż takie proste - nie kupujesz, więc nie jesz. Nie wydawaj pieniędzy, a zaoszczędzisz naprawdę znaczące kwoty. I w tym przypadku mówię od siebie, bo tak jak papierosów nigdy nie próbowałem, z napojami i słodyczami miałem poważny romans! A jednak zrezygnowałem z nich całkowicie.

Kawa, Drożdżówka, Śniadanko


Nie uważam, by picie kawy i herbaty wiązało się z jakimś straszliwym uzależnieniem. Znam pozytywne konsekwencje spożywania tych napojów. Tym niemniej, jeśli chcesz pić kawę, nie kupuj jej na mieście, a zaparz w domu, względnie w pracy, jeśli jest taka możliwość. Kawa czy herbata kupiona w kawiarni jest wielokrotnie droższa niż ta zrobiona w domu i powinna być zarezerwowana na szczególną okazję, a nie kupowana jako wygodna i szybka opcja po drodze do pracy.

Podobnie śniadania, kanapki i drożdżówki kupowane w biurze, czy nawet po drodze do pracy to sposób na marnotrawienie pieniędzy. Śniadanie do pracy zabierz z domu i zrób je samodzielnie. To daje olbrzymie oszczędności, a dodatkowo będziesz wiedzieć jakich składników używasz. Możesz także skorzystać z poradników na sieci, by zbilansować pożywienie i przy okazji zadbać o swoją dietę - czy to odchudzającą, niskocukrową, wysokobiałkową, bezglutenową czy jakąkolwiek inną.

Zakupy


Kompulsywne zakupy lub po prostu kupowanie rzeczy dlatego, że to lubimy, że są tanie, że jest wygodna dostawa i darmowy zwrot (z którego często później nie korzystamy) lub dlatego, że chiński portal wysłał nam informację o promocji to przyzwyczajenie, z którym trzeba walczyć. Wiem to bardzo dobrze, bo także lubię robić zakupy w Internecie i, powiedzmy sobie szczerze, nie zawsze kupuję rzeczy, których potrzebuję. 

Telefon, Telewizor, Portale Społecznościowe


Kiedyś telewizor nazywany był "złodziejem czasu". Dzisiaj jest nim smartfon, z dużym naciskiem na media społecznościowe. Ograniczenie tego nałogu nie tylko wyjdzie na zdrowie, ale ma także ważniejsze dla portfela konsekwencje. Otóż media społecznościowe promują pewien poziom życia, który nie jest prawdziwy, ale do którego podświadomie dążymy. Z jednej strony zazdrościmy znajomym, z drugiej także chcemy pokazać coś w sieci. Często dochodzi do tego, że kupujemy i robimy coś, na co wcale nie mamy ochoty - chcemy to tylko pokazać na portalu, wrzucić fotkę, zamieścić wpis. Zrezygnowanie z kreowania samego siebie to coś, na czym możemy sporo zaoszczędzić, a pozbycie się nawyku śledzenia wszystkiego przez cały czas to pierwszy, najważniejszy krok.

Dodatkowo - mniej telefonu i telewizora to mniej reklam, a mniej reklam to mniej kupowania przedmiotów, które wmawia się nam, że potrzebujemy.


Mógłbym na koniec wspomnieć jeszcze o hazardzie, ale każdy wie dlaczego jest niedobry dla kieszeni. Mógłbym napisać o tym, by nie kupować drogiego samochodu, ale mówimy tutaj o grupie, która jest pod kreską, a nie o tym, na co w zasadzie nie warto oszczędzać. Mógłbym pisać o drogim hobby, ale po pierwsze myślę, że to mieści się w ustępie o zakupach, a po drugie hobby akurat uważam za potrzebne. Rzecz w tym, by zrewidować swoje wydatki sumiennie i krytycznie, bez tłumaczenia się przed sobą, przyjrzeć się, czy faktycznie są konieczne. A jeżeli nie są, czym prędzej i bez sentymentów się ich pozbyć. Bez tłumaczenia "jeśli nie zamówię pizzy, będę głodny" - wyjdź, zrób drobne zakupy i ugotuj coś. Bez "jednak kawka w drodze do pracy niczego nie zmieni" - chodzi właśnie o to, że każda taka kawka coś zmienia. Trzeba podejmować kroki, nawet te drobne. 

Wydobycie się z szamba długów to proces! Jest przykry i długotrwały, ale trzeba próbować i nie pobłażać sobie, bo potknięcia i tak się zdarzą - nie można sobie jeszcze dodatkowo na nie pozwalać. A kiedy osiągniemy kolejny cel, zgódźmy się na jakąś nagrodę - przeznaczmy jakieś środki na drobną rzecz, która da nam energię do podejmowania dalszego trudu. Ale najpierw zaciśnijmy pasa, by na tę nagrodę zasłużyć!

piątek, 18 października 2024

Jak działa Procent Składany

Procent składany, czyli odsetki od odsetek to coś, co sprawia, że inwestycje mają więcej sensu niż się wydaje. W przypadku kont bankowych jest on naliczany automatycznie, ale w przypadku innych inwestycji powinniśmy sami zadbać, by był uwzględniony w naszych inwestycjach. Zanim jednak napiszę w jaki sposób to zrobić, opiszę czemu w ogóle warto się o to zatroszczyć.

Zapewniam, że warto!


Ile zarabia procent składany?


Ktoś mógłby pomyśleć, że odsetki od odsetek to nieskończenie mała kwota i pozornie, w krótkiej perspektywie czasu ma rację. Jednak warto myśleć perspektywicznie - nawet niewielka kwota, która pracuje przez dłuższy czas potrafi wypracować znaczący zysk. Dokładnie tak jest w przypadku procentu składanego - "składa" się go przez wiele miesięcy, aż w końcu te wszystkie kwoty, "złożone" do kupy stanowią znaczącą sumę.

Przykładowo - inwestując 1000 PLN miesięcznie na 6% rocznie (przy rozliczeniu miesięcznym - odsetki naliczane co miesiąc - będzie to 0,5% miesięcznie) po roku mamy 12 000 z wpłat, 390 PLN z comiesięcznych odsetek oraz 7,24 PLN z odsetek wyłącznie od odsetek, liczone w ten sposób:

1 miesiąc: 1 000 wpłaty + 5 odsetek + 0 odsetek od odsetek
2 miesiąc: 2 000 wpłaty + 5+10-15 odsetek + 0,025 odsetek od 5 z zeszłego miesiąca
3 miesiąc: 3 000 wpłaty + 15+15 odsetek + 0,075 odsetek od 15,03 z zeszłego miesiąca (razem 0,10)
4 miesiąc: 4 000 wpłaty + 30+20 odsetek + 0,15 odsetek od 30,10 z zeszłego miesiąca (razem 0,25)
i tak dalej

Po roku odsetki nie są może znaczącą kwotą, jednak jeśli będziemy reinwestować je za każdym razem, miesiąc po miesiącu, po 10 latach bilans ten wyglądać będzie następująco:

120 miesiąc: 120 000 wpłaty + 36 300 łącznie odsetek od kwoty oraz 8 398,74 łącznie odsetek od odsetek. Te małe kwoty pracując miesiąc po miesiącu dały nam konkretną sumę, która w dodatku nadal pracuje na nas co miesiąc. 

Warto dodać, że jeśli inwestujemy aktywnie, to spodziewamy się stopy zwrotu powyżej 6% rocznie, a zatem i odsetki od odsetek będą większe. Przy 10% rocznie (0,833% miesięcznie) będzie to nie 8 398,74 PLN a 26 028,23 PLN. Gdyby nie procent składany, liczylibyśmy odsetki od 120 000 kapitału (po 10 latach wpłat) i wynosiłyby one około 1000 PLN miesięcznie (1/12 z 10% od 120 tysięcy), ale dzięki procentowi składanemu, miesięczna kwota odsetek wynosiłaby nieco ponad 1700 PLN. Różnica jest znacząca, przyznajcie sami. I ciągle by rosła!

Reinwestowanie


Jak pisałem w pierwszej części, jeśli mamy konto oszczędnościowe, to odsetki trafiają na to właśnie konto, zatem nasz procent składany "składa się sam" i nic nie musimy robić. Jeżeli jednak inwestujemy w inny sposób, choćby w akcje dywidendowe, zyski dostajemy w formie wypłat na jakieś osobne konto. W celu ponownego wrzuceniu ich do obiegu, powinniśmy doliczać do comiesięcznej kwoty wpłaty to, co stanowiło w tym miesiącu zysk z inwestycji. W ten sposób sami reinwestujemy zyski, a na tym polega szybszy wzrost portfela - zyski od zysków stanowią dodatkowe środki, które powiększają kapitał inwestycyjny, z którego czerpiemy zyski, które znów powiększają kapitał...

piątek, 4 października 2024

Inwestowanie małych kwot

Zaczynając przygodę z inwestowaniem w młodym wieku nie mamy dwóch rzeczy: doświadczenia i funduszy. Zdobycie ich szybko wydaje się niemożliwe. Jest jednak metoda inwestowania, która pozwala zainwestować małe kwoty w zdobycie doświadczenia i właśnie tę metodę gorąco polecam wszystkim, którzy chcą zacząć budować swój kapitał.

Od razu zaznaczę, że jestem zwolennikiem planowania i zawsze staram się dać sobie czas na przemyślenie sytuacji zanim podejmę decyzję. Poniższe wskazówki promują właśnie takie podejście.

Różnorodność - znajdź swój styl


Droga do skutecznego zarabiania na inwestycji dla każdego wygląda inaczej, co jest bardzo pozytywne, gdyż nie jest możliwe, by dosłownie każdy inwestował w ten sam sposób i wszyscy się bogacili. Znalezienie swojej metody to klucz do sukcesu. Warto jednak podpatrzeć jak to wygląda u innych, nie zawsze po to, by naśladować ich metodę, ale po to, by ją poznać, ocenić i wyciągnąć wnioski na cudzych błędach, nie inwestując w przedsięwzięcie więcej pieniędzy i czasu niż trzeba.

100 PLN i mniej


Dlatego właśnie, jeśli na inwestycję masz 100 PLN, albo i mniej, polecam zaopatrzyć się w odpowiednią literaturę i zacząć zgłębiać temat od podszewki, ale poznając teorię. I tutaj od razu piszę, że nie chcę polecać nikomu jednej, świetnej książki (jak czyni to bardzo wiele osób, które promują swój "jedyny słuszny styl"), ale polecam przeczytać kilka, poznać różnych autorów, różne podejścia i filozofie. Dodam, że bardzo dobrze jest czytać te pozycje w oryginale, a że większość jest angielskojęzyczna a młodość charakteryzuje się obecnie znajomością tego języka, polecam zakupy w tym miejscu. Przy okazji, jeśli skorzystasz podczas zakupów z mojego linka, otrzymam niewielką gratyfikację, a Ty nie zapłacisz nawet złotówki więcej.

Powinienem się wytłumaczyć z tego wpisu...


Tak - uważam, że inwestowanie w siebie to najlepszy sposób, by rozpocząć tę drogę, a literatura, a dokładniej zawarta w niej wiedza, jest nie do przecenienia i przełoży się na zyski. Jestem bibliofilem, uwielbiam książki i wiem, jaką siłę kryją w sobie. Oczywiście można pozyskiwać wiedzę na kursach, odczytach, spotkaniach, słuchając podcastów czy oglądając filmy instruktarzowe - cokolwiek działa. Dla mnie tym czymś są książki (choć nie wyłącznie), zatem właśnie tę metodę polecam.

piątek, 27 września 2024

Nie zawsze się udaje!

W oszczędzaniu najważniejsza jest konsekwencja - powtarzam to od zawsze. Bez konsekwencji do niczego nie dojdziemy, bo nawet jeśli przez jakiś czas uda nam się coś odłożyć, to prędzej czy później sięgniemy po te środki i je wydamy. Jedynie stałe, konsekwentne podążanie ku obranemu celowi da jakieś rezultaty.
Bardzo trudno jest jednak przezwyciężyć własne słabości, szczególnie na początku drogi, kiedy przed nami jeszcze wiele zakrętów, a przydarzają nam się same potknięcia. Nie zawsze da się zacisnąć zęby i realizować cel. Psychika wysiada, zapał znika, cel się oddala...

W takiej sytuacji musimy zastosować plan naprawczy, a raczej zrobić wszystko, co pomoże nam pozostać na szlaku i nie zawrócić z obranej ścieżki. Jednym ze sposobów jest zmiana, która pozwoli nam dotrzeć do celu, tylko nieco wolniej. Innym - wyznaczenie sobie innego, łatwiejszego celu. Wszystko po to, by nie rezygnować.

Dlatego właśnie, kiedy coś nie wychodzi, drugi miesiąc z rzędu nie udało nam się nic odłożyć, wypłata przeciekła przez palce i ponownie obkupiliśmy się w sieci zamiast oszczędzać, zamiast poddać się całkowicie i zaprzepaścić szansę, lepiej zmienić priorytety. Być może trzeba zmniejszyć kwotę odkładaną co miesiąc? Może pomogą nam drobne rzeczy, którymi będziemy się nagradzać za sukcesy? A może powinniśmy stworzyć niewielki budżet na "niepotrzebne" wydatki w sieci, z którego będziemy bezkarnie korzystać, jeżeli uda nam się odłożyć określoną kwotę?

Dotarcie do celu, który sobie pierwotnie wyznaczyliśmy nie jest tak ważne jak to, by wiedzieć, że się nie poddaliśmy. By mieć poczucie, że potrafimy oszczędzać. By wyciągnąć wnioski, nauczyć się czegoś. By wyrobić sobie nawyk. A to, że dotarcie do celu zajęło nieco więcej czasu (lepiej pojechać na wakacje w przyszłym roku niż poddać się i nie jeździć na wakacje wcale), lub jest to nieco inny cel (w tym roku pojedziemy na tydzień w Bieszczady, a dwutygodniową wycieczkę po Andach na razie odłożymy) to nie koniec świata. Raz się udało - uda się znowu! Teraz wiemy jak.

sobota, 21 września 2024

Pisz własne instrukcje

Żyjemy we wspaniałych czasach, kiedy wielu przydatnych rzeczy możemy nauczyć się z Internetu. Przykładem niech będzie ten serwis, w którym bez problemu sprawdzisz jak dokonać podstawowych napraw w swoim samochodzie. Baza sześćdziesięciu tysięcy filmowych porad obejmuje wszystkie popularne (w zasadzie wiele mniej popularnych także) marki samochodów. Już sam popularny YouTube obfituje w poradniki na każdą okazję, a korzystanie z nich jest bezpłatne. Warto więc korzystać, kiedy potrzebujesz coś naprawić, ugotować, stworzyć, etc.

Część tych porad jest jednak bardzo uniwersalna, a to znaczy, że przeznaczone są dla każdego, dzięki temu, że są w pewien sposób uśrednione. Słowem - działają, ale mogłyby działać lepiej w tym jednym konkretnym przypadku, którego akurat my potrzebujemy. Musimy więc go dopasować do naszych potrzeb.

Kiedyś chciałem się dowiedzieć jak wymienić filtr w lodówce. Oryginalna instrukcja nie była dobrze przygotowana, a film instruktażowy dotyczył innego egzemplarza lodówki. Skonsolidowałem więc film (inna lodówka) i instrukcję (właściwy model) i doszedłem do tego co i jak. Rzecz w tym, że kiedy minął okres ważności filtra i znów trzeba go było wymienić, nie pamiętałem już jak to się robi i cały proces musiałem zaczynać od początku. Ale za trzecim razem nie musiałem już szukać! I Ty także nie musisz, jeśli weźmiesz sobie do serca moją radę.

Kiedy znajdziemy właściwe rozwiązanie, które idealnie działa w naszym, konkretnym przypadku, warto je sobie zapisać. Można odnieść się do konkretnego filmu i zapisać różnicę, albo stworzyć instrukcję w punktach, rzecz w tym, by nie tworzyć jej od zera za każdym razem.

Wskazówką niech będą notatki kuchenne naszych babć. One nie spisywały przepisów "na wiarę", tylko wypróbowywały, zmieniały i udoskonalały. I dopiero te udoskonalone wersje trafiały do zeszytu. To dzięki niemu przetrwały do dziś i nadal smakują wyśmienicie. Gospodynie kuchenne wiedzą jak adaptować przepisy do swojego smaku. To samo powinniśmy robić z innymi poradami - od wymiany żarówki w samochodzie poprzez odmrażanie lodówki aż po sposób na piękne pakowanie prezentów i farbowanie ubrań. Jeśli tylko ulepszasz jakąś instrukcję - zapisz ją dla siebie, nagraj film albo zrób zdjęcia.

Ten wpis to sposób na kolejną "listę" przydatnych rzeczy, którą warto przygotować, a o robieniu list pisałem dwa tygodnie temu.

piątek, 13 września 2024

Po co to wszystko?

Całe to oszczędzanie, inwestowanie, pracowanie, awansowanie i gromadzenie pieniędzy - czemu to właściwie służy? Kiedy nadejdzie moment, żeby uznać, że mamy już dość? Że odłożyliśmy kwotę, która nam wystarcza? Co jest prawdziwym celem gromadzenia gotówki?

Aby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba przyjrzeć się tym najbogatszym, którzy powinni mieć dość, a jednak nieustannie pomnażają swoje bogactwa. Czyżby nigdy nie było dość? Nieprawda! Jest jedna rzecz, która ich wyróżnia i nie są to wille, jachty i prywatne odrzutowce. Jest to przedkładanie czasu ponad pieniądze. Mając dużo pieniędzy (które szczęścia nie dają) możemy mieć więcej czasu dla siebie (a to z kolei, w mojej opinii, daje bardzo dużo szczęścia). Zatem oszczędzać należy po to, by mieć jak najwięcej czasu!

Patrząc na to z innej strony - należy zapewnić sobie pewien zadowalający poziom życia, a do tego czas, by się tym poziomem cieszyć. Niepotrzebna jest willa, jeśli cały czas spędzamy w biurze i korzystamy z niej tylko przez dwa tygodnie w wakacje. Nie potrzebny jacht, jeżeli nie mamy czasu się nim nacieszyć. Odrzutowca też używamy tylko do pracy? Nie tędy droga.

Oszczędności powinny dać nam poczucie bezpieczeństwa i stabilności. Pewien spokój. Inwestycje w idealnym układzie powinny zapewnić nam możliwość niepracowania - niekoniecznie całkowitego, ale powinniśmy móc przedłużyć sobie wakacje, wziąć kilka dni wolnego, kiedy mamy na to ochotę, korzystać z życia. To jest prawdziwa ich wartość. Większy telewizor nie zapewni nam szczęścia.

Chociaż, może z drugiej strony zapewni. Co ja tam wiem? Przecież każdy oszczędza tak, jak chce, wydaje na to, na co chce wydawać i każdy ma inne potrzeby. Znam osoby, które mają wille i jeżdżą "pomieszkać" przez dwa tygodnie w roku, a przez resztę czasu ciężko pracują, by związać koniec z końcem. Wiem też, że te osoby narzekają na ten stan rzeczy, ale nie zmieniają swojego podejścia. Nie wiem tylko czy to dlatego, że nie widzą innej drogi, czy też są szczęśliwe, że mają te dwa tygodnie i mogą ponarzekać przez pozostałe pięćdziesiąt.

piątek, 6 września 2024

Trzymaj się listy

W oszczędzaniu chodzi o organizację. Listy pomagają w organizowaniu się. Dlatego właśnie je tworzymy - żeby poukładać sobie zakupy, kalendarz, rzeczy do zrobienia i rzeczy, o których chcemy pamiętać. Najważniejsze jednak, by dysponując gotowym narzędziem, jakim taka lista jest, trzymać się jej! To pomaga zaoszczędzić na tak wielu poziomach.

Poniżej trzy główne grupy, w których spisanie listy pomaga oszczędzać, o ile umiemy trzymać się naszych zapisów i faktycznie z nich korzystać.


Lista zakupów


To oczywista rzecz - w domu sprawdzamy czego nam brakuje, a co mamy w lodówce lub szafkach, planujemy posiłki, przeglądamy gazetkę sklepu, w której opisano promocje (często w środku tygodnia są lepsze promocje na produkty spożywcze niż w weekendy), a następnie tworzymy listę. Problem w tym, że w sklepie dokładamy do koszyka "kilka" produktów spoza listy. Polecam kiedyś sprawdzić ile kosztują te dołożone rzeczy. Jeśli tworzymy listę w przeddzień, albo nawet przez kilka dni, to często zapominamy z jakiego powodu konkretny produkt nie znalazł się na liście. Dorzucamy go do koszyka z przyzwyczajenia po to tylko, by odkryć, że w domu mamy już trzy napoczęte butelki ketchupu! Zrób listę zakupów i trzymaj się jej. Oszczędzisz!

Transport


Aby nie wydawać pieniędzy na dojazd do pracy, można przesiąść się w komunikację miejską. Rzecz w tym, że warto wiedzieć w który autobus opłaca się wsiąść, jakie są alternatywne trasy i gdzie aktualnie trwają roboty drogowe. To oczywiście sprawdzimy dzięki aplikacji. Jednak kiedy wybieramy się w trasę z przesiadkami, warto przeanalizować drogę, zaplanować (szczególnie, jeżeli jedziemy z miejsca innego niż zwykle) i zwyczajnie spisać połączenia na kartce papieru, żeby nie rzeźbić po drodze - to często kończy się spóźnieniem. Taki plan jest dodatkowo przydatny dlatego, że jeśli stanie się coś niezaplanowanego, dużo wcześniej zorientujemy się, że nie zdążymy na przesiadkę, a zatem spóźnimy się i będziemy mogli o tym fakcie poinformować przełożonego, klienta lub kontrahenta zanim to się stanie, a nie dopiero po fakcie.

Rozrywki


Jeżeli lubisz wydarzenia kulturalne, sportowe i rekreacyjne i wydajesz na tego typu rozrywki pieniądze, być może warto przejrzeć okoliczne kluby, domy kultury, biblioteki czy choćby urząd dzielnicy i sprawdzić jakie darmowe wydarzenia odbywają się w okolicy. W moim sąsiedztwie jest tego naprawdę sporo - od sezonowych teatrzyków kukiełkowych poprzez odczyty, konwenty, wystawy aż po wyprzedaże garażowe czy potańcówki dla seniorów. W tym roku przez całe wakacje odbywały się darmowe treningi piłkarskie dla dzieci. Wystarczy interesujące pozycje wpisać do kalendarza oddzielnym kolorem i wybrać się na kilka darmowych wydarzeń. To spora ulga dla portfela i ciekawy sposób na spędzenie wolnego czasu.

A skoro już padł temat kalendarza, to polecam taki niewielki, książkowy, który można trzymać na biurku i nosić ze sobą wszędzie, by nic nam nie umknęło. Spotkania, rzeczy do zrobienia, rachunki do zapłacenia czy choćby, jak u mnie, pomysły na posty do napisania. Wiele rzeczy, o których zwykle trzeba było pamiętać, teraz wystarczy zapisać w jednym miejscu i zapomnieć. Z wolną głową żyje się łatwiej, a z kalendarzem w sposób lepiej zorganizowany. Polecam!

piątek, 30 sierpnia 2024

Potrzeby i chęci

Jeśli poznasz kwotę, która jest Ci niezbędna do życia na obecnym jego etapie, będziesz wiedzieć ile musisz zarabiać, ile możesz oszczędzać oraz czy potrzebujesz ograniczyć swoje podstawowe wydatki. Dlatego właśnie proponuję wykonanie tego testu i rozpisanie budżetu domowego w podziale na dwie podstawowe kategorie: To, czego POTRZEBUJESZ kontra to, czego CHCESZ. Od razu napiszę, że polecam podejść do zagadnienia z pewną surowością. Większość moich znajomych, którym zadałem to pytanie bardzo często umieszczała wiele rzeczy z drugiej kategorii pod etykietką "potrzeb" - zwróć więc uwagę, by tak nie było.

Potrzeby


Na dobrą sprawę w tej kategorii muszą się znaleźć rachunki - czynsz i media, wydatki na transport do pracy (paliwo lub bilety), koszty zobowiązań (większość ludzi ma jakiś kredyt czy też alimenty), oraz podstawowe produkty żywnościowe (których już prawie nikt nie kupuje), czyli zwykły chleb i mleko. Większość kupowanej przez nas żywności podpada bowiem pod kategorię "chcę" i warto zdać sobie z tego sprawę. Ustalona w ten sposób kwota to nasze minimum, na obecnym etapie życia absolutnie niezbędna. Jest to kwota, której obniżenie będzie ciężkie, chociaż nie niemożliwe.

Teraz warto sprawdzić naszą sytuację finansową względem powyższej kwoty. 
  • Jeżeli Potrzeby zajmują ponad 75% naszej wypłaty, to ewidentnie potrzebujemy lepiej płatnej pracy (lub mamy zbyt wysokie potrzeby, do czego za chwilę dojdziemy). Prawdopodobnie obecnie żyjemy ponad stan.
  • Jeśli potrzeby to 50-75%, to jest słabo i warto by było popracować nad zmianą tej sytuacji.
  • Jeżeli potrzeby to 25-50% to jest "średnio". Dosłownie - klasa średnia z dobrze zdefiniowanymi potrzebami.
  • Jeżeli potrzeby to 25% lub mniej, to możemy powiedzieć, że jesteśmy dobrze sytuowani, mamy rezerwę na przyjemności i możemy także czynić oszczędności, by zaspokajać swoje potrzeby, jeśli koniunktura się odmieni.

Oszczędzanie


Oszczędzanie należy zacząć oczywiście od grupy "chcę" - tutaj są rzeczy, co do których zadeklarowaliśmy, że w razie czego moglibyśmy się bez nich obejść. Szukając oszczędności kierujemy wzrok ku tej części naszych wydatków. Jednak jeśli należymy do grupy, której potrzeby to ponad 75% zarobków, albo obcięliśmy już pozycje z grupy "chcę" a nadal szukamy oszczędności, trzeba zabrać się za "potrzeby". Zadanie trudniejsze, ale nie niemożliwe.

Po pierwsze zabierzmy się za kredyty. Im szybciej je spłacimy, tym mniejsze odsetki będziemy płacili. Spróbujmy zatem przeznaczyć oszczędności na wcześniejszą spłatę kredytu, zaciśnijmy pasa na trochę, pożyczmy pieniądze od rodziny albo poszukajmy oferty pożyczki bankowej o korzystniejszym oprocentowaniu, a w przypadku kilku pożyczek rozważmy kredyt konsolidacyjny.

Po drugie sprawdźmy tańszą opcję transportu do pracy. Może damy radę chodzić na piechotę? Jeździć rowerem? Przesiąść się z samochodu w pociąg lub autobus? A może moglibyśmy zaoszczędzić kupując mniejsze, tańsze auto o mniejszym spalaniu i innych kosztach eksploatacji?

Po trzecie mieszkanie. To często trudna decyzja, ale może okazać się, że wynajęcie mniejszego lokum, albo zmiana lokalizacji na mniej atrakcyjną będzie się wiązać ze zmniejszeniem kosztów. To szczególnie istotne dla osób, których potrzeby przekraczają 3/4 zarobków - zmiana miejsca zamieszkania może się okazać konieczna. 

W mojej opinii obniżenie kosztów grupy "potrzeb" jest bardzo dobrym sposobem na ograniczenie wydatków, gdyż jest długoterminowe oraz głęboko zakorzenione w naszym umyśle jako "kwota, którą muszę wydać". Jeśli więc kwota ta będzie mniejsza, zmniejszy się też poziom stresu. Dosłownie odczujemy większą wolność finansową.

piątek, 23 sierpnia 2024

Oszczędzaj czas podczas gotowania

Nie lubię marnować czasu. Czasem przekłada się on na pieniądze (ta sama czynność wykonana szybciej to większy zarobek na godzinę), a bywa, że zwyczajnie szybsze skończenie zadania oznacza więcej czasu na relaks. Niezależnie od skutku, jeśli można zrobić coś szybciej, z tym samym efektem, to warto. Nie ma chyba ludzi, którzy lubią marnować minuty, utrudniać sobie zadania i sprawić, że spędzą nad jakąś czynnością więcej czasu niż mogliby, gdyby pracowali wydajniej. Nawet jeżeli dana czynność jest przyjemna, to lepiej chyba zrobić więcej przez tę samą godzinę, prawda? Gotowanie nie jest tutaj wyjątkiem - sprawne poruszanie się w kuchni, wydajność i brak okresów bezczynności czy czekania na to, czy tamto sprawi, że cały proces będzie przyjemniejszy i szybszy.

Oto moje 3 porady, które pomogą przyspieszyć i uprzyjemnić czas spędzony na przygotowaniu posiłku:

1. Naostrz noże. Ta prosta czynność (ostrzenie na kamieniu w moim przypadku daje najlepsze efekty i trwa około minuty-dwóch na nóż) sprawi, że siekanie warzyw i krojenie mięsa stanie się naprawdę szybkie i przyjemne. Odkąd ostrzę nóż przed każdym większym gotowaniem, nawet nie zauważam krojenia cebuli, papryki, marchewki, piersi z indyka czy nawet wołowiny.

2. Używaj pokrywek. Przykrywając garnki oszczędzamy nie tylko czas, ale i energię. Ciepło z garnka nie ucieka (fizyka mówi nam, że ciepło naturalnie podąża ku górze), ale gromadzi się w przykrytym naczyniu i grzeje, szybciej gotując, prażąc i dusząc potrawę. Energia jest więc wykorzystywana w większym stopniu, a cały proces trwa krócej.

3. Zanim zaczniesz, zagotuj wodę. Do większości potraw potrzebować będziemy wody. Czy dodamy jej odrobinę do samej potrawy, czy też potrzebować będziemy do ugotowania bulionu, makaronu, ryżu, kaszy, fasoli, etc., przyda się nam wrzątek. Aby nie przerywać wszystkiego, czekając aż się zagotuje, najlepiej zagotować ją wcześniej. Świetnie sprawdzi się tutaj czajnik elektryczny, z którego wodę przelejemy już do garnka, ale jeżeli potrzebować będziemy większą ilość, od razu postawmy garnek z wodą na palniku. W najgorszym razie zaparzymy sobie herbatę.

Jeżeli ktoś chciałby dodać do listy swój sposób na usprawnienie gotowania, zachęcam do zrobienia tego w komentarzu.

piątek, 16 sierpnia 2024

Pożycz od siebie

W zeszłym tygodniu pisałem o oszczędzaniu na kilka rzeczy jednocześnie. Dodam, że kiedy oszczędzamy w ten sposób, powinniśmy starać się nie przekładać pieniędzy z jednego woreczka do drugiego (choć może to być kuszące - kupić coś już teraz, a następnie odkładać więcej, żeby nadrobić). Jeśli to zrobimy, to oszukujemy samych siebie - wyznaczając sobie cele liczymy się z kosztem takiego postanowienia.
Jest jednak wyjątek. Jeżeli przytrafi nam się niespodziewany wydatek (a czasem nadzwyczajna okazja), może się okazać, że "na gwałt" potrzebujemy pieniędzy. W takim wypadku powinniśmy udzielić sobie sami pożyczki, wykorzystując pulę zaoszczędzonej gotówki.

Tu ważne wtrącenie - bardzo często ludzie, którzy odkładają pieniądze na przykład na studia dzieci, ich wesele czy inny fundusz związany z dziećmi, za wszelką cenę nie chcą naruszać tej puli. Dlatego kiedy zdarzy im się niespodziewany wydatek, biorą jakiś niewielki kredyt z banku, zamiast uszczknąć coś z posiadanych pieniędzy. Rzecz w tym, że kredyt i tak trzeba będzie oddać, a w dodatku doliczyć odsetki - "strata" będzie więc większa.

Dużo lepszym rozwiązaniem jest pożyczyć od siebie. Ustalić samemu ze sobą termin zwrotu, doliczyć sobie odsetki i taką kwotę systematycznie zwracać do funduszu. W ten sposób "straty" są takie same, ale każda złotówka zarabia, a fundusz wzbogaca się o dodatkowe odsetki! Oczywiście działa to w przypadku każdego celu oszczędnościowego, nie tylko tych związanych z dziećmi (poruszyłem tę tematykę, bo zauważyłem, że wiele osób w takiej sytuacji ma największe opory).

Przykład:
Odkładamy na wesele dziecka po 500 PLN miesięcznie i dotychczas odłożyliśmy 15 000 PLN. Wesele jednak nie jest na razie planowane (może za 2 lata). Potrzebujemy 10 000 na jakiś ważny cel. Ustalamy, że będziemy oddawać po 500 PLN miesięcznie (zwrócimy je w 20 miesięcy) i oddamy dodatkowo 1 000 PLN jako odsetki (dodatkowe 2 miesiące po 500 PLN). Zatem przez następne 22 miesiące będziemy do tego funduszu dokładać po 1000 PLN (500 dokładamy co miesiąc plus 500 zwrotu długu). Innym rozwiązaniem byłoby 1050 PLN przez 20 miesięcy (jeśli odsetki rozłożylibyśmy równo na wszystkie wpłaty). W ten sposób pieniądze "leżące" przez dwa lata, zarobiły dodatkowo 1000 PLN (który i tak musielibyśmy spłacić, gdybyśmy wzięli pożyczkę z banku).

piątek, 9 sierpnia 2024

Kilka celów za jednym zamachem

Zastanawiałem się nad tym już kiedyś, ale postanowiłem sprawę przemyśleć raz jeszcze i tym razem doszedłem do innych wniosków. Mowa o oszczędzaniu równoległym - na kilka celów jednocześnie. Polega to na stworzeniu osobnego funduszu wakacyjnego, osobnego na nowy samochód, osobnego na nadchodzące wesele i tak dalej, zamiast skupiania się na jednej rzeczy na raz i odkładaniu pieniędzy na ten jeden, konkretny cel, a dopiero po jego zrealizowaniu skupianie się na kolejnym. Poprzednio wydało mi się to bez sensu - lepiej zgromadzić kwotę na jedną rzecz, kupić ją i zacząć zbierać na kolejną, prawda?

Otóż niekoniecznie... Sęk w tym, że:
  1. Niektóre cele mają termin, którego mamy się trzymać i nie ma konieczności zgromadzić środków na dany cel zbyt wcześnie (sprawdza się, kiedy ustalimy termin, podzielimy wpłaty i dokładamy na dany cel kwotę, która pozwoli go zrealizować). Takim typowym celem terminowym będą wakacje czy wesele.
  2. Zdarza się, że gdy do odkładania pieniędzy dorzuca się kilka osób, nie każdy ma ochotę wspierać każdy z tych funduszy. Może się zdarzyć, że na wakacje odkłada tylko jeden z partnerów, na samochód tylko drugi z nich, natomiast jednocześnie razem składają się na fundusz "domowy", by szybciej spłacić hipotekę.
  3. Czasem prezent od rodziny może dotyczyć konkretnego celu - dobrze więc mieć otwarte fundusze z różnymi intencjami. Na przykład rodzice w rocznicę ślubu dają parze kopertę z pieniędzmi, by wspomóc ich wymarzone wakacje. Byłoby nie w porządku przeznaczać je na samochód, lub przekładać pieniądze uzbierane na samochód do nowopowstałego funduszu wakacyjnego.

"Osobiście kiedy oszczędzam na jakiś cel, to gromadzę pieniądze w jednej puli" - tak właśnie myślałem. Ale to nie prawda! Osobno odkładam pieniądze z myślą o inwestycjach, osobno mam pulę "na czarną godzinę", taką poduszkę finansową, a osobno mam "pulę na jakiś cel", z tym, że przeważnie jest to cel nie dość dokładnie zidentyfikowany. Najczęściej oszczędzanie kończy się rozmową typu "czy mamy dość pieniędzy, by pozwolić sobie na...", zatem nie jestem idealnym przykładem oszczędzania na kilka rzeczy jednocześnie, ale tak jak napisałem na początku - do niedawna nie wierzyłem w ten system i prezentuję wynik swoich przemyśleń z ostatnich paru miesięcy. Zamierzam jednak sprawdzić tę metodę, bo wydaje mi się, że działa. 

Już cieszę się na myśl, że uda mi się zrealizować kilka celów jednocześnie, nawet jeśli potrwa to nieco dłużej. Wydaje mi się jednocześnie, że i tak nastąpi to szybciej, niż gdybym oszczędzał na każdą z rzeczy po kolei. Życzcie mi szczęścia!

piątek, 2 sierpnia 2024

Wakacje nad morzem

Jakiś czas nie pisałem, a to z powodu wakacji. Nie jeżdżę na nie co roku, wiec sprawa to dla mnie wyjątkowa. Przy okazji okazało się, że udało nam się pojechać w to samo miejsce, co 6 lat temu, dlatego mogę podzielić się spostrzeżeniami co do tego co się zmieniło. W kwestiach finansowych oczywiście.

Od razu zdradzę, że kilka kwestii mnie bardzo zaskoczyło. Zdradzę także, że nie będę publikował "paragonów grozy", bo takowych zwyczajnie nie posiadam. Podam za to kilka cen i kilka odniesień cenowych, gdyż byłem w jednym miejscu, a ceny na długości wybrzeża prawdopodobnie się różnią.

Zakwaterowanie


Apartament dwupokojowy (30m2) podrożał przez te 6 lat, ale wcale nie drastycznie. Poprzednio był to koszt 300 PLN za dobę, obecnie 350 PLN (komfort odrobinę większy). W moim odczuciu nie jest to wielka podwyżka, a zależało nam na wygodzie (klimatyzacja, pralka, żelazko). W cenę wchodziło także miejsce postojowe.

Rezerwowaliśmy na kilka dni przed przybyciem - miejsc było sporo, zatem nie jest prawdą, że rezerwowanie wakacji należy rozpocząć już w styczniu (jak słyszałem).

Jedzenie


Tutaj spotkałem się z najbardziej negatywnymi scenariuszami, jakoby jedzenie nad morzem było horrendalnie drogie. Czy było? Cóż - nie było. W odniesieniu do Warszawskich cen nie było szokująco drogie, a porcje były naprawdę duże. Zaskoczeniem dla mnie było to, że posiłek oparty na rybie był mniej więcej dwa razy droższy niż obiad podobnej wielkości, ale ze schabowym lub piersią z kurczaka. W dodatku zupełnie nie widać tego było w menu - cena ryby podawana była za 100 gram (i oscylowała wokół 20 PLN), natomiast porcja zawierała także frytki i surówki, które były dodatkowo płatne - to tutaj ukrywały się dodatkowe koszty. Napoje raczej drogie, co także podnosiło końcową cenę zamówienia.

Lody w cenie 7-8 PLN za gałkę lub 13-15 PLN za loda z automatu.

Ceny w sklepach "normalne", z tym, że zdarzają się produkty, których cena podniesiona jest o dodatkowe 50% (ja trafiłem na dział z jogurtami o takich właśnie wyższych cenach).

Plaża


Ok, plaża była darmowa, ale oddalona o 1,5 km od miasteczka. Lubię spacery, więc przejście przez zalesione wydmy (szlakiem lub drogą) nie było problemem. Jednak gdyby ktoś chciał dojechać, to cena za bilet na przejazd tego odcinka to 6 PLN za osobę (lub 7 PLN, jeśli zamówimy transport z/do ośrodka).

Można oczywiście dojechać własnym autem, jednak jeżeli chcemy zaparkować tuż obok wejścia na plażę, musimy się liczyć z kosztem 10 PLN za godzinę pozostawienia samochodu na placu.

Podsumowanie


Uważam, że jak na miejscówkę wakacyjną, ceny nie były przerażające i można było być gotowym na właśnie takie wydatki. Można oczywiście kłócić się, że wakacje za granicą wyszły by taniej i jest to prawda, ale czy wakacje za granicą są lepsze od wakacji nad polskim morzem? Ja jakoś wolę to drugie - bez pseudo luksusowego all inclusive z przesłodzonymi darmowymi drinkami z automatu i smażonym jedzeniem, które smakuje jednakowo niezależnie od tego, co się nałoży na talerz (takie mam doświadczenia).

piątek, 19 lipca 2024

Letnie Promocje Piwne

Jak co lato obserwuję wysyp promocji piwnych, obiecujących darmowe piwko, lodówki, kasę na wyjazd czy przyczepę kempingową. Rzecz w tym, że olbrzymia ilość tych promocji nie ma racji bytu. Dzisiaj omówię te promocje, chociaż nie będę wytykał palcami konkretnych firm. Na co warto zwrócić uwagę, czym warto się zainteresować, a co można śmiało pominąć.

Po pierwsze, kupując piwo szukam orzeźwienia, dobrego smaku, popitki na grillu itp. Nie skupiam się na dodatkowych rzeczach, które mogę znaleźć pod kapslem - jest to bonus, a w żadnym razie nie priorytet. Dlatego wybieram piwko, które mi smakuje, a nie takie, które oferuje najwięcej nagród do wygrania.

Po drugie, wolę nagrodę, która jest określona od razu pod kapslem. Owszem - najczęściej jest to piwo, dwa piwo czy czteropak, a nie kasa czy przyczepa, ale za to otwierając piwo wiem od razu, czy wygrałem, czy nie. 

Po trzecie, kapsle, które mają kody, które trzeba najpierw wprowadzić do komputera traktuję raczej pobłażliwie, ale w końcu nadchodzi dzień, kiedy woreczek kapsli (uzbieranych w celach kolekcjonersko-zabawowych) mogę przejrzeć i dla hecy wprowadzić kody do komputera, a wtedy napotykam na szereg problemów:

  • Wprowadzenie jednego kodu wiąże się z koniecznością podania każdorazowo pełnych danych i zaakceptowania zgód - jakby nie można było przygotować iluś tam miejsc, lub zapewnić skrypt zapamiętujące te dane.
  • Można wprowadzić tylko ograniczoną ilość kapsli jednego dnia, a kiedy mam już skopiowane do schowka dane, wolałbym odbębnić wszystko za jednym zamachem.
  • Konieczność podania i adresu e-mailowego oraz numeru telefonu. Dodatkowy minus, jeśli w adresie e-mail nie można użyć znaku "+" (użyteczna funkcja Gmaila, pozwalająca na filtrowanie i sprawdzenie kto udostępnił mój adres reklamodawcom).
  • Na domiar złego, warto sprawdzić regulamin, bo bardzo wiele loterii, w razie wygranej poza przedstawieniem wygranego kapsla wymaga także przedstawienia dowodu zakupu (paragonu). Niektóre wymagają nawet wprowadzenia daty paragonu już w formularzu zgłoszenia kodu. Do końca trwania promocji musimy zatem przechowywać nie tylko kapselki, ale także paragony, a to już w mojej opinii jest grube przegięcie.
A jeżeli już się przecie i wprowadzicie te kody, będziecie przechowywać te kapsle do czasu zakończenia promocji, to na wierzchu pudełka, w którym je trzymacie zapiszcie datę zakończenia tej promocji, żeby wiedzieć kiedy wyrzucić te kapsle do śmieci, jeśli akurat nie uda się wygrać (bo organizatorzy mogą o tym nie poinformować).

Osobiście uważam, że letnie promocje piwne są fajne, ale realnie skupiałbym się na drobnych nagrodach, dostępnych od razu pod kapslem zamiast zabawy z wprowadzaniem kodów, podawaniem wszystkich danych i czekaniem na losowania - to naprawdę można sobie odpuścić. Udanego piwkowania w Wakacje!

sobota, 13 lipca 2024

Cel oszczędzania

Tych, którzy nigdy nie oszczędzali lub próbowali i mają z tym problemy, ucieszy zapewne fakt, że jest przynajmniej kilka sposobów na ułatwienie sobie całego procesu. Jednym z najprostszych jest określenie celu oszczędzania. Dążenie do konkretu będzie o wiele łatwiejsze niż zwykłe gromadzenie funduszy. 

Jednak nauka oszczędzania na konkretną rzecz może się przydać także osobom, które potrafią odkładać pieniądze, gdyż w tym sposobie kryje się dodatkowa korzyść. A być może nawet kilka.


Jak oszczędzać mając określony cel


Kiedy mamy już określony cel, wiemy także ile musimy na niego odłożyć. Ta wiedza przyda nam się w dwóch przypadkach:
- jeśli mamy określony termin, to wiemy ile musimy odłożyć z każdej wypłaty, by zdążyć na czas (przydatne w przypadku odkładania na wakacje),
- jeśli mamy określoną kwotę, jaką każdego miesiąca możemy odłożyć, to możemy przewidzieć kiedy uzbieramy wystarczająco, by dokonać zakupu.

O wiele ważniejszą kwestią jest zmiana ceny produktu, który chcemy kupić. Kiedy mamy cel oszczędzania, powinniśmy tę cenę monitorować i sprawdzać, czy rośnie (najczęściej - wtedy możemy weryfikować nasz plan odkładając więcej), czy też maleje (w ten sposób zauważymy rzeczywiste promocje). 

Rzeczywista promocja


Mając konkretny cel powinniśmy być specjalistami od tego jednego produktu. Powinniśmy wiedzieć kiedy pojawi się prawdziwa okazja zakupu (w przeciwieństwie do okazji sfingowanych, kiedy sklep podnosi sztucznie cenę miesiąc wcześniej, by zaproponować nic nie dającą obniżkę na jakiś czarny piątek czy z podobnej okazji). Powinniśmy śledzić cenę u różnych sprzedawców, by sprawdzić jak zmienia się w czasie, a kiedy uzbieramy wymaganą kwotę, czasem warto zaczekać, aż cena spadnie, jeśli spodziewamy się takiego ruchu. W ten sposób zaoszczędzimy dodatkowo na zakupie - taka dodatkowa, niespodziewana oszczędność, którą osiągamy dzięki długofalowemu oszczędzaniu na konkretny cel.

piątek, 21 czerwca 2024

Marki Własne

Wiele sklepów posiada markę własną, która reprezentuje najtańsze produkty w danej kategorii (nabiał, mięso, makarony itd.). Rzecz w tym, że bardzo często omijamy te produkty - a to dlatego, że jesteśmy przyzwyczajeni do naszego ulubionego producenta, a to dlatego, że proste opakowanie i niska cena nie kojarzą nam się z jakościowym asortymentem, w końcu dlatego, że kiedyś spróbowaliśmy i nie przypadł nam do gustu ten, lub inny produkt oznaczony danym logo.

Od dawna przyglądam się tak zwanym markom własnym i muszę powiedzieć, że warto dać im drugą (trzecią i kolejną) szansę. I to przynajmniej z dwóch powodów:
  1. Producent "marki własnej" często się zmienia. To, że jakiś czas temu kupiliśmy ser, który nam nie smakował, nie oznacza, że obecnie, kilka miesięcy później, w takim samym opakowaniu znajduje się ser wyprodukowany przez tę sama mleczarnię. Warto więc sprawdzić - czasem jest to wyszczególnione na opakowaniu.
  2. To, że jeden asortyment oznakowany jako "marka X" robi dany producent, nie oznacza, że ten producent robi także inne produkty oznaczone tym samym logo. Często ser biały "marki X" produkuje kto inny niż ser wędzony czy dojrzewający, mleko albo jogurt.

Z moich doświadczeń wynika, że istnieją przynajmniej trzy powody, dla których warto kupić "markę własną sklepu":
  1. Cena. To oczywiste kryterium. Często potrzebujemy tańszego zamiennika. Czasem sytuacja zmusza nas do zaciśnięcia pasa. Gorszy smakowo produkt nie oznacza, że się otrujemy, a jeśli możemy zrobić zakupy za pół ceny, to warto się im przyjrzeć.
  2. Poza ceną (która nadal jest wyższa), produkty te to często te same produkty, które sprzedawane są obok, z logo znanej firmy i w dużo wyższej cenie. Ten sam producent, skład i wartości odżywcze, a co za tym idzie smak. Zawsze znajduję produkt, który od oryginału różni się jedynie opakowaniem! Z tym, że trzeba uważać na zmiany producenta (patrz punkt 1 poprzedniego zestawienia).
  3. Lepszy skład. Tańsze produkty mają często zdrowszy skład - mniej barwników, konserwantów i ulepszaczy. Co prawda wiąże się to z krótszym terminem przydatności, ale coś za coś. Zdarzają się także produkty o lepszej wartości odżywczej niż znane oryginały. 

Robiąc zakupy w sieciówce warto przyjrzeć się tym tańszym produktom (często uważanym za "podróbki"), przetestować samemu (za pół ceny) i znaleźć kilka, które warto kupować - przynajmniej do czasu, jak znów nie zmieni się producent. Wtedy całą zabawę zaczynamy od nowa. Warto także czytać etykiety (adres producenta można porównać z innymi produktami danej branży, podobnie jak skład i wartości).

piątek, 14 czerwca 2024

Oszczędzaj na jedzeniu

Czasem miewamy w życiu cięższe okresy i musimy zacisnąć pasa. W takich chwilach skupiamy się na tym co niezbędne, ograniczając wszystko inne. Nie ulega wątpliwości, że pierwszą potrzebą, którą powinniśmy wtedy zaspokoić jest zapewnienie sobie pożywienia. Głód nigdy nie jest dobrym doradcą, więc niezależnie od tego, czy chcemy gorszy okres przeczekać, czy też go zwalczyć, powinniśmy dbać o to, by nie głodować. Ale w jaki sposób jeść tanio, pokonując jednocześnie uczucie głodu? Jest na to sposób!

Powinniśmy skupić się na dwóch sposobach wywołania uczucia sytości. Z jednej strony zależy nam na "oszukaniu" głodu poprzez wypełnienie żołądka oraz większej ilości jedzenia konsumowanego (abyśmy czuli, że spędziliśmy sporo czasu żując), co osiągamy dzięki względnie danym produktom skrobiowym, bogatym w węglowodany i kalorie (makaron, ryż, kasza). Jeśli uda nam się spożywać brązowy ryż i pełnoziarnisty makaron oraz dobrej jakości kaszę, dostarczymy jednocześnie do organizmu minerały i błonnik.

Tutaj jednak pojawia się problem, ponieważ nie możemy głodu "oszukiwać" w nieskończoność. Musimy dostarczyć także składników, które wywołują sytość i sprawiają, że dłużej pozostajemy najedzeni. Składnikiem, który spełnia te warunki jest białko. Jeżeli chcemy więc naprawdę się najeść relatywnie mniejszą porcją pożywienia, musimy skupić się na produktach wysokobiałkowych.

Źródłem białka jest oczywiście mięso, jednak jest ono relatywnie drogie. W czasach, kiedy życie zmusza nas do oszczędzania, proponuje skupić się na nabiale. Jaja, biały ser czy jogurty to świetne źródło sycącego białka. Można już kupić wysokobiałkowe jogurty, oznaczone jako proteinowe, męskie czy dla sportowców. Podwyższona zawartość białek sprawi, że najemy się niewielką ilością, a gdy połączymy dietę opartą na ryżu, kaszy i makaronie z produktami o wysokiej zawartości białka (polecam makaron z białym serem i odrobiną boczku), uczucie sytości będzie nam towarzyszyć bardzo długo.

piątek, 7 czerwca 2024

Zimne do zimnego

Kiedy wracam z dużych zakupów w hipermarkecie, nie zawsze rozpakowuję wszystko od razu. Chowam tylko to, co wymaga lodówki, a resztę toreb zostawiam, żeby zająć się nimi za jakiś czas. Niestety, kiedy po kilku godzinach odkrywam pod pieczywem czy makaronami jakiś zabłąkany jogurt czy kostkę masła, często nie nadają się już one do użycia - szczególnie latem. Dlatego właśnie od kilku lat stosuję to proste rozwiązanie.

Przepakowując zakupy z wózka do toreb, dbam o to, by wszystkie produkty, które wymagają lodówki znalazły się w jednej, osobnej torbie. W samochodzie wożę w bagażniku dużą lodówkę turystyczną (taką na wkłady - wystarczy) i wkładam do niej tę jedną torbę w całości. Kiedy przynoszę zakupy do domu, w pierwszej kolejności rozpakowuję tę właśnie "zimną" torbę. W ten sposób nic się nie zmarnuje, nawet jeśli część zakupów poczeka w torbie.

piątek, 31 maja 2024

Oszczędzanie latem

Dziesięć lat temu pisałem w jaki sposób można oszczędzać zimą, wykorzystując to, że jest zimno. Tym razem wersja na lato - w jaki sposób możemy wykorzystać gorącą pogodę? Poniżej 3 sposoby.

Owszem - sposoby te nie są dla każdego (jeden jest) i podpadają raczej pod ekstremalne sposoby na zaoszczędzenie pieniędzy, jednak są sprawdzone i działają. A czas na zapoznanie się z nimi to zaledwie kilka minut - z pewnością na tym nie stracisz.

Oto 3 sposoby na zaoszczędzenie pieniędzy dzięki temu, że jest lato:

1. Biorąc prysznic można ustawić wodę o wiele chłodniejszą niż zimą. Kiedy myjemy się w lecie, nie chodzi nam o to, żeby jednocześnie się rozgrzać. Wręcz przeciwnie. Mam pod prysznicem baterię z termostatem, więc nie muszę każdorazowo odkręcać trochę ciepłej, trochę zimnej - woda płynie w temperaturze zaprogramowanej. W okresie letnim ustawiam zimniejszą i zużywam o ponad połowę mniej gorącej wody.

2. Wszystkim, którzy posiadają pralkę z suszarką, polecam w lecie nie korzystać z tej funkcji, a pranie suszyć zwyczajnie - na sznurku. Piękna pogoda sprawia, że suszenie nie trwa długo, a pozwala oszczędzić zarówno prąd jak i wodę (suszarka używa gorącej pary wodnej). W naszym kraju wiele osób zawsze suszy pranie w ten sposób, ale moda z zachodu (tym bardziej zza oceanu) już do nas dotarła i suszarki oraz pralko-suszarki są coraz popularniejsze.

3. Aby nie zużywać gazu/prądu w kuchence, latem można parę obiadów w tygodniu przyrządzić na ognisku lub na grillu. Oczywiście węgiel także kosztuje, ale kiedy użyjemy nazbieranych patyczków, albo kawałków drewna pozostałych po ścięciu drzewa, otrzymamy darmowe źródło energii do podgrzania pysznego jedzenia.

piątek, 24 maja 2024

Cena nie jest najważniejsza

Wiele osób sądzi, że podczas oszczędzania lub planowanego "wydawania mniej" najważniejsza jest cena. Nie jest to jednak do końca prawda. Najważniejsze w oszczędzaniu jest nie wydawanie na rzeczy niepotrzebne i nieprzepłacanie za te potrzebne. To z kolei oznacza, że kupujemy potrzebne rzeczy po cenie niezawyżonej w stosunku do funkcji tych rzeczy. Te z kolei każdy powinien określić samodzielnie. Sprowadza się to do jednego wniosku - akceptowalna cena za dany produkt może być inna dla każdego.

Jednocześnie okazuje się, że nie cena jest głównym kryterium, ale stosunek jakości do ceny. Jesteśmy gotowi zapłacić nieco więcej za produkt, którego jakość jest o wiele wyższa niż tego tańszego. Jest tutaj jednak pułapka - wzrost ceny jest coraz szybszy, podczas gdy wzrost jakości coraz wolniejszy. Bardzo tanie produkty potrafią mieć raczej niską jakość, podczas gdy produkty o jakości o wiele wyższej są niewiele droższe. Idąc cenowo i jakościowo w górę dochodzimy jednak do momentu, kiedy produkt o jeszcze odrobinę wyższej jakości jest o wiele (dwukrotnie, trzykrotnie, dziesięciokrotnie) droższy od poprzedniego.

Nie wierzycie? Spójrzcie na rynek samochodów - coraz droższe auta mają co prawda coraz więcej "bajerów", ale w pewnym momencie cena za te bajery jest zupełnie niewspółmierna do zysku na jakości. Jeśli naszym kryterium jest to, by auto nie psuło się za często i dało się nim dojechać nad morze, to oczywiście Mercedes klasy S spełnia te warunki, ale równie dobrze spełnia je Dacia. W tym kryterium oba spełniają założenia, Mercedes pewnie jest wygodniejszy i ma lepszą klimatyzację, ale cenowo różnią się kilkukrotnie. Zapewne przyjemniej jeździć Mercedesem, ale wzrost jakości jest niewspółmierny do kosztów - nie jest to samochód, który kupimy jeśli myślimy o oszczędzaniu (chyba, że jest celem tegoż oszczędzania). 

Chodzi mi o to, by kupować produkty, które spełniają nasze oczekiwania i wśród nich wybierać te, gdzie jakość uzasadnia cenę. Najtańszy produkt może nie mieć wszystkich potrzebnych funkcji, tanie narzędzia mogą utrudniać nam wykonanie pracy, tanie jedzenie nie smakować. Jednak kiedy określimy zadowalający nas poziom, czasem nie warto dopłacać za funkcje, które nie są nam niezbędne, jeśli cena jest o wiele wyższa. Ba - czasem może nas być stać na zapłacenie więcej i... i tak nie warto. 

Podobnie jest z żywnością - nie warto jeść sera, który nam nie smakuje i trzeba poszukać smacznego, nawet jeśli jest droższy. Kiedy jednak znajdziemy taki ser, nie przerzucajmy się na markowy, oryginalny super ser, który kosztuje trzy razy tyle, bo jest lepszy. Ten "hiper super" kupmy sobie od czasu do czasu, jako delikates, a na co dzień jedzmy ten, który nam smakuje (na tańszy, niedobry, nawet nie patrzmy). To jest podejście, które powinniśmy mieć myśląc o oszczędzaniu.

Podobnie z innymi zakupami - jeśli używamy pralki z podstawowymi programami, nie dopłacajmy za sprzęt z innymi funkcjami, których prawdopodobnie nigdy nie użyjemy, nie kupujmy pralki z suszarką (która dodatkowo zużywa dużo wody i prądu). Kiedy kupujemy telewizor, kupmy ten o zadowalającej wielkości i jakości obrazu, nie dopłacając za hiper rozdzielczość, której nie docenimy oglądając programy informacyjne i rozrywkowe i okazjonalnie jakiś film czy mecz. Jeśli zamierzamy korzystać z kupowanego stołu w jadalni, nie dopłacajmy za blat o zmiennej wysokości, nawet jeśli wydaje nam się to fajnym bajerem - kupmy stół o wysokości, która nam pasuje - koniec końców i tak byśmy ustawili właśnie ten rozmiar i trzymali się go zawsze, zapominając, że możemy go zmieniać.

Dodatkowe funkcje i bajery mogą wydawać się ciekawe, ale gdy zestawimy je z dodatkową opłacą, którą musimy dodać do ceny wersji podstawowej, może się okazać, że "za tę cenę, to się nie opłaca". Oczywiście każda sytuacja jest wyjątkowa - Wy, moi czytelnicy, będziecie potrzebować innych funkcji niż ja i kiedy przeczytacie przytoczone przeze mnie przykłady, mogą do was nie trafiać. I dobrze. To, co powinno do was trafić to idea - jakichkolwiek funkcji potrzebujecie, z pewnością są też takie, które uważacie za zbędne. Nie dopłacajcie więc, by mimo wszystko mieć do nich dostęp. Kupujcie to, z czego skorzystacie i szukajcie ceny, która uzasadnia jakość, którą reprezentuje.

piątek, 17 maja 2024

Wykorzystaj gorszy okres

Życie nie jest jednorodne. Następują w nim górki i dołki - okresy lepsze i gorsze (także finansowo). Łatwo jest wykorzystać okres prosperity, kiedy mamy nadwyżkę środków i możemy je zainwestować, przeznaczyć na oszczędności, pomyśleć o przyszłości. Trudniej jednak wykorzystać w celach finansowych te gorsze momenty, ale... da się. Co więcej, uważam, że właśnie to może dać nam prawdziwą moc w kwestii gospodarowania finansami - dużo trudniej spiąć budżet, który wymaga pracy niż wygospodarować środki, kiedy jest ich nadmiar. Oto kilka sposobów na wykorzystanie gorszego finansowo okresu w życiu, który może przynieść pieniądze.

Zmiana przyzwyczajeń


Dostatek powoduje, że przyzwyczajamy się do ułatwień, które jednak generują koszty. Jedzenie zamawiane do domu, pani, która posprząta i umyje okna, taksówka zamiast autobusu czy kawa na mieście - to najpopularniejsze udogodnienia, które można kupić. Rezygnujemy z nich, kiedy brakuje gotówki. I dobrze - pora zdać sobie sprawę, że są to luksusy, zbytki. Kiedy pieniędzy brak, ograniczamy się do najpotrzebniejszych rzeczy i sami gotujemy, sprzątamy i parzymy kawę. Jeśli przyzwyczaimy się to robić, kiedy powróci płynność finansowa, będziemy w stanie zaoszczędzić jeszcze więcej!

Rezygnacja z dodatków


Kiedy wpływów brakuje, zastanawiamy się jak ograniczyć comiesięczne wydatki. Dodatkowe usługi multimedialne i abonamenty to jedna z rzeczy, bez których możemy się obejść. Czas przesiąść się na podstawowy abonament i nie dopłacać do dodatkowych usług, zrewidować opłaty na kontach bankowych lub zmienić konta na darmowe (tutaj oferta darmowego konta, po założeniu którego możesz dodatkowo zyskać aż do 700 PLN) i zastanowić się, czy faktycznie potrzebujemy nowej umowy na telefon ze smartfonem, który będziemy spłacać przez następne dwa lata...

Poszukiwanie tańszych alternatyw


Może to czas, by zrewidować ceny w sklepach, które najczęściej odwiedzamy? Osiedlowy, pobliski sklepik oraz delikatesy obok przystanku autobusowego są może wygodnie zlokalizowane, ale ceny mają wyższe niż dyskonty i hipermarkety. Czas poświęcić czas, by sprawdzić promocje. Warto także rozważyć zmianę ulubionej marki na tańszy zamiennik (niektóre z nich są beznadziejnie złe, ale część ma zaskakująco wysoką jakość a producent "sklepowej taniej marki" często się zmienia, więc coś, co w zeszłym roku było niejadalne teraz może okazać się bardzo smaczne).

Dodatkowe źródło dochodu


Jeśli spadek płynności finansowej wiąże się z utratą pracy, poza szukaniem nowej warto poświęcić czas na znalezienie alternatywnego źródła zarobku. To może być dodatkowa fucha, ale można także zacząć sprzedawać niepotrzebne rzeczy i w ten sposób związać koniec z końcem. Najważniejsze, że w tym czasie możesz wpaść na pomysł dodatkowego biznesu, który zaprocentuje w przyszłości albo nabyć nowe umiejętności, które kiedyś się przydadzą. Czas jest też świetną okazją do samorozwoju i warto jej nie przegapić.

Dobra pamięć


Najważniejsze jest jednak to, by wszystkie poczynione kroki dobrze zapamiętać. By wiedzieć bez czego potrafimy się obejść, kiedy sytuacja nas do tego zmusza i zastanowić się nad rzeczami, których naprawdę potrzebujemy. Może się okazać, że kiedy wrócą stałe przypływy gotówki nie wrócimy do kosztownych przyzwyczajeń, ale skorzystamy z nowych zdolności i użyjemy wiedzy o tym, jak ograniczać wydatki. Zaoszczędzone w ten sposób pieniądze będą świetną nagrodą za poniesiony trud. 

Postrzeganie trudniejszych chwil jako okazji - życie zmusza nas do tego, na co sami byśmy się nie zdecydowali, a co może okazać się przydatne - to umiejętność, która sprawi, że nie popadniemy w przygnębienie nawet w tych trudniejszych czasach. A one zawsze nadchodzą niespodziewanie.

piątek, 10 maja 2024

Jak gotować, żeby oszczędzać - 5 porad

Codziennie przygotowujemy kilka posiłków. Od ich oszczędnego przyrządzania w dużej mierze zależy to, ile wydajemy na żywienie swojej rodziny. Warto więc poznać kilka zasad, które pozwolą nam nie zbankrutować podczas gotowania jedzenia, bowiem nie tylko na etapie zakupów możemy popełnić kosztowne błędy. Jeśli więc zależy Ci na tym, by zaoszczędzić każdy grosz, poniższe rady są dla Ciebie.

Zamrażalka


Dbaj o to, by zamrażalka była wypełniona, ale nie przepełniona. Wciąż niezbędna jest cyrkulacja powietrza we wnętrzu. Pusta przestrzeń oznacza jednak większą ilość powietrza, która wydostanie się na zewnątrz po otwarciu drzwiczek i większą ilość ciepłego powietrza, która dostanie się do środka i trzeba ją będzie schłodzić.

Rozmrażanie


Jeśli odpowiednio wcześnie weźmiesz się za rozmrażanie produktów, przełóż je do lodówki i pozwól im rozmarzać tam. W ten sposób odzyskasz część zimna (oszczędzisz prąd, bo termostat lodówki nie włączy sprężarki w tym czasie. Weź jednak pod uwagę, że rozmrażanie w lodówce zajmuje więcej czasu ze względu na mniejszą różnicę temperatur. Ale pozwala oszczędzić prąd.


Wyjmowanie z lodówki


Przygotowując posiłek miej w głowie (lub na kartce) listę wszystkich produktów i wyjmij je z lodówki na raz, podczas pojedynczego otwarcia drzwi. W ten sposób tylko raz ogrzejesz wnętrze. Kilkukrotne otwieranie lodówki prowadzi do tego, że każdorazowo po zamknięciu drzwi, urządzenie próbuje nadrobić utratę zimna wzmożoną pracą. Otwierając ponownie, znów wpuszczamy ciepło. Starajmy się unikać kilkukrotnego otwierania drzwi.

Krojenie


Jeżeli pokroimy składniki na małe kawałeczki, szybciej się ugotują, a tym samym zużyjemy do ich gotowania mniej gazu / prądu. Jeśli zależy nam na jeszcze większym skróceniu czasu gotowania, rozważmy użycie szybkowaru, który dzięki zwiększeniu ciśnienia wewnątrz pozwoli zminimalizować czas gotowania jeszcze bardziej.

Gotowanie


Zwróćmy uwagę na to, by garnek dokładnie zakrywał palnik (czy to gazowy czy elektryczny), by cała dostarczana energia używana była do podgrzewania potrawy. Nie zapomnijmy także o pokrywkach, które utrzymają rozgrzane powietrze w garnku, co pomoże zwiększyć temperaturę całej objętości przygotowywanej potrawy.

Bonus


Zimą otwierajmy drzwi do kuchni, by ciepło z procesu gotowania chociaż trochę ogrzewało cały dom. Latem za to, jeśli tylko masz taką możliwość, przygotuj jedzenie na grillu lub ognisku - suche patyki to świetne, darmowe źródło ognia, które pomoże obniżyć rachunki za prąd / gaz używany do gotowania posiłków.