Jako dzieci tworzymy wielkie plany na życie. Chcemy być strażakami, policjantami, żołnierzami, modelami, aktorami. Chcemy zwiedzać świat, mieć dużo pieniędzy, być sławni, osiągnąć coś. Jednak kiedy wybieramy drogę i realizujemy ją, wachlarz możliwości stale się zmniejsza. Zakładamy rodzinę i od teraz nie marzymy już o tym, by mieszkać w samotni w dżungli czy w jaskini. Ile razy w ciągu życia możemy zmienić ścieżkę kariery? Raz? Dwa? Może trzy razy... Ale nie zdążymy być wszystkim, czym chcieliśmy za młodu (a teraz już prawdopodobnie nie chcemy). Wygodę zaczynamy cenić wyżej niż przygody, a gdy odnajdziemy się w życiu rodzinnym, ryzyko jakoś przestaje smakować. Nasze plany nie są już takie śmiałe - ot podwyżka, nowy samochód, wakacje nad morzem. Orientujemy się, że już nie zostaniemy sławnymi aktorami, nie będziemy obrzydliwie bogaci i nie zamieszkamy w pałacu. Ale nic nie szkodzi, jeśli jest nam dobrze tu, gdzie jesteśmy. Nie mamy przecież poczucia zmarnowanego życia.
Lepsze wrogiem dobrego
Jeśli nie czujemy, że zmarnowaliśmy życie, nie mamy problemu z tym, że nie zrobiliśmy wszystkiego o czym kiedyś myśleliśmy. Jeśli jednak czujemy, że coś jest nie tak, wracamy myślami do fantazjowania i myślimy "a mogłem teraz...". I niech to będzie wyznacznik! Jeżeli bez żalu patrzysz na zrealizowaną część planu, czuj się zwycięzcą. Jeśli czegoś żałujesz - im wcześniej to zmienisz, tym większą masz szansę na powodzenie, bo im później tym trudniej przychodzi nam realizacja wielkich planów.
Nie tkwij więc w nieudanym małżeństwie - albo natychmiast weź się za jego naprawianie, albo natychmiast się rozstań. Jeśli myślisz, że "jakoś się ułoży", z każdym dniem będziesz czuł się z tym gorzej, aż w końcu osiągniesz etap zobojętnienia, kiedy będziesz jedynie powtarzać sobie "a mogłem", "a powinnam". Nie tkwij w nielubianej pracy, ale natychmiast zacznij szukać nowej (oczywiście nie rzucaj starej zanim nie znajdziesz, bo pieniądze są potrzebne do życia). Nie odpuszczaj ani jednego dnia, bo im później, tym trudniej realizować duże plany.
Mniejszy plan bardziej przystępny?
Z czasem plany stają się mniejsze i nie tak spektakularne i warto mieć tego świadomość. Jeśli dzisiaj stać Cię na dużą inwestycję, chwyć się tej myśli - analizuj sytuację i działaj. Jeśli Cię na nią nie stać (choćby mentalnie), zmniejsz plan do małej inwestycji i pomyśl, czy na nią Cię stać, zamiast zupełnie rezygnować z pomysłu inwestowania. Być może nie boisz się samego pomysłu, a jedynie skali.
Jeśli śmiech ogarnia Cię na myśl, że możesz całkowicie zmienić ścieżkę kariery, pomyśl o przebranżowieniu się na coś pokrewnego temu, na czym się znasz. Czemuś, gdzie wykorzystasz dużą część swoich umiejętności i doświadczenia, a douczysz się jedynie kilku detali.
Jeżeli marzysz o wyprowadzce za ocean, ale wiesz, że tego nie zrobisz, pomyśl o wyprowadzce do innego kraju, do innego miasta, o przeprowadzce do innego domu, kilka kilometrów dalej.
Skalowanie swoich planów to doskonały sposób na to, by z nich nie rezygnować. Warto wykorzystać to, że kiedyś już przemyśleliśmy temat, że robimy kroczek we właściwym kierunku. Bardzo często samo to, że przejęliśmy inicjatywę sprawia, że ponownie stać nas na realizację większych i bardziej ambitnych przedsięwzięć. Jeśli więc nie chcesz rzucać się od razu na głęboką wodę, zacznij od jacuzzi!