Robienie zapasów może okazać się świetnym sposobem na oszczędzanie, ale nieumiejętne może zniweczyć wszystkie starania. Warto zatem poznać podstawy dobrego gromadzenia zapasów.
W pierwszej kolejności zaznaczyć należy, że nie mówimy tutaj o zrobieniu zapasów na wycieczkę, wyjazd czy też długi pobyt w samotni, bez dostępu do sklepu. W takich wypadkach zapasy robimy w inny sposób. Mowa tu o robieniu zapasów w sytuacji, kiedy cały czas pod ręką mamy sklep i tylko w celu poczynienia oszczędności.
Cierpliwość
Skoro mamy pod ręką sklep i możemy wyjść po zakupy codziennie, to po co w ogóle zaprzątać sobie myśli robieniem zapasów? Oczywiście po to, by kupić coś taniej, kiedy nadarza się okazja, a później dzięki tym produktom doczekać do kolejnego momentu, w którym ceny spadną. Wyczekujemy zatem momentów, w których poszukiwane produkty są w najniższej cenie (promocje jednodniowe). Uwierzcie mi, że takie oferty zdarzają się cyklicznie.
Tanie zakupy
Oczywistym jest, by w celu poczynienia oszczędności zakupy robić jak najtaniej. Interesuje nas więc cena jednostkowa. Szukamy zatem takich produktów, które kosztują dużo mniej niż poza promocją. Nie interesują nas produkty, które są o 10% czy 15% tańsze niż zazwyczaj. Te możemy nabyć na bieżąco. Szukamy produktów, które są tańsze o 30-50%! Takie produkty stanowić będą bazę naszych zapasów. Takie warto będzie magazynować.
Co kupić?
Gdy już znaleźliśmy nasz produkt, ważne jest by wiedzieć jak duży zakup zrobić. W tym celu chwila zastanowienia. Po pierwsze należy ustalić sposób przechowywania. Jeśli produkt wymaga lodówki, musimy mieć świadomość konieczności jego składowania, a zatem zajęcia miejsca czy to w lodówce czy w zamrażalniku. Jeśli jest to produkt, który nie wymaga specjalnych warunków, będzie nam dużo łatwiej. Drugą sprawą jest określenie daty przydatności produktu. W celu zrobienia zapasów nie interesują nas produkty na końcówce okresu przydatności. Najlepszymi produktami, by zrobić zapasy będą więc produkty o długim okresie przydatności, takie jak: mąka, konserwy (czy to mięsne, warzywne czy rybne), cukier, sól, makaron, ryż, ale także papier toaletowy, proszek do prania czy mydło. Jeśli trafimy te produkty w cenie 50% niższej, z długim terminem przydatności, możemy śmiało je kupić.
Ile kupić?
Nie sztuka napchać wózek sklepowy makaronem z przeceny. Gdzieś musi być granica. Proponuję zastanowić się ile produktu zużyjemy do końca okresu przydatności lub przez kwartał (w ciągu trzech miesięcy promocja powinna się powtórzyć). Jeśli w domu jada się kilogram makaronu tygodniowo, to piętnaście kilogramów starczy na okres trzech miesięcy - nie kupujmy więc więcej. Jeśli produkt ma dużo dłuższą datę przydatności (na przykład konserwy) i nie obawiamy się, że zepsują się zanim się do nich dobierzemy - możemy kupić więcej. Nie magazynujmy jednak jedzenia, którego nie jemy. To mija się z celem.
Co dalej?
Dalej pozostaje nam cieszyć się domową spiżarnią, dzięki której przez długi czas nie musimy kupować droższych wersji produktu, a tylko wyciągnąć kolejne opakowanie. Bądźmy jednak świadomi tego, co w spiżarni mamy, oraz kiedy kończy się okres przydatności. Jeśli towar kupowaliśmy w partiach, najpierw zużyjmy ten kupiony wcześniej. Jeśli mamy obszerną spiżarnię, postarajmy się o spis produktów wraz z ich aktualizowaną ilością oraz datą z opakowania. Może nawet niewielki kalendarzyk, który przypomni nam o zbliżającym się terminie przydatności do spożycia, by nic się nie marnowało.
Ile można zaoszczędzić?
Sam robię zapasy w tym trybie i, wierzcie lub nie, mogę tak zaoszczędzić do 20% wszystkich wydatków na żywność (nie sprawdzałem ile oszczędzam na papierze toaletowym). Jestem pewien, że można i więcej. Przyznaję się bez bicia, że czasem ponoszę porażkę - na przykład ostatnio zmarnowałem 2 litry mleka - jego termin przydatności minął przez moją nieuwagę... Jednocześnie znajomość cen ekstremalnie promocyjnych sprawia, że jestem bardziej świadomy poziomu cen konkretnych produktów także na codziennych zakupach i lepiej orientuję się co jest dobrą ceną a co nie.