piątek, 29 stycznia 2021

Podstawy Zakładów Sportowych

Na zakładach sportowych można wygrać, ale znacznie łatwiej przegrać. Kusi szybki i dobry zarobek (nawet za "pewniaka" można zgarnąć od ręki zysk na poziomie 30%), warto jednak pamiętać, że w przypadku przegranej tracimy 100% wkładu (a nie jak na przykład przy inwestowaniu w akcje, gdzie strata jest mniej więcej taka sama jak zysk). I tu właśnie tkwi pułapka - przecież nawet najlepsza drużyna może złapać na początku meczu czerwoną kartkę, stracić gola z karnego i przegrać mecz, w którym była faworytem.

Tym razem jednak nie co obstawiać, ale typy zakładów. Dla tych, którzy chcieliby zacząć zabawę, a wolą nie zaczynać od uczenia się na błędach. Potraktujcie, proszę, ten wpis jako formę suchej zaprawy.

Pamiętajcie też, że ryzykujemy tylko te pieniądze, z którymi możemy się rozstać. Nie pieniądze na czynsz, nie te na życie. Tylko to, co gotowi jesteśmy poświęcić.

Sucha zaprawa


Spróbujcie na początek obstawiać na papierze, nie wkładając w to żadnych pieniędzy. Przyzwyczajcie się, spróbujcie wyczuć, sprawdźcie czy intuicja Was nie myli. Przynajmniej kilka razy. 

A gdy zaczniecie, proponuję najpierw zagrać o niskie stawki. W efortuna.pl (na przykładzie tego serwisu będę omawiał poniższe zagadnienia) minimalną stawką jest 2 PLN. Strata niewielka, a można się spróbować.

Pamiętaj także, że w naszym pięknym kraju jest podatek - 12% Twojego zakładu pobierane jest już w momencie obstawienia i nie bierze w ogóle udziału w grze. Na początek masz więc już 12% straty do odrobienia.

Typy zakładów - podstawa


Przede wszystkim są 3 typy zakładów: SOLO, AKO i MAXIKOMBI. 

  • SOLO są to zakłady pojedyncze. Jeden zakład na kuponie, wpadnie albo nie wpadnie. Wygrywając inkasujemy stawkę razy kurs zakładu (z uwzględnieniem podatku rzecz jasna).
  • AKO to zakłady akumulowane. Na kuponie znajduje się kilka wydarzeń (które się nie wykluczają, ani nie wspierają w żaden sposób - najlepiej gdy dotyczą różnych meczy, czy innych imprez). Wszystkie one muszą zakończyć się zgodnie z przewidywaniem gracza, a w razie powodzenia zgarnia on stawkę pomnożoną przez kurs wszystkich wydarzeń. A może być tego całkiem sporo. Warto wspomnieć, że kusi tutaj zagranie "taśmy" z kilkunastoma zdarzeniami, z których każde wydaje się nam bardzo prawdopodobne. Im jednak dłuższa taka taśma, tym większa szansa, że któryś z "pewniaków" nie wypali. Osobiście uważam, że taśma służy tylko zabawie, bo szansa powodzenia jest niewielka. Wygrać można w zakładach, które składają się z 3-4 wydarzeń (jest sensowna szansa na sukces).
  • MAXIKOMBI czyli zakład kombinowany. Tutaj wybieramy kilka wydarzeń (kilkanaście, kilkadziesiąt) i obstawiamy, że padnie pewna ich ilość. Stawka jest wtedy dzielona pomiędzy ilość kombinacji, zatem na poszczególny ciąg zdarzeń jest niska, ale szansa na zwycięstwo większa niż w AKO. Warto wiedzieć, że zakład MAXIKOMBI może w każdym swoim zdarzeniu zawierać kilka zdarzeń (czyli zakład MAXIKOMBI może składać się z ciągów kuponów AKO lub SOLO). Przykładowo, zdarzenie A to może być wynik meczu 1 oraz meczu 2, a zdarzenie B to wynik meczu 3 i meczu 4. Jeśli obstawimy, że sukcesem będzie zakład A lub B, to obstawiamy, że padnie jednocześnie dobry wynik w meczu 1 i 2 lub w meczu 3 i 4 (lub we wszystkich). Jeśli jednak przegramy w meczu 1 i 3, zarówno A jak i B będzie przegrane. 

Aby stworzyć zakład MAXIKOMBI najpierw wybieramy zdarzenia, później zmieniamy typ kuponu na MAXIKOMBI, a następnie przypisujemy zdarzenia do grup, oznaczonych literkami. Każda taka grupa, to jakby mały zakład AKO, czyli żeby była wygrana, wszystkie wydarzenia, które zawiera muszą być wygrane. A jeśli jakieś zdarzenia znajdą się w grupie oznaczonej literką P, oznacza to, że którekolwiek z nich unieważnia cały kupon.

Przykład:
Mamy 3 interesujące nas mecze i chcemy postawić na słabszą drużynę, bo myślimy, że któraś z nich wygra. Obstawiamy więc mecz 1, który trafia do grupy A, mecz 2 do B i mecz 3 do C. Obstawiamy, że padnie 1 z 3 meczy i okazuje się, że spodziewana wygrana nas nie satysfakcjonuje. Ale przecież jest jeszcze kilka innych meczy, w których obstawilibyśmy faworyta, tylko że to z kolei jest mało opłacalne, bo kurs wynosi 1,2. Cóż, wybieramy 2 takie mecze i umieszczamy w naszym zakładzie w grupie P. Oba te mecze muszą "wejść", ale wtedy cały kupon jest liczony razy 1,44 (1,2 x 1,2), a zatem każda kombinacja jest mnożona przez 1,44. Teraz zagranie jednego z trzech meczów ma już więcej sensu. A przecież możemy też obstawić, że padną dowolne 2 z nich...

Popularne zakłady, czyli na co można stawiać


Poniżej lista popularnych rzeczy, które można obstawiać (dotyczy piłki nożnej, gdyż to dyscyplina ciesząca się największym zainteresowaniem. 
  • Zakład na zwycięzcę (bez dogrywek),
  • zakład na zwycięzcę lub remis (podwójny), ewentualnie na to, że wygra któraś z drużyn (nie będzie remisu) (bez dogrywek),
  • overy / undery - zakład na to, że padnie więcej / mniej niż x bramek - bardzo popularny, dobry do AKO,
  • zakład na zwycięzcę + over / under - bardzo fajny zakład, w którym obstawiamy nie tylko zwycięzce meczu, ale także to, czy padnie więcej / mniej niż x bramek,
  • zakład "połowa lub koniec meczu", to zakład, gdzie obstawiamy drużynę (lub remis), która wygra pierwszą połowę lub cały mecz,
  • "łamak" to zakład w którym obstawiamy kto wygra pierwszą połowę, a kto cały mecz. Bardzo opłacalny, jeśli obstawimy, że kto inny wygra pierwszą połowę, a kto inny cały mecz,
  • pierwsza bramka i mecz - podobne jak powyższe, ale zamiast "kto wygra pierwszą połowę" obstawiamy "kto strzeli pierwszą bramkę". Opłacalne, gdy obstawiamy, że pierwszą bramke strzeli drużyna, która nie wygra meczu,
  • obie drużyny strzelą gola - rozumie się samo przez się,
  • zakład na dokładny wynik lub dokładną liczbę bramek w spotkaniu - wysoki kurs, ale niska szansa i raczej jest to loteria niż wynik analizy.
Do tego dochodzą jeszcze zakłady o ilość rzutów rożnych lub żółtych kartek (więcej niż / mniej niż, ogólnie lub któraś z drużyn), oraz na czerwoną kartkę, karnego oraz konkretnego strzelca bramki.


Myślę, że te informacje wystarczą na początek. Jeśli chcesz spróbować, zacznij od gry w zeszycie (spisuj zakłady, notuj kursy i sprawdź jak na tym wychodzisz), albo zacznij od dolnej granicy (2 PLN na zakład) i sprawdź jak sobie radzisz. Pamiętaj też, że grają drużyny, a nie kursy. Jeśli obstawiasz wydarzenia, na których się zupełnie nie znasz, albo grasz coś tylko dlatego, że ma wysoki kurs, to bierzesz udział w loterii, a nie w zakładach sportowych. Najlepiej jest obstawiać wydarzenia, które Cię interesują, na których choć trochę się znasz i które nie są Ci obojętne. Ja obstawiam mecze piłki nożnej w ligach, które śledzę, lub oglądam.

Jeśli uznasz, że ten tekst Ci się podoba, jest przydatny i chcesz wesprzeć autora bloga, możesz przelać mi dychę za pośrednictwem PayPal (albo dowolną inną kwotę).

piątek, 22 stycznia 2021

Akcje dla początkujących

Inwestowanie na Giełdzie Papierów Wartościowych może wydawać się trudne temu, kto nigdy tego nie robił. Jednak wcale takie nie jest, pod warunkiem, że chwyci się giełdowego byka za rogi. Aby nauczyć się inwestowania w akcje, najlepiej zacząć to robić. Oczywiście nie za grube pieniądze i nie za pieniądze, które będą nam potrzebne. Jeśli jednak mamy odłożone trochę zaskórniaków, warto zamiast umieszczać je na lokacie, spróbować zainwestować je w akcje. W ten sposób przy stosunkowo niskim ryzyku umożliwiamy sobie naukę zasad gry na giełdzie. Jeśli zapiszemy się na płatny kurs, możliwe, że zapłacimy tyle samo, nie dając sobie szansy na zysk i nie nabywając żadnej praktycznej wiedzy.

Czego potrzebujesz, aby zacząć grać na giełdzie


Przede wszystkim niezbędny będzie rachunek bankowy i maklerski. Może on być prowadzony w dowolnym banku. Ja posiadam taki w mBanku i osobiście polecam to rozwiązanie, z uwagi na bardzo prostą obsługę. Wygoda jest ważna, gdyż jeśli z czasem będziecie chcieli robić więcej transakcji, lub nawet zostać daytraderem (codziennie grać na giełdzie nie ruszając się z domu, reagując na każdy ruch), wygodna obsługa to podstawa. A zatem rachunek z kontem maklerskim i do boju.

Nie wspomniałem oczywiście o dostępie do internetu (ale skoro czytasz ten wpis, to zapewne masz dostęp do sieci). A skoro jest internet, to warto go wykorzystać - do naszego przykładu potrzebna będzie jeszcze jakaś strona, która pokaże nam plan dywidend na najbliższe miesiące. Znalezienie takiej strony nie powinno nastręczać trudności.

Jak działa GPW


Giełda Papierów Wartościowych działa tak, jak każdy rynek - można na niej kupować i sprzedawać towary (w tym przypadku akcje). Podstawowe prawo rynku mówi o podaży i popycie - jeśli mamy coś, czego ludzie chcą, możemy podnieść cenę, by im to sprzedać. Jeśli mamy coś, czego ludzie nie chcą, musimy obniżyć cenę, by zechcieli to odkupić. I odwrotnie - jeśli my czegoś chcemy, musimy zapłacić więcej, by przebić się przez innych kupujących, a jeśli nikt nie chce czegoś kupić, możemy liczyć na obniżkę.

A zatem możemy się spodziewać, że kiedy akcje jakiejś spółki stają się popularne i wszyscy chcą je kupić (bo spółce dobrze idzie, albo... z setek innych powodów), to jej cena rośnie. Kiedy jednak spółka staje się niepopularna, jej cena spada, bo wszyscy sprzedają akcje. Rozumiecie? Kupują - cena rośnie, sprzedają, cena spada. Dobrze więc kupić coś, czego cena spadła do takiego poziomu, że za chwilę wszyscy rzucą się do kupowania, a sprzedać coś, co wszyscy już kupili, windując cenę i za chwilkę zaczną się tego pozbywać. To jednak jest dość trudne.

Jak zacząć grać na giełdzie - jakie akcje kupić


Skoro wiesz już jak działa giełda, nic prostszego niż prześledzić wykresy i sprawdzić przy jakiej cenie, po jakim okresie i w ogóle w jakich warunkach poprzednio cena akcji zaczęła rosnąć, znaleźć ten punkt i kupić akcje nisko, a następnie doczekać do momentu, gdy cena wzrośnie, znaleźć dobry moment i sprzedać akcje z zyskiem. Szerzej tematem znalezienia takich punktów w czasie zajmuje się analiza techniczna. Ja jednak uważam, że to właśnie ona odstrasza początkujących od giełdy - to duży kęs wiedzy do przyswojenia. Warto się tego dowiedzieć, ale w swoim czasie. Nie trzeba od tego zaczynać.

Osobiście bardzo polecam wszystkim początkującym skupienie się na firmach, które wypłacają dywidendy. 
  • Dywidenda jest to udział w zyskach przedsiębiorstwa. Spółka, która osiągnęła zysk, może przeznaczyć go na jakiś konkretny cel - może to być rozwój, zabezpieczenie pracowników, jakieś pakiety socjalne. Może to być także zysk, którym podzieli się z akcjonariuszami (posiadając akcję firmy, posiadamy jej niewielką część, a zatem mamy swój udział w zyskach). Dywidenda wypłacana jest raz do roku, każdemu akcjonariuszowi, proporcjonalnie do liczby posiadanych akcji. Na konto wpływa nam wtedy pewna kwota, już po odciągnięciu podatku, a co najważniejsze - by ją otrzymać, nie musimy sprzedawać akcji!
Posiadanie w portfelu akcji spółek, które regularnie (przeważnie raz do roku) wypłacają dywidendę oznacza, że nie robiąc żadnych ruchów na swoim rachunku, regularnie dostajemy pewną kwotę, zależną od ilości posiadanych akcji. Akcje zaś posiadamy nadal i przy następnej wypłacie dywidendy, znów inkasujemy zysk. A często jest on wyższy niż na lokacie!

Na naszej liście spółek, które wypłacą w przyszłości dywidendę widnieją dwie daty:
  • data ustalenia prawa do dywidendy - w tym dniu najpóźniej musimy umieścić tę spółkę w naszym portfelu, czyli inaczej mówiąc, mieć zakupione akcje danej spółki.
  • data wypłaty dywidendy - tego dnia otrzymamy pieniążki.
Poza tym widnieje tam oczywiście kwota, jaką otrzymamy za każdą posiadaną w portfelu akcje tej spółki, wyrażona w złotówkach i jako procent od ceny akcji. 

Jest jednak pewien minus, o którym warto wiedzieć wcześniej. Otóż, o zgrozo, nie tylko Ty wiesz o tym, że dana spółka planuje wypłatę dywidendy. Zatem przez kilka dni przed terminem ustalenia prawa do dywidendy, cena akcji będzie rosła, by następnie spaść. Jeśli kupisz akcje na takiej górce, to musisz liczyć się z tym, że później stracą one na wartości.

Grać na dywidendy można więc na dwa sposoby:
  1. Długoterminowo - kupując akcje, które planują wypłatę dywidendy wcześniej, zanim cena skoczy do góry. Warto jednak sprawdzić, czy spółka wypłacała dywidendę regularnie w poprzednich latach. Jeśli tak - chcemy mieć takie akcje w portfelu, by co roku zasilać nasze konto kwotą dywidendy. Jeśli kupimy akcje "na górce" to też nic wielkiego się nie stanie - zapłacimy za nasz "towar" trochę więcej, ale przecież i tak nie zamierzamy się go pozbywać - ma nam służyć przez kilka lat.
  2. Krótkoterminowo - kupując akcje zanim ich cena skoczy do góry, ale nie czekając na wypłatę dywidendy, odsprzedając akcje w momencie, kiedy ich cena skoczy do góry, bo wszyscy, którzy spóźnili się z kupnem, a mają ochotę na dywidendę rzucą się do kupowania. A jeśli cena nie skoczy do góry na tyle, by opłacało się sprzedać akcje, to nic straconego - przecież za parę dni dostaniemy dywidendę, prawda? Wtedy takie akcje staną się inwestycją długoterminowo, a zatem tak czy siak wygrywamy.
Inwestowanie w spółki dywidendowe ma tę zaletę, że jest łatwiejsze, niż zajmowanie się analizą techniczną, śledzeniem wykresów, obliczeniami (nawet jeśli takowe zrobią za nas strony internetowe) i ryzykowaniem. A do nauki prawideł giełdowych nada się świetnie. A co najważniejsze, można to robić już od kilkuset złotych, nie wychodząc z domu.

Jeśli założysz konto bankowe używając odnośnika w tym wpisie, wesprzesz autora tego bloga, nie ponosząc żadnych kosztów. Jeśli jednak uznasz, że ten tekst Ci się podoba i chciałbyś wesprzeć autora w inny sposób (bo na przykład masz już konto w mBanku i nie możesz założyć go ponownie), możesz przelać mi dychę za pośrednictwem PayPal.

piątek, 15 stycznia 2021

Niechciane prezenty

Igły choinkowe opadają, święta odchodzą w zapomnienie, czas na zimno spojrzeć na otrzymane prezenty i ocenić, czy wszystkie chcemy zatrzymać. 

Dlaczego tak bez sentymentów podchodzę do tej sprawy? Powód jest prosty - brakuje mi miejsca na otaczanie się przedmiotami zbędnymi, takimi, które mi się nie podobają, które zbierają kurz w imię tego, by komuś nie zrobiło się może przykro. Jeśli macie na to miejsce i uważacie, że takie zachowanie jest warte swojej "ceny", to nie ma sprawy. Wiem jednak, ze są wśród Was osoby, które przetrzymają niechciany prezent przez jakiś czas, może parę miesięcy, może rok, a potem się go pozbędą. Proponuję po prostu pomyśleć o tym już teraz.

Co zrobić z niechcianym prezentem?


  • przeznaczyć na prezent
Oczywiście nie chodzi mi o to, by niechciany prezent wyrzucić. Często są to przedmioty ładne (po prostu nie trafiające w nasz gust), drogie, czy po prostu nieprzydatne (nam, bo być może ktoś inny znalazłby dla nich zastosowanie). A skoro komuś innemu mogą się spodobać, przydać, być dla niego cenne, warto pomyśleć o podarowaniu mu ich. Oczywiście musi to być osoba, która nie ma styczności z naszym darczyńcą, a także taka, która nie wie, że otrzymaliśmy dany przedmiot w prezencie. Wtedy możemy ją obdarować, a ona nie będzie miała wyrzutów sumienia. 

Zimna strona takiego procederu polega na tym, że oszczędzamy na prezencie. Wręczając kumplowi na urodziny coś, co sami dostaliśmy na gwiazdkę, nie musimy kupować prezentu. Jeśli jest to coś, co go ucieszy, to nikomu nie dzieje się krzywda. Jeśli otrzymaliśmy od cioci świetną książkę, którą jednak już czytaliśmy, a z której na pewno ucieszy się kumpel o podobnych do naszych zainteresowaniach, wszyscy wygrywają!

  • zwrócić lub wymienić
Jeśli przewidujący darczyńca dołącza do prezentu rachunek (z uwagi na gwarancję chociażby), to możemy taki podarek wymienić (inny rozmiar, kolor, model), albo nawet zwrócić. To najprostsze rozwiązanie, którego zastosowanie jest ograniczone i często nie mamy możliwości zwrotu lub wymiany, właśnie przez brak paragonu. 

  • odsprzedać
Zawsze jednak mamy możliwość odsprzedaży niechcianego prezentu. Strony z ogłoszeniami, aukcje internetowe, wyprzedaże garażowe - to wszystko miejsca, gdzie można pozbyć się niechcianych rzeczy (w tym prezentów) i jeszcze na tym zarobić. Czemu więc wspominam o tym dopiero teraz, na samym końcu? Wierzcie lub nie, ale to najgorsze rozwiązanie z powyższych. 

Najgorsze dlatego, że przeważnie odzyskamy jedynie ułamek wartości. Nawet jeśli jest to przedmiot pożądany, lepiej wyjdziemy obdarowując nim kogoś, na kim nam zależy (dajemy mu pełną wartość w postaci prezentu), albo zwracając do sklepu (odzyskamy całą cenę). Odsprzedając, poza skrajnymi przypadkami, odzyskamy jedynie część kosztu, jaki poniósł nasz darczyńca. 


Oczywiście wciąż możemy polegać na sentymentach, przechowywać niechciane prezenty tylko dlatego, że są prezentami. Często jednak (nie zawsze!) prawda jest taka, że otrzymanie niechcianego prezentu świadczy o tym, że darczyńca nie przyłożył się wystarczająco. Że "poszedł na łatwiznę". W takim wypadku gwarantuję, że za miesiąc, dwa, sam nie będzie pamiętał co takiego Ci podarował. A jeśli on nie przywiązuje do tego wagi, czemu Ty miałbyś?

piątek, 8 stycznia 2021

Poświąteczne przeceny

Skończył się okres Świąteczno - Noworoczny, a co za tym idzie, nastał najlepszy moment na zakupy. Wiele sklepów własnie zaczęło wyprzedawać towar, który nie zszedł przed świętami, a "świąteczne obniżki", którymi mamiły sklepy przed świętami zamieniły się w jeszcze niższe ceny wyprzedażowe. A zatem - co warto kupić właśnie teraz?

  • Samochód. Właśnie teraz salony obniżyły ceny na modele z zeszłego roku. Pojawiają się modele z tego roku, a zatem ceny tych z 2020 spadają. Jeśli planujesz zakup nowego samochodu, teraz jest najlepszy moment.
  • Zabawki. Te, które nie sprzedały się przed świętami trafiają właśnie na wyprzedaże. Wiele sklepów czyści także magazyny, a markety planują zmniejszenie stref zabawkarskich i muszą pozbyć się towaru. Łapanie okazji nigdy nie było prostsze.
  • Elektronika. Połączenie dwóch poprzednich powodów - elektronika często kupowana jest na prezent (szczególnie czytniki e-book, konsole, tablety i sprzęt gamingowy), a zatem jej cena powinna spaść. Spadnie także cena wszystkich tych gadżetów, które mają w nazwie "model z roku 2020" (przykładowo telewizory). Warto poszukać promocji.
  • Ciuchy. Wyprzedaże posezonowe zaczną się lada moment. Markowe ubrania wracają do cen niepozorowanych, a sporo marek robi wyprzedaże, by pozbyć się ubiegłorocznych modeli.
  • Dobra luksusowe. Towary, które przeważnie kupujemy tylko na prezent. Warto zaopatrzyć się w nie, jeśli nie dla siebie, to z myślą o... prezentach właśnie. Niekoniecznie związanych z przyszłymi świętami - są przecież jeszcze urodziny, imieniny...

Nie promuję żadnych konkretnych towarów, bo nie o to w tym chodzi. Zwyczajnie informuję, że nastał najlepszy czas na poszukiwanie okazji. Pamiętaj jednak, że najlepszą okazją jest taka, gdy znajdujesz w niższej cenie coś, co i tak planowałeś kupić, a nie taka, gdy kupujesz coś, co jest Ci niepotrzebne tylko dlatego, że jest tanio!

Jednocześnie w związku z zakończeniem laby i powrotem do pracy i codziennych obowiązków, zachęcam do myślenia na poważnie o dorabianiu, oszczędzaniu i inwestowaniu. 

piątek, 1 stycznia 2021

Postanowienia Noworoczne

Witajcie w roku 2021! Wszystkiego Najlepszego! Jedzenie po świętach dojedzone, świąteczny nastrój też już w dużej części wyparował, czas brać się do roboty!

Chociaż każdy dzień jest dobry, by powziąć postanowienie o zmianie na lepsze, to jednak upodobaliśmy sobie pierwszy dzień roku, jako przełomowy, by podjąć trud zrobienia czegoś więcej niż szara egzystencja, by dokonać zmiany na lepsze. A skoro tak, to dzisiaj właśnie jest dzień, gdy możemy to zrobić!

Lista Postanowień


Oto pomysły dla Was, które pozwolą Wam zwiększyć stan posiadania, nauczyć się czegoś nowego o finansach i zatroszczyć o przyszłość, chociaż w niewielkim zakresie.
  • W tym roku zapracuję na podwyżkę. To postanowienie jest trudne do spełnienia, ponieważ zakłada, że nie chodzi nam o podwyżkę "planową", która się należy. Chodzi o podwyżkę ze względu na pracowitość, osiągnięcia. A jeśli nie podwyżkę, to chociaż premię. Wiem, że wiele osób może powiedzieć, że to niemożliwe. Ale przecież o to chodzi w noworocznych postanowieniach - o przezwyciężanie czegoś. A nie o to, by postanowić coś, co i tak pewnie się stanie...
  • Odłożę o 300 PLN miesięcznie więcej niż w zeszłym roku. Tego typu obietnicę bardzo lubię. Chodzi o to, by zmniejszyć miesięczne wydatki w taki sposób, by móc odkładać więcej. A na co te oszczędności? Poduszka finansowa, pieniądze na czarną godzinę, inwestycję czy nowy samochód - to już zależy od Was.
  • Co dwa miesiące będę powiększać mój portfel akcji / funduszy finansowych o kolejne 500 PLN. Własny portfel akcji to coś, na czym można uczyć się inwestowania, a przy niewielkich kwotach ponosimy niewielkie ryzyko. W każdym razie ryzyko wkalkulowane w naukę działania instrumentów finansowych. Zaangażowanie się i systematyczność może dać świetne wyniki, powiększający się portfel skłania do coraz uważniejszego śledzenia zmian i zaangażowania czasu w powiększanie wiedzy o rynku.
  • Poszukam nowych źródeł inwestowania. Trudne, ale bardzo ciekawe zadanie, które może sprawić, że Twoje pieniądze zaczną przynosić zyski. Zwłaszcza, jeśli dotychczas wszystkie oszczędności leżały na koncie bankowym lub lokacie. Obecnie w ten sposób nie pokrywamy nawet inflacji, zatem jeśli posiadasz oszczędności, szukanie sposobów ich zainwestowania to najbardziej oczywista rzecz na świecie!
  • Będę systematycznie zarabiać przez internet. Ja zarabiam, ale chcę to usystematyzować, dlatego w nadchodzącym roku chcę regularnie, najlepiej codziennie (bo do tej pory było to od przypadku do przypadku), pisać artykuły i wystawiać je na sprzedaż. Jeśli też chcesz, tutaj dowiesz się jak to robić.

Zdaję sobie sprawę, że finansowe postanowienia noworoczne nie są łatwe, ale przecież to przełomowy moment, prawda? Jedyny taki w roku! Może to dobry czas na zapoczątkowanie czegoś trudniejszego? Może w końcu lepiej to, niż coroczne "schudnę do lata", "nie będę się obżerać słodyczami" czy "będę miły dla rodziny". Skoro cały rok czekasz na nowy rok, by powziąć postanowienia, zamiast zacząć zmiany w momencie, gdy o nich pomyślisz, to wysil się trochę! 

Powodzenia.