Kiedy wracam z dużych zakupów w hipermarkecie, nie zawsze rozpakowuję wszystko od razu. Chowam tylko to, co wymaga lodówki, a resztę toreb zostawiam, żeby zająć się nimi za jakiś czas. Niestety, kiedy po kilku godzinach odkrywam pod pieczywem czy makaronami jakiś zabłąkany jogurt czy kostkę masła, często nie nadają się już one do użycia - szczególnie latem. Dlatego właśnie od kilku lat stosuję to proste rozwiązanie.
Przepakowując zakupy z wózka do toreb, dbam o to, by wszystkie produkty, które wymagają lodówki znalazły się w jednej, osobnej torbie. W samochodzie wożę w bagażniku dużą lodówkę turystyczną (taką na wkłady - wystarczy) i wkładam do niej tę jedną torbę w całości. Kiedy przynoszę zakupy do domu, w pierwszej kolejności rozpakowuję tę właśnie "zimną" torbę. W ten sposób nic się nie zmarnuje, nawet jeśli część zakupów poczeka w torbie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz