Kupujesz coś w celu inwestycyjnym - akcje, obligacje, udziały... a może po prostu dzieło sztuki, czy nawet zestaw klocków lego, który zamierzasz w przyszłości sprzedać z zyskiem. Wydajesz na to 100 PLN. Po roku sprzedajesz ten zestaw za 150 PLN. Ile wynosi rzeczywisty zwrot z inwestycji? 50%? To jest stosunek zysków do kosztów. Trzeba się cieszyć, prawda? Nie!
Wpływ inflacji
50 PLN jest zyskiem jedynie pozornie. Otóż ważne jest to, że pieniądze w tym czasie straciły na wartości, a dokładniej zmniejszyła się ich siła nabywcza. Co to oznacza? Cóż - obecnie za zainwestowane 100 PLN nie kupimy już tego, co kupilibyśmy rok temu.
Co ciekawe, w zależności od tego co kupujemy, spadek wartości pieniądza może być różny i nie pokrywać się ze wskaźnikiem inflacji z urzędu statystycznego. Polecam zatem samodzielne sprawdzenie współczynnika inflacji poprzez "typowy wózek zakupowy", który dla każdego będzie inny, bo uzależniony od towarów, które najlepiej reprezentują nasze zakupy.
Nasz wózek zakupowy
Polecam więc cyklicznie, lub w momencie, kiedy robimy większą inwestycję, przetestować wózek zakupowy. W tym celu idziemy do marketu i staramy się zrobić zakupy, wkładając do koszyka produkty, które zwykle kupujemy (a "dodatkowe" produkty kupić na osobny rachunek).
W moim przypadku byłyby to:
- chleb gruboziarnisty i 2 grahamki
- 2l mleka
- 200g masła
- 150g żółtego sera (ważne, by wybrać ten codzienny, który zwykle kupujemy)
- 300g białego sera
- śmietana 18%, 200g
- jogurt naturalny 400g
- 1l oleju
- ogórek zielony / 2 gruntowe
- sałata
- słoik ogórków konserwowych
- przecier pomidorowy 500 ml
- makaron spaghetti
- 1kg cebuli
- 1kg jabłek
- 2 banany
- udziec z indyka 500g
- szczoteczka i pasta do zębów
- mydło i szampon
- 100g herbaty liściastej
- 100g mieszanki orzechowej
Są to różne produkty, które kupuje raczej regularnie (choć w różnych odstępach czasu - patrz szczoteczka do zębów), z różnych grup zawodowych. Oczywiście jeśli jakiś produkt przeważa w Waszych zakupach - kupujecie go więcej i częściej, powinno być też go więcej w Waszym koszyku.
Kiedy postanawiamy spieniężyć inwestycje (lub znowu - cyklicznie), robimy te same zakupy i porównujemy sumaryczny koszt. Jeśli suma wzrosła o 20%, to znaczy, że 20% naszej inwestycji "zżarła" inflacja (zamiast inwestować, moglibyśmy kupić wszystko taniej), a zysk nie wynosi całe 50%, tylko 25% (125 PLN + 25 PLN jako 20% z tych 125 PLN).
Dzieje się tak dlatego, że jeśli inwestujemy, by za jakiś czas kupić sobie samochód, ten samochód drożeje przez czas, kiedy staramy się zebrać pieniądze, czyli musimy zebrać ich więcej niż cena samochodu na początku (oczywiście nie chodzi o ten konkretny samochód, ale o markę, model i wiek (a nie rocznik) auta).
O co chodzi w inwestowaniu
W inwestowaniu chodzi nam o wyścig z inflacją. Staramy się ją prześcignąć, zarabiając więcej niż wynosi inflacja dla nas (którą określają typowe zakupy, wzrost rachunków), albo przynajmniej jej dorównać - jeśli pieniądze trzymalibyśmy pod poduszką, to nie osiągnęlibyśmy nawet tyle. Jeżeli natomiast zarobiliśmy, ale mniej niż wyniosła inflacja, to straciliśmy (ale nie tyle ile stracilibyśmy, gdybyśmy trzymali pieniądze pod poduszką). Określając wielkość sukcesu, jaki odnieśliśmy inwestując, pamiętajmy o tym, by odnieść tę wartość do wzrostu cen, które mają znaczenie dla naszego życia (co nas obchodzą ceny biletów PKP i miejsc w nadmorskich kurortach, jeśli nie jedziemy na wakacje? Lepiej zmierzyć faktyczny wzrost cen tych towarów i usług, z których faktycznie korzystamy).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz