Dość oczywistym faktem jest to, że najłatwiej nam zaoszczędzić na rzeczach, na które najwięcej wydajemy. Na czymś, na co nie wydajemy ani złotówki w oczywisty sposób zaoszczędzić się nie da, jednak na czymś, co kupujemy niemal codziennie można poczynić niemałe oszczędności. Analizując swoje wydatki, doszedłem do wniosku, że najwięcej wydaję na jedzenie. Jestem pewien, że większość z czytelników spotka się z takim samym wnioskiem, po przeanalizowaniu swoich wydatków. Rozwiązanie jest proste - wyrzucać mniej jedzenia, co pozwoli na mniejszą ilość zakupów spożywczych.
Faktem jest bowiem, że wyrzucamy znaczną część produktów, które kupujemy. Od 10% aż do 30% naszych zakupów ląduje w śmieciach i nie są to liczby przesadzone. A skoro tak, to moglibyśmy taką właśnie kwotę zaoszczędzić. Czy to mało? Jeśli wydajemy na produkty żywnościowe 1000 PLN miesięcznie, 10% do 30% daje średnio 200 PLN oszczędności miesięcznie. To kwota, o którą warto powalczyć. Ja stosuję szereg zasad.
- Po pierwsze robiąc zakupy nie planuję ich na długi czas. Nigdy nie wiem, na co będę miał ochotę a na co nie, więc zakupy, które mają starczyć na dłużej niż tydzień absolutnie odpadają.
- Po drugie kupuję tylko takie ilości danego produktu, które z całą pewnością zjem (wyjątkiem są kasze, makarony i inne produkty o długim terminie przydatności i nieskomplikowanych warunkach przechowywania.
- Po trzecie, jeśli kupuję coś, czego nie próbowałem, staram się kupić niewielką ilość (choćby była promocja), gdyż nie wiem, czy będę tego produktu używał. Dokupić zawsze można, zwrócić już nie.
- Po czwarte, staram się nie otwierać zbyt wielu opakowań na raz. Niestety jeśli nastawiamy się na oszczędzanie, lepiej jest "dojadać" to co już napoczęte, niż jeść wszystko na raz a resztki wyrzucać. Nie zawsze można jeść jedynie to, na co się ma ochotę, ale przecież co się odwlecze...
- Po piąte, gotując zawsze lepiej ugotować mniej niż więcej. Nie znaczy to, że mamy przymierać głodem - mniejsza porcja oznacza brak resztek, a zatem zmniejsza ryzyko popsucia się potrawy, która w wyniku tego trafi do kosza.
- Po szóste - trzeba umieć wykorzystać resztki, jeśli już jakieś zostaną. Dobrym pomysłem jest jajecznica, do której możemy skroić i wrzucić niemal każdą pozostałość obiadową. Istnieją też specjalne przepisy na dania z resztek obiadowych.
- Po siódme, warto wiedzieć jak takie pozostałości przechowywać i ile mogą leżeć w lodówce.
- Po ósme, należy pamiętać, by wybierać do potraw surowce, o które w danym okresie najłatwiej i są najtańsze. W lecie nie warto na przykład jeść mrożonych warzyw (w tym dań typu "warzywa na patelnię"), gdyż świeże witaminy są w niewiarygodnie niskich cenach. Takim prostym, smacznym i tanim daniem z warzyw jest na przykład leczo.
- Po dziewiąte - okres letni, gdy warzywa są tanie, warto wykorzystać na zrobienie tanim kosztem własnych mrożonek i przetworów, którymi zajadać się będziemy w zimie. Bezpłatnie.
- Po dziesiąte - jako że jedną z częściej wyrzucanych grup produktów jest pieczywo, warto pamiętać, by nie kupować go w nadmiarze, oraz o tym, że jeśli się zeschnie można je odświeżyć.
To są moje sposoby, dzięki którym udaje mi się zaoszczędzić właśnie około 200 PLN miesięcznie. Oznacza to, że przynajmniej dwa miesiące w roku jem za darmo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz