czwartek, 25 czerwca 2015

Wspólne czyli Tańsze


Zauważyłem, że w naszym kraju pokutuje pogląd, że jeśli coś jest wspólne, to jest niczyje. Dlatego "niczyje" trawniki są zasrane przez psy i obrzucone śmieciami, "niczyje" chodniki są popękane, dziurawe i zasłane niedopałkami a "niczyje" budynki pomazane sprayami. Jeśli ktoś zastanawia się nad tym, dlaczego w innych krajach jest czysto i ładnie, to głównym czynnikiem jest to, że tam to, co u nas jest "niczyje" traktuje się jako "wspólne". Co z tego, że nie lubisz siadywać na ławce, więc nie przeszkadza ci, że ktoś ławkę zdemoluje. Może przeszkadza ci pies srający pod oknem, a jego właściciel lubi przesiadywać na ławce i jego denerwuje to, że ławka jest zniszczona, a niszczyciela ławek, że trawnik jest zasrany. Nie wspominając o tym, że naprawy takich "niczyich rzeczy" opłacane są z "bardzo naszych" pieniędzy. Jeśli więc zależy ci na tym, żeby oszczędzać swoje pieniądze, musisz dbać o dobro wspólne, a przestać widzieć w nim "niczyje".

Ten ważny temat przypomniał mi jednocześnie o tym, że wszystko co wspólne jest na dobrą sprawę tańsze, jeśli wszyscy uczestnicy rozsądnie tym gospodarują. Można to więc wykorzystać w mniejszych grupach, z większym i bezpośrednim zyskiem. Wystarczy wśród znajomych zorganizować się odrobinę i myśleć wedle maksymy, że Wspólne Znaczy Tańsze.

Przykładem najbardziej rozpowszechnionym jest wspólne mieszkanie. Wynajmowanie mieszkania wraz ze znajomym to źródło wielu oszczędności. Nie dość, że czynsz dzielony jest na dwa (lub więcej), to jeszcze ilość sprzątania jest mniejsza - swój pokój oczywiście sprząta się samemu, ale już pomieszczenia wspólne, takie jak kuchnia czy łazienka, sprząta się na zmianę, dzieląc się także kosztami sprzątania. A jeśli posiadamy własne mieszkanie, zawsze możemy jego część podnająć (najlepiej) znajomemu. Wynajęty pokój w trzypokojowym mieszkaniu może spłacać nawet cały czynsz, a ktoś, kto poszukuje lokum, nie znajdzie nigdzie tańszego pokoju do wynajęcia (w Warszawie wynajęcie jednego pokoju poprzez ogłoszenie zdecydowanie przewyższa czynsz całego mieszkania).

Nawet nie mieszkając razem, można sporo zaoszczędzić wspólnie gotując. Wystarczy ze znajomymi umówić się, że raz w tygodniu (najlepiej w stały dzień) konkretna osoba gotuje obiad i zaprasza pozostałych, lub co tydzień kto inny gotuje niedzielny obiad. Zaręczam, że ugotowanie obiadu dla siedmiu osób, ale tylko raz w tygodniu jest o wiele tańsze niż gotowanie codziennie, dla jednej osoby.

Kiedyś popularne, ale teraz mówi się o tym jakby mniej, było podwożenie do pracy. Takie wspólne przejazdy pozwalały oszczędzić na benzynie. Wystarczy, by trzy lub cztery osoby z biura mieszkały w naszej dzielnicy i przy założeniu, że zaczynamy i kończymy pracę o jednej godzinie, możemy zużywać paliwo co trzy, cztery dni, a nie codziennie. Ewentualnie możemy się zrzucać na paliwo, a wozić może nas zawsze ta sama osoba. Oszczędność olbrzymia, a wygoda znacznie większa niż w autobusie. O dzieleniu kosztów za przejazd, nawet z nieznajomymi, pisałem tutaj.

To oczywiście nie wszystkie możliwości. Można dzielić się z sąsiadem wyprowadzaniem psa, oszczędzając czas. Można zorganizować z koleżanką, która ma dzieci w tym samym wieku, wspólną opiekę nad milusińskimi (czy to opiekować się dziećmi na zmianę, czy wspólnie płacić za opiekunkę), można składać się na prezenty, by zamiast kilku symbolicznych drobiazgów kupić komuś za tę samą cenę jeden, porządny i przydatny prezent. Można składać się na internet i udostępniać wi-fi sąsiadowi przez ścianę. Można wspólnie wypożyczać i oglądać filmy (choć to coraz mniej popularne). Można się także po prostu wspierać w oszczędzaniu, odkładając z pensji taką samą kwotę jak znajomy i wspólnie określać sobie cele, a nawet wspólnie się odchudzać.

O innych sposobach, które pozwalają oszczędzić dzięki pomocy przyjaciół pisałem tutaj
Jeśli masz jakiś pomysł na oszczędzanie na "wspólnym", podziel się nim w komentarzu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz