Wbrew tytułowi, dzisiejszy wpis dedykowany jest paniom. Wojna płci wojną płci - jeśli ktoś chce się w nią bawić i przez ten pryzmat rozpatrywać wszystko, co dzieje się na świecie, proszę bardzo. Faktem jednak pozostaje, że przeciętny mężczyzna skłonny jest wydać na kosmetyki pielęgnacyjne do ciała znacznie mniej niż przeciętna kobieta. Producenci kosmetyków także o tym wiedzą. To dlatego produkty dedykowane kobietom są droższe od ich męskich odpowiedników.
Mydła, żele pod prysznic, szampony, odżywki a nawet jednorazowe (i wielorazowe) maszynki do golenia - te wszystkie produkty w wersji męskiej są tańsze, mimo podobnego składu i jakości. Tylko dlatego, że panowie nie są skłonni wydać na te produkty tyle, ile wydają panie. Ale, skoro produkty te są do siebie podobne (a zdarza się, że różnią się jedynie kolorem), to po co przepłacać?
Proponuję zatem, by przeciętna pani, idąc do sklepu z zamiarem kupna szamponu, odżywki, maszynek do golenia nóg (i żelu łagodzącego) oraz mydła udała się na dział męski i wszystkie te produkty kupiła w wersji dla panów. Tak dla eksperymentu. A później wypróbowała, czy widzi wyraźną różnicę. Wiem, że w portfelu różnica będzie odczuwalna, ale czy poza tym coś się zmieni?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz