A więc zakończył się styczeń. Warto więc przypomnieć sobie postanowienia noworoczne i zrewidować cele. Wśród najpopularniejszych postanowień nadal króluje rzucanie palenia i dieta, by stracić na wadze, ale coraz lepiej mają się cele, które mają wiele wspólnego z poprawieniem sytuacji domowego budżetu (dwie powyższe także mają, ale pośrednio). "Zacznę oszczędzać", "Znajdę lepszą pracę" lub "nauczę się języka obcego (by znaleźć lepszą pracę)" to coraz popularniejsze cele, wcale nie niemożliwe do zrealizowania.
Tylko, czy je realizujemy? Po miesiącu można już zauważyć jakieś tendencje. Czy jesteśmy zadowoleni z postępów? Nie osiądźmy na laurach! Czy jednak powinniśmy coś poprawić? Warto się nad tym zastanowić i zadziałać już teraz, zamiast czekać na kolejny nowy rok i stracić jedenaście miesięcy. Jeszcze nie jest za późno.
Zachęcam zatem, by ci, którzy jeszcze nie w pełni osiągnęli poziom, którego oczekiwali, wzięli się w garść i nadgonili. Styczeń nie uciekł daleko i w pozostałą część roku da się go nadrobić. Pamiętajcie, że każda, nawet niewielka poprawa, za to systematyczna (co tydzień? co miesiąc?) wyjdzie Wam na dobre! Zacznijcie coś robić i cieszcie się z efektów!
Co do moich osobistych celów, planowałem czytać więcej książek (na ten rok chciałbym osiągnąć stałą prędkość 1 książki na tydzień). Na razie nie wychodzi, ale staram się. Część efektów można śledzić na blogu Recenzent Amator. Mógłbym wybierać jakieś cieniutkie książeczki i nadrabiać, ale postaram się mój cel osiągnąć bez uciekania się do oszustwa, nawet tego rodzaju.
Życzę Wam powodzenia i liczę, że Wy życzycie mi tego samego.
Jedna książka na tydzień? Zazdroszczę :). Kiedyś takie tempo było dla mnie osiągalne, ba... był nawet czas, że to była jedna dziennie (okres przeleżanej ciąży). Teraz mogę tylko pomarzyć o czytaniu... Chociaż ostatnio poczytuje "Prezenterki" A. Szarłat. Ja ze swoich noworocznych postanowień jedno zaczęłam już realizować - zdrowiej jem. Nad pozostałymi wciąż pracuję....
OdpowiedzUsuń