Jest pewna pułapka, dotycząca w pewnym stopniu słomianego zapału. Dlaczego nie udaje nam się coś, co sobie zaplanowaliśmy, kiedy byliśmy pełni werwy, zacięcia, chęci i zapału? Właśnie dlatego, że zaplanowaliśmy coś na nasze siły w momencie szczytowym, zamiast realnie oszacować nasze możliwości, jakie posiadamy na co dzień, kiedy nie jesteśmy nakręceni i pełni animuszu. Dlatego właśnie, kiedy robimy plany, powinniśmy stawiać sobie realne cele, które będziemy w stanie realizować, a dopiero później zwiększać ich skalę, kiedy wypracujemy sobie większe możliwości.
Co daje określanie osiągalnego celu?
Przede wszystkim to, że kiedy cel jest osiągalny, jesteśmy w stanie go osiągnąć! Wielokrotnie pisałem, że w oszczędzaniu najważniejsza jest systematyczność. Nie liczy się to, że określamy sobie jakiś wielki cel, a następnie po pierwszej wpłacie na konto oszczędnościowe odpuszczamy i nigdy więcej nie udaje nam się go zrealizować. Lepiej byłoby odłożyć mniejszą sumę, a następnie systematycznie to powtarzać.
Określenie osiągalnego celu sprawia, że potrafimy go realizować, a zatem nie zniechęcamy się, kiedy nagle okazuje się on za trudny, zbyt odległy. Nie odpuszczamy, bo cel jest tuż tuż - w naszym zasięgu. Zagryzamy zęby i brniemy do niego, choćby było trudno. I właśnie to, że się nie zniechęcamy jest podstawowym walorem takiego realnego celu. Wszystko jedno, czy chodzi o oszczędzanie czy o zarabianie.
Drugą zaletą takiego podejścia jest miejsce na progres. Ten najłatwiej osiągnąć, jeśli zaczynamy z mniejszego pułapu i powoli wypracowujemy coś więcej. Ci, którzy regularnie chodzą na siłownię wiedzą o czym mówię - nie zrobisz postępów ćwicząc ciągle zbyt wielkim ciężarem. Jeśli natomiast zaczniesz od czegoś w Twoim zasięgu, nawet się nie obejrzysz, kiedy zaczniesz podnosić wagę, o której wcześniej nawet nie pomyślałeś, że jest osiągalna. Miejsce na progres to druga zaleta określania sobie realnych celów - w toku postępów ten limit będzie się zwiększał i "realne" będzie coraz więcej.
Mój przykład
Kiedy odkryłem portal, na którym najwięcej obecnie zarabiam, czyli miejsce, gdzie piszę i sprzedaję artykuły, chciałem ich pisać bardzo dużo. Było to dla mnie proste i niezbyt czasochłonne. Jednak założyłem sobie zbyt wysokie wymagania. Chciałem pisać codziennie, po 20 i więcej tekstów. Owszem, udało mi się to chyba przez 3 dni. Czwartego dnia miałem mniej czasu i mniej pomysłów, więc napisałem mniej. Piątego dnia nie udało mi się nawet nadrobić strat, a szóstego zniechęciłem się zaległościami. W końcu przestałem pisać. A później przeanalizowałem swoje postępowanie i zacząłem od 5 tekstów dziennie, 5 razy w tygodniu. Czasem napisałem więcej, czasem, przyznaję, mniej. Ale pisałem regularnie, bo wiedziałem, że jest to w moim zasięgu. Obecnie piszę jeszcze mniej, ale moja baza tekstów niesprzedanych wynosi ponad 200 (sprzedanych jest o wiele więcej). Zyski pojawiają się regularnie, bo regularnie ktoś kupuje któryś z moich starszych artykułów. Określenie realnego celu pomogło mi zbudować tę bazę, czego nie mogłem zrobić, kiedy limit ustawiłem w momencie, gdy odkryłem portal i chciałem wszystko zrobić na już - byłem pełen zapału, który jest dobry podczas pracy, zły zaś podczas narzucania sobie celu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz