piątek, 18 lipca 2025

Wydawaj dla siebie

Kiedy kupujesz nowy telewizor - dlaczego to robisz? A nowy telefon? Samochód? Zegarek? Ba - kupując nowe ciuchy czy buty, wybierasz te ze znanym logo, prawda? Dlaczego to robisz? Przecież nie dlatego, że sam chcesz patrzeć na logo...

Wiele "modnych" zakupów robimy nie dla siebie, ale dla osób, które będą nas po nich oceniać. Łakniemy tej oceny niczym nieskazitelnego profilu w mediach społecznościowych - takiego, gdzie widać tylko piękne potrawy, wymarzone wakacje, uczesane dzieci ze świadectwem z czerwonym paskiem oraz fotki w szybkiej bryce. Nie potrzebujemy tego dla siebie, tylko dla innych (trochę dla siebie - chcemy być przez ten pryzmat oceniani). Wydajemy nie małe pieniądze na to, by robić wrażenie na innych.

Ja nie mam drogiego telefonu. Ba - nie mam smartfona, a moja komórka nie robi zdjęć i nie łączy się z internetem. Dlaczego? Bo uznałem, że tego nie potrzebuję. Wydałem na mój telefon poniżej 100 PLN, było to ponad dziesięć lat temu i od tego czasu wciąż działa (a baterię ładuję nie częściej niż raz na tydzień). Oczywiście, że ludzie patrzą na mnie z pobłażaniem i śmieją się ze mnie, ale ja wolę wydać na czytnik e-booków, z którego mam pożytek (tez nie jest to najnowszy model) niż na smartfon, który ciągle będę musiał zmieniać, by "dogonić" technologię. No i nie chcę się z nikim ścigać na to, czy mam już najnowszy model.

Póki działa mój komputer, nie potrzebuję nowego. Póki działa odtwarzacz MP3, nie interesuje mnie nowszy model. Póki samochodem da się dojechać wszędzie tam, gdzie potrzebuję, nie szukam innego a jeśli mogę kupić wygodne ubranie, nie jestem zainteresowany żadnym logo, które producent na nim umieszcza. A skoro ja nie jestem, to dlaczego miałbym to kupować, by robić jakiekolwiek wrażenie na kimś innym?

Owszem - jeżeli Twoim celem jest robienie wrażenia na sąsiadach, znajomych czy przechodniach, nie ma w tym nic złego. Pisze ten post tylko po to, by uświadomić Ci, że niektóre z tych wydatków służą tylko po tym, by inni lepiej Cię oceniali (albo właśnie nie oceniali). Nadal możesz ponosić te koszty, wiedz tylko dlaczego. A jeśli nie chcesz ich ponosić, to uzmysłów sobie, że w każdej chwili możesz powiedzieć sobie "mnie wystarczy to, co mam i nie muszę przesiadać się na nowszy model lub kupować nowego gadżetu tylko dlatego, że bez niego ktoś pomyśli, że jestem gorszy". Mnie osobiście nie bardzo przeszkadza to, że ktokolwiek pomyśli o mnie, że jestem gorszy, bo nie mam czegoś tam, tylko po to by spełniać jego wizję statusu społecznego.

czwartek, 10 lipca 2025

Kredyt? Spłać!

Wiele osób nie wie, jak postępować z kredytem. Często biorą kredyt nie bardzo rozumiejąc jak on działa, nie czytając warunków i nie zdając sobie sprawy w jaki sposób zminimalizować odsetki. Dzisiaj opisze ten problem, bo już kilka razy musiałem to tłumaczyć różnym osobom.

  1. Kredyt polega na tym, że otrzymujemy jakąś kwotę na konkretny cel (czasem płacąc za możliwość wzięcia kredytu), a później spłacamy dług, powiększony o odsetki. Jeśli kredyt wiąże się z dodatkową opłatą, to bank wypłaca nam kwotę "x", a my jesteśmy od razu winni kwotę "x+opłata". Kiedy nadchodzi moment naliczenia odsetek i spłaty raty (przeważnie co miesiąc), musimy spłacić wszystkie naliczone w tym okresie odsetki plus pewną część kwoty. Jeśli rata kredytu jest malejąca, kwota spłacana jest zawsze taka sama, natomiast odsetki naliczane od coraz mniejszej kwoty są coraz mniejsze. Jeśli płacimy równe raty, kwota odsetek jest coraz mniejsza (od mniejszej kwoty, którą jesteśmy winni), natomiast spłacamy coraz większą kwotę należności, dzięki czemu odsetki maleją jeszcze szybciej. Tak, ogólnie, działają wszystkie kredyty.
  2. Bardzo ważne jest, by w warunkach określone było to, czy rata jest stała czy malejąca oraz czy istnieje opłata za udzielenie kredytu (powiększająca zaległość początkową) i opłata za wcześniejszą spłatę / nadpłacanie kredytu. Bardzo często przy kredytach konsumenckich i tak zwanych chwilówkach, podana rata kredytu jest bardzo niska. Nie jest to wcale dobry znak - oznacza to przeważnie, że spłacamy głównie odsetki, natomiast nie spłacamy właściwie wcale kapitału, co oznacza, że odsetki prawie nie maleją, a kredyt będziemy spłacać bardzo długo - wpłacając olbrzymią sumę. Jeśli bowiem rata kredytu to "tylko 100 zł", ale w tym kryje się 98 zł odsetek, to faktycznego kredytu spłacamy tylko 2 zł, mimo, że co miesiąc ciągle płacimy 100 zł.
  3. Jeśli możemy kredyt spłacić wcześniej oraz nadpłacić bez ponoszenia dodatkowych kosztów, warto to zrobić, kiedy tylko sytuacja finansowa na to pozwoli. Każde dodatkowe pieniądze spłacane dodatkowo nie są obciążone odsetkami. Czyli, jeśli nawet spłacamy ratę 100 zł, z czego 98 zł to odsetki, to możemy dołożyć drugie 100 zł, które w całości spłacą kapitał kredytu. W ten sposób spłacamy pięćdziesiąt razy więcej kapitału, płacąc jedynie dwa razy większą kwotę. Spłacamy 50 raz za jednym zamachem, płacąc jedynie 2 raty w jednym okresie. Dlatego właśnie spłacenie kredytu to najlepsza inwestycja.

Warto jednocześnie zapytać swoich bliskich, czy nie borykają się z takim kredytem, często wziętym na zakup nowej pralki czy lodówki. Często osoby starsze są w ten sposób naciągane i utykają w niespłacalnych długach, z którymi można sobie łatwo poradzić, znając zasadę działania. Zachęcam wyedukowanie rodziny w tej kwestii. Wszystko jest dla ludzi, ale warto znać zasady instrumentów finansowych, z których się korzysta.

piątek, 4 lipca 2025

Pozbywaj się...

Jeśli w życiu nadszedł moment, kiedy finanse nie stoją dobrze i zwyczajnie brakuje Ci pieniędzy "do pierwszego", to znak, że czas na solidną weryfikację budżetu. Może nie wystarczyć drobna korekta. Trzeba przeprowadzić gruntowne, czasem bolesne, ale jednak konieczne, zdecydowane zmiany.

Życie samo je wymusi, więc jeżeli chcesz odzyskać panowanie, uprzedź cios i zdecyduj się na bezkompromisowe cięcie kosztów. Kiedy więc czujesz zaciskająca się pętlę, nie daj się poprowadzić na równię pochyłą. Odetnij balast i ratuj co się da.

Pozbądź się subskrypcji, prenumerat i abonamentów. Zrezygnuj z każdej płatnej usługi cyfrowej. Nie z takich, na których utratę możesz sobie pozwolić, ale ze wszystkich. Odetnij się od platform oferujących filmy i seriale, muzykę, książki czy nawet opłaty za niewyświetlanie reklam. Nie myśl o tym, że coś Cię ominie ani o tym, że przywrócenie tych dodatków w przyszłości będzie drogie. Będąc w ciężkiej sytuacji aktualnej, ratuj się teraz, żeby w ogóle mieć jakąś przyszłość.

Pozbądź się telefonu, bez którego wydaje Ci się, że świat nie istnieje, jeśli tylko nie daje Ci możliwości zarobienia na siebie. Każda opłata, która pogłębia Twój dług musi zostać usunięta. To trudna decyzja, ale być może konieczna.

Przeprowadź się - do mniejszego mieszkania, do innej miejscowości, może nawet tańszego kraju. Jeśli możesz, wróć do rodziców, zatrzymaj się na jakiś czas u znajomych i odbuduj swój budżet. Brzmi drastycznie, ale mówimy o sytuacjach, w których musisz się ratować - wszystko na co Cię aktualnie nie stać, ciągnie Cię w dół.

To nie jest moja rada. To zasłyszana historia (znajomy znajomego). Człowiek ten poszedł na dno po stracie firmy, którą prowadził. Początkowo nie miał dużych długów i myślał, że jakoś przeżyje czas bez pracy, nie rezygnując z dotychczasowego poziomu życia. Niestety nie miał pojęcia ile ten "dotychczasowy poziom życia" kosztuje. Już kiedy z konta (na którym miał oszczędności, które miały pokryć rachunki) ściągnęły się opłaty za platformy z filmami doznał szoku - podpisywał te umowy i nie liczył, bo zawsze było go stać. Następnie "zapłacił się" rachunek za umowę z telefonią. Rachunek ze wszystkimi telefonami - mając firmę zaopatrzył w telefony pół rodziny na jednej umowie i wykupił szereg usług, na które - znowu - dotychczas było go stać. Ostateczny cios przyszedł, gdy pobrana została kwota za dom... oraz trzy mieszkania, które miały dawać zysk jako wynajem, ale jakoś po poprzednich lokatorach nikomu ich nie wynajął, natomiast jednym z mieszkań "opiekowała się" córka znajomych (i mieszkała tam w zamian za tę opiekę), a dwa pozostałe służyły jako magazyny surowców i produktów dla prowadzonej działalności. W pierwszym miesiącu poszły pieniądze, które starczyć miały na trzy miesiące, ale znajomy nadal nie zrezygnował z przywilejów, sądząc, że to chwilowe problemy. Po trzech miesiącach wziął pożyczkę, bo na oku miał już kolejny interes. Interes nie wypalił, po kolejnym kwartale miał na głowie komornika. Dopiero w tym okresie zaczął zmniejszać zobowiązania finansowe, bo zorientował się, że jest źle. To on powiedział, że gdyby zaraz na początku zaczął pozbywać się tych wszystkich "drobnych" obciążeń finansowych byłoby mu o wiele łatwiej. Owszem - przypadek skrajny, ale dobrze obrazuje jak to, co dotychczas pozostawało niezauważane, nagle stało się przyczynkiem upadku. Sytuacja się zmieniła, i człowiek zaczął żyć ponad stan, mimo, że próbował tylko żyć jak dotąd. W końcu stracił część swoich dotychczasowych "przyjemności", ale gdyby pozbył się ich wcześniej, oszczędziłby sobie wielu problemów. I to wcale nie było tak, że upadek firmy pociągnął go na dno - to tylko zachwiało jego finansowaniem, ale było do uratowania. Trzeba było tylko zacząć działać od razu i dość bezwzględnie.