Budżet Domowy to podstawowe narzędzie kontrolowania prywatnych wydatków, od którego powinniśmy zacząć, kiedy przymierzamy się do oszczędzania. Pozwala nam on uporządkować wydatki i zorientować się zawczasu, czy stać nas na wszystko, co planujemy kupić, czy też możemy jedynie zaspokoić najpilniejsze potrzeby i ponieść jedynie niezbędne wydatki. Idea takiego budżetu polega na zestawienia wszystkich wpływów, jakie otrzymuje nasze gospodarstwo domowe (wypłaty z tytułu pracy członków rodziny, wpływy z wynajmu, zyski z inwestycji, dodatkowe pieniądze ze sprzedaży niepotrzebnych rzeczy, etc.) z wydatkami, jakie spodziewamy się ponieść oraz porównanie ich z faktycznym stanem rzeczy.
Budżet Domowy to nie tylko planowanie wydatków. To także motywacja do tego, by zwiększyć wpływy. Kiedy nasz budżet się nie domyka, z góry wiemy ile musimy uzupełnić - na przykład jaką kwotę uzyskać ze sprzedaży niepotrzebnych już rzeczy, czy ile nadgodzin musimy wziąć). Oczywiście zorientujemy się także, czy rezerwować miejscówkę na wakacje, czy też ograniczyć się do wyjazdu na działkę lub do lasu, bo fundusze nie pozwalają na wypoczynek nad morzem.
Aby mieć jasny obraz sytuacji, musimy nasz budżet odpowiednio posegregować. Nie ma sensu sprawdzać ile wydajemy na chleb, a ile na mleko, skoro jednocześnie większość wydatków wrzucamy w "pozostałe" i zapominamy o nich. Sensowne kategorie to esencja dobrego budżetu domowego. I nawet jeśli niuanse będą różne dla różnych osób, to trzon budżetu pozostanie podobny. Postaram się więc przedstawić w jaki sposób warto podzielić swoje wydatki (wpływy są dość jasne).
Kategorie
Po pierwsze rachunki. I tutaj niespodzianka - powinny to być dwie kategorie - rachunki, które trzeba zapłacić oraz rachunki za usługi, z których gotowi jesteśmy zrezygnować. Być może, jeśli środki nie pozwolą, obejdziemy się bez dodatkowych programów telewizyjnych, albo jakiejś usługi, prenumeraty, telefonu czy czegokolwiek innego. Jednak aby w ogóle móc się nad tym zastanawiać, musimy wiedzieć ile możemy zaoszczędzić. Jednocześnie nie zrezygnujemy z czynszu (chyba, że jesteśmy skłonni rozważyć przeprowadzkę w tańszą okolicę) czy rachunku za prąd lub wodę.
Po drugie wydatki absolutnie niezbędne, czyli przede wszystkim jedzenie. To także możemy podzielić na wydatki podstawowe oraz na takie, które dają pewne pole manewru (najlepiej od razu oszacować ile jesteśmy w stanie zaoszczędzić kupując tańszy zamiennik, jeśli jesteśmy pod kreską). Dodatkowo pojawią się tutaj słodycze i napoje, które to grupy proponuję oddzielić, bo bez kupowania słodyczy i napoi jesteśmy się w stanie obejść. Chemia do domu to z kolei coś, bez czego się nie obejdziemy - środki czyszczące, przybory higieniczne, niezbędny sprzęt. Wydatki związane z pracą też bywają ciężkie do ograniczenia - możemy rozważyć tańszy środek lokomocji, ale jeśli mamy obowiązek pojawiać się w biurze w odpowiednim stroju, to musimy go mieć. To samo, jeśli prowadzimy firmę lub nawet pracujemy z domu - części wydatków nie unikniemy.
Najmniej przyjemna, a potrafiąca wywrócić niejeden budżet do góry nogami kategoria, to leki i lekarze. To właśnie dlatego dobrze jest mieć osobny budżet "na czarną godzinę" i stale do niego dokładać. Jeśli musimy pokryć te wydatki z bieżących wpływów, prawdopodobnie zabraknie nam na coś innego.
Dalej mamy ubrania (te z pracą niezwiązane) i od razu powiedzmy sobie szczerze - jeśli jesteśmy dużo pod kreską, to z tej pozycji rezygnujemy najprawdopodobniej w pierwszej kolejności (choć dla wielu osób będzie ona miała duży udział w ponoszonych kosztach).
Kolejną kategorią są przyjemności, czyli wszystkie wyjścia do restauracji, do kina, do kawiarni, etc. Ta kategoria sprawia, że wiemy dla czego żyjemy i wykreślanie z niej rzeczy powoduje depresję, bo jedyne na czym się skupiamy to praca. Możemy jednak zastanowić się nad tańszymi zamiennikami - zamiast iść do kawiarni z dawno niewidzianym znajomym, zaparzmy kawę do termosu (lub w kubki termiczne) w domu i idźmy na spacer. Zamiast iść do restauracji, spakujmy kosz piknikowy i idźmy do parku. Zamiast do kina, zaprośmy znajomych na wieczór filmowy. Organizujmy sobie tańsze przyjemności - wieczór z grami planszowymi, kilka odcinków serialu pod kocem, wspólne gotowanie i kolacja przy świecach. Bądźmy kreatywni.
Pozostały nam dojazdy pozostałe (nie do pracy), z tym, że jeśli jeździmy samochodem czy używamy biletu długoterminowego, trudno będzie je rozdzielić. Moja propozycja jest taka, by spróbować określić jaki udział w użytkowaniu samochodu mają dojazdy do pracy i wydatki na samochód (wszystkie - przeglądy, wymianę opon, naprawy, paliwo, ubezpieczenie) rozdzielać proporcjonalnie. Jeśli do pracy jeździmy używając komunikacji miejskiej i mamy bilet okresowy (który kupujemy ze względu na pracę), niech całość kosztów przypada na pracę - resztę przejazdów mamy za darmo.
Na większe zakupy (nowa lodówka, telewizor, samochód) przeznaczamy przeważnie oszczędności, więc nie będziemy umieszczać ich w budżecie domowym, podobnie jak wakacji.
Jeśli mamy dziecko, to taka kategoria także się przyda, ale ostrzegam - to może być studnia bez dna. Dobrze podzielić te wydatki na zbędne i niezbędne.
A teraz ostatnia kategoria, o której zapomniałem planując swój pierwszy budżet domowy dawno temu, a która okazała się moją piętą achillesową - prezenty. Chcąc kupić wszystkim członkom rodziny i znajomym prezent na urodziny, imieniny, gwiazdkę, prawie zbankrutowałem. Dopiero kiedy utworzyłem tę kategorię i spisałem wydatki, złapałem się za głowę i postanowiłem być bardziej kreatywny i... oszczędny. Czasem wystarczy dobry pomysł, a tych brakuje, kiedy kupujemy kolejny prezent dla przyjaciela. Zamiast wydawać majątek na butelkę bardzo dobrej (i drogiej) whisky, lepiej zainwestować czas na znalezienie czegoś wyjątkowego.
A jeśli zupełnie nie masz pomysłu - skorzystaj z poniższych propozycji:
- ręcznie robione czekoladki (napisy, figurki, śmiesznostki)
- spersonalizowane gadżety (z napisem/grawerem lub bez)
- prezenty na każdą okazję (także spersonalizowane)
Spersonalizowany prezent ma taką przewagę, że obdarowany wie, że zaplanowaliśmy kupno tego prezentu wcześniej, a nie kupiliśmy coś na ostatnią chwilę, byle coś było.
Oczywiście każdy może dodać do lisy jeszcze jakąś kategorię, charakterystyczną dla siebie. U mnie będzie to kolekcjonerstwo. Dla każdego będzie to coś innego (sport, hobby, książki, gry, wpisowe na konkursy, etc.).
Jak prowadzić
Aby zacząć prowadzić Budżet Domowy wystarczy plik Excel, w którym kolejne kolumny to różne grupy wydatków, z podsumowaniem (byśmy na pierwszy rzut oka wiedzieli jaka jest suma wydatków w danej kategorii). Oczywiście kolumna wpływów także nam się przyda. Chodzi przecież o to, by suma wydatków była mniejsza niż suma wpływów.
Przez kilka pierwszych miesięcy musimy wpisywać wszystkie wydatki w odpowiednie komórki, by zorientować się jak przedstawia się schemat naszych wydatków i gdzie widzimy pole do poprawy. U mnie ten etap już poskutkował zmniejszeniem wydatków, gdyż zwyczajnie nie chciałem przyznać się sam przed sobą, że aż tyle wydałem na którąś kategorię (na przykład na książki czy kolekcje).
Kiedy zorientujemy się w strukturze swojego budżetu, zaczynamy planować. Obcinamy sobie możliwość wydania na którąś kategorię, kiedy zorientujemy się, że ta kategoria przerasta nasze możliwości (lub chęci). Na przykład, kiedy zorientujemy się, że wydajemy miesięcznie 300 PLN na książki i chcemy to ograniczyć do 150 PLN, zaznaczamy to w budżecie i zbliżając się do limitu pamiętamy o nim. Zaczynamy kupować rozsądniej i planować rzeczy do kupienia na kolejne miesiące.
Ja zorientowałem się, że wydaję za dużo na prezenty i ograniczyłem te wydatki do 250 PLN miesięcznie. Co oznacza, że kiedy wydałem w danym miesiącu mniej (bo na przykład w lutym było mało okazji), to pieniądze te odkładam do "budżetu prezentowego" i mogę je wydać w dalszej części roku, gdy (na przykład w grudniu) ilość wydatków będzie większa.
Celem jest stworzenie budżetu odgórnie, a następnie mieszczenie się w nim. Koniec końców, będziemy potrafili rozdzielić nasze wpływy na "podbudżety" - na jedzenie, ubranie, hobby, prezenty, część dokładaną do budżetu na czarną godzinę, oszczędności itp. A kiedy z jakiegoś "podbudżetu" coś zostanie w danym miesiącu, w kolejnym będziemy mogli wydać nieco więcej, jeśli zajdzie taka konieczność. Przykładowo, jeśli w lutym dojadaliśmy zapasy ze spiżarni i zostało nam sporo pieniędzy w "podbudżecie" na jedzenie, to w marcu i kwietniu chętnie kupimy nowalijki, które chociaż nieco kosztowne, wprowadzą do naszej diety zdrowie i przyjemność.
A zatem - najpierw przez kilka miesięcy spisujemy wydatki, następnie zastanawiamy się nad strukturą budżetu, na czym chcemy zaoszczędzić, jak chcemy by ten budżet wyglądał i czy realnie możemy się na to zdecydować oraz jakich kroków to wymaga, a następnie staramy się działać zgodnie z planem. Oczywiście nanosimy poprawki w miarę potrzeby, a koniec końców dysponujemy narzędziem, które pozwala nam w pełni panować nad swoimi wydatkami. Może brzmi skomplikowanie, ale takie nie jest. Wystarczy spróbować, do czego bardzo zachęcam. Ja swój porządek w finansach zrobiłem właśnie dzięki takiemu narzędziu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz