Ostatnio coraz częściej spotykam się z bardzo niepokojącym zjawiskiem. Otóż coraz więcej osób w moim otoczeniu, pomimo relatywnie wysokich zarobków, narzeka na brak pieniędzy. Po rozmowie z kilkoma takimi osobami, okazało się, że wraz ze wzrostem dochodów zwiększyły się ich wydatki. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że wydatki zwiększyły się bardziej niż dochody.
Nieproporcjonalne zwiększenie standardu życia
Wygląda to mniej więcej tak, że Janusz zarabiał 4000 PLN do ręki, a jego wydatki stałe (na mieszkanie i paliwo) wynosiły odpowiednio 700 i 500 PLN. Na jedzenie szło około 1000 PLN. Inne wydatki zamykały się w kwocie 500 PLN, a na wakacje odkładał regularnie po kolejne 500 PLN miesięcznie. To dawało 3200 PLN po stronie wydatków. 800 PLN szło na oszczędności i inwestycje. Całkiem nieźle, prawda?
Otóż Janusz dostał awans i zaczął zarabiać 7000 PLN. Z miejsca zmienił samochód (bo przecież go stać) i wpakował się w kredyt w wysokości 1300 PLN. Nowy samochód zaczął także więcej palić, a zatem wydatki na paliwo wzrosły z 500 do 1000 PLN. Dodatkowe 1800 PLN kosztów po 3000 PLN podwyżce nie byłoby niczym złym - zasłużył na to, by mu się poprawiło. Jednak Janusz na tym nie poprzestał. Podniósł swój standard życia poprzez bywanie w knajpach i na imprezach (dodatkowe 800 PLN / m-c), a jego wydatki inne zwiększyły się o kolejne 300 PLN. Na dodatek zadecydował, że stać go na droższe, bardziej ekskluzywne wakacje, na które wziął chwilówkę, zamiast odkładać i teraz musi spłacać dodatkowe 500 PLN / m-c. To kolejne 1600 PLN, co daje łącznie 3400 PLN wydatków przy, przypomnijmy, podwyżce 3000 PLN.
Okazuje się, że sytuacja ta jest jeszcze po "bezpiecznej" stronie, chociaż Janusz zmniejszył o połowę kwotę, którą odkładał co miesiąc (na nieprzewidziane wydatki i zakup funduszy inwestycyjnych). Teraz "załatwi go" jedna nieprzewidziana wizyta u dentysty, czy awaria pralki.
Problem jednak urasta, kiedy przesadzimy z wydatkami i znajdziemy się w sytuacji, gdy co miesiąc dokładamy do swoich wydatków. Coraz więcej ludzi znajduje się w tej sytuacji i to nie dlatego, że "życie podrożało" jak twierdzą, ale dlatego, że podnieśli swój standard życia nieproporcjonalnie do poprawy warunków finansowych. To pułapka, w którą bardzo łatwo dać się wciągnąć.
Ciąg wydatków
Innym niebezpieczeństwem jest wydatek, który pociąga za sobą kolejne wydatki. Kupujemy drukarkę 3D, by drukować coś do naszego hobby. To pociąga za sobą zakup urządzenia do płukania wydruków i lampy do ich utwardzania, a na koniec orientujemy się, że podczas procesu gromadzą się nieprzyjemnie pachnące opary i inwestujemy w nowy wyciąg.
Tak samo może być z samochodem, nową wędką, mieszkaniem w ekskluzywnej dzielnicy, nową torebką czy butami - dosłownie ze wszystkim. Czasem działa także Efekt Diderota, lub zwykła sąsiedzka zazdrość. Potrzeba siły woli, by się temu wszystkiemu oprzeć, ale najpierw trzeba być świadomym istnienia tych pułapek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz