Często, gdy do zaoszczędzenia jest mała kwota, rzędu 2 PLN, nie widzimy potrzeby ograniczania się i kupujemy droższy produkt, bo przecież "2 złote nikogo nie zbawi". Może to prawda, ale jeśli chcemy wziąć się za oszczędzanie, nie powinniśmy tym gardzić. W końcu ziarnko do ziarnka a grosik do grosza.
Jeśli więc nie chce nam się iść do innego sklepu po ten sam produkt 2 PLN tańszy, albo nie chcemy zamiennika, bo na przykład wygodniej nam gotować ryż w torebkach niż po prostu sypki, to zastosujmy prosty trik myślowy.
Jeśli w tygodniu kupujemy 2 takie produkty, to oszczędzamy 4 PLN. To jedno niezłe piwo. Ale to nas nie przekonuje. Wyobraźmy więc sobie, że powtarzając ten manewr przez rok, oszczędzimy ponad 200 PLN. Nadal słabo? To wyobraźmy sobie, że w sylwestra puka do nas gość i mówi "gratulacje. Z uwagi na te oszczędności, tu są dwie stówki". Lepiej?
A teraz coś, co potrafi zaskoczyć - takich zakupów pozwalających zaoszczędzić złotówkę, czy dwa, dziennie możemy dokonać kilku (przeważnie ich nie zauważamy). Mnie wyszło, że na takim zastanawianiu się mogę zaoszczędzić 10 PLN dziennie (średnio), a to już ponad trzy i pół tysiąca złotych rocznie. Kwota nie do pogardzenia!
Polecam zatem oszczędzanie nawet tych na prawdę małych kwot, bo jest do tego wiele okazji każdego dnia. a sumując te wszystkie złotówki okazuje się, że stać nas na zagraniczne wakacje w dobrym hotelu. Co rok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz