wtorek, 31 marca 2015

Karty Kredytowe

Ogólnie jestem przeciwny wszelkim kredytom, a więc także i kartom kredytowym. Warto jednak wiedzieć, że takowe istnieją i wiedzieć, że karta karcie nie równa (nawet jeśli mówimy tylko o kartach kredytowych, a nie bankomatowych czy debetowych). Przyznaję jednocześnie, że istnieją karty i sposoby ich używania, które przyczynić się mogą do zysków a nie strat. Dzięki kartom kredytowym można bowiem często skorzystać z ciekawych konkursów i promocji, a także programów lojalnościowych i częściowego zwrotu za zakupy - zależnie od karty.

Najpierw jednak warto zauważyć, że istnieje wiele różnych kart kredytowych - więcej nawet niż banków, bo wiele banków ma w swojej ofercie kilka różnych kart kredytowych, przeznaczonych dla różnych klientów. Aby pokazać wachlarz możliwości, posłużę się ofertą jednego z banków - tego, w którym akurat mam konto, czyli mBanku.

Po pierwsze - każda karta kredytowa ma swoje podstawowe zadanie. Jest nim możliwość płacenia za zakupy nie ze środków zgromadzonych na koncie, ale z limitu linii kredytowej, jaką dysponujemy. W praktyce, każda taka płatność oznacza zaciągnięcie w banku kredytu na daną kwotę, który to kredyt spłacimy w przyszłości (na przykład z następnej wypłaty). Plus takiego rozwiązania jest oczywisty - nie angażujemy własnych środków na bieżące potrzeby, za które de facto zapłacimy dopiero w kolejnym okresie rozliczeniowym. Minusem jest to, że żyjąc "na karcie kredytowej" przez cały czas jedynie opóźniamy płatność za produkty, ale koszty ponosimy te same, a wykorzystujemy pewien limit kredytowy (który może nam zmniejszać zdolność kredytową podczas brania kredytu hipotecznego). Do tego korzystanie z karty kredytowej może (choć nie musi) wiązać się z dodatkowymi opłatami.

A teraz, skoro wiemy na czym stoimy, możemy zapoznać się z ofertą kart kredytowych oferowanych przez mBank.

  • Klasyczne karty Kredytowe (MasterCard Standard / Visa Classic)
Jest to podstawowa oferta, przeznaczona dla wszystkich. Do wyboru jest karta w systemie MasterCard lub Visa, wraz z możliwością płacenia zbliżeniowego. Limit linii kredytowej to 1 500,00 - 20 000,00 PLN. Okres bezodsetkowej spłaty to 54 dni (a więc spokojnie można zaczekać na kolejną wypłatę, po czym bez pośpiechu spłacić rachunek karty). Jeśli nie spłacimy w tym terminie, odsetki naliczone od kredytu wyniosą 10% w stosunku rocznym. Opłata za wydanie karty to 10 PLN. Opłata roczna za posiadanie karty to 0 PLN, jeśli wykonamy kartą minimum 120 transakcji w danym roku, lub łączna wartość wykonanych transakcji wyniesie 12 000 PLN (w przeciwnym wypadku zapłacimy rocznie 70 PLN). Jeśli zażyczymy sobie dodatkową kartę do naszego konta, zostanie ona wydana bezpłatnie, oraz nie będzie to wiązać się z dodatkową opłatą roczną za użytkowanie. Dodatkowo, używanie karty daje możliwość korzystania z programu rabatowego oraz programu mOkazje - wystarczy aktywować interesujący nas kupon rabatowy i nie wpisując żadnego kodu zapłacić kartą, a premia trafi na konto.

  • Visa Premium
Ta karta, to poszerzona oferta karty poprzedniej, o zwiększonym limicie, dla klientów ze strefy Premium. Jej limit wynosi 3 000,00 - 200 000,00 PLN. Okres spłaty, to nadal 54 dni. Po tym okresie naliczane odsetki będą miały wartość 10% w stosunku rocznym. Wydanie karty także kosztuje 10 PLN, a jej użytkowanie jest bezpłatne, jeśli wykonamy nią 120 transakcji w roku rozliczeniowym, lub łączna wartość tych transakcji wyniesie 24 000 PLN (w przeciwnym wypadku roczna opłata za użytkowanie karty to 300 PLN). Także mamy możliwość korzystania z programów - rabatowego oraz mOkazje. 

  • World MasterCard
Kolejna karta, przeznaczona dla nieco bardziej wymagających klientów, tym razem w systemie MasterCard. Linia kredytowa to 3 000,00 - 100 000,00 PLN, a odsetki wynoszą 10% w stosunku rocznym. Wydanie karty także kosztuje 10 PLN, a jej użytkowanie jest bezpłatne, jeśli wykonamy nią 120 transakcji w roku rozliczeniowym, lub łączna wartość tych transakcji wyniesie 18 000 PLN (w przeciwnym wypadku roczna opłata za użytkowanie karty to 200 PLN). Dodatkowo za pierwszą płatność kartą zyskujemy aż 1000 punktów, a za każde wydane 4 PLN dodatkowy punkt w programie World MasterCard Rewards. Także mamy możliwość korzystania z programów - rabatowego oraz mOkazje. 

  • Miles & More / Miles & More Premium
Karta ta przeznaczona jest dla osób, które dużo podróżują i umożliwia zbieranie mil, do wykorzystania przy zakupie biletów lotniczych. Obie karty dostępne są zarówno w systemie MasterCard jak i w systemie Visa. Karty mają limit 3 000,00 - 100 000,00 PLN (Premium od 5 000,00 do 200 000,00 PLN), a okres spłaty bez odsetek to znane już 54 dni. Po tym okresie oprocentowanie linii kredytowej wynosi 10% w stosunku rocznym. Opłata za wydanie karty to 10 PLN (50 PLN w przypadku karty premium), a opłata roczna wynosi 0 PLN, po przeprowadzeniu 120 transakcji (nie dotyczy karty Visa Premium) w roku, lub transakcji na kwotę 18 000 PLN (60 000 PLN dla karty Premium) (w przeciwnym wypadku opłata to odpowiednio 200 za kartę Standard i 600 PLN za kartę Premium). Po wydaniu karty otrzymujemy od razu 5 000 mil na start, a za każde 5 PLN (w przypadku karty Standard) lub 3 PLN (w przypadku Premium) otrzymujemy kolejną milę. Mile oczywiście wymieniamy na bilety lotnicze (honorowane w wielu liniach lotniczych). Oczywiście nadal mamy możliwość korzystania z programów - rabatowego oraz mOkazje. 

Jeśli życzysz sobie zamówić którąś z wymienionych kart, po prostu kliknij w ten link

Karty kredytowe, jak widać, mogą dawać dodatkowe korzyści, zwrot kosztów, a nawet opłacić bilety lotnicze. Nie są więc tak straszne, jak je malują. Jeśli jednak zamierzasz w pełni wykorzystać ich potencjał i zarabiać na ich posiadaniu, pamiętaj, że nadrzędną zasadą jest nie ponoszenie dodatkowych kosztów. Dbaj więc, by zawsze w terminie regulować rachunek karty, by nie płacić odsetek, oraz wykonuj tyle transakcji w roku, by nie płacić opłaty rocznej za posiadanie karty.

wtorek, 24 marca 2015

Smutna Prawda

Ten post jest jasnym wynikiem rozmów o oszczędzaniu, jakie przeprowadziłem ze znajomymi nie tak dawno temu. Rozmawialiśmy o tym, że każdy, kto chce, może oszczędzać (no - prawie każdy, ale w tym konkretnie przypadku chodziło o każdego w gronie rozmówców, a że grupa ta jest dość reprezentacyjna, ośmielę się twierdzić, że sytuacja ta dotyczy niemal każdego, poza jednostkowymi przypadkami). Znajomi twierdzili, że w ich sytuacji nie jest to możliwe, zatem zaproponowałem analizę wydatków jednej z osób, by na jej przykładzie dowieść swojej racji.

Zaczęło się oczywiście od dochodów "na rękę" - wiadomo, że żeby wyjąć trzeba było coś wsadzić. Kwota wyższa była od najniższej krajowej, a zatem istniała szansa, że będzie z czego oszczędzić. 

Po zarobkach, czas na wydatki. Na wstępie wydatki stałe - kredyty, opłaty i tym podobne. Z części takich opłat można oczywiście zrezygnować (na przykład rezygnując z pakietu telewizji, czy internetu), jednak w tym przypadku był to zbyt wielki krok w stosunku do generowanych z tego tytułu zysków (tania umowa). Także telefon nie przyniósł by wielkich oszczędności z uwagi na niezłą, firmową umowę. W mojej opinii najłatwiejszą drogą do zmniejszenia stałych opłat jest ograniczenie zużycia prądu i wody - to przynosi efekty, chociaż takie jednostkowe zakręcenie wody pod prysznicem w czasie namydlania ciała nie przynosi od razu kokosów. Ale ziarnko do ziarnka (a grosik do grosza)...

Następnym etapem, z resztą tym, na który najbardziej liczyłem, są wydatki zmienne - dodatkowe. Jeśli na coś wydajemy, przeważnie możemy coś z tego zaoszczędzić. Pozostała kwota wciąż dawała takie nadzieje. Oszczędzić można na jedzeniu - czy to kupując tańsze produkty, czy nie wyrzucając resztek (ale o tym innym razem), a jest to grupa zakupów, na którą każdy musi przewidzieć jakiś budżet. Kolejnymi takimi grupami są środki czystości i chemia domowa oraz kosmetyki. Poza tym przejazdy - czy to samochód (drożej) czy komunikacja publiczna (taniej, ale trudno tego wydatku uniknąć). Inne grupy nie są już koniecznością (musimy oczywiście od czasu do czasu kupić coś innego, ale te zakupy można przeważnie rozkładać w czasie), więc i łatwiej o oszczędności.

Z uwagi na to, że pozostała po tym kwota nadal była niemała (może nie była wielka ale nadal było to kilkaset złotych), zapytałem, na co te pieniądze są wydawane, skoro nie ma z czego odkładać. Odpowiedź najpierw brzmiała "nie wiem". Jest to znaczące - bardzo wiele osób nie wie na co wydaje kilkaset złotych co miesiąc. Jest to fakt, o którym wiedziałem - trudno jest wydać nieświadomie więcej niż się posiada (chyba, że ktoś korzysta z karty kredytowej, dlatego jedną z zasad oszczędzania na zakupach jest "noś gotówkę a nie kartę"), nie trudno natomiast wydawać małe kwoty, które złożą się na sporą sumę, o której wydaniu nie mieliśmy pojęcia (bo wydawało nam się, że kupiliśmy tylko najważniejsze, niezbędne rzeczy). Ta kawka na mieście, hamburger, kino, dwa piwka w pubie... to wszystko, zebrane razem, stanowi uciekające kilka stówek co miesiąc, kilka tysięcy rocznie - kilka tysięcy, które mogłyby znajdować się na koncie i procentować lub stanowić podstawę dla inwestycji, chociażby w bezpieczniejsze od akcji fundusze inwestycyjne.

Po ogłoszeniu tego "rewolucyjnego" wniosku, usłyszałem, że "przecież nie można zrezygnować z drobnych zakupów, przyjemności, kawy na mieście, jedzenia w knajpach i spotkań z przyjaciółmi w klubach czy barach". I tutaj pojawia się prosta odpowiedź - można! Na wstępie nie twierdziłem, że każdy może oszczędzać, ale tylko, że każdy, kto chce, może oszczędzać. Smutna prawda polega na tym, że wiele osób, które bezmyślnie wydają te kilkaset złotych co miesiąc, chciałaby odkładać pieniądze, ale nie poświęcając niczego ze swoich dotychczasowych wydatków. Tak się nie da, bo (jak pisałem), żeby wyjąć trzeba wsadzić. Pieniądze nie pojawią się znikąd, a nauka oszczędzania polega na tym, by dowiedzieć się z jakich wydatków należy zrezygnować, a nie jak nadal wydawać tyle samo, ale żeby coś było na koncie (w tym celu należy postarać się o podwyżkę, ale jeśli ktoś trwoni resztkę pozostałych pieniędzy, to po podwyżce będzie po prostu trwonił więcej). Chcesz oszczędzać - zacznij oszczędzać!

poniedziałek, 16 marca 2015

Wymiana walut w internecie

"Frankowcy" płaczą, że kurs zbyt wysoki. Oczywiście - ryzyko kursowe istnieje. Po co jednak je powiększać poprzez spłatę w złotówkach i płacić bankowi dodatkowo? Lepiej kupić Franki taniej, a następnie zapłacić bankowi już w tańszych Frankach, zakupionych przez internet. 

Ja co prawda kredytuję się w Euro, ale i tak bardziej korzystna będzie spłata w walucie niż dokładanie spreadu do raty kredytu. 

Jest to dziecinnie proste - wystarczy założyć konto na stronie Walutomat i tam wymieniać waluty bezpośrednio pomiędzy użytkownikami - na pewno znajdzie się ktoś, kto chce szybko sprzedać Franki i chętnie zawrze transakcję nieco poniżej kursu. Wystarczy sprawdzić.

A jak to wygląda na chwilę obecną?
  • Euro - cena zakupu wg NBP: 4,1996, a w Walutomacie: 4,13201,7% taniej )
  • Dolar - cena zakupu wg NBP: 3,9925, a w Walutomacie: 3,9090 ( 2,1% taniej )
  • Frank - cena zakupu wg NBP: 3,9630, a w Walutomacie: 3,8850 ( 2% taniej )
  • Funt - cena zakupu wg NBP: 5,8851, a w Walutomacie: 5,7800 ( 1,8% taniej )
Od tego należy jeszcze odjąć prowizję w wysokości 0,2%. W najgorszym razie, otrzymujemy 1,5% rabatu w stosunku do tradycyjnych kantorów. W stosunku do spreadu bankowego jest to znacznie więcej (w moim przypadku obecnie 4,7% w Euro)

A jeśli ktoś myśli, ze 1,5% to niewiele mniej, niech przeliczy ile to jest półtora procenta w stosunku do całego kredytu (1 500 PLN na każde 100 000 kredytu lub, jeśli bierzemy pod uwagę spread bankowy 4 7000 PLN na każde 100 000 wziętego kredytu). Te pieniądze mogą zostać w kieszeni, jeśli skorzystacie z usług Walutomatu.

piątek, 13 marca 2015

Oszczędzaj w łazience

O oszczędzaniu w łazience i toalecie pisałem już kilka razy. Uznałem jednak, że w tym przypadku nie sprawdza się powiedzenie "co za dużo to niezdrowo" i warto zebrać do kupy wszystkie porady dotyczące toaletowych oszczędności i przedstawić w jednym wpisie. Zatem postaram się tego dokonać.
Dodatkowej motywacji dostarczył mi fakt, że wiele osób właśnie tego szuka (i wpisując do wyszukiwarki trafia na wpisy na moim blogu). Sporo osób zadawało też pytania dotyczące tego aspektu oszczędzania. A zatem - czy masz łazienkę połączoną z WC, czy też są to dwa oddzielne pomieszczenia - dowiedz się w jaki sposób możesz szukać oszczędności właśnie tam.

Na początek rzecz "gruba" (co może niezręcznie zabrzmi, skoro piszemy o sposobach oszczędzania w toalecie, ale niech tam). Myślę tu o OŚWIETLENIU. Nie jest tajemnicą, że oświetlenie zużywa prąd (ewentualnie oliwę czy wosk lub stearynę). Można jednak poradzić coś na to, by oświetlać łazienkę w sposób rozsądny. Wiele osób pomyśli, że chcę zaproponować żarówki energooszczędne. Niestety - tradycyjne żarówki energooszczędne nie nadają się do zastosowania w pomieszczeniu, w którym nie przesiadujemy długo. Czas potrzebny na ich rozświetlenie sprawia, że wiele razy nie zdążą się rozpalić, w czasie, który spędzimy w tym pomieszczeniu, a przypominam, że energooszczędność takiego źródła światła objawia się podczas długiego świecenia. Chcę w zamian za to zaproponować żarówki ledowe. Taka żarówka doskonale sprawdzi się w łazience, gdyż od początku świeci jasno, zużywa znacznie mniej prądu niż zwykła żarówka (a nawet niż zwykła żarówka energooszczędna), a świeci na tyle jasno, że oświetli pomieszczenie tego typu. Jej minusem jest ostre, jaskrawe światło, które nie sprawdziłoby się w pomieszczeniu, w którym spędzamy większość czasu, gdzie lubimy światło odrobinę rozmyte, natomiast doskonale sprawdzi się w pomieszczeniu, w którym dokonujemy różnorakich zabiegów kosmetycznych. Dodatkowo - jeśli w łazience mamy lustro, warto oświetlenie umieścić obok niego. Po pierwsze doświetli to obszar, z którego będziemy korzystali częściej, a po drugie oświetli łazienkę dodatkowym źródłem światła - odbitym od lustra. Oszczędność daje się zauważyć - początkowo miałem w łazience 5 lampek po 36W, obecnie zamieniłem na lampki 4W, czyli dziewięć razy mniej. Solidnie.

Na drugi ogień pójdzie MYDŁO. Sprawa banalna i jak tu można zaoszczędzić na mydle? A można i to wcale nie mało! Przede wszystkim wiele osób używa mydła w płynie. Niestety - droższego, mniej wydajnego i posiadającego gorsze właściwości myjące niż tradycyjne mydło w kostce. Nie wierzycie? Sprawdźcie! Mydło w płynie raczej maskuje przykry zapach niż go usuwa. Owszem - usuwa pot i zanieczyszczenia ze skóry, ale to samo robi czysta woda. Nie zabija natomiast bakterii, co bez trudu robi tradycyjne mydło. No dobrze - dramatyzuję. Mydło w płynie także częściowo je usuwa, lecz nie radzi sobie z tym zadaniem tak dobrze jak mydło w kostce. Dodatkowo, nabierając go bierzemy przeważnie więcej niż trzeba (o czym za chwilę), a do tego nierzadko spora jego część jest natychmiast spłukiwana. Jeśli więc używasz mydła w płynie, użyj także gąbki - wtedy przynajmniej wykorzystasz większą jego część. Jeśli chodzi o mydło w kostce - niemożliwością jest nabrać go za dużo. A poza wszystkim - jest tańsze. A jeśli chodzi o problem końcówki kostki mydła, którą już nie da się myć, to można skleić ją z kolejną kostką, wrzucić do siateczki i zawiesić przy zlewie, by myć ręce (mydląc je o siatkę) lub wrzucić do miski z wodą podczas moczenia nóg.

O "braniu więcej niż trzeba" napisałem i obiecałem, że rozwinę temat. Zatem teraz właśnie o tym. Czy zauważyliście, że gdy mamy końcówkę pasty do zębów, czy szamponu, to starcza ona na zadziwiająco długi czas? Dzieje się tak dlatego, że mając końcówkę tubki nakładamy mniej pasty do zębów. Z trudem wyciskamy na szczoteczkę resztkę. I jeszcze raz. I jeszcze udało się coś wycisnąć. A myjąc zęby nie odczuwamy tego tak, że pasty jest za mało. Dlaczego? Bo nie jest! Nagminnie używamy jej za dużo, gdy mamy pełną tubkę. To samo dotyczy mydła w płynie, szamponu, odżywki i wielu innych środków. Prosta rada na to zjawisko - zawsze nabierając tych produktów, wyobraźcie sobie, że to końcówka i weźcie tylko tyle ile potrzebujecie. Będziecie zaskoczeni rezultatem. Ja byłem!

Nie tak dawno pisałem o praniu RĘCZNIKA. Często robimy to zbyt często, gdyż nasz ręcznik jest zatęchły. By tak się nie działo, wystarczy zastosować się do podstawowych zasad. Po pierwsze, wycieramy tylko ciało dokładnie umyte i nie ociekające wodą (choć to drugie nie jest aż tak istotne). Jeśli wycieramy czyste, opłukane, mokre ciało, to jedynym, co wsiąka w ręcznik jest czysta woda. A tą wystarczy odparować, susząc ręcznik. Jeśli mamy dostęp do grzejnika - wieszamy na nim ręcznik. Jeśli nie, wywieśmy go na sznurku czy wieszaku, na zewnątrz bądź w dobrze wentylowanym miejscu. W ten sposób zwiększymy żywotność ręcznika pomiędzy praniami. Mniej prania, to mniejsze zużycie proszku, płynu, wody, prądu, pralki i samego ręcznika. Warto!

Teraz rada do WC. Jeśli wychodzimy z WC, warto zamiast odświeżacza użyć dezodorantu, na sobie oczywiście. Zapach w toalecie i tak zostanie, a do tego sami się wypachnimy, czego raczej nie robimy za pomocą odświeżacza toaletowego. Dwie korzyści zamiast jednej.

A dla tych, którzy się nie orientują - cyklicznie w promocji pojawia się PAPIER TOALETOWY. Dobrej jakości produkt nie musi być bardzo drogi. Wystarczy w czasie promocji kupić większą jego ilość (nie przeterminuje się). Ja nie kupuję papieru powyżej 0,65 PLN za rolkę, a w promocji kupuję papier (tak - miękki, luksusowy, długi, normalny papier toaletowy) za około 0,50 PLN za rolkę. Jest to absolutnie do zrobienia. Sprawdźcie ile papieru zużywacie i ile możecie zaoszczędzić - to wcale nie mało. Dla porównania - będąc na zakupach ze znajomymi zorientowałem się, że kupują oni papier toaletowy po 1,20 PLN za rolkę, bo to znana marka i zawsze ją kupują, nie zwracając uwagi na cenę. Byli bardzo zdziwieni, gdy uświadomiłem im, za ile można kupić produkt o tych samych właściwościach. Policzcie to sami.

Jeśli łazienka, to oczywiście także WODA. Coś napisałem już w akapicie dotyczącym ręcznika, ale jest tego więcej, choć rady są raczej oczywiste. Po pierwsze - stojąc przed wyborem, korzystajcie raczej z prysznica niż z kąpieli w wannie. Większa higiena i niebagatelna oszczędność. Po drugie, biorąc prysznic, zakręcajcie wodę na czas namydlania. Płynąca na głowę woda w tym czasie tylko przeszkadza, a zakręcając ją oszczędzicie ponad połowę! Serio - namoczenie się i opłukanie to mniej niż połowa upływającej wody. To samo w kwestii mycia zębów - kiedy szorujecie zakręcajcie kran. Ponownie - połowa wody oszczędzona. A we wszystkich kranach (wylewkach), co pół roku wymieniajcie perlatory. Czynność to banalna, a dopowietrzając wodę sprawicie, że zużyjecie jej mniej. Oczywiście, jeśli nabieracie ją do naczynia, to zużywacie tyle samo, ale myjąc ręce czy talerz pod bieżącą wodą oszczędzicie 30%-50% wody.

Z pewnością nadal nie wyczerpałem tematu i znów coś mi się przypomni, więc po raz kolejny przeczytacie post pełen podobnych rad, ale może nie będziecie mieli mi tego za złe. 

piątek, 6 marca 2015

Dzień Kobiet

Dzień Kobiet za pasem i jest to ostatnia możliwa chwila, by sprawić podarek bliskiej kobiecie. Sklepy internetowe mogą być tu pomocne, dlatego ja także zdecydowałem się przedstawić kilka kodów rabatowych, specjalnie dla spóźnialskich.

Jeśli Wasze Panie lubią słodkości (a które panie ich nie lubią), to doskonałym pomysłem będą ekskluzywne czekoladki z chocolissimo.pl. Przyznam, że sam ich próbowałem i jest to faktycznie coś wyjątkowego, w dodatku pięknie opakowanego. Kod rabatowy "CKDK2015" uprawnia do 8% rabatu na całą ofertę.

Jeśli Wasza Pani woli świecidełka, to sklep iloko.pl proponuje 15% rabatu na całą ofertę za sprawą kodu rabatowego: "webiloko".

Jeśli zamiast słodkości czy biżuterii, wolelibyście obdarować kobietę jakimś eleganckim zapachem, z pomocą przyjdzie szeroka oferta sklepu douglas.pl z kodem rabatowym "ZAPACH3", uprawniającym do 20% rabatu na zapachy.


Zapraszam do korzystania z tych specjalnie przygotowanych ofert do 8.03.2015 roku.

czwartek, 5 marca 2015

Lokata na 4,5%

Idea Bank przygotował ciekawą ofertę lokaty dla nowych klientów. Lokata nazywa się HAPPY, jej oprocentowanie to 4,5% w stosunku rocznym, a okres lokaty to 3 miesiące. Plusem jest to, że do założenia lokaty nie trzeba zakładać konta bankowego. Minusem może być zakres kwotowy - lokatę można założyć dla kwoty pomiędzy 1 000 PLN a 10 000 PLN

Lokatę można otworzyć w oddziale Idea Banku, albo online, korzystając z tego linku.


środa, 4 marca 2015

Jakie reklamy na stronach erotycznych?

Polecając programy partnerskie, których linki i banery można umieścić na swoich stronach internetowych, proponowałem głównie CPMLeader'a, który płaci już za samo wyświetlanie stron (ale niestety niezbyt wiele w naszym kraju - o wiele lepiej spisuje się na przykład w USA), Złoty Program Partnerski, który jest bardzo popularny, chociaż osobiście nie osiągałem na nim satysfakcjonujących wyników, Program Partnerski Ceneo, który jest na prawdę świetny i wszechstronny oraz Program Partnerski Księgarni Internetowej Selkar. W przypadku stron o tematyce ekonomicznej i finansowej można się dodatkowo posłużyć Programem Partnerskim mBanku lub ComperiaLead, które to programy sowicie nagradzają za pozyskanych klientów, ale programy są nieco bardziej restrykcyjne.

Ostatnio zostałem jednak zapytany, co zrobić, kiedy posiada się stronę internetową o tematyce dla dorosłych - erotyczną lub w inny sposób "kontrowersyjną" dla reklamodawców. Otóż istnieją programy partnerskie przeznaczone właśnie dla takich stron. Sam do niedawna posiadałem stronę o takiej tematyce, a więc już wcześniej poszukiwałem takiego programu partnerskiego. 

Znalazłem wtedy Program Partnerski Intymność - program portalu z szerokim asortymentem sypialnianym. Program ten przeznaczony jest dla witryn o charakterze erotycznym a duży wybór produktów, kategorii i materiałów promocyjnych z pewnością da się dopasować do indywidualnych wymogów (szczególnie, że istnieje możliwość przygotowania grafik specjalnie pod zamówienie partnera).