wtorek, 30 sierpnia 2011

Ekstremalne Oszczędzanie 4

Umieśccie miskę pod kranem, w którym myjecie ręce - po kilku myciach zbierze się tam ilość wody wystarczająca do spłukania toalety (i nadająca się do tego doskonale). Mozna sporo zaoszczędzić na wodzie z rezerwuaru.

sobota, 27 sierpnia 2011

Perlator

Zapewne nie wszyscy wiedzą jaką oszczędność wody może dać sprawny perlator. Perlator jest to końcówka wylewki kranu, która napowietrza strumień wody, w skutek czego mniejsza ilość wody daje tą samą odczuwalną jej objętość. Oczywiście podczas napełniania naczyń potrzebna ilość wody będzie taka sama, ale podczas używania wody bieżącej, perlator może zaoszczędzić i 50% zużycia. Niestety - perlator szybko się zużywa a więc raz na około pół roku powinno się go wymieniać, by nadal skutecznie działał. Wydatek jest to jednak niewielki (3-5 PLN), wymiana łatwa, więc nie trzeba wzywać fachowca, a oszczędność znacząca dla domowego budżetu.

środa, 24 sierpnia 2011

Jedzenie

Wbrew pozorom - nie namawiam do tego, żeby kupować wszystko najtańsze, chociaż zwracanie uwagi na to gdzie zostały wyprodukowane produkty "taniej marki" moze się opłacić. Bardzo często są to produkty wysokiej jakości, na które po prostu nie ma więcej zbytu (duża firma nasyca rynek i wiadomo, że popyt jest na pewną ilość jej produktów, ale moce produkcyjne pozwalają produkować 30% więcej. Sprzedaje się to w innych opakowaniach, właśnie jako "tania marka" - za niższą cenę. W ten sposób stali klienci nadal kupują produkty drogie, więc marża na nich jest wysoka, natomiast nadwyżka produkcyjna też jest sprzedana - z niższą marżą, ale nadal z zyskiem. Na szczęście jest obowiązek umieszczania adresu producenta na opakowaniu - stąd wiemy jaki zakład wytworzył dany produkt). Ale dziś nie o tym, a o marnowaniu jedzenia. Zróbcie, proszę eksperyment - ile jedzenia wyrzucacie i jaka jest jego szacowana wartość, a później zastanówcie się jak temu zapobiec. Może zakupy raz w tygodniu to zły pomysł? Może warto zapłacić 10% więcej w osiedlowym sklepie, jeśli to pozwoli nam ograniczyć o 25% wyrzucanie jedzenia?
A co zrobić z takimi "resztkami" z obiadu? Każda Pani Domu ma na to swoje sposoby - kanapki do pracy z mięsem z obiadu, sałatki z resztką ryżu... Pomysłów jest wiele.

niedziela, 21 sierpnia 2011

Ekstremalne oszczędzanie 3

Idąc do większego sklepu ZAWSZE rób listę zakupów. Postaraj się, by była spisana w kolejności, w jakiej towary stoją na półce. W sklepie idź od jednego działu do drugiego, zgodnie z listą. Ominiesz w ten sposób działy, z których tak na prawdę nic nie potrzebujesz. Ominiesz też inne produkty, które bez planu zdarza nam się wrzucić do koszyka.

Konta

Najprostszy i najszybszy sposób na pomnożenie swoich pieniędzy, to trzymanie ich na kontach bankowych. Poniżej kilka kont jednego z banków, zestawione dla Waszej wygody - może znajdziecie coś dla siebie:















Surowce wtórne

Dzisiaj o pewnych surowcach wtórnych, na których faktycznie warto zarabiać, bo po prostu się opłaca. Wiadomo, że mieszkając w domku (gdzie płacimy za wywóz swoich śmieci) warto jest segregować odpady, gdyż wtedy ich wywóz jest tańszy. Jednak są odpady, które samemu warto oddać do skupu, gdyż można na tym zarobić a do tego nie trzeba wtedy płacić za ich wywiezienie. Mówię tu o pojemnikach po piwie, czyli puszkach i butelkach. Z butelkami prosta sprawa - oddaje się je do sklepu. Jedna butelka po piwie to jakieś 30-35 groszy. Nawet jeśli sklep nie prowadzi skupu, to musi je przyjąć na wymianę, a to też się opłaca. Biorąc pod uwagę, że pijemy 3 piwa w tygodniu (jak na gospodarstwo domowe mała ilość), zbierając butelki i oddając do skupu, powiedzmy co kwartał (jakieś 14 tygodni), mamy średnio 14PLN co kwartał (liczę 3 butelki = 1PLN), czyli ponad 50PLN rocznie. Nie dużo, ale jest to darmowe 50 :-)
Z puszkami jest pozornie trudniej - trzeba je oddać do skupu. Jednak ich objętość jest mniejsza a przechowywanie mniej kłopotliwe (nie tłuką się), więc możemy ich uzbierać więcej i więcej oddać za jednym razem. Kwoty nie są duże, ale znów - nie płacimy za ich wywóz. Mnie łatwo mówić - skup mam pod domem, więc wyniesienie puszek to pięciominutowy spacer. Poszukajcie skupu w swojej okolicy :-)

czwartek, 18 sierpnia 2011

Ekstremalne oszczędzanie 2

Jeśli masz naładować baterie albo telefon lub inne urządzenie - zrób to w pracy/szkole. Tym bardziej, jeśli to telefon służbowy. Nie myśl, że to kradzież - baterie pewnie i tak umieścisz w jakimś odtwarzaczu MP3, którego słuchasz w drodze do pracy albo w pracy. Aparatu cyfrowego też pewnie używasz w pracy. Nie oszczędzisz dużo jednorazowo, ale zawsze coś.

Oszczędzanie prądu

Dzisiaj zajmiemy się oszczędzaniem prądu. Pewnie wielu z Was uważa, że to nic nowego. Ja jednak postanowiłem spisać te "oczywiste oczywistości", zeby każdy mógł sprawdzić, czy wie wszystko na ten temat.
Po pierwsze - energooszczędny sprzęt. Wiadomo, że używanie sprzętu energooszczędne oszczędza prąd, ale czy to się naprawdę opłaca? Przecież taki sprzęt jest drogi. Już odpowiadam - opłaca się, przy zachowaniu pewnych zasad. Najważniejsza, to zeby się zbytnio nie spieszyć - nie ma sensu wymieniać sprawnego i działającego sprzętu na inny, energooszczędny. Dopiero kiedy sprzęt wymieniamy (czy to stary oddajemy, czy sprzedajemy czy w reszcie  wyrzucamy) nie z powodu kupna energooszczednego, ale dlatego że... co jakiś czas wymieniamy sprzęty - wtedy opłaca się kupić energooszczędne. Nie należy też zbytnio zwracać uwagi na "klasę energetyczną". Lepiej wprost na zużycie energii (lub wody - o tym następnym razem).
Po drugie - światło. O gaszeniu światła w pomieszczeniach, w których nie przebywamy wie kazdy, więc o tym pisał nie będę. Napiszę natomiast o żarówkach. W pomieszczeniach pobytowych (pokojach), w których przebywamy większość czasu i nie zapalamy światła co chwilę, ale świecimy je nieustannie przez dłuższy okres czasu, możemy zastosować żarówki energooszczędne. W pomieszczeniach, w których przebywamy czasowo, ale często (kuchnia, łazienka) lepiej zostawić oświetlenie tradycyjne (małe halogenki, zarówki), przy czym lepiej w takim miejscu jest mieć kilka źródeł światła niż jedno. Nie ma potrzeby zapalać pełnego oświetlenia do mycia zębów - wystarczy jedno światełko nad lustrem. W toalecie też nie zawsze potrzebujemy pełne oświetlenie. Myjąc się pod prysznicem także nie potrzebujemy oswietlenia doświetlającego całą łazienkę (chyba że boimy się ciemności). W kuchni natomiast górne oświetlenie przydaje się, gdy robimy złożoną czynność, wymagającą użycia wszystkich dostępnych blatów i urządzeń. Do zrobienia kanapek wystarczy nam jedno źródło światła nad blatem - nie ma potrzeby zapalać całego oświetlenia. Jak widać - lepsze wiele niezależnych źródeł światła niż jedno, lub wszystkie zapalane jednym przyciskiem. W pomieszczeniach, w których światło potrzebne jest nam tylko czasami (przedpokój, wiatrołap, magazynek), przeważnie montujemy jedno, mocne źródło światła. Nie ma potrzeby zastanawiać się które z małych światełek zapalić ani inwestować w kilka pomniejszych źródeł światła - używamy go co jakiś czas, przez pewien tylko czas - jedno pewne źródło światła, niezależne od sytuacji załatwia sprawę. Lampki nocne i światło ozdobne to kolejna kategoria - ja preferuję w takich miejscach oświetlenie diodowe. Jasne, o ograniczonym promieniu (pada tylko tam, gdzie go potrzebuję) i zużywa znikome ilości energii. Polecam.
Po trzecie - ładowarki, standby, funkcje oszczędzania. Z pewnością oszczędza niewielkie ilości, ale jeśli można to warto. Szczególnie ładowarka - uzywana co kilka dni, przez kilka tylko godzin może być odłączona od sieci przez pozostały czas. Funkcja standby - tylko dla chętnych. Ja nie wyłączam na codzień. Jednak warto pamiętać o tym w czasie wyjazdów - wyłączenie całkowite urządzeń z tą funkcją nie tylko oszczędza energię, ale jest też zdrowe dla urzadzenia i przedłuża jego zywotność. Na koniec najciekawsza funkcja - funkcja oszczędzania energii (na przykład w lodówce) to dobra opcja na dłuższe wyjazdy. Jeśli nie otwieramy drzwi lodówki przez jakiś czas, to po co miałaby ona pracować z pełną mocą? Włączamy oszczędzanie energii i powiadamiamy tym samym lodówkę, że w najbliższym czasie nie będziemy jej otwierać (czytaj ocieplać) - niech oszczędza.

środa, 17 sierpnia 2011

Ekstremalne oszczędzanie 1

Czas na pierwszy ekstremalny trik na temat oszczędzania. Jako, że jest to pierwsza tego typu rada, wyjaśniam, że będę w ten sposób pokazywał różne, czasem śmieszne sposoby, żeby oszczędzić dowolną sumę. Jak wiadomo - grosik do grosza...
A więc: trik nr 1 to:
Wymień mydło w płynie przy umywalce na mydło w kostce (dla chętnych - to samo można zrobić z mydłem przy wannie lub żelem pod prysznic). Mydełko w kostce jest tańsze, starcza na dłużej i trudniej je zmarnować (nabrać za dużo do pojedynczego mycia).

Przykład 2

Przykład 2
Powyżej przykład do poprzedniego posta. Oczywiście każdy może mieć inne kategorie - zależy pod jakim kątem i jak dokładnie chcemy się kontrolować.
Jak obiecywałem - słów kilka o prognozowaniu. Mam tu na myśli tendencję i prognozę. Tak jak opisałem to w arkuszu - "Tendencja" to suma wydatków dla całego miesiąca policzona z proporcji wydatków dotychczasowych w danym miesiącu. Nie ma tu żadnej tajemnicy. Podobnie rzecz ma się z "Tendencją dzienną" - jest to średnia kwota wydawana każdego dnia. Można oczywiście wyznaczyć te wskaźniki dla każdej kategorii, jeśli to konieczne. Inaczej rzecz ma się z "Prognozą". Do wyliczenia jej konieczne jest określenie grup zakupowych, które uaktywniają się co jakiś czas. W moim przykładzie żółta linijka pod tabelą pokazuje które z grup produktów są wydatkowane nie co miesiąc. Liczba oznacza co ile miesięcy dany wydatek pojawi się. I tak - leki, bilety oraz karta do telefonu nie są wydatkami comiesięcznymi, ale wydatkowanymi raz na odpowiednio dwa, trzy i dwa miesiące. Wiersz "realnie" (na górze tabeli), pokazuje ile faktycznie wydajemy w danej grupie zakupów, dzieląc dany wydatek na odpowiednią ilość miesięcy (jeśli na początku miesiąca zrobiliśmy zakupy ze wszystkich tych grup, to faktyczne dane pojawią się dopiero pod koniec miesiąca). "Prognoza" to nic innego jak "Tendencja", ale dla sumy wydatków już podzielonych na ilość miesięcy, na które starcza nam grupa zakupowa (na dwa, trzy czy jeden miesiąc). "Prognoza dzienna" ma się zatem do "Prognozy" tak, jak "Tendencja dzienna" do "Tendencji". Dane realne i prognozy zgadzać się będą dopiero dla miesiąca zakończonego - niedługo przedstawię sposób obliczania tych danych w środku miesiąca i dodatkowego prognozowania wydatków na bieżąco.

Wydatki codzienne

Pierwszym krokiem oszczędzania jest kontrola wydatków. Kontrolowanie się oznacza zaś uporządkowanie. O kontroli opłat stałych już pisałem (i zapewne jeszcze będę pisał), teraz należałoby się zająć usystematyzowaniem wydatków codziennych. Celem tego zadania jest wyciągnięcie jak największej informacji na temat swoich wydatków. Jeśli ktoś nigdy tego nie robił, może zrobić sobie niewielki test na znajomość własnych wydatków. Proszę spróbować przewidzieć wielkość swoich wydatków - zapisać na kartce ile wyda się na poszczególne grupy produktów w miesiącu. Grupy produktów dla każdego przeważnie będą inne. W moim przypadku są to: jedzenie, ubranie, chemia i dom, medyczne, przejazdy, prezenty, alkohol, wyjścia i telefon. Przy czym "prezenty" jest kategorią dotyczącą prezentów urodzinowych, imieninowych, rocznicowych i świątecznych a "wyjścia" oznaczają wszystkie posiłki spożywane na mieście, wszelkie kawy, kina itp. W "przejazdy" wchodzą ceny biletów i taksówek, w "medyczne" leki i wizyty u lekarzy. Pozostałe kategorie są chyba jasne. Polecam także kategorię "słodycze" - jest to dobre miejsce na poczynienie oszczędności i uzmysłowienie sobie wartości kwot wydawanych miesięcznie w tej kategorii jest doskonałym bodźcem. Jeśli mamy nasze planowane wydatki podzielone na kategorie, trzeba zająć się zapisem, by maksymalnie czytelnie i na bieżąco kontrolować ich przebieg. Ujęcie tabelaryczne dla mnie jest najwygodniejsze, przy czym ciągła kontrola wydatków jest o tyle ciekawa, że jej wynikiem jest stałe dążenie do zmniejszenia wydatku - będąc w sklepie zaczynamy zwracać uwagę na ceny poszczególnych grup produktów i wybierać produkty tańsze, rezygnując z tych niepotrzebnych. Ujęcie tabelaryczne pomaga nam także robić wykresy, gdybyśmy chcieli graficznie przedstawić wydatki, co dodatkowo wspomaga wyobraźnię. Na razie jednak zajmijmy się budowaniem całej tabeli.
Pierwszą kolumnę znów przeznaczamy na daty. Zakupy, nawet drobne, robimy niemal codziennie, przeważnie kilka razy dziennie. Ja rozpisuję każdy rachunek w oddzielnej linijce, ale można z powodzeniem w danej linijce wpisać cały dzień. Mój sposób pozwala dodatkowo określić jakie zakupy robię najczęściej w danym sklepie, gdzie najwięcej wydaję i w którym sklepie ogół produktów jest tańszy (na przykład przy zakupach żywnościowych na cały tydzień), a także co niepotrzebnie przykuwa uwagę w danym sklepie i czego unikać. Spisywanie dniami ułatwia natomiast wizualizację rozkładu zakupów w skali tygodnia / miesiąca. Górny wiersz to nagłówki kolumn - kategorie. Oczywiście na końcu tego wiersza znajduje się kolumna "suma" tak jak i dla każdej kolumny pojawia się wiersz z podsumami (u mnie, dla czytelniejszego obrazu na górze). Jedna z komórek (ta nad kolumną sum) zawierać więc będzie sumę sum, czyli ogół wydatków dla danego miesiąca. Dobrym pomysłem jest sprawdzenie procentowego udziału danej grupy w całości wydatków oraz kwotę dzienną dla każdej kategorii. W tym celu wpisujemy odpowiednie formuły (pojawią się w najbliższym przykładzie) a także komórkę, w której umieszczamy aktualny dzień miesiąca - ta dana przyda nam się także do prognozowania, o którym także napiszę przy okazji zamieszczania przykładu. Teraz mamy nasze wydatki ujęte w tabelkę, a więc mamy nad nimi kontrolę.

niedziela, 14 sierpnia 2011

Obiecany przykład


Przykład 1

Powyżej przykład do poprzedniego posta. Mam nadzieję, że dla każdego jasny (jeśli nie - proszę o informację). Ta prosta tabela pomoże nam kontrolować swoje podstawowe, obowiązkowe wydatki oraz nie zapominać o żadnych opłatach (dzięki czemu oszczędzamy na ewentualnych karnych odsetkach).
Przy następnej okazji zajmiemy się kontrolą bieżących wydatków.

Otwieramy nowy plik

Na pierwszy ogień idą "opłaty stałe", czyli wszelkie rachunki, które opłacamy cyklicznie. Warto rozplanować sobie takie rachunki, żeby wiedzieć ile pieniędzy każdego miesiąca MUSIMY wydać. Bezwzględnie.
Moją propozycją jest stworzenie prostej tabeli (być może później trochę ją skomplikujemy), w której będziemy mięli dwa podstawowe obszary, oba odniesione do miesięcznych okresów rozliczeniowych. Aby wszystko było czytelne, po lewej stronie tabeli umieszczamy roczny kalendarz (czyli 12 umieszczonych jeden pod drugim miesięcy od stycznia do grudnia). Następnie zaplanujmy nagłówki. Nagłówki dla pierwszego i drugiego obszaru tabeli będą takie same, więc warto opisać nagłówki pierwszego obszaru, a dla drugiego obszaru je skopiujemy. Nagłówki oczywiście oznaczają nasze zobowiązania finansowe. W moim przypadku są to: Kredyt mieszkaniowy, kredyt remontowy, czynsz, prąd (raz na dwa miesiące), woda, tv, Internet oraz SUMA. Telefon mam na kartę, więc go tu niema ;-)
Teraz, gdy już mamy dwa obszary, przyporządkowujemy im nazwy. Nie ma znaczenia który obszar jest który - u mnie pierwszy to OPŁACONE a drugi to PROGNOZA. Ważne, żebyśmy wiedzieli który jest który. Teraz sięgamy do rachunków i grzecznie wypełniamy obszar prognozy, wpisując kwoty, które wydawaliśmy do tej pory, kwoty przyszłych rachunków lub jeśli mamy jakiekolwiek przesłanki co do zmiany tych kwot - te właśnie prognozowane wpisujemy. Chodzi o to, żeby ujrzeć obraz przyszłych wydatków i móc się na nie przygotować. W obszarze opłacone, wpisujemy to, co już faktycznie zapłaciliśmy, wpisując zera w miejscach, których jeszcze nie opłaciliśmy - logicznie ;-) Wypełniamy także sumy - w tym okienku wstawiamy sumę (formuła dla całego wiersza opłacone dla danego miesiąca, lub całego wiersza prognozy dla danego miesiąca). Teraz pozostaje się nam zająć najważniejszym czynnikiem - sumą łączoną. W komórce na końcu każdego wiersza należy umieścić sprytną formułę, którą podam przy następnej okazji (wraz z odpowiednimi ilustracjami), a która będzie nam zliczać opłacone rachunki i dodawać do nich prognozę na te nieopłacone. Ostatnią kolumnę przeznaczamy na "do opłacenia" - tutaj będzie po prostu kwota rachunków nieopłaconych jeszcze w danym miesiącu. Formuła to suma łączona minus suma opłacone. Ta część jest gotowa. Wszystko będzie widoczne na ilustracji. No to do następnego razu.

Początek - objaśnienia

Już jakiś czas temu pomyślałem o jakimś sposobie kontrolowania wydatków. Przegląd salda rachunku bankowego dawał mi tylko ogólny obraz sytuacji, a ja chciałem więcej, dokładniej przyjrzeć się swoim finansom. Dlatego stworzyłem na własny użytek "kontrolę finansową". Na tym blogu będę dzielił się z Wami swoimi pomysłami a także wynikami.
Od czego zacząć? Przede wszystkim potrzebujemy powszechnego i przystępnego narzędzia. Proponuję MS-Excel. Jest to program, którego możliwości są olbrzymie, łatwo dostosować go do swoich potrzeb oraz wygodnie zamieszczać dane i odczytywać interesujące nas wyniki.
A więc zaczynamy.